Biorę udział w naszym jezuickim projekcie MAGIS 2016. Po wspólnym rozpoczęciu w Łodzi, biorę teraz udział w eksperymencie kulturowym w Jaworze na Dolnym Śląsku. Bardzo intensywny czas, sporo na głowie, stąd nieobecność na blogu, facebooku i innych twitterach. Poznaję ciągle nowych ludzi z całego świata, doświadczam nowych rzeczy (np. dziś piekliśmy z młodymi tradycyjny chleb (sic!) – okej, pod okiem zawodowca, ale mimo myślę, że to wyczyn; wyszły jadalne i nawet smaczne). Anyway. Poza tym wszystkim, mam trochę różnych przemyśleń na tematy około-magisowo-eśdeemowe. Codziennie dzieje się dużo dobra – to bez wątpienia. W moim odczuciu nie brak i słabych momentów. Dla mnie osobiście, póki co, jest jeden konkretny duchowy owoc –  dawno nie spotykałem się z Panem Bogiem na wieczornym rachunku sumienia z taką intensywnością i duchowym smakiem. Bo to absolutnie najlepszy moment, żeby poukładać sobie wszystko w głowie, żeby ucieszyć się tym jak Pan Bóg pracował dla nas przez cały dzień, żeby oddać Mu te wszystkie miejsca, których nie rozumiem i te, w których odchodziłem od Niego.

*

Ot, dla oderwania od tematów.