Znużenie codziennością, a jeszcze bardziej duch obecnego czasu sprawiają, że nie olśniewają nas wielkie możliwości Boga. Coś o nich wiemy, ale na co dzień o nich zapominamy. A szkoda, bo pamięć o nieskończonych możliwościach Boga odmieniałaby sposób naszego życia. Ile otuchy wlewałoby się w nasze serca, gdybyśmy żywo pamiętali, że Bóg wielkodusznie dzieli się z nami swymi Boskimi możliwościami!

Możliwości Boga, oddawane na „usługi” człowieka, dobrze poznał Psalmista. Wzruszał się, widząc wielkoduszność Stwórcy w dzieleniu się swoimi możliwościami z ludźmi. Olśniony układał taką modlitwę:

Panie, Boże mój, wiele uczyniłeś cudów
i w Twoich zamiarach wobec nas nikt Ci nie dorówna.

A gdybym chciał je głosić i opowiadać,
byłyby liczniejsze, niż można to wyrazić (Ps 40, 5-6).

Rzeczywiście, dokonane cudy i ujawnione zamiary Boga wobec nas oraz „jakość” złożonych nam obietnic – wszystko to pozwala nam przeczuć możliwości Boga; że są wielkie, zawrotne i nie do ogarnięcia! Tylko niektóre poznaliśmy w miarę dobrze. Raczej nieliczne (cudy, zamiary, obietnice) mamy w pamięci i rozpamiętujemy. Choć one już o nas stanowią, to jakość naszej wdzięczności wobec Dawcy bywa mocno wybrakowana. Tyle tytułem wstępu.

Apel do wyobraźni

Poproszę teraz o uruchomienie wyobraźni. Pomyślmy: sto lat temu była jedynie możliwość, że zaistniejemy jako konkretne i żywe osoby; kobiety lub mężczyźni – z niepowtarzalną twarzą, imieniem, zestawem talentów i zdolności! I że zajmiemy określone miejsce, podejmiemy różne zadania, np. w małżeństwie, rodzinie, w innych powołaniach – kapłańskim, zakonnym…

Te wszystkie możliwości, sprzed – powiedzmy – 100 lat, są już w trakcie realizacji. Bo oto istniejemy i uczestniczymy w „czymś”, czego jeszcze nie tak dawno nie było!

Ostatnie stwierdzenie należałoby skorygować, przywołując świętego Pawła, który zapewnia, że w serdecznej myśli Boga Ojca istniejemy „od dawna”. On wybrał nas jeszcze przed założeniem świata i z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów (por. Ef 1, 4 n). Na długo przed pojawieniem się pierwszych istot ludzkich Bóg Stwórca – dysponujący nieprawdopodobnie wielkimi możliwościami – przygotowywał Ziemię jako środowisko przyjazne dla życia, tak rzadkiego (czy wręcz nieobecnego) w znanej nam cząstce Kosmosu. I co najważniejsze. „To”, co przez wieki było tylko myślą i pragnieniem Wielkiego Boga, stało się już faktem. Już istniejemy i przebywamy drogę. Urzeczywistniają się osoby o konkretnych imionach i twarzach. Choć są nas miliardy, to każdy i każda ma prawo czuć się kimś oryginalnym, jedynym i niepowtarzalnym. Stopniowo, przez kilkadziesiąt lat, objawia się dana nam potencjalność, dane nam możliwości!

Do listy rzeczy fascynujących trzeba dodać niezwykłe możliwości ludzkich umysłów. Długi ciąg badań i odkryć doprowadził do nieprawdopodobnych dokonań. Że wspomnę choćby komputery i ich oprogramowania, dzięki którym możliwe są loty w Kosmos, edycja tekstów, projektowanie, rysowanie itd. itp. W mgnieniu oka można wykonywać niezliczone ciągi matematycznych działań. Mamy zatem powody do dumy i do podziwu nad tym wszystkim, co ludzki umysł wymyślił, skonstruował, by ułatwić życie. (Wiele by o tym mówić.)

