Za portalem DEON.pl publikujemy przemówienie o. Adolfo Nicolása, Przełożonego Generalnego Towarzystwa Jezusowego, wygłoszone w czasie spotkania z przedstawicielami „Centro Astalli” – Jezuickiego Centrum Pomocy dla uciekinierów we Włoszech. Do spotkania doszło w rzymskim kościele Il Gesù 14 stycznia br. Przemówienie miało charakter spontaniczny. Przedstawiony tekst, chociaż z niewielkimi poprawkami stylistycznymi, zachowuje charakter języka mówionego.

Musimy być wdzięczni imigrantom, którzy przybyli do Włoch i do Europy choćby z tego jednego powodu: pomagają nam oni odkrywać świat. Przeżyłem w Japonii ponad trzydzieści lat, przez cztery lata pracowałem w ośrodku dla imigrantów, z których większość nie posiadała ważnych dokumentów. Mówię więc na podstawie własnego doświadczenia. I właśnie w świetle tego, co przeżyłem, zwracam na to szczególną uwagę: imigranci są źródłem korzyści dla krajów, do których przybywają, i byli nim od zawsze, pomimo wielorakich trudności i niezrozumienia.

To dzięki uchodźcom i imigrantom dochodzi bowiem do spotkania między różnymi cywilizacjami. I właśnie w ten sposób powstał świat, który znamy. Współczesność nie zrodziła się jedynie poprzez wcielenie jednej kultury przez drugą, ale w historii dochodziło do prawdziwej wymiany między kulturami. Ten proces wzajemnej wymiany nazywamy właśnie historią. Także religie – chrześcijaństwo, islam, judaizm – rozprzestrzeniły się dzięki imigrantom, którzy opuszczali swój kraj i przemieszczali się z miejsca na miejsce.

Dlatego też należy być wdzięcznym wobec tych, którzy przybywają, gdyż to oni „dają nam” świat, bez nich zamknęlibyśmy się we wnętrzu własnej kultury, w świecie naszych własnych przekonań i ograniczeń. Każdemu krajowi grozi niebezpieczeństwo zamknięcia się do własnych horyzontów, ograniczonych i zawężonych, a dzięki ich sercu możemy otworzyć się, także kraj, w którym żyjemy, może otworzyć się na nową dynamikę.

Poznanie i zrozumienie naszych wspólnych, codziennych problemów, zrozumienie wzajemnej współzależności pomaga nam w stawaniu się mężczyzną i kobietą. To właśnie imigranci stworzyli taki kraj jak Stany Zjednoczone, kraj, w którym rozwinęła się demokracja. To nie jest przypadkowe: stało się tak, ponieważ wytworzył się tam melting pot, prawdziwa mieszanka kultur i osób; i w ten sposób powstał ten nowy kraj. Oczywiście moglibyśmy podać więcej podobnych przykładów: choćby Argentyna i wiele, wiele innych.

Tak więc imigranci mogą nam pomóc w otwarciu serca, abyśmy przekraczali samych siebie. To wielki dar. Oni nie są dla nas „gośćmi”, którzy przybywają, lecz są ludźmi, którzy przyczyniają się do cywilizacyjnego ożywienia, wnoszą istotny wkład do naszej kultury i przyczyniają się do jej głębokiego rozwoju. To właśnie dzięki nim możemy pogłębiać nasz humanizm. Musimy to sobie uświadomić!

Jeden z biskupów japońskich, odnosząc się do ewangelicznego zdania „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14,6), podkreślał, że nauczanie Jezusa można odnieść także do innych religii. Teraz jako przełożony generalny jezuitów muszę często podróżować po całym świecie i potwierdzam, że biskup ten miał rację. Azja w sposób szczególny może być postrzegana jako „droga”. To właśnie w Azji szuka się zawsze drogi, sposobu, „jak” można dotrzeć: jak uprawiać jogę, jak osiągnąć koncentrację, jak medytować. Joga, zen, religie, judo – określane jako droga słabych, gdyż wykorzystuje się siłę innych – wszystkie one są traktowane jako ścieżki. Bez jakiegokolwiek przeciwstawiania, musimy stwierdzić, że Europa i Stany Zjednoczone interesują się przede wszystkim „prawdą”; Ameryka Łacińska i Afryka ukazują nam, czym jest „życie”. Te wartości są bardzo ważne i dlatego potrzebujemy siebie nawzajem, ponieważ każdy człowiek ma osobistą mądrość, dzięki której wzbogaca całą ludzkość.

