Grzegorz Kramer SJ, Autor w serwisie Jezuici.pl https://jezuici.pl/author/kramer/ Oficjalna strona Towarzystwa Jezusowego w Polsce Wed, 15 Jan 2020 08:25:26 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.7.2 https://jezuici.pl/wp-content/uploads/2016/05/cropped-slonce-1-150x150.png Grzegorz Kramer SJ, Autor w serwisie Jezuici.pl https://jezuici.pl/author/kramer/ 32 32 Przeprosiny Grzegorza Kramera SJ https://jezuici.pl/2020/01/przeprosiny-grzegorza-kramera-sj/ Wed, 15 Jan 2020 07:56:14 +0000 https://jezuici.pl/?p=57361 Przede wszystkim przepraszam za to, że po moim emocjonalnym wpisie, niektóre osoby odniosły wrażenie, że życzę źle Benedyktowi. To najważniejsze w tym wpisie: przepraszam. Chciałbym przedstawić fakty, zostawiając Państwu ich ocenę. 1. Wczoraj w południe mój współbrat Łukasz zamieścił na Twitterze komentarz do nowej książki kard. Saraha, który brzmiał tak: 2. Odpowiedziałem na niego w […]]]>

Przede wszystkim przepraszam za to, że po moim emocjonalnym wpisie, niektóre osoby odniosły wrażenie, że życzę źle Benedyktowi. To najważniejsze w tym wpisie: przepraszam.

Chciałbym przedstawić fakty, zostawiając Państwu ich ocenę.
1. Wczoraj w południe mój współbrat Łukasz zamieścił na Twitterze komentarz do nowej książki kard. Saraha, który brzmiał tak:

2. Odpowiedziałem na niego w następujący sposób:

3. Około godziny 13.40 stwierdziłem, że mogę być źle zrozumiany, co było powodem usunięcia mojego komentarza. Nie wiedziałem, że w tym czasie (od napisania) moje słowa zaczął cytować (ze swoim komentarzem) jeden z dziennikarzy telewizyjnych. Takie są fakty, co do wydarzeń.

Określiłem, na początku, mój wpis jako emocjonalny, bo rzeczywiście nie do końca był przemyślany i nie przewidziałem ewentualnych jego skutków. Był emocjonalny także dlatego, że kocham Kościół, i bardzo mi na jedności w Kościele zależy, o co szczerze, bardzo często się modlę. Nikomu, nigdy nie życzyłem śmierci, tak również było w tym wypadku. Odniosłem się tylko do sytuacji, że mamy papieża Franciszka, w czasie, w którym żyje Jego Poprzednik, co nie jest sytuacją zwykłą. Pisząc, że „chyba lepiej, żeby papieże umierali”, miałem na myśli tylko to, że wtedy nie byłoby sytuacji, w których (co jest przecież faktem) część ludzi Kościoła przeciwstawia zdania dwóch papieży i nimi manipuluje. Stąd moje emocje. Lepsza i bardziej jednoznaczna treść tego zdania powinna brzmieć: „lepiej by było gdyby papieże nie abdykowali”.

Przepraszam za mój wpis, który przez niektórych został odebrany jako gorszący. Nie było w nim żadnych złych intencji.

Zapewniam o swojej wierności Kościołowi jak i Papieżowi i o modlitwę za mnie proszę.

Tekst pochodzi ze strony ojca Grzegorza: grzegorzkramer.pl/ z dnia 14 stycznia 2020.

Zdjęcie z portalu Deon.pl

]]>
Posłowie – nie kpijcie z mojego chrześcijaństwa https://jezuici.pl/2017/04/poslowie-kpijcie-chrzescijanstwa/ Thu, 06 Apr 2017 14:48:12 +0000 https://jezuici.pl/?p=36940 Nasi posłowie pracują nad uchwałą dotyczącą objawień Maryjnych w Fatimie. Na sejmowej mównicy padają bardzo wzniosłe i pobożne słowa. Podkreślana jest ważność objawień sprzed 100 lat dla naszego świata. Posłowie opowiadają o tym, że ratunek jest w Maryi. Pani Sobecka mówi, że przecież ona sama nie głosi autorskich tekstów, ale cytuje samą Matkę Bożą. To […]]]>

Nasi posłowie pracują nad uchwałą dotyczącą objawień Maryjnych w Fatimie. Na sejmowej mównicy padają bardzo wzniosłe i pobożne słowa. Podkreślana jest ważność objawień sprzed 100 lat dla naszego świata. Posłowie opowiadają o tym, że ratunek jest w Maryi. Pani Sobecka mówi, że przecież ona sama nie głosi autorskich tekstów, ale cytuje samą Matkę Bożą. To jej partia (PiS) chce przegłosować wspomnianą uchwałę.

Kilka miesięcy temu PiS odrzuciło ustawę, która miała jeszcze bardziej chronić życie ludzkie. PiS, który tak bardzo potrafi krzyczeć o upadku cywilizacji zachodniej, sam nie chciał bronić życia ludzkiego. Ta sama partia, która dziś przepycha uchawłę, w której jest mowa o braku szacunku do życia, ustami swoich rządowych przedstawicieli nie pozwoliła na pomoc uchodźcom (korytarze humanitarne).

Ustawy sejmowe, jako zapisy słów na kartce, mogą przyjąć wszystko. Wiemy z historii, że posłowie (nie tylko naszego Sejmu) wymyślali wiele bzdurnych ustaw, których później trzeba było się wstydzić czy z nich wycofywać. Jednak, kiedy w Sejmie zaczyna wygłaszać się kiepskie kazania (nie homilie) to budzi to mój sprzeciw. Politycy próbują wykorzystać Boga i Kościół do tego, by pokazać swoją władzę, a kiedy trzeba na serio wziąć wezwania Ewangelii kapitulują pod polityczną poprawnością. 

Bardzo się cieszę, kiedy mnie samemu i innym, udaje się zaświadczyć o swojej miłości do Boga w myśleniu, decyzjach i CZYNACH, a nie deklaracjach. Politycy mają taką okazję choćby wtedy kiedy uchwalają prawo dotyczące ochrony każdego życia (dzieci nienarodzonych, chorych, starszych czy ludzi uciekających z swoich krajów z obawy przed śmiercią). Nie interesuje mnie to, by w Sejmie jedna pani z jednym panem opowiadali o wzniosłości objawień Matki Bożej, a później – kolektywnie – uchwalali prawo, które nie broni życia.

