Dwóch łotrów.

Ten nie-dobry. Nie wiemy czy szydzi, czy też może chwyta się „ostatniej deski ratunku”. Albo jest sfrustrowany, bo nie udało mu się uciec od kary, albo „rzutem na taśmę” próbuje jeszcze ocalić swoje życie. Albo wytyka Jezusowi niemoc, albo próbuje Go sprowokować, żeby wreszcie się wkurzył i zrobił cud. Wybawił Siebie i jego od krzyża.

Ten jednak-dobry. On też się chwyta „ostatniej deski ratunku”. Inaczej. Przyjął cierpienie i śmierć, na które zasłużył. Rozpoznał jednak, że Człowiek obok niego to jednak jakiś dziwny Król… Ma władzę nad nienawiścią, szyderstwem, lękiem, odrzuceniem, zemstą… i śmiercią. Że jest w Nim miłość gotowa oddać życie za wrogów. Zapragnął wejść do tego niewidzialnego-na-pierwszy-rzut-oka królestwa. Dostrzegł, że za wejście Tam, nie można niczym zapłacić. Można jedynie poprosić…

Czego spodziewam się od Jezusa Króla? Jak się do Niego modlę? W jakim chcę być królestwie?

Dzisiejsza homilia.