Od kilku dni chodzi za mną piosenka „Do syta” Hanki Wójciak. Dlaczego?

Na pewno ma tu znaczenie znakomita muzyka – bujający etno-groove, wpadający w ucho riff, ładna melodia.  Produkcja muzyczna zadbana w każdym detalu.

Bez wątpienia dużą rolę odgrywa śliczny teledysk. Trudno oderwać wzrok od ujęć urokliwych zdjęć popularnych krakowskich miejscówek i pięknych ludzi występujących w klipie, z samą Hanką na czele.

Wszystko to jednak podporządkowane jest tekstowi, który skłonił mnie do spisania tej refleksji.

 

Chodzę sobie, oj, chodzę ja po świecie

Kie do waszych drzwi zapukam – nie wiecie

Więc nim przyjdę, w trupie zimno spowita

Śpiewem, tańcem się nacieszcie do syta!

 

Nie powiem ja nic nowego ludkowie

Jeno chciałam wam przypomnieć o sobie

Zanim przyjdę, w trupie zimno spowita

Drugim człekiem się nacieszcie do syta!

 

Nie będę ja wieczną karą straszyła

Nie będę ja wam morałów prawiła

Cóż ja mogę, w trupie zimno spowita?

Światem błogim się nacieszcie do syta!

 

Autorka podejmuje boleśnie aktualny temat – życia par excellence. Bo patrząc na jeden wielki wyścig, w którym zdaje się, że nolens volens – wszyscy zostaliśmy wystawieni, warto zapytać siebie samego: czy pośród zarabiania pieniędzy, zdobywania uznania, poszukiwania coraz większej wygody, na która – jak się później okazuje – i tak nie mamy czasu, pamiętam w ogóle żeby żyć? Żeby ucieszyć się tym, co wokół mnie po prostu JEST? Ucieszyć się Drugim? Ostatecznie – ucieszyć się tym Trzecim, dzięki któremu to wszystko istnieje?

Z drugiej strony nasuwa się pytanie: czy „drugim człekiem” i całym „błogim światem” da się nacieszyć do syta? Czy kolekcjonowanie doznań jest tym, co naprawdę syci? Odróżniając za Levinasem potrzeby od pragnienia, można powiedzieć, że zaspokoić da się tylko potrzeby: gdy jestem głodny – sięgnę po jedzenie, gdy mam potrzebę doznania piękna – pójdę do galerii, czy na koncert, kiedy potrzebuję rozmowy – spotkam się z przyjaciółmi. Ale pragnienie, które jest najgłębsze i naprawdę istotne, na którym tak naprawdę nam zależy, wymyka się logice zaspokajania potrzeb. Pragnienie to jest jak dobroć – to co Upragnione nie dopełnia go, lecz właśnie drąży, powiada Emmanuel Levinas.

Czy należy zrezygnować z zaspokajania potrzeb? Żadną miarą! Ale żeby uniknąć ślepej uliczki niekończącej się gonitwy za nasyceniem, warto pamiętać, że istnieje takie pragnienie, które pozostanie zawsze niezaspokojone.