Ale czy jasno zdajemy sobie sprawę z tego, że w tym wszystkim ujawniają się, tak naprawdę i przede wszystkim, możliwości samego Boga Stwórcy. On, tym wszystkim, co Sam potrafi, podzielił się z ludźmi. W nas ludziach, jako osobach Bogu podobnych, po prostu ujawnia się, dochodzi do głosu jakaś znakomita (choć zapewne bardzo znikoma) cząstka nieogarnionych możliwości, które ma sam Bóg!

Dojrzeć i uznać możliwości Boga

Zachwycające możliwości Boga dostrzegamy na każdym kroku, na każdym poziomie bytu: w strukturze atomu, w różnorodności pierwiastków, w minerałach, metalach. A co powiedzieć o nieprawdopodobnie precyzyjnym funkcjonowaniu organizmów żywych; jest ich niezliczona ilość i nieprzejrzana różnorodność… Dobre filmy przyrodnicze wprawiają nas nieraz w zdumienie, podziw i zachwyt. A stąd już tylko mały krok do modlitwy, adoracji i wdzięczności.

Przeżywając zdumienie i podziw w kontakcie z bogactwem przyrody i w ogóle wszechświata, tak naprawdę podziwiamy nie tyle różne organizmy (same w sobie wzięte), ale – najpierw, a przynajmniej na końcu – ich Stwórcę! Czyli Tego, który nadał im (potrafił nadać!) tak nieprawdopodobne sprawności, instynkty, służące ich funkcjonowaniu i przeżyciu przez tysiąclecia. Wpisał w nie także olśniewające piękno.

Zachwytu doświadczamy także wtedy, gdy wglądamy w bezmiar kosmosu – w jego ogrom i zda się nieskończoność. Jeśli coś nas nie „zmanierowało” (a dokładniej: intelektualnie nie znieprawiło), to w zdumienie powinny nas wprawiać potężne siły i możliwości Tego, który sprawia, że nasza planeta Ziemia porusza się z tak wielką precyzją wokół własnej osi i wokół Słońca.

Niestety, przyzwyczailiśmy się do wielu możliwości Boga Stwórcy, widocznych we wszystkim, co jest wokół nas i w nas. Chyba nazbyt często traktujemy to wszystko, jako zwyczajne i oczywiste. Szkoda, że ktoś nauczył nas fatalnego – pozbawionego zdumienia i zachwytu – patrzenia na wszystkie Boże stworzenia. A tymczasem one krzycząc, zaświadczają o swoim Stwórcy (por. np. Ps 8 i 104). Nie każmy im milczeć, ani nie udawajmy, że nic nie słyszymy!

A może rzeczywiście już NIC nie słyszymy? To byłby koniec!

Niektórzy myślą, że wykręcą się „mową trawą”, pseudonauką. Bo jak nazwać hipotetyczną (bo przecież nie dowiedzioną) tezę o ewolucji, która miałaby unieważnić podziw i wdzięczność wobec geniuszu Stwórcy. To tak, jakby o genialnym utworze muzycznym (np. o którejś symfonii Ludwiga van Beethovena) powiedzieć, że to nie on jest autorem; to wartości nutowe wsypane do kosza, a potem na stół wysypane tak cudnie się ułożyły. Być może część nowoczesnej „sztuki” już tak powstaje, ale zachwytu nie budzi.

To żałosne, nie chcieć dojrzeć czy nie móc (por. J 3, 19-21) uznać możliwości, które Bóg zainwestował i „zamanifestował” w swoich wielkich dokonaniach! Pomyślmy, jak to jest. Byle ludzkie dzieło „objawia” (a jakże!) możliwości autora. Im większe dokonanie, tym większy wywołuje podziw i uznanie. Stąd różne konkursy, gremia sędziowskie, laudacje i nagrody. Dlaczego wielkie dzieła Boga miałyby być pomijane, przemilczane, a nawet ganione? Byłoby to po prostu nieludzkie, nie w stylu „normalnego” człowieka.

Fatalną tępotę niektórych ludzi znakomicie „namierzył” i wypunktował św. Paweł. Najznakomiciej uczynił to w przejmującym wywodzie, w Liście do Rzymian. Kto zechce, niech sobie przemedytuje pierwszy rozdział Listu do Rzymian.

