„Czy nikt niczego nie zapomniał? Książeczki Ćwiczeń Duchowych są? Dobrze, to w Imię Boże!” – Tymi słowami Ojca Magistra, 9 maja br. o godz. 5 rano rozpoczęliśmy naszą podróż do Czech. Byliśmy podekscytowani i nie mogliśmy się doczekać. Pytanie: „Co nas tam czeka?” towarzyszyło nam przez całą drogę do Velehradu – miejsca naszego nowicjackiego spotkania.

Na miejscu szybko poczuliśmy się bardzo dobrze. Wspaniały, sielski pejzaż, lekko pagórkowaty, intensywnie zielony, gdzieniegdzie przerywany jakby „dywanami” żółtego rzepaku i widok pięknej bazyliki Velehradzkiej oszołomił. Pomimo wielkich przestrzeni, nie czuliśmy się przytłoczeni. Wręcz przeciwnie, panował komfort i spokój, a także luz, który bardzo się przydał, kiedy robiliśmy pierwsze „koty za płoty”, poznając się z naszymi współbraćmi z innych nowicjatów. Wieczorem pierwszego dnia było spotkania zapoznawcze. W ciągu następnych dni, na kolejnych rekreacjach, prezentowaliśmy nasze nowicjaty i Prowincje. Starannie dbaliśmy o integrację i dużo rozmawialiśmy ze sobą, szukając również tego czasu między przewidzianymi zajęciami. Stało się to dla nas ważne i podziałało jeszcze bardziej motywująco i zlikwidowało wszelki stres związany z trudnościami językowymi. Wspaniale było rozmawiać i właściwie to wystarczało. Zawiązaliśmy więzi i kończyliśmy każdy nasz dzień wielce ubogaceni.

Jeśli chodzi o nasz plan dnia. Rano mieliśmy warsztaty na temat Fundamentu Ćwiczeń Duchowych oraz Reguł Rozeznawania Duchowego. Przed południem była również Msza św. Po obiedzie, do godz. 15.00, był czas na rekreacje, odpoczynek lub sport. Potem rozpoczynaliśmy drugą sesję z warsztatów, wieczorem zaś wspólnotowa rekreacja. Taki plan był mniej więcej stały, oprócz dwóch dni, kiedy pojechaliśmy na wspaniałe wycieczki po Morawach. Odwiedziliśmy Brno i Ołomuniec oraz przepiękną jaskinię Puncva Caves. Na zakończenie naszego nowicjackiego spotkania, mieliśmy grilla i znów wspaniałą możliwość integracji między sobą. Ostatniego dnia, w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, po Mszy św. zaśpiewaliśmy wszyscy razem, po polsku, piosenkę „Bóg kocha mnie, takiego jakim jestem”, co było inicjatywą naszych braci z Chorwacji. Pożegnaliśmy się i nastąpiły wyjazdy do macierzystych nowicjatów.

Był to naprawdę niesamowity czas. Możliwość odkrywania bogactwa Naszego Towarzystwa, zawiązywania więzi przyjaźni, praktycznej nauki języka angielskiego, a przede wszystkim odkrywania innej perspektywy Ćwiczeń Duchownych.

now. Filip Zawadzki