Posłowie – nie kpijcie z mojego chrześcijaństwa.

]]>
Upragniony koniec https://jezuici.pl/2017/01/upragniony-koniec/ Sun, 01 Jan 2017 09:09:22 +0000 https://jezuici.pl/2017/01/upragniony-koniec/ Dziś początek roku. Planujemy, stawiamy sobie cele, no może nie dziś – na kacu, ale od jutra, ta wielka machina planowania ruszy na dobry.

W kościołach będzie podobnie – będziemy modlić się o to, by nic złego nam się nie stało, by śmierć nas ominęła, by nie nadszedł dzień ostatni. Co więcej w naszym nauczaniu, dobieraniu ‚objawień prywatnych’, będziemy sprzedawać treści, które mają za zadanie wystraszyć nas, tak mocno byśmy nie chcieli Dnia Pańskiego.

Zgubiliśmy coś strasznie chrześcijańskiego: pragnienie końca, pragnienie tego, by Pan JUŻ przyszedł. Zgubiliśmy, albo raczej celowo nie chcemy o nim pamiętać, bo się boimy. Wtłoczyliśmy Boga w nasze ludzkie myślenie i ograniczyliśmy Jego Miłosierdzie i Miłość do momentu naszej śmierci. Mówimy: Boże możesz nam pomagać, możesz wpływać na nasze życie, ale tylko do śmierci, później już nic nie możesz, poza biernym przyglądaniem się skutkom naszej decyzji. Do tego dołożyliśmy wizję Boga, który wraz z momentem naszej śmierci nie tylko przestaje być Miłosierny, ale co więcej staje się sprawiedliwym (srogim) sędzią, który zapomni o swoim miłosierdziu i jak ślepa Temida zwarzy nasze dobre uczynki na wadze i podejmie decyzję o naszej wiecznej szczęśliwości bądź potępieniu.

Nie dziwię się, że większość z nas zrobiła z chrześcijaństwa sposób na walkę z lękiem dotyczącym śmierci i końca. Nie dziwię się, że nasze modły na koniec roku i początek kolejnego kręcą się wokół naszych lęków, a nie Boga. Nie dziwię się, że w takim klimacie wielu z nas ‚sprzedaje’ innym Ewangelię strachu i dodaje: „tylko Matka Boża Fatimska może nas uratować”. Przed czym? Przed śmiercią? Ona jest naturalna. Przed końcem świata? W sensie fizycznym, on ma swoje ograniczenia.

Może, wraz z początkiem kolejnego roku, warto wrócić do nadziei przyjścia Pana i wielkiego pragnienia tego przyjścia? Może warto przestać wierzyć w religię wiecznego – utopijnego – życia na ziemi, a wyciągać dobro z każdego dnia, w tym również z tego dnia, który nazywamy trudnym? Może czas uwierzyć Bogu i przestać modlić się o przetrwanie – jak najdłuższe – na ziemi, a bardziej tracić czas na modlitwę, podczas której będziemy patrzeć z Bogiem na naszą codzienność, by uczyć się odnajdywania Jego śladów w naszej codzienności, co będzie skutkowało tym, że w końcu uwierzymy, że On jest Bogiem z nami na serio.

Może warto uwierzyć nadziei, że Bóg nie jest jednak ograniczony naszą śmiercią i również po drugiej stronie będzie okazywał nam swoje nieskończone – przecież – Miłosierdzie. Może warto obudzić nadzieję, że On, nie łamiąc naszej wolnej woli, przyciągnie nas wszystkich do Siebie? On naprawdę jest większy niż nasze, nawet najbardziej, logiczne myślenie, w którym jedno wypływa z drugiego i jest ostateczne.

Moja propozycja na ten rok jest taka: przestańmy żyć w poczuciu winy, a zacznijmy kochać siebie, człowieka i Boga. Człowiek, który kocha, ma świadomość tego, że czasem robi źle (serio – zgrzeszyć ciężko nie jest tak prosto), ale dalej miłość jest motywacją do zmiany, a nie strach. Może warto na osobistej modlitwie, w tym roku, demaskować strach, ale nie po to by się w niego wpatrywać, ale by zastępować go miłością, która jako jedyna ma moc zmiany. Warto, może w tym roku demaskować te wszystkie moment, w których odczuwamy podskórny lęk przed powodzeniem, bo boimy się, że albo będziemy musieli zaraz za to zapłacić, albo może nas to sprowadzić na manowce.

Powrót do modlitwy o szybkie nadejście Pana, nie jest sekciarskim myśleniem, zamykającym na życie. Wręcz przeciwnie – stajemy się czujni, chcemy czas wykorzystać, to on staje się narzędziem w naszych rękach, nie my w jego.

Szukajmy Pana, nie strachu i zła (w sobie i świecie).

Artykuł pochodzi ze strony „Grzegorz Kramer SJ – blog”

]]>
Być wdzięcznym za grzech https://jezuici.pl/2016/12/byc-wdziecznym-za-grzech/ Sat, 31 Dec 2016 13:44:07 +0000 https://jezuici.pl/2016/12/byc-wdziecznym-za-grzech/ Zazwyczaj jestem sfrustrowany wtedy, kiedy coś sobie wymarzę, planuję wszystkie szczegóły, włącznie z emocjami, które będę przeżywał, nakręcam się i… ostatecznie nie jest tak jak to sobie wymarzyłem. Wniosek jest taki, że frustracja nie tyle odzwierciedla jakieś obiektywne zło, ale raczej niespełnienie moich oczekiwań. Cierpienia związanego z frustracją można by zatem uniknąć, gdybym tylko potrafił wyzbyć się oczekiwań.

Ignacy od 25 lat uczy mnie wdzięczności za… wszystko. Wdzięczność bardzo często zawęża swoje pole do widzenia tego, co dla nas (szeroko rozumiejąc to słowo) przyjemne. Zresztą mamy tendencję do uproszczenia: przyjemne = dobre, nieprzyjemne = złe. Stąd często Bóg jest kimś, kogo prosimy o sprawy, rzeczy, które wiążą się z naszym komfortem. Tymczasem Ignacy mówi, by nie pragnąc bardziej zdrowia niż choroby, życia długiego od krótkiego, bogactwa od biedy. I choć naturalnie chcemy, żeby było wygodniej i lepiej (co nie jest złe), to jednak mamy tak przeżywać wiarę by była ona dla nas otwarciem na wszystkie opcje.

