(fot. Anna Sater/ ilustr. Krzysztof Kołacz)

(fot. Anna Sater/ ilustr. Krzysztof Kołacz)

Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli są duchową drogą, która krok po kroku prowadzi do wydania się w ręce Boga. Stopniowo dojrzewamy do powierzenia siebie Bogu. Powoli dociera do nas to, że Bóg naprawdę stwarza nas i zaprasza do wspólnoty miłości. Wcielenie Syna Bożego jawi się nam coraz dobitniej jako uzyskanie śmiałego przystępu do Kogoś najwspanialszego, do Ojca Przedwiecznego. (por. Ef 2, 18; 3, 12)

W czasie Ćwiczeń ignacjańskich oswajamy się z tym, jak drodzy i cenni jesteśmy dla Boga; On nie tylko nazywa nas swymi dziećmi, ale rzeczywiście przybiera nas za swe dzieci. (por. 1 J 3, 1) Trójca Boskich Osób niecierpliwie czeka, kiedy się uśmiechniemy i rozradujemy z powodu naszej godności. Jako ochrzczeni już uczestniczymy w Życiu Trójcy Boskich Osób. Każde nowe sakramentalne spotkanie z Chrystusem uświęca nas coraz bardziej i zakorzenia w samym Bogu.

Ważne jest jednak, byśmy do naszych sakramentalnych spotkań z Jezusem przydali spotkania modlitewne. Słusznie mówimy o różnych rodzajach czy sposobach modlitwy. Pamiętajmy jednak o tym, że w każdej autentycznej modlitwie jedno jest najważniejsze: zwrot serca do Boga i otwarcie serca na udzielanie się samego Boga nam.

Czy trudno jest się modlić? Czy trudno jest spotykać się z Bogiem? – I tak i nie! Modlitwa z jednej strony wiąże się z codziennym zmaganiem, choćby tylko o czas. Z drugiej jednak strony jest ona czymś dziecięco prostym. Dla maleńkiego dziecka nie ma niczego prostszego i bardziej miłego niż trwanie w ramionach rodzica i gaworzenie z nim. W naszej dziecięcej relacji do Boga Ojca jest bardzo podobnie!

Trzeba jednak przyznać, że nie brak nam trudności i przeszkód, i to wielkich, gdy chodzi o nasze ufne i radosne przestawanie z naszym Stwórcą i Ojcem. W pokonywanie tych przeszkód zechciał zaangażować sam Ojciec, Jego Syn, a także Duch Święty. Bądźmy spokojni! Bóg wystarczająco, ponad wszelką miarę, angażuje się w szukanie kontaktu z nami. Trzeba zatem tylko jednego, byśmy i my dali z siebie wszystko, na co nas stać.

Z bezcenną pomocą przychodzą nam także Święci żyjący na przestrzeni wieków. Są oni z łaski Ducha Świętego wielkimi mistrzami modlitwy. Wiele się od nich uczymy, stając się uważnymi uczniami w ich szkole modlitwy.

Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli zasadnie można nazwać szkołą modlitwy. Wśród kilku podstawowych sposobów modlitwy zaproponowanych w Ćwiczeniach jest medytacja. W pierwszym tygodnia Ćwiczeń praktykujemy ją kilka razy na dzień (4-5). Medytacja ignacjańska to – dość dokładnie określony ciąg działań, w których staramy się być zarówno uważnymi słuchaczami Boga jak i Jego rozmówcami.

