(fot. Paweł Król)

(fot. Paweł Król)

Matka Jezusa każdego dnia zaprasza nas, byśmy czynili wszystko, co mówi do nas jej Syn (por. J 2,5). Pan Jezus ustami Kościoła wciąż przypomina nam, że przyszło już do nas królestwo Boże, dlatego trzeba wejść na drogę nawrócenia.

Ten, kto nawiedza nowosądeckie sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, ten może zauważyć, jak wiele osób w nim przystępuje do sakramentu pojednania. Św. Augustyn, który sam doświadczył, jak dramatyczna jest walka o Boga w życiu człowieka, napisał w swoich Wyznaniach: „Nigdy od nas nie odchodzisz. A nam tak trudno wrócić do Ciebie”. Wezwanie do nawrócenia i do podjęcia pokuty skierowała Maryja do pastuszków w Fatimie.

Pan Bóg każdego dnia zaprasza nas, byśmy uciszyli nasze serca i wsłuchali się w Jego słowa mające w sobie moc, by nas uzdrowić i przemienić. Wezwanie Pana Jezusa jest przynaglające: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie” (Łk 13,3). To przestroga dla każdego, kto w sposób beztroski przeżywa swoje życie, zapominając, że kiedyś przyjdzie jego kres i trzeba będzie zdać sprawę przed Bogiem z naszych wyborów, których dokonywaliśmy. Dlatego trzeba wejść na drogę pokuty i nawrócenia, by wypełniać wolę Bożą w swoim życiu, owocując dobrymi czynami.

Na drogach wiary jesteśmy wezwani do przyjęcia tajemnicy krzyża. Tylko wtedy, gdy jesteśmy z Panem Jezusem, nie boimy się obumierać sobie. Przyjaźń z ukrzyżowanym Panem jest doświadczeniem dobroci Boga, który zna nasze słabości i grzechy, dlatego hojnie daje nam czas na nawrócenie naszych serc. Ewangeliczny ogrodnik opiekujący się figowym drzewem, prosi właściciela: „Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc” (Łk 13,8). Bóg ma dla nas cierpliwość. On jest miłosierny. Umie czekać. On ma ciągle nadzieję, że do Niego powrócimy.

Patronką naszego powrotu do Boga jest Maryja, Matka Miłosierdzia. Często myślimy, że to od nas wychodzi inicjatywa nawrócenia, a przecież to Bóg nas do siebie przyciąga więzami miłości (por. Oz 11,4). On czeka na nas, jak ojciec na syna marnotrawnego. Bóg nie zniechęca się naszą niewiernością, bo zna naszą kruchość i niestałość. On pragnie przemienić nasze serca, pragnie w nas stworzyć serca nowe (por. Ez 36,26).

W każdym momencie naszego życia możemy do Niego powrócić, pokornie wyznając: Panie, zgrzeszyłem przeciw Tobie, już nie mogę nazywać się Twoim dzieckiem (zob. Łk 15,18-19). Bóg w geście przebaczenia wymazuje mój grzech, zapomina o nim i zapewnia ustami proroka: „Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, nad śnieg wybieleją” (Iz 1,18).

Bóg pragnie, byśmy odnaleźli utracone dziecięctwo i na nowo złożyli w Nim naszą nadzieję. Bez odniesienia do Pana nasze życie rozsypuje się w drobne kawałki, staje się fragmentaryczne i pozbawione sensu. Dopiero powrót do Boga scala na nowo wszystkie nasze doświadczenia, nadając im sens. Dzisiaj tak wielu ludzi jest zagubionych; utracili oni prostotę wiary, prostotę dziecka, które w ufnym geście wyciągniętych rąk biegnie do swojej matki.

Maryja, podobnie jak pastuszkom w Fatimie, mówi nam: „Oto teraz czas zbawienia, powracajcie do waszego Boga”. Otwórzmy chętnie nasze serca na wołanie Niepokalanej, Matki Pocieszenia. Nie zagłuszajmy go chaosem naszych myśli, pełnych niepokoju. Potrzeba przecież tylko jednego: abyśmy uwierzyli, że Bóg nas kocha. Nie wszystko w naszym życiu jest stracone. Podobnie jak Mojżesz na pustyni, my także możemy odkryć, że ziemia na której stoimy, jest święta (por. Wj 3,5). Zatem zdejmijmy nasze sandały z nóg i stańmy przed Tym, który JEST, by się modlić i prosić Go o przebaczenie.

Droga powrotu do Boga, droga nawrócenia nie jest łatwa.

Wolimy raczej sytuacje dobrze nam znane, choćby były nudne i monotonne, ale w sam raz dla nas. Tymczasem trzeba jak Abraham opuścić rodzinne strony i udać się w nieznanym kierunku. Jesteśmy wezwani, by jak Maryja kroczyć z wiarą przez nasze życie.

Miejmy też odwagę zgodzić się na trud pokuty. On został podjęty najpierw przez samego Jezusa. To dlatego nie boimy się, by wyruszyć w drogę, nawet jeśli to będzie wędrówka pełna prób, bo wiodąca nas aż na Kalwarię. Tam, pod krzyżem Jezusa, doświadczymy, jak bardzo Bóg nas ukochał i jak bardzo jesteśmy cenni w Jego oczach.

Od Maryi, Matki Bolesnej stojącej pod krzyżem Jezusa, uczmy się postawy ofiarnej miłości, by owocować uczynkami zrodzonymi z wiary. Nie obawiajmy się w naszym życiu trudów, a nawet cierpienia. W Bożym ogrodzie, w Kościele, my także staniemy się drzewem zasadzonym nad płynącą wodą i przynoszącym dobre owoce (por. Ps 1,3). Zakorzenieni w Jezusowej łasce będziemy żyli z wiarą w Bożą miłość i owocowali czynami, które Bóg dla nas przygotował.

DEON_LOGO /O. Marek Wójtowicz SJ/ RED.