To ważne także dlatego, że jako chrześcijanin chcę być wdzięczny nie tylko za to, co jest moim sukcesem w życiu duchowym, ale także za moje porażki, a nawet grzechy. Nie, nie chodzi o prostackie: „dzięki Ci Jezu za grzechy”. Dziękczynienie to nie paplanie słowa: dziękuję, ale umiejętność dostrzegania Boga we wszystkim. Bóg nie jest moim grzechem, podobnie jak nie jest moim sukcesem. Ale Bóg jest ze mną w moim sukcesie, ale i wtedy, kiedy grzeszę.

W Sylwestra nie robię postanowień na następny rok, ani skrupulatnie nie rozliczam się z minionego. W  jestem po prostu wdzięczny, bardziej niż codzień budzę w sobie świadomość tego, że On JEST i był ze mną w każdej sytuacji, że nie zostawił mnie, nie obraził się ani na moment. Widzę kolejny rok życia, w którym Bóg za każdym razem, kiedy upadałem wchodził w moje krzaki z pytaniem: ‚gdzie jesteś, przyszedłem cię odnaleźć’.

Wdzięczność chrześcijańska jest połączona z nadzieją. Człowiek wierzący w Jezusa, ma nadzieję na to, że w ekonomii Boga żadna sytuacja, relacja, sukces czy porażka, a nawet grzech, nie jest czymś, co musi człowieka prowadzić do śmierci. Nadzieja chrezscijańska daje mi pewność radości, czyli wewnętrznego pokoju, czasem wbrew moim emocjom, że Bóg jest w moim życiu Pierwszym. Jednak tu nie chodzi o władztwo, ale pierwszy w kochaniu mnie, pierwszy w wyciąganiu mnie z moich tarapatów i głupich decyzji. Nie, On nie jest kimś, kto czeka z założonymi rękoma na mój pierwszy krok nawrócenia, ale zanim ja się orientuję, że zrobiłem zło, On już działa i juz mnie wyciąga z krzaków.

Bądź dziś wdzięczny, ale inaczej, nie szablonowo. Serio, Bóg nie czeka w Sylwestra na twoje „dziękuję”. On czeka na naszą miłość, czyli zdolność dostrzegania Jego samego w naszym życiu. Pod prysznicem też.

Nie będziemy tak sfrustrowani, kiedy w końcu nauczymy się tego, że nasze oczekiwania mogą, ale nie muszą się spełniać. A będziemy żyć nadzieją wtedy, kiedy przestaniemy mieć oczekiwań, a nauczymy się szukać Boga w tym, co JEST.

Artykuł pochodzi ze strony „Grzegorz Kramer SJ – blog”

]]>
ZNÓW KREW https://jezuici.pl/2016/12/znow-krew/ Tue, 27 Dec 2016 23:00:50 +0000 https://jezuici.pl/2016/12/znow-krew/ Kiedy Herod dowiedział się, że narodził się Ktoś, kto może mu zagrozić w jego panowaniu, postanowił zabić owo niemowlę. Jako że nie potrafił zlokalizować konkretnego dziecka, wymordował ich o wiele więcej. Dla zła nie liczy się człowiek. Liczy się efekt, cel. Podobne historie dzieją się dziś. Co 5 minut na tym świecie umiera ktoś, tylko za to, […]]]>

Kiedy Herod dowiedział się, że narodził się Ktoś, kto może mu zagrozić w jego panowaniu, postanowił zabić owo niemowlę. Jako że nie potrafił zlokalizować konkretnego dziecka, wymordował ich o wiele więcej. Dla zła nie liczy się człowiek. Liczy się efekt, cel. Podobne historie dzieją się dziś. Co 5 minut na tym świecie umiera ktoś, tylko za to, że jest uczniem Jezusa Chrystusa.

Chrześcijaństwo jest rzeczywiście drogą dla ludzi, którzy chcą wznieść się ponad siebie samych. Kiedyś podczas kazań mówiłem: obyśmy nie musieli ginąć za Chrystusa. Dziś myślę inaczej – obyśmy MUSIELI umrzeć za Jezusa.

Nikt nie ma większej miłości od tej, kiedy oddaje życie za przyjaciół swoich. Dodaje smaku do życia świadomość, że jesteś w czymś, z kimś na serio, że nie bawisz się kimś, mówiąc mu wielkie słowa, a kiedy przychodzi moment najmniejszej ofiary z siebie, chronisz swoje cztery litery. Zły wpada w szał, kiedy nie idzie zgodnie z jego planem. To ważna wskazówka. Często ten szał się koło nas uaktywnia, a my tym prowokacjom dajemy się złamać, wciągnąć. I zabijamy. Może niekoniecznie drugiego człowieka, ale siebie.

I jestem przekonany, że tak, jak Józefowi Bóg posłał Anioła z ostrzeżeniem, tak posyła go mnie i tobie. I tak, jak Józefowi zapewne, po przebudzeniu, wcale nie było łatwo uwierzyć w dziwną wiadomość, tak i nam jest bardzo trudno uwierzyć znakom. Po raz kolejny Józef – ostoja cierpliwości, spokoju, stabilności – wierzy w sen. Ufa, że głos, który usłyszał w nocy jest głosem Boga.

Często czytam Pismo z pozycji cwaniaka. Znam je całe, znam różne komentarze (co jest bardzo dobre i potrzebne), a później się wymądrzam. Mówię wtedy, że wiem, że dziś Bóg na pewno pewnych rzeczy nie robi. Nie spotkałem się z czymś takim we współczesnym Kościele, by ktokolwiek odpowiedzialny powiedział: „miałem sen, wiem co mam zrobić”. Dziś powiemy, że nie należy przywiązywać do tego wielkiej wagi (sam tak innym mówię). Dziś wszystko, co czynimy jest, jak to napisał R. Rohr: „ukościelnione” – wpisane w konkretne instrukcje, przepisy; zawsze znajdzie się jakiś zapisek, który jasno precyzuje, co wolno, a czego nie.