W opisie ignacjańskiej metody medytacji uderzy nas być może pewna wielość działań i stała ich kolejność. Nie powinno nas to dziwić ani być przeszkodą w praktykowaniu medytacji; czyż nie jest tak, że wszystko, co istnieje, ma swój ład i rygorystycznie podlega określonym prawom? We Wszechświecie i na Ziemi raczej niewiele jest miejsca (jeśli w ogóle) na tzw. improwizację i „przypadki”. Podobnie jest w relacjach między osobami i w więzi z Bogiem. Nasze życie, mimo anarchistycznych zapędów, dzieje się, by tak rzec, według pewnego ceremoniału. Ma swój ceremoniał sakramentalna liturgia w Kościele. Mają swój określony przebieg zaślubiny małżonków. Nie inaczej jest z wydarzeniami – artystycznymi, patriotycznymi, towarzyskimi itd. To oczywiste, że „rzecz” tak ważna jak nasza modlitwa – od ustnej poczynając na mistycznej kończąc – rządzi się pewnymi regułami i przebiega według pewnego schematu, ujęta jest w pewne ramy. Dopóki nie ujrzymy Boga „twarzą w twarz”, dopóty nasza modlitwa będzie się odwoływać do Słowa Bożego i wspierać się o różne pomocne metody. Taka modlitwa wiąże się niewątpliwie z trudem, ale jest to trud błogosławiony. Sam Bóg nagradza go różnymi darami i Sobą! (por. CD 15, 20) Ufnie zatem przyjmijmy wymogi wpisane w metodę medytacji, by – za każdym razem – tym pewniej i szybciej wyrwać się z siebie i przejść w Boga. (św. Ignacy) Z nadzieją praktykujmy modlitwę medytacyjną, wiedząc, że wielu chrześcijanom pomogła ona pokonać skoncentrowanie na sobie (egocentryzm) i skłonność do mówienia jedynie ze sobą o sobie.

Prośba stale ponawiana

Modlitwa przygotowawcza: Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały jego Boskiego Majestatu (CD 46).

Ta modlitwa przygotowawcza jest bardzo ważna, ponieważ przypomina nam treść Zasady pierwszej i podstawowej, czyli Fundament Ćwiczeń duchownych (CD 23). Choć zabrzmi to dziwnie, to jednak powiem, że nawet na początku medytacji, czyli modlitwy, dobrze jest przypomnieć sobie prymat Boga (Jego potęgę i wszechobecność./ red.)! Wrodzony egocentryzm łatwo uwodzi nas i nakłania, byśmy we wszystkim szukali przede wszystkim własnej przyjemności, korzyści i wygody. Zatem to dobrze, że „modlitwa przygotowawcza” niejako stoi na straży i cierpliwie przypomina mi, żebym naprawdę Boga postawił w centrum modlitwy, a nie siebie samego – pod jakimkolwiek pozorem. Chcę więc szczerze tego, żeby z moich odkryć i przeżyć wypłynęło, koniec końców, więcej gotowości do służby Bogu! Pragnę gorąco, aby w owocach decyzji, które podejmę, objawiała się chwała, wspaniałość Boskiego Majestatu.

Św. Ignacy podpowiada nam bardzo zwięzłą modlitwę przygotowawczą. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wypracować sobie własną modlitwę przygotowawczą. Może ona brzmieć np. tak: Panie, spraw, bym był tu dla Ciebie, a nie dla mnie. Chcę podjąć tę modlitwę, by poznać bardziej Ciebie. Chcę to czynić bezinteresownie, tzn. dla Ciebie samego, a nie dla „przysmaków”, które temu poznaniu już nieraz towarzyszyły. To też nie jest najważniejsze, bym od razu otrzymał odpowiedzi, których szukam… Ty, Twoja Chwała i służba Tobie, a także cześć, respekt dla Twej Mądrości – niech będą celem i motywem moich działań na modlitwie! O to szczerze i gorąco proszę! Jestem tu przed Tobą i dla Ciebie, bo Ty jesteś Bogiem, a nie ja!

Zaczynając każdą medytację od takiej prośby, wymadlamy i utrwalamy w sobie przekonanie siebie, że wszystko należy traktować jako relatywne wobec Boga. Nic nie jest ważniejsze od Niego. Niczego nie można wynieść ponad Boga. Inaczej mówiąc, najważniejsze jest, bym liczył się z Bogiem i do Niego przylgnął, natomiast względne jest to, czy i kiedy doświadczę wielkich pociech i oświeceń. Nie jest to najważniejsze, czy w najbliższej medytacji doświadczę smaku „rzeczy Bożych” czy raczej oschłości i jałowości. Istotne jest to jedynie, bym zbliżył się do Boga, który mówi do mnie; bym Go bardziej poznał, umiłował i by w końcu zjednoczyły we mnie dwa pragnienia: moje i Ducha Świętego.

Powiedziawszy to wszystko, nie przeoczmy rzeczy najważniejszej – że akcent w tej modlitwie przygotowawczej pada na prośbę. Stale ponawiamy tę prośbę, ufając, że Bóg da nam to, o co Go tak wytrwale prosimy.

CDN…

O. Krzysztof Osuch SJ/ RED.