(fot. Damien Pollet/ flickr.com/ CC)

(fot. Damien Pollet/ flickr.com/ CC)

Przed oczami mamy obraz przedstawiony przez księgę historyczną Nowego Testamentu, czyli Dzieje Apostolskie. Scena, która jest przed naszymi oczami przedstawia św. Szczepana (właściwie Stefana), z pochodzenia Żyda, zwierzchnika grupy nazywanej hellenistami.

Ten pierwszy męczennik za wiarę może nas dziś wiele nauczyć. Świadectwem swojej śmierci, przestrzega nas i zarazem ostrzega, żebyśmy nie chwytali za kamienie, po to, aby zabić, skaleczyć, zranić drugiego człowieka, czy to z nienawiści, zazdrości, pogardy, czy też dla zabawy, lecz próbowali wsłuchać się w to co ma do powiedzenia.

Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej synagogą Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał. Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego.

A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga.

I rzekł: «Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga». A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem.

Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!» A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu!» Po tych słowach skonał. (Dzieje Apostolskie 6,8-10.7,54-60)

Wczoraj wzorem pasterzy z Betlejem wędrowaliśmy z domu do domu, odwiedzaliśmy rodziny, znajomych, przyjaciół – ludzi drogich naszemu życiu, wędrowaliśmy, aby podzielić się otwartą ręką chlebem- symbolem życzliwości, otwartości, miłości. Bo faktycznie dzień Bożego Narodzenia to dzień dobroci, szczęścia, uśmiechu, sentymentu. Na pasterce może wielu z nas słyszało słowa, abyśmy zapamiętali życzenia, które składaliśmy sobie nawzajem, po to, aby te właśnie słowa wprowadzać w codzienne życie i to przez 365 dni, czyli przez najbliższy rok. Wszystko po to, aby ten czas był gestem otwartej życzliwej ręki, gdzie chleb będzie pokarmem dla wielu. Jeżeli bowiem z tej ręki wypuścicie ten chleb, to bardzo szybko w jego miejscu, łatwo i bez trudu znajdzie się kamień. Dzisiejsza uroczystość męczeństwa św. Szczepana tę prawdę nam przypomina.

Zawsze tam, gdzie w ręce nie ma chleba (życzliwości, otwartości), tam będzie kamień (symbol zatwardziałości serca, nieczułości, złości, gniewu, czy nienawiści). Jeżeli serce nie będzie wypełnione chlebem dobroci, to właśnie to serce wypełni kamień- skała – nieczuła na ludzkie wołanie i prośby. O czym mowa, oddaje prawdziwa historia.

W Wigilię Bożego Narodzenia, podczas wojny francusko-pruskiej w 1870 roku, francuscy i niemieccy żołnierze spoglądali nawzajem na siebie z okopów, z bliskiej odległości. Nagle jeden z żołnierzy francuskich zaczął śpiewać kolędę „Cicha noc, święta noc”. Stał na szczycie okopu, w błotnistej glinie i patrzył na Niemców, nie padł ani jeden strzał. Kiedy francuski żołnierz skończył, z kolei jeden z żołnierzy niemieckich (pruskich) wspiął się na szczyt okopu i zaśpiewał następną kolędę. I znów nie padł ani jeden strzał. Świadkowie tej sceny nie zapomnieli jej do końca życia.

Wspomniany epizod ukazuje nam istotny wymiar Świąt Bożego Narodzenia. Jest to czas pojednania ze swoimi bliźnim. Z tym, którego może raniłem poprzez obmowę, kłamstwo, niesprawiedliwe domysły, dociekania… Jest to czas, kiedy możemy połamać lody własnej nienawiści, czy też zwykłej obojętności – wobec drugiego człowieka.

Jest to też czas przebudzenia się ze snu, w którym wielu z nas, nieświadomie może, pielęgnuje urazy, które są właśnie przyczyną do walki, wojny w domu rodzinnym, wśród przyjaciół, kolegów… Taka permanentna walka „na kamienie”… aby zadać ból…

To bardzo ważne, dla nas chrześcijan, aby Święta Bożego Narodzenia przeżyć dobrze, świadomie… co to znaczy świadomie? Kiedyś podczas procesów oświęcimskich we Frankfurcie nad Menem, na ławie oskarżonych siedział sanitariusz Kleer, który zabijał więźniów zastrzykiem fenolu w serce. Między sędzią a oskarżonym wywiązał się następujący dialog:

„Oskarżony, ile zastrzyków dziennie pan wykonywał?”

„Trudno powiedzieć 300…400…pamiętam, że pewnego dnia było ich tylko 200…”

„I to było mało?”

„Tak. Ale mi się bardzo spieszyło”

„Dlaczego?”
„Chciałem się ogolić, wykąpać, zmienić mundur…”

„Po co?”

„A więc chciałem…”

„Co oskarżony chciał?”

„Chciałem świętować Wigilię, Wysoki Sądzie”.

Smutna to historia o człowieku, który może co roku obchodził święta, w jego życiu nic jednak się nie zmieniło, bo zamiast serca miał kamień…

Męczeństwo św. Szczepana wzywa nas do refleksji nad tym co dziś mamy w ręku: chleb, czy kamień? Odpowiedź na to pytanie może być początkiem radykalnych przemian w naszym życiu… Chrystus jest tym, który po to przyszedł na świat, aby dać naszemu ludzkiemu życiu wiarę, nadzieję i miłość. To on przemienia kamień w chleb…

O. Mariusz Han SJ – menadżer JEZUICI.pl