Warto, patrząc na Józefa i podziwiając Jego działanie, samemu wejść w taki rodzaj przeżywania Boga, gdzie jest miejsce na ryzyko. Przecież Józef musiał zaryzykować. Ucieczka do Egiptu to nie była wycieczka krajoznawcza. Kobieta po porodzie, on – niedoświadczony ojciec, bez żadnego przygotowania rodzicielskiego, małe dziecko, wielkie zamieszanie, bo przecież pamiętał o swoich wątpliwościach, o dziwności całej tej sytuacji, potem okazało się, że przychodzą obcy ludzi oddać pokłon Małemu. To strasznie dużo, jak na jednego człowieka. A jednak ryzykuje po raz kolejny. Słucha głosu ze snu i wyrusza w długą i niebezpieczną drogę. On nie znał dalszej części tej historii, tak jak my.

Herod się wkurzył. Zły zawsze się wkurza, kiedy człowiek wbrew sobie, racjonalności i konwenansom słucha głosu Boga. Właśnie wtedy, kiedy idziemy jak po ostrzu brzytwy, Bóg może zrobić najwięcej. Świetnie to pokazują te historie z życia Józefa.

Męskość polega na tym, że mężczyzna ryzykuje, ale ufając swojemu sercu. To, co Józef usłyszał, później zapisano jako głos Anioła. Być może było to działanie Anioła, a może było to jego wewnętrzne przekonanie, które zrodziło się w oparciu o doświadczenie, troskę, poczucie odpowiedzialności i słuchania Boga na modlitwie. Po raz kolejny widać, jak Słowo staje się ciałem – konkretną decyzją i działaniem. Józef nie bawi się w teoretyzowanie o odpowiedzialności, nie opowiada o trosce wobec Jezusa, czy swojej miłości do Kobiety. On to czyni. Tak jak potrafi najlepiej; zapewne znalazłoby się wielu takich, co wiedzieliby, jak to zrobić lepiej, mądrzej i roztropniej. No, ale to On był „tym” Józefem i  zrobił to po swojemu.

Jestem przekonany, że Kościół, że my, musimy wziąć poważnie Józefa „na tapetę”, przestać się wzruszać „białymi liliami”, a zobaczyć w Nim mężczyznę wierzącego w Boga, nie w wygodne przepisy postępowania. Pojawia się w tej Ewangelii pytanie, na które nie znam odpowiedzi, a które pokazuje, że wiara to nie jest „miły klimacik”, w którym wszystko da się zaplanować, przewidzieć i ogarnąć rozumem. Dlaczego Bóg nie uratował wszystkich innych chłopców?

Piszę do siebie: nie chroń swojej dupy, przelej krew za Niego.

(wpis edytowany z zeszłego roku, ale ciągle się pod nim podpisuję)

SŁOWO

Artykuł pochodzi ze strony „Grzegorz Kramer SJ – blog”

]]>
Dramat nadziei https://jezuici.pl/2016/12/dramat-nadziei/ Mon, 26 Dec 2016 10:30:58 +0000 https://jezuici.pl/2016/12/dramat-nadziei/ Poszedłem na spacer, w miejsce, do którego odprowadziłem conajmniej kilkadziesiąt osób; w miejsce, w którym przebywa kilka osób, które dobrze znałem. Osób? Ich ciała lub prochy tam zostały. Poszedłem dziś na cmentarz. Często, gdy jestem na cmentarzu myślę o tym, że my jesteśmy w czasie, z rozkładającymi się ciałami, a oni – taką mam nadzieję – są już w czymś, co określamy ‚poza czasem’. Czytam napisy na nagrobkach, przypominam sobie strzępy wspomnień po nich i zawsze pojawia się ta sama myśl: mój Bóg nie może być kimś, kto po latach błędnych decyzji (ile z nich tak na prawdę jest wolnych?) ludzi, wydaje wyrok potępienia na tzw. wieki. Tak, wiem – my powiemy: sami się potępiamy, Bóg jest tylko świadkiem.

Nie, Nadzieja obok Miłosierdzia (bezgranicznego i bezwarunkowego) nie jest naiwnością, naciąganiem Boga na łatwiejsze życie. Ona jest dramatem. Najpierw czyniącego zło (je trzeba zawsze nazywać po imieniu), później tych, których skutki tego zła dotykają, Boga, który stworzył nas do dobra, a na końcu samego złego, który z każdym złem, do którego namawia człowieka pogrążą się w coraz więcej beznadziei. Dramat nadziei polega na tym, że my ciągle możemy tylko wierzyć. Nie mamy nic pewnego.

Czytamy dziś słowo z Dziejów – opis śmierci Szczepana. Od jakiegoś czasu wzrusza mnie w nim jeden szczegół. Każdej niedzieli, kiedy wyznajemy Credo – mówimy, że Jezus „siedzi po prawicy Ojca”. Tymczasem w dzisiejszym opisie, Szczepan mówi, że widzi „Jezusa, stojącego po prawicy Boga”. Szczepan widzi to w momencie, w którym, tutaj – na ziemi dzieje się zło – jest mordowany człowiek (on sam). Reakcją Ojca nie może być gniew i zemsta, bo kiedy dzieje się zło – Jezus wstaje z tronu i Ojciec „nie widzi” już zła, widzi swojego Syna. Dramat nadziei polega na tym, że zło, które się dzieje jest prawdziwe i realne, nie ma w tym miejsca na gadki: „nic się nie stało”; jednak ostatnie słowo nie należy do zła. Ostatnie należy do Miłosierdzia, które nie jest udawaniem, że się nie widzi i postawą „wszystko mi wolno”, ale jest odpowiedzią Boga, który także nie udaje, ale widzi Syna.

Nie wierzę, że kierowca ciężarówki z Berlina i Łukasz, którego zastrzelił oraz kilkadziesiąt osób z wczorajszej katastrofy samolotowej, ba! – setki umarłych, które dziś skończyły życie, mogą zostać wykreśleni z doświadczania miłości Boga. Nadzieja na to nie bierze się z moich pragnień, z próby usprawiedliwienia moich grzechów, Ona jest według mnie koniecznością Ofiary Jezusa.

Bóg jest Bogiem, który zawsze odpowiada dobrem na zło. Jego dobro jest większe niż moje zło. Zawsze.

Artykuł pochodzi ze strony „Grzegorz Kramer SJ – blog”

]]>
Noc https://jezuici.pl/2016/12/noc/ Sat, 24 Dec 2016 20:24:42 +0000 https://jezuici.pl/2016/12/noc/ W Wigilię nie pisze się przecież tekstów, siedzi się z rodziną, braćmi, z bliskimi. A jednak się pisze. Pisze się, bo dzieją się sprawy nie cierpiące zwłoki, które można odstawić na później. Są dwie noce w roku – noce święte. Boże Narodzenie i Zmartwychwstanie. Dwie najświętsze klamry.

