Drodzy Wy – życzę Wam wszystkim tego, czego sobie: żebyśmy w te Święta przebili się przez całą warstwę, która narzuca się na pierwszy rzut oka (klimatu „magii świąt” lub rozpaczy; zadowolenia z życia lub rozczarowania nim etc.) i doświadczyli tego, co w nich istotne – mianowicie, że nawet jeśli mamy poczucie, iż nasze życie wygląda jak stajnia, a wszędzie wokół zimno i bieda, to do tego wszystkiego przychodzi Bóg – przede wszystkim jako nadzieja. Nie narzekając i nie wybrzydzając. Nie robiąc wymówek i nie szantażując. Po prostu JEST. Bliski. I zbawia.

***

A muzycznie dziś o dziwo nie-kolęda. Piosenka, która mi towarzyszy intensywnie w ostatnich dniach. Czyste piękno.