Kto zaprzeczy, że poznając stworzenia (ich istnienie, wspaniałość, ład w nie wpisany i dane im możliwości), poznajemy jednocześnie (wnioskując ze skutku o przyczynie) ich Stwórcę, Jego Boski potencjał, Jego niebywałe możliwości.

Niewyczerpana wyobraźnia Boga (Benedykt XVI)

W Uroczystość Objawienia Pańskiego, 6 stycznia 2011 roku, Benedykt XVI wypowiedział taką wspaniałą myśl: „Wszechświat nie jest wynikiem przypadku, jakby niektórzy chcieli nam wmówić. – Patrząc nań, jesteśmy wezwani, by odczytać w nim coś głębokiego: mądrość Stworzyciela, niewyczerpaną wyobraźnię Boga, Jego bezgraniczną miłość do nas. Nie powinniśmy pozwolić, by nasz umysł ograniczały teorie, które dochodzą tylko do pewnego punktu i, gdy dobrze się przyjrzeć, wcale nie rywalizują z wiarą, ale nie są w stanie ostatecznie wyjaśnić rzeczywistości. W pięknie świata, jego tajemnicy, wielkości i rozumności musimy dostrzec wieczną rozumność. Nie możemy się obyć bez tego, by prowadziła nas ona do jedynego Boga, stworzyciela nieba i ziemi. Wtedy zobaczymy, że Ten, kto stworzył świat, i Ten narodzony w betlejemskiej grocie nadal mieszka wśród nas w Eucharystii, jest tym samym Bogiem żywym, który się do nas zwraca, kocha nas, chce nas prowadzić do życia wiecznego”.

Powtórzmy zatem, wszystkie stworzenia, a zwłaszcza my ludzie, kryjemy w sobie a zarazem ujawniamy coś z możliwości samego Boga Stwórcy. Żywe komórki nie funkcjonują tak wspaniale, bo same na to „wpadły” i same siebie tak wspaniale ukształtowały. Podobnie jest z całym Kosmosem i z każdym człowiekiem! Ta zasada: najpierw myśl i sprawcza moc, potrafiąca powołać do istnienia, obowiązuje zawsze i w odniesieniu do wszelkiego bytu (oczywiście, wyjąwszy Byt Boga!).

Powiem to jeszcze tak, może nieco szokująco: przecież możliwości uwidaczniające się w każdej pszczole i w roju pszczół, w długich wędrówkach ptaków, a także w każdej mrówce i w całej ich zorganizowanej społeczności, są tak naprawdę, najpierw i przede wszystkim, możliwościami Boga Stwórcy, który je (te różne stworzenia, organizmy żyjące) w to wszystko wyposażył.

A możliwości człowieka – jakie są?

Nasze kolejne bardzo ważne pytanie – po tym co dotąd zostało powiedziane – brzmi tak: A jakie możliwości wpisał Bóg Stwórca w ludzką osobę?! Do czego Bóg uzdalnia człowieka? Do czego go stwarza? Jakie horyzonty On przed nami otwiera? I bardziej przyziemnie: Co człowiek – na gruncie danych mu możliwości – potrafi jeszcze wymyślić, skonstruować, stworzyć?

Pomijam w tej chwili całą złość i zło, do których człowiek jest także zdolny. Pomińmy fatalne dzieła destrukcji i autodestrukcji, do jakich ludzie są zdolni. Trzeba przyznać, że i w tej „branży” widać swoisty „geniusz” człowieka, tyle że potworny, wręcz demoniczny, rodem z piekła!

Kierujmy uwagę na pozytywne dokonania ludzi w różnych dziedzinach. Są one imponujące. To naprawdę fascynujące, że ludzie podejmując pierwotne dzieło Stwórcy, przez wieki wydobywają z niego (w tym także z siebie samych) nieprawdopodobne możliwości. Kto ma za sobą, powiedzmy, kilkadziesiąt lat życia, ten zdaje sobie sprawę z różnych tzw. skoków cywilizacyjnych. Jakże długie skoki mamy za sobą np. we wzajemnym komunikowaniu na odległość itd.