Wprawdzie dzisiejsze wydarzenia rozpoczęły się już dziewięć miesięcy, a dokładniej już w raju, po pierwszym grzechu, to jednak dziś w końcu oczy ludzkie widzą Słowo. Ostatnie miesiące były doświadczeniem tylko Matki, a dziś zobaczyli inni. Co zobaczyli? Tego, który nie skorzystał ze sposobności być na równi z Bogiem, ale ogołocił samego siebie. Pięknie to Paweł napisał, ale co to znaczy? Przecież nie chodzi o prosty kontrast: my – pyszni, On – pokorny. Nie sądzę by Bóg w taki sposób na nas patrzył, to raczej owoc teologii moralnej, taniej duchowości, która ciągle podkreśla naszą grzeszność i małość. Jego ogołocenie nie ma nic z tanim poczuciem winy, nic z naszego „robienia łaski”. W Bogu nie ma ani cienia innej motywacji niż miłość. I to takiej miłości, o której nie jesteśmy w stanie pomyśleć. To jest ta miłość, do której możemy jedynie wzdychać, której nikt nie może opisać, a więc stać się jej właścicielem. Nie wiem co to w ogóle znaczy dla Boga stać się człowiekiem. Nie mam pojęcia jak to ogarnąć ludzkim umysłem. Nawet co ten fakt znaczy dla nas jest dla mnie słabo zrozumiany. A jadnak to, co najbardziej mnie do tego faktu przekonuje to intuicja miłości. On cały jest miłością.

Jednym z problemów jest to, że my istniejemy w czasie, On – nie. A więc u nas coś wydarzyło się 2000 lat temu, u Niego ani dwa, ani trzy tysiące, ani wczoraj ani dzisiaj. Nawet nie możemy powiedzieć że dzieje się teraz, cały czas – bo nie ma czasu. On jest kompletnie nie ogarniony. I jak jestem w stanie dość prostu przyjąć to, że w łonie Miriam począł się człowiek bez mężczyzny, choć i to już jest nie lada wyczynem wiary, to nie jarzę kompletnie jak to to jest, że to dzieciątko jest całym Bogiem. Bóg swoim wcieleniem i później narodzeniem rozwala moją banię. Zakładam i wierzę, że wszystko to jest prawdą i to bardziej prawdziwszą niż to, że siedzę przed laptopem i piszę te słowa.

Dotarli do Betlejem po długiej, męczącej drodze. Miriam czuła, że to już koniec, że lada moment będzie rodzić. Nigdy tego nie robiła, nie wiem co czuje kobieta przed porodem, a szczególnie przed pierwszym. Nie była przyzwyczajona do naszych współczesnych wygód, ale i tak po tak długiej podróży dowiedzieć się, że nie urodzi w domu, ale w jakimś brudnym miejscu dla bydła, musiało ją sporo kosztować. A Józek? Musiało go bardzo upokarzać to, że w takiej sytuacji znalazła się jego żona. Musiał czuć wściekłość, kiedy zamykały się przed nim kolejne drzwi gospód. Musiał bardzo cierpieć wiedząc, że syn narodzi się w stajni. Nie wiemy czy znalazł jakąś położną, czy sam musiał odebrać poród. Jak oni musieli się czuć, mając w pamięci wszystkie cudowności i zapowiedzi z początku ciąży i spotykając teraz takie trudności? Wiara musiała być dla nich trudna. Trudności nie dotykały jakiś abstrakcyjnych rozważań filozoficzno – teologicznych, ale dotknęły lęku o dziecko, żonę i przyszłość.

Urodziła. Bolało i boli, jest zmęczona. Józef umył jej ciało, przebrał ją, wcześniej zrobił to z synem. Jezus jest przy piersi Miriam. Ssie pokarm. Maryja wtuliła się w Józefa, który w ciszy przeżywa swoje męskie przerażenie. Głaszcze swoją żonę po policzkach. Miriam zasypia. Józef okrywa ich oboje płaszczem, opiera się o ścianę i też zasypia. Znosił to wszystko mężnie, ale już jest bardzo zmęczony.

Nie wiem jak to jest karmić Boga swoją piersią. Nie wiem jak to jest drżeć ze strachu o życie Boga. Zazwyczaj karmię siebie i drżę o siebie. Nie wiem jak to jest trzymać Boga w rękach i zarazem w niego wierzyć. Choć – nie, coś z tego jest w Eucharystii, chociaż to wymaga większej wiary. Ona wiedziała jak począł się Jezus. A to jest wyraźny znak. W każdym razie niesamowite jest to, że Ten, Który jest Bogiem staje się kimś, komu trzeba zmieniać pieluchy i tulić jak każdego małe dziecko.

Fascynuje mnie ten mój Bóg, choć to już nie jest fascynacja nowonarodzonym dzieckiem. Raczej jest on już dość dojrzały, sam sobie radzi. Nie potrzebuje mojego ciągłego zmieniana pieluch. Żyjemy razem, ale jak dwaj dorośli. Fascynuje mnie to, że już w raju zapowiedział, że przyjdzie i będzie naprawiał, ale przecież ta opowieść o naprawianiu za jakiś czas – dzieje się właśnie w czasie. On wszystko stwarza, naprawia, kocha, widzi (umówmy się na chwilę, że może chodzić o czas): TERAZ. Fascynuje mnie nie w Nim to, że ja mam z tymi dwoma wymiarami problem, a On żadnego.

Nie chcę się zastanawiać więc: jak to było, jest i możliwe, ale chcę kochać. Kochać czyli cierpieć. Bo nie mogę kochać tak jakbym chciał; bo wiem o Nim dużo i nic nie wiem. Bo występuję w Jego imieniu, a tak naprawdę nie mam o Nim zielonego pojęcia. Bo z jednej strony On mi mówi: trzeba zwalczyć złego i zło, a z drugiej wierzę w to głęboko wiem, że on złego już pokonał, ale pokonał po swojemu… i zło które nas dziś dotyka tak realnie – nie czyni nam krzywdy. Wiem – niepojęte, ale wierzę.

