Znalazłem księgę Prawa w świątyni Pańskiej. 2 Krl 22, 8-13; 23, 1-3

Długo się dzisiaj rozwodzi Jezus tłumacząc, jakie owoce z jakiego drzewa powstają (Mt 7, 15-20). W sumie można to zamknąć dwoma zdaniami. Widać jest to dla Niego ważne.

Wszystko w życiu poznajemy po owocach. Niektóre z nich są dość ewidentne. Ale niektóre… tyle mamy wątpliwości, czy to dobrze, czy nie bardzo. Po czym poznać, że owoce są dobre?

Kryterium oceny musi być poza mną. Łącząc to z sytuacją, o jakiej wspomina pierwsze czytanie, uświadomiłem sobie, że chodzi o to, by dać się prześwietlić przez słowo, dać się jemu osądzić. Bo to Bóg (Słowo) wskazuje, co jest dobre, a co złe. Grzech człowieka w raju polegał na tym, że chciał sam z siebie decydować, co jest dobre, a co złe.

W tym kontekście można powiedzieć, że fałszywy prorok, o jakim mówi dziś Jezus, to taki prorok, który nie głosi Słowa Bożego i nie z Niego czerpie, lecz z samego siebie, sam sobie ustala, co jest dobre, a co nie i o tym mówi. Zamiast prorokiem staje się zwodzicielem. Takich ludzi poznaje się po ich owocach, bo nie są to owoce, na które wskazuje Słowo (np. owoce miłości, cierpliwości, przebaczenia, prawdy, miłosierdzia, itd.).

Również w raju mamy sytuację, w której człowiek rozmawia o Bogu, ale bez obecności Boga, bez odniesienia do Niego. Ewa z wężem próbują „ustalić”, co wie Bóg, a co próbuje ukryć przed człowiekiem, czego nie chce mu dać. Nikt tam Boga nie prosi o zdanie, nikt Go nie pyta. Postawa zwodziciela, fałszywego proroka, który poza Bogiem ustala co jest dobre, a co złe. Na marginesie… coś podobnego jest również w księdze Hioba, gdzie przyjaciele Hioba próbują być „adwokatami” Boga nie odnosząc się do Niego. Bóg im to na końcu wypomina i w konsekwencji mają złożyć sporą ofiarę za ten swój postępek a wypraszać przebaczenie ma dla nich sam Hiob.

W świątyni odnaleziono księgę Prawa, które było przymierzem między Bogiem, a Jego ludem. To przymierze było zawarte już dawno temu i Bóg od dawna jest Mu wierny. Ale ten lud dopiero dzisiaj o nim usłyszał i… TERAZ je przyjmuje. Moje przymierze z Bogiem polega na tym samym co ludu wybranego: słuchać słowa i wypełniać je. Uczynić Boga moim jedynym Bogiem i Panem. To On ma być moim punktem odniesienia, Jego Słowo – kryterium dobra i zła. Bóg jest wierny temu przymierzu od początku. A ja? Chcę opierać się na Jego wierności, bo moją zbyt dobrze znam… I mogę to czynić od TERAZ, i tak każdego dnia. Bo każdego dnia potrzebuję wracać do przymierza, do Słowa, które chce być jedynym i ostatecznym kryterium i punktem odniesienia mojego życia.