Niestety, z powodu grzechu i szatańskich kuszeń – te możliwości i zdobycze – jawią się wciąż, by nazwać to kolejny raz, jako dwuznaczne. Mogą zostać wykorzystane także do niszczenia, do nieuprawnionej inwigilacji, do totalitarnej dominacji jednych nad drugimi, a także do zniewalania i manipulowania.

Ale wszystkie – od Boga pochodzące – możliwości naprowadzają nas na wielką nadzieję – w tym sensie, że budzą pewną „fantazję” czy wyobraźnię, która każe, po tak Wielkim Stwórcy i Wspaniałym Ojcu, spodziewać się rzeczy jeszcze większych! Mamy uzasadnioną nadzieję – i to nawet na takim naturalnym poziomie, jeszcze przed usłyszeniem Objawienia – iż nasz Stwórca ma dla nas jeszcze wiele innych darów. I to zapewne wspanialszych, zachwycających, o jakich nie śniło się ani nam prostym ludziom, ani filozofom i uczonym!

O tym, co Bóg dla swych umiłowanych dzieci „wymyślił ” i jeszcze przygotowuje, nie potrafimy odpowiednio nawet marzyć czy wyobrazić sobie tego.

– Tu znów mógłby się włączyć św. Paweł i zapewnić nas, że Bóg ma nam do dania jeszcze bardzo dużo; dużo więcej niż już dał: głosimy […] to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2, 9).

A ta najważniejsza możliwość?

W tej chwili docieramy do „punktu” (poniekąd) kluczowego. Otóż – powiedzmy to jeszcze raz – powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że Bóg ujawnił wobec nas na razie (raczej) małą cząstkę swoich możliwości, którymi postanowił podzielić się z nami. Tą „małą cząstką” jest to wszystko, co dotąd pokrótce przywołałem, mówiąc o możliwościach Boga, oglądanych w każdym atomie, komórce; w całej przyrodzie, w kosmosie, a także w osobie ludzkiej i w jej dokonaniach.

Ale co jest tą „wielką częścią” możliwości, właściwych najpierw samemu Bogu, którymi On, jak ufamy i wierzymy, jeszcze zechce się z nami podzielić? Odpowiedź na to pytanie daje Bóg w swoim Objawieniu, czyli w Historii Zbawienia i w Biblii. A mówiąc najprościej, powiedzmy, że Bóg – objawiając stopniowo swe wielkie i wielkoduszne zamiary wobec ludzi – coraz wyraźniej komunikował, że oprócz Ziemi ma też dla nas Niebo! Bóg coraz wyraźniej mówił ludziom przez wieki, zwłaszcza w dziejach Narodu wybranego, że obecny widzialny świat i obecna egzystencja człowieka na ziemi – absolutnie nie wyczerpują możliwości Boga w odniesieniu do nas ludzi.

Bóg przygotował dla nas i chce nam dać dużo więcej, nieskończenie więcej. Na owo „dużo więcej” i „nieskończenie więcej” Bóg naprowadza ludzi właśnie w całej Historii Zbawienia, także w przenikliwych intuicjach wielkich religii i kultur! Najdobitniej owo „dużo więcej” i „nieskończenie więcej” konkretyzuje się i objawia we Wcielonym Synu Bożym, w całym życiu Jezusa Chrystusa, w Całym Jezusie Chrystusie! Poznać i – już, tu i teraz – (jakoś) przyjąć owo „dużo więcej” i „nieskończenie więcej” – możemy jedynie w akcie wiary.

Ważność aktu wiary

Wierzyć, wypowiedzieć akt wiary, to bardzo ważny czyn ludzkiej osoby. W pewnym sensie najważniejszy! Ale najpierw pewna dygresja i odniesienie do ludzkich relacji.