Ta Noc – pierwsza klamra jest zapowiedzią drugiej. Teraz objawił swoją władzę nad życiem. Wtedy objawi swoją władzę nad śmiercią.

Jest Bogiem. Dobrym Bogiem.

Artykuł pochodzi ze strony „Grzegorz Kramer SJ – blog”

]]>
Czy Maryja i Józef bili Jezusa? https://jezuici.pl/2016/12/czy-maryja-i-jozef-bili-jezusa/ Fri, 23 Dec 2016 18:15:16 +0000 https://jezuici.pl/2016/12/czy-maryja-i-jozef-bili-jezusa/ Tak, Wigilia w Polsce ma swój urok. Nawet, kiedy nie ma śniegu, wszyscy ten dzień, wieczór przezywają inaczej. Nie ma osoby w naszym kraju, która by w jakiś sposób nie czekała. Większość z nas na dobre i pozytywne przeżycia. Dom, rodzina, przyjaciele, odświętne ubrania, inna zastawa, jedzenie spożywane w jakiś inny sposób niż na codzień. Do tego bardzo miły zwyczaj – prezenty. Jednak też jest druga grupa ludzi, która nienawidzi tego czasu, tak jak nienawidzi wielu innych dni swojego życia. Jest ich wielu, w różnym wieku, płci, orientacji seksualnej, poglądów politycznych czy religii. To, co je łączy to przemoc, której doznają.

Dziś myślę o dzieciach. Bitych dzieciach. Maltretowanych. Wykorzystywanych seksualnie. I tych, które na swojej skórze nie noszą śladów, ale ich mózg, serce, uczucia są zniszczone przez psychiczną agresję.

Kiedy uczyłem się medytacji ignacjańskiej, mówiono mi żebym Słowo, które medytuję odnosił do konkretów życia, a nie robił z niego balonu, na którym będę odfruwał w obłoki niebytu. Te dni, zresztą jak i mijający ostatni tydzień Adwentu to patrzenie na trzy osoby, które nazywamy Rodziną Świętą. W naszych kazaniach, tekstach, opowieściach bardzo często ją uwznioślamy, wręcz robimy z niej rodzinę idealną (czyt. bezproblemową). Tymczasem to nie jest klasyczna rodzina. Dziecko poczęte przed zamieszkaniem razem, od początku na kobietę w tej rodzinie padły podejrzenia, ona sama musiała się tłumaczyć. Poród nie w swoim mieście, po długiej podróży, nie mówiąc o tym, że Maryja w ciąży wybiera się w długą podróż do swojej krewnej – Elżbiety, a później droga powrotna, w jeszcze bardziej zaawansowanej ciąży. Po porodzie z kilkoma cudownymi wydarzeniami wszystko na chwilę wraca do normy, by zaraz później pojawiło się śmiertelne niebezpieczeństwo i trzeba było stać się uchodźcą. Uciekają z małym Jezusem do Egiptu. A wspomniane przez Łukasza wydarzenie z Świątyni, kiedy Jezus ma już 12 lat? Nie jest normalną sprawą fakt, że Jezus nie jest ze swoimi rodzicami, tylko zostaje bez ich wiedzy i zgody w Jerozolimie. I wcale nie można tego wytłumaczyć tym, że takie były zwyczaje i się zdarzało. Padło bardzo trudne pytanie: czemuś nam to uczynił? A Jego odpowiedź: czemuście mnie szukali? Jasne, że teologia przyjmie bardzo uduchowioną odpowiedź. Przypominam jednak, że mamy do czynienia z dzieckiem i rodzicami.

Jestem przekonany, że w życiu tej trójki, podobnie jak w życiu każdej rodziny, było mnóstwo momentów, w których potomek denerwował rodziców, a ci nie raz musieli denerwować się też na siebie. Nie mamy żadnego prawa do pozbywania ich uczuć. Maryję i Jezusa różniło od nas jedynie to, że nie było w nich grzechu. Józef nie był niepokalanie poczęty. A więc jest pytanie: czy Maryja i Józef bili swoje dziecko? Mogli się przecież powoływać na Księgi Pisma, na które tak chętnie powołuje się dziś wielu wierzących obrońców bicia dzieci. Podarujmy sobie te wszystkie eufemizmy: klapsy, karcenie itp. Użycie siły wobec dziecka zawsze jest przemocą.

Osobiście uważam, że Maryja i Józef nie bili swojego dziecka. Choć przeżywali różnego rodzaju napięcia i emocje (podobnie do każdego i każdej z nas) to jednak byli ludźmi dojrzałymi. Człowiek dojrzały to taki, który swoich emocji nie przerzuca na innych, a już tym bardziej w sposób przemocowy na swoje dziecko. Mówimy o nich jak o rodzinie do naśladowania, to weźmy sobie w końcu mocno do serca ten komunikat: skoro Maryja i Józef nie bili swojego dziecka, to naśladujmy ich także w tym. Maryja, Józef i Jezus to normalna ludzka rodzina, przeżywająca na różnym etapie swoje problemy, jednak rozwiązująca je w bez przemocy.

I jasne, że zapewne większość z Was myśli podobnie do mnie – nie bije swoich dzieci i jest przeciw przemocy. Jednak to nie kończy problemu w innych rodzinach. Skoro tak często wzruszamy się dziećmi, wrzucamy wszelkiego rodzaju linki do akcji pomocowych, bronimy nienarodzonych, zbieramy pieniądze na oddziały szpitalne dla dzieci, to otwórzmy też oczy na dzieci bite i wykorzystywane. Zwracajmy uwagę nie tylko uwagę na dzieci, o których pisałem na początku, ale także na dzieci, które są ofiarami rozgrywek rodziców. Często dzieci są wykorzystywane do składania fałszywych zeznań o molestowaniu przeciw jednemu z rodziców. Zgłaszajcie takie rzeczy do Rzecznika Praw Dziecka lub poprzez stronę JAK REAGOWAĆ.

Niech te Święta nie będą tylko skupianiem się na swojej rodzinie i przyjemności bycia z nimi, ale będą też dobrym czasem do tego by pogadać o dzieciach, by otworzyć oczy na dzieci swoich bliskich i sąsiadów. Nie udawajmy, że nie widzimy. To jest nie tylko przestępstwo, ale i grzech.