Nadszedł czas, kiedy ludzkość musi o sobie myśleć jako o całości, a nie jako o luźnym zbiorze państw oddzielonych od siebie własną tradycją, własną kulturą i własnymi uprzedzeniami. Trzeba myśleć o ludzkości, która potrzebuje Boga i która potrzebuje głębi, a można ją osiągnąć tylko na drodze zjednoczenia się wszystkich ludzi. Dlatego też musimy być wdzięczni za wielki wkład imigrantów i uchodźców w proces kształtowania się społeczeństwa zintegrowanego. Imigranci pozwalają nam uświadomić sobie, że ludzkości nie tworzy jakaś niewielka części, lecz tworzymy ją my wszyscy: wszyscy ludzie.

Ponadto ukazują nam oni najsłabszą, ale jednocześnie najsilniejszą część człowieczeństwa. Tą najsłabszą, ponieważ doświadczyli oni strachu, gwałtu, samotności i osądów ze strony innych: jest to ich doświadczenie, wiemy o tym dobrze. Ale ukazują nam także najsilniejszą stronę człowieczeństwa: pokazali nam, jak można przezwyciężyć strach odwagą pokonywania niebezpieczeństw, z jakimi nie wszyscy potrafią się zmierzyć. Oni wiedzą, że nie można poddawać się paraliżowi wobec trudności w budowaniu przyszłości. Potrafią przezwyciężyć samotność solidarnością, pomagając sobie wzajemnie i pokazują, że człowieczeństwo to słabość, którą można przemienić w siłę. Pokazują nam w końcu, że istnieją wartości, o których my już całkowicie zapomnieliśmy. Wartości te odkrywa się, gdy człowiek musi zmierzyć się z sytuacjami ekstremalnymi.

Przychodzi mi na myśl doświadczenie mojego brata, który żyje w Stanach Zjednoczonych. W czasie pożaru, który wybuchł w pobliżu jego domu, bał się, że ogień lada chwila przemieści się także na jego domostwo. Lecz wyznał mi, że właśnie wtedy, gdy doświadczył potwornego strachu, zrozumiał, co w życiu jest ważne, a co nie jest istotne. Wcale wtedy nie myślał, żeby ratować pieniądze, lecz wyniósł z domu karton z fotografiami, które przypominały mu o jego własnych korzeniach i jego życiu. W tym momencie zrozumiał, że najważniejsza część nas znajduje się we wnętrzu nas samych, nie na zewnątrz, nawet nie w domu.

Tego wszystkiego doświadczyli uciekinierzy: na własne oczy widzieli niebezpieczeństwo i zmierzyli się z nim. Pomyślmy tylko przez chwilę: „Gdybyśmy nie mieli już domu, gdybyśmy stracili najbliższych, gdyby odebrano mam ojczysty język… Jeśliby darowano nam jedynie życie, choć nadal i ono byłoby w wielkim niebezpieczeństwie? O czym myślelibyśmy wtedy? Co i kogo kochalibyśmy?”.

W tym roku przeżywamy Rok Miłosierdzia, które stanowi centralne pojęcie wielu religii. Dla chrześcijaństwa, islamu, judaizmu i we wszystkich wielkich religiach miłosierdzie jest pojęciem bardzo ważnym. Bez niego nie można żyć, imigranci i uchodźcy są żywym obliczem miłosierdzia.

Kiedy człowiek ma wszystko, może bez obaw być miłosiernym; ale kiedy człowiek nie posiada niczego i mimo to jest miłosierny w stosunku do drugiego człowieka, wtedy ukazuje nam, czym jest miłosierdzie o wiele głębiej. Oblicze miłosierdzia, w tym przypadku, jest o wiele bardziej autentyczne.

W ten sposób możemy uczyć się od imigrantów i od uchodźców bycia miłosiernymi. Uczymy się człowieczeństwa pomimo przeciwności. Uczymy się zdobywać horyzonty tak szerokie jak świat, a nie ograniczone do naszej małej i wąskiej kultury. Uczymy się od nich być ludźmi należącymi do świata.

Tłumaczenie: Kasper Mariusz Kaproń OFM; tekst oryginalny w języku włoskim opublikowało jezuickie czasopismo Civiltà Cattolica