Wszyscy – w międzyludzkich relacjach – jesteśmy zdolni wierzyć i wzajemnie sobie ufać. Bez tej fundamentalnej wiary i zaufania nie dałoby się żyć! Tyle rzeczy przyjmujemy od siebie nawzajem z wiarą i „na wiarę”! Wierzymy w czyjeś kompetencje, w dobrą wolę, w prawość. Także „na wiarę” – czyli bez niedowierzania i ciągłego sprawdzania oraz niepokoju – przyjmujemy wszelkie usługi: fryzjera, piekarza, różnych producentów. Nikt się nie obawia, że fryzjer podetnie mu gardło, a kucharz czy kelner dosypie trucizny do zupy. Wierzymy i ufamy, że kierowca autobusu czy maszynista pociągu dołożą wszelkich możliwych starań, by bezpiecznie dowieźć nas do celu podróży.

A jak traktujemy zapewnienia Boga, że On – dysponujący Boskimi możliwościami – chce naprawdę „dowieźć” nas szczęśliwie do Nieba? Czy Mu wierzymy, że Jego gorącym pragnieniem i Boską pasją jest to, żeby nas uszczęśliwić w najściślejszej komunii z Nim? Czy owo „dużo więcej” i „nieskończenie więcej”, które obiecuje Bóg w Chrystusie, przyjmiemy także z wiarą, z zaufaniem, z niezachwianą nadzieją, z radością, z wdzięcznością, z zachwytem, z uwielbieniem? I czy czekamy na owo „dużo więcej”, na owo „nieskończenie więcej” – z wypiekami na twarzy? Czy na śmierć (już) patrzymy, jako na otwierającą się bramę – do Niebios i do poznania nieskończonych możliwości Boga? Czy oczyma wiary widzimy otwarte ramiona Ojca, w które wpadniemy jak maleńki dzieciak?

Rozstrzygająca odpowiedź

Tyle zadanych pytań. Jeszcze to jedno: Czy Bogu, który zechciał „wykazać się” wobec nas tak wielkimi możliwościami, powiemy tak, czy nie. Stoi przed nami – i wciąż poprzedza nas – najważniejsza alternatywa. Jak się zachowamy? Jaka będzie nasza decyzja i wybór?

Gdy Bóg składa nam obietnice obdarowań dużo większych (od tych już dobrze poznanych), to możemy Mu wierzyć albo nie! Można zachować się małodusznie i wykrętnie, mówiąc Bogu mniej więcej tak: «No, dotąd traktowaliśmy Cię ufnie i poważnie, ale odtąd (gdy tak wiele nam obiecujesz, a może za wiele?), to już Ci nie ufamy i nie wierzymy! Na to, co nam dotąd stworzyłeś i dałeś, jest nasza zgoda; wszystko jest jasne, oswojone i oczywiste. Tak, widzimy i uznajemy, że potrafisz naprawdę wiele! Ale jeśli mówisz o jeszcze większych darach i o wiecznej DALI, to… ?

Właśnie! To co? Czy nadal i niezachwianie Ci wierzymy?

Czy też (w momencie) zamieniamy się w sceptyków, „mistrzów podejrzeń”, w agnostyków wątpiących i „ględzących uczenie” (jak powiedziałby ks. Jan Twardowski).

Zapytam jeszcze inaczej: Czy zamkniemy się na „oferowane” nam możliwości Boga, które są nieskończenie większe od tych, które dotąd On nam już objawił i dał w atomie, w każdej żywej komórce, w kosmosie i ludzkim umyśle, etc?

Czy jednak otworzymy się na ofertę Boga, tę nieskończenie większą? I to nie w sposób arbitralny, lecz pamiętając o wszystkim, co nas do tego motywuje! A motywuje nas także to, o czym Bóg zapewnił Abrahama: Czy jest coś, co byłoby niemożliwe dla Pana? (Rdz 18, 14). Podobnymi słowami Archanioł Gabriel wzbudził bezgraniczną ufność i wiarę w sercu Maryi: Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego (łk 1, 37)!

Zechciejmy to wszystko rozważyć (także na modlitwie) i z radością nasycać się nieskończonymi możliwościami Boga. Radujmy się i tym, że Bóg zaprasza nas do udziału w Jego Życiu, w Jego Boskich możliwościach, które są wielkie, powtórzmy to jeszcze raz: nieskończone!

Rozważanie pochodzi z książki o. Krzysztofa Osucha SJ pt.: Przyjdę niebawem. Rozważania na czas kryzysu, lęku i powrotu Jezusa.