Artykuł pochodzi ze strony „Grzegorz Kramer SJ – blog”

]]>
Kto jest moim bliźnim? https://jezuici.pl/2016/12/kto-jest-moim-bliznim/ Fri, 23 Dec 2016 11:15:05 +0000 https://jezuici.pl/2016/12/kto-jest-moim-bliznim/ Pewnego dnia z Jezusem przyszedł spotkać się pobożny człowiek, wykształcony – znający Pisma i swoją religię. Dawała mu ona poczucie bezpieczeństwa, odpowiadała na podstawowe pytania, co więcej porządkowała jego codzienne życie i pogląd na świat.

Jezus dopiero co stawał się znanym nauczycielem, ów pobożny człowiek słyszał o jego dziełach, elokwencji i mądrości. Postanowił wystawić Jezusa i pokazać, że jest kiepskim nauczycielem, że on – wykształcony Żyd wie więcej i lepiej rozeznaje się w świecie. Zadaj więc pytanie o sprawy ostateczne: jak dostać się do nieba. Jezus nie wchodzi w filozoficzno – religijne rozważania, ale sprowadza wszystko do fundamentu – do miłości, która wyraża się w czynach dla drugiego człowieka.

Na drodze leży prawdopobnie pobity Żyd. Półumarły. Nasz. Rodak, Ziomek. Bliski dla tych, którzy go minęli. Spotkali człowieka z dala od ludzkich oczu, bez świadków. Zapewne mieli swoje racje: spieszyli się do robienia swoich pobożności, bali się rytualnej nieczystości (może myśleli, że nie żyje). Zawsze, kiedy mijam człowieka, któremu powinienem pomóc, to najpierw czuję do siebie wstręt, że znów to zrobiłem (ominąłem), a później racjonalizuje: naciągacz, jak wrócę to pomogę, inni dali mu już dużo. Myślę sobie, owszem mam jakieś środki, ale nieduże, inni mają więcej.

Drogą przechodzi Samarytanin. Odszczepieniec, dziś byśmy powiezieli: czarnuch, ateusz, może gej, a może po prostu znienawidzony sąsiad. On okazał się tym, który kochał: zadziałał. Zrobił to, co powinien zrobić każdy człowiek, a tym bardziej wierzący człowiek.

Nie umiem w tym roku ‚udawać’, że jest OK, że zamknę się w gronie swoich braci i sobie poświętujemy narodzenie małego Jezuska. Nie potrafię mieć serca spokojnego, pełnego miłości i pokoju, i tej świątecznej atmosfery, o której tyle mówimy i marzymy. Nie potrafię i nie chcę. Boże Narodzenie to prawdziwe okazało się być czymś, co z świętym spokojem niewiele miało wspólnego. Przyniosło na świat Boga w ludzkiej skórze; Boga, który nigdy nie udawał, że nie widzi człowieka w nędzy. Jezus to był i jest ktoś, kto mówi: nie przychodzę robić wam zarzutów, wzbudzać wyrzuty sumienia, ale przychodzę wyrwać was wszystkich z tej nędzy, do której wprowadza was – wasz skrajny egoizm. Chcę was wyrwać z tego myślenie tylko o tym, jak się usprawiedliwić, zamiast działania.

Nie chcę spokoju, bo wiem, że w Ukrainie, Syrii, Aleppo, i wielu innych miejscach na świecie ludzie bardzo cierpią. Nie chcę, bo wiem, że w Polsce są ludzie nie tylko zmarznięci i głodni, ale nazwani: użytecznymi idiotami, zdrajcami, fałszywie oskarżeni o pedofilię, od lat ignorowani przez sąsiadów, dzieci więźniów. Spokój nie jest dla mnie, bo myślę o ludziach pracujących za 800 zł i tych, którzy nawet w Kościele nie znajdują oparcia, bo zamiast dostać nadzieję – dostają po głowie.

Dziwnie nie mogę być spokojny, kiedy widzę transmisję LIVE na FB mówiącą o zabiciu zamachowca, a ludzie po prostu klikają LIKE. To jest dziwny świat, w którym rozpaczliwie potrzebujemy Zbawiciela wyrywającego nas z naszej ludzkiej rozpaczy.

Przyjdź Panie Jezu i daj nam odczuć, że jesteśmy dla Ciebie bliźnimi.

Artykuł pochodzi ze strony „Grzegorz Kramer SJ – blog”

