Ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej… Mt 9, 9 – 13

Jezus wychodzi z Kafarnaum. Kiedy się czyta okolice dzisiejszego tekstu, to widać, jak różni ludzie przychodzą do Jezusa, a On zajmuje się ich sprawami, troskami, chorobami. Również przemieszcza się sporo. Przychodzi do Kafarnaum, potem płynie do krainy Gadareńczyków, wraca do Kafarnaum. Na koniec słyszymy, że tak Jezus obchodził wioski i miasta… ruch i ludzie, ludzie i ruch.

Mam wrażenie, że to się dzieje wewnątrz mnie. Ruch i różne sprawy. Nie zawsze jestem podobny do tych, którzy przychodzą do Jezusa ze swoimi problemami. Ja nierzadko próbuję sam sobie z czymś poradzić. Nie udaje mi się, może nie chcę, a może nie potrafię – wejść na Drogę, którą kroczy Jezus (którą JEST Jezus), nie potrafię poddać mojego życia Jego Prawdzie (wszak On jest PRAWDĄ), jak również trudno mi moje życie złożyć w ręce ŻYCIA, którym On jest.

Scena z Mateuszem również dzieje się we mnie. Jezus przechodzi i zauważa mojego Mateusza – celnika. Zauważa tego, który jest odrzucany, uważany za gorszego, kolaboranta, gromadzącego nadmierne pieniądze dla siebie. Taki egoista we mnie, skupiony na swoim biznesie i niekoniecznie mi sprzyjający. Jezus zauważa go i mówi: „Pójdź za Mną”. Nic więcej, tylko pójdź. Wzywa tak we mnie po kolei każdą część mnie, która jeszcze za Nim nie idzie, która nie jest Mu poddana. Jezus nie mówi mu, by robił tak czy tak, by postępował tak lub inaczej (moralność), lecz każe iść za sobą. Bo tylko kontakt z osobą przemienia, a nie zasady czy normy (które są potrzebne, lecz nie najważniejsze).

Jezus wzywa najsłabsze części mnie – owych celników Mateuszów, Zacheuszów, wszelkiej maści synów – marnotrawnych i tych starszych również, którzy mieszkają we mnie. Nie są doskonali, nie są porządni i poukładani. Wręcz przeciwnie. Temu porządnemu we mnie, owemu faryzeuszowi, ciężko się na to zgodzić, dlatego ciągle wkładam szpilę: dlaczego On jada z celnikami i grzesznikami? Ja odrzucam to coś w sobie, lecz Jezus tam właśnie zasiada we mnie i jada… I nic nie trzeba więcej. Odpowiedzieć na Jego wezwanie, pójść za Nim i przyjmować wszystkich, słabych i grzesznych szczególnie. Tych wewnątrz mnie, a w konsekwencji tych wokół mnie. Wtedy wszystko będzie dobrze…

foto: IJ