]]>
Na Mikołaja dla Was https://jezuici.pl/2016/12/na-mikolaja-dla-was/ Tue, 06 Dec 2016 07:04:29 +0000 https://jezuici.pl/?p=34640 ]]> ]]> Mam problem z Ewangelią https://jezuici.pl/2016/12/mam-problem-z-ewangelia/ Sun, 04 Dec 2016 09:06:27 +0000 https://jezuici.pl/?p=34613 ]]> ]]> Nawróć się czyli popatrz inaczej https://jezuici.pl/2016/12/nawroc-sie-czyli-popatrz-inaczej/ Sat, 03 Dec 2016 23:07:38 +0000 https://jezuici.pl/?p=34598 ]]> ]]> To jest proste https://jezuici.pl/2016/12/to-jest-proste/ Fri, 02 Dec 2016 23:04:04 +0000 https://jezuici.pl/?p=34544 ]]> ]]> Ogarnij się https://jezuici.pl/2016/12/ogarnij-sie/ Thu, 01 Dec 2016 23:06:11 +0000 https://jezuici.pl/?p=34533 ]]> ]]> Otwórz bramę https://jezuici.pl/2016/12/otworz-brame/ Thu, 01 Dec 2016 06:45:02 +0000 https://jezuici.pl/?p=34504 ]]> ]]> Andrzej https://jezuici.pl/2016/11/andrzej/ Tue, 29 Nov 2016 23:05:32 +0000 https://jezuici.pl/?p=34485 ]]> ]]> Nie zgubić istoty https://jezuici.pl/2016/11/nie-zgubic-istoty/ Tue, 29 Nov 2016 07:14:05 +0000 https://jezuici.pl/?p=34445 ]]> ]]> Paraliż i choroby innych https://jezuici.pl/2016/11/paraliz-choroby-innych/ Mon, 28 Nov 2016 07:24:01 +0000 https://jezuici.pl/?p=34387 ]]> ]]> Dać się zaskoczyć https://jezuici.pl/2016/11/dac-sie-zaskoczyc-2/ Sat, 26 Nov 2016 23:23:24 +0000 https://jezuici.pl/?p=34344 ]]> ]]> Nieustannie https://jezuici.pl/2016/11/nieustannie/ Sat, 26 Nov 2016 04:57:58 +0000 https://jezuici.pl/?p=34287 ]]> ]]> Nie broń Boga, ale nieś nadzieję https://jezuici.pl/2016/11/bron-boga-nies-nadzieje/ Thu, 24 Nov 2016 23:04:21 +0000 https://jezuici.pl/?p=34274 ]]> ]]> Źle to znaczy dobrze https://jezuici.pl/2016/11/zle-znaczy-dobrze/ Thu, 24 Nov 2016 06:46:53 +0000 https://jezuici.pl/?p=34261 ]]> ]]> Będziemy zabijani https://jezuici.pl/2016/11/bedziemy-zabijani/ Wed, 23 Nov 2016 05:40:16 +0000 https://jezuici.pl/?p=34229 ]]> ]]> Bez paniki https://jezuici.pl/2016/11/bez-paniki/ Tue, 22 Nov 2016 05:35:08 +0000 https://jezuici.pl/?p=34172 ]]> ]]> Wiara to też samotność https://jezuici.pl/2016/11/wiara-tez-samotnosc/ Mon, 21 Nov 2016 05:23:55 +0000 https://jezuici.pl/?p=34157 ]]> ]]> Król Miłosierdzia https://jezuici.pl/2016/11/krol-milosierdzia/ Sat, 19 Nov 2016 23:09:51 +0000 https://jezuici.pl/?p=34152 ]]> ]]> Nadzieja https://jezuici.pl/2016/11/nadzieja/ Sat, 19 Nov 2016 00:26:19 +0000 https://jezuici.pl/?p=34080 ]]> ]]> Słodko – gorzki https://jezuici.pl/2016/11/slodko-gorzki/ Fri, 18 Nov 2016 06:36:56 +0000 https://jezuici.pl/?p=34047 ]]> ]]> Patrz https://jezuici.pl/2016/11/patrz/ Thu, 17 Nov 2016 06:48:47 +0000 https://jezuici.pl/?p=34038 ]]> ]]> Mina https://jezuici.pl/2016/11/mina/ Tue, 15 Nov 2016 23:02:18 +0000 https://jezuici.pl/?p=34022 ]]> ]]> Czysty grzesznik https://jezuici.pl/2016/11/czysty-grzesznik/ Tue, 15 Nov 2016 06:26:14 +0000 https://jezuici.pl/?p=34010 ]]> ]]> Czego chcesz? https://jezuici.pl/2016/11/czego-chcesz/ Sun, 13 Nov 2016 23:11:06 +0000 https://jezuici.pl/?p=33977 ]]> ]]> On JEST https://jezuici.pl/2016/11/on-jest-2/ Sun, 13 Nov 2016 07:01:34 +0000 https://jezuici.pl/?p=33963 ]]> ]]> Cały czas https://jezuici.pl/2016/11/caly-czas/ Fri, 11 Nov 2016 23:00:39 +0000 https://jezuici.pl/?p=33957 ]]> ]]> Nie strasz https://jezuici.pl/2016/11/nie-strasz/ Fri, 11 Nov 2016 05:18:22 +0000 https://jezuici.pl/?p=33904 ]]> ]]> Sensacja i trud https://jezuici.pl/2016/11/sensacja-i-trud/ Thu, 10 Nov 2016 05:25:36 +0000 https://jezuici.pl/?p=33881 ]]> ]]> Oczyszczenie https://jezuici.pl/2016/11/oczyszczenie/ Wed, 09 Nov 2016 05:17:56 +0000 https://jezuici.pl/?p=33845 ]]> ]]> Bądź… sługą https://jezuici.pl/2016/11/badz-sluga/ Tue, 08 Nov 2016 06:26:23 +0000 https://jezuici.pl/?p=33830 ]]> ]]> Nie bądź gorszycielem https://jezuici.pl/2016/11/nie-badz-gorszycielem/ Mon, 07 Nov 2016 06:33:35 +0000 https://jezuici.pl/?p=33821 ]]> ]]> Nie wymyślaj problemów https://jezuici.pl/2016/11/nie-wymyslaj-problemow/ Sun, 06 Nov 2016 06:54:34 +0000 https://jezuici.pl/?p=33798 ]]> ]]> Obietnica Boga https://jezuici.pl/2016/11/obietnica-boga/ Fri, 04 Nov 2016 23:00:32 +0000 https://jezuici.pl/?p=33739 ]]> ]]> Jaki On jest? https://jezuici.pl/2016/11/jaki-on-jest-2/ Fri, 04 Nov 2016 05:53:07 +0000 https://jezuici.pl/?p=33724 ]]> ]]> W chowanego z Bogiem? https://jezuici.pl/2016/11/w-chowanego-z-bogiem/ Thu, 03 Nov 2016 06:30:51 +0000 https://jezuici.pl/?p=33602 ]]> ]]> I tak umrzesz https://jezuici.pl/2016/11/i-tak-umrzesz/ Tue, 01 Nov 2016 23:04:12 +0000 https://jezuici.pl/?p=33583 ]]> ]]> Ty jesteś święty, ja jestem święty, oni są święci https://jezuici.pl/2016/11/ty-jestes-swiety-ja-jestem-swiety-oni-sa-swieci/ Tue, 01 Nov 2016 06:18:23 +0000 https://jezuici.pl/?p=33531 ]]> ]]> Przekrocz siebie https://jezuici.pl/2016/10/przekrocz-siebie/ Mon, 31 Oct 2016 05:42:37 +0000 https://jezuici.pl/?p=33517 ]]> ]]> Romans https://jezuici.pl/2016/10/romans/ Sat, 29 Oct 2016 22:10:23 +0000 https://jezuici.pl/?p=33509 ]]> ]]> Media kłamią… https://jezuici.pl/2016/10/media-klamia/ Fri, 28 Oct 2016 22:06:28 +0000 https://jezuici.pl/?p=33500 ]]> ]]> Ty też jesteś… https://jezuici.pl/2016/10/ty-tez-jestes/ Thu, 27 Oct 2016 22:07:22 +0000 https://jezuici.pl/?p=33465 ]]> ]]> Idź jako chrześcijanin https://jezuici.pl/2016/10/idz-jako-chrzescijanin/ Wed, 26 Oct 2016 22:00:59 +0000 https://jezuici.pl/?p=33412 ]]> ]]>