Przemek Mąka, Autor w serwisie Jezuici.pl https://jezuici.pl/author/przemyslaw-maka/ Oficjalna strona Towarzystwa Jezusowego w Polsce Wed, 18 Jul 2018 03:55:44 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.7.2 https://jezuici.pl/wp-content/uploads/2016/05/cropped-slonce-1-150x150.png Przemek Mąka, Autor w serwisie Jezuici.pl https://jezuici.pl/author/przemyslaw-maka/ 32 32 Górskie opowieści https://jezuici.pl/2018/07/gorskie-opowiesci/ Tue, 17 Jul 2018 15:19:03 +0000 https://jezuici.pl/?p=47132 Próbując nadążyć za ojcem Nalets, który posługuje w górskim rejonie Tajwanu już od kilkudziesięciu lat,  niezbyt nadającym się do jazdy po górskich drogach samochodem z automatyczną skrzynią biegów, kątem oka próbuję podziwiać malownicze krajobrazy. Niezbyt mi to wychodzi, droga co chwila skręca, wijąc się nad górskimi przepaściami. Jedziemy zabrać dzieci mieszkające w rozrzuconych po górskich […]]]>

Próbując nadążyć za ojcem Nalets, który posługuje w górskim rejonie Tajwanu już od kilkudziesięciu lat,  niezbyt nadającym się do jazdy po górskich drogach samochodem z automatyczną skrzynią biegów, kątem oka próbuję podziwiać malownicze krajobrazy. Niezbyt mi to wychodzi, droga co chwila skręca, wijąc się nad górskimi przepaściami. Jedziemy zabrać dzieci mieszkające w rozrzuconych po górskich zboczach osadach na niedzielną Mszę Świętą. Jest piątek.

Docieramy w końcu na miejsce, pod koła samochodu podkładam jakieś głazy, martwiąc się czy wspólnotowy samochód nie zechce stoczyć się po zboczu. Tutejszy kościół jest wielkości garażu, pokryty blachą, u wejścia zwieńczony stalowym krzyżem. W środku oberwany sufit, przekrzywiony krzyż wciąż ozdobiony bożonarodzeniowymi światełkami. Na miejscu okazuje się, że ojciec Nalets zapomniał zabrać ze sobą komunikantów. No cóż, zapomnieć ludzka rzecz, zwłaszcza po siedemdziesiątce. Mszę odprawiamy więc z zawilgoconych mszałów (no, bo  sufit przecieka) na przywiezionym z pobliskiej osady chlebie.

O czym tak właściwie jest chrześcijaństwo?

To zostawienie wszystkiego i pójście za Jezusem. Owo „wszystko” czasem oznacza po prostu strefę komfortu, klimatyzację w pokoju, ciepłą wodę w łazience. W moim wypadku to też, zostawienie swojej dumy i nauczanie katechezy grupy rozbrykanych dzieci z rdzennego ludu Atayal.

Obecne tu ubóstwo, historie rozbitych rodzin, przemoc w domach wnoszą smutek w serce. Pełne energii dzieci, które uciekają przed tym wszystkim do Kościoła, potrafią zwalić z nóg nawet najtwardszych misjonarzy. Mimo wszystko coś przyciąga mnie w te górskie rejony. Z jednej strony, to pragnienie dzielenia się miłością, którą otrzymałem od spotkanego Jezusa, z drugiej zaś to pewna intuicja, iż ów Jezus, którego tak pragnę im dać już w tym ubogim, dziewiczym krajobrazie mieszka.

Ci ludzie żyją nieraz w warunkach, w których brak wszystkiego. Nie brak im jednak Chrystusa. On jest tu w całym swoim ubóstwie.

Być może ewangeliczne ubóstwo to własnie szansa bycia z takimi ludźmi- szansa na bycie z Jezusem tu i teraz. To z pewnością dobra szczepionka na panoszącą się w rozwiniętych miastach beznadzieję, znudzenie i marnotrawstwo.

    

 

]]>
Nad brzegiem morza… https://jezuici.pl/2017/12/nad-brzegiem-morza/ Mon, 04 Dec 2017 07:20:49 +0000 https://jezuici.pl/?p=42015 …spotkałem grupę rybaków. Jedni pochodzili z Wietnamu, inni z Filipin jeszcze inni z Indonezji. Zawód rybaka, to nie łatwa sprawa. Czasem pracuję się po 18 godzin, czasem płynie się na małym kutrze, pośrodku szalejącego sztormu.  To takich ludzi powołał Jezus jako pierwszych. To takich ludzi w pierwszej kolejności ewangelizował św. Franciszek Ksawery. W dzień wspomnienia […]]]>

…spotkałem grupę rybaków. Jedni pochodzili z Wietnamu, inni z Filipin jeszcze inni z Indonezji. Zawód rybaka, to nie łatwa sprawa. Czasem pracuję się po 18 godzin, czasem płynie się na małym kutrze, pośrodku szalejącego sztormu.  To takich ludzi powołał Jezus jako pierwszych. To takich ludzi w pierwszej kolejności ewangelizował św. Franciszek Ksawery.

W dzień wspomnienia tego patrona misji, wraz z grupą młodych wolontariuszy wybraliśmy się do różnych portów północnego Tajwanu, by zatroszczyć się o zagranicznych pracowników, którzy wyemigrowali tutaj w poszukiwaniu lepszego życia. Chcieliśmy poznać ich sytuację i potrzeby, wskazać możliwości szukania pomocy. Zaprzyjaźnić się z nimi.

Zobaczyliśmy w jak ciężkich warunkach przyszło im żyć, doświadczyliśmy tego jak bariera językowa, wydaje ich na łaskę pracodawców i naraża na wykorzystanie przez nieuczciwych pośredników.

Widząc jak bogaci jeszcze bardziej się bogacą, wykorzystując biednych, popychając ich w jeszcze większą biedę, rodzi się we mnie bunt. Chciałbym zawołać za prorokiem Izajaszem: Czemuż, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg, tak iż serce nasze staje się nieczułe na bojaźń przed Tobą? Boże, dlaczego dajesz nam ślepo brnąć w  chciwość? Obyś rozdarł niebiosa i co prędzej zstąpił na ziemię.

Lecz tak po prawdzie, to pragnę wołać, rozerwij moje serce z kamienia! Rozerwij te miejsca w mym sercu, gdzie wciąż panuje fałsz i obojętność. Daj przemówić temu co w mym sercu prawdziwe.

Przyjdź do mojej codzienności, do małych chwil, bo to tam rozgrywa się największa bitwa tego świata. Daj mi serce z ciała.

P.S. Rybacy, których spotkałem, byli poruszeni, że są ludzie którzy się o nich troszczą.

 

 

]]>
Dlaczego objawiłeś się nam a nie im? https://jezuici.pl/2017/10/dlaczego-objawiles-sie-nam-a-im/ Sun, 22 Oct 2017 12:51:04 +0000 https://jezuici.pl/?p=37084 W rozmowie w świątyni niebios usłyszałem: Ludzie myślą, że musza odprawiać nie wiadomo jakie ceremonie i obrzędy, a przecież wystarczy, że będą dobrzy i bogowie będą z nimi. To tylko jeden z przykładów rozmów, o które nie trudno w kraju, gdzie katolicy nie stanowią nawet 1% społeczeństwa. Na Tajwanie powietrze przenika dźwięk bębnów i dzwonków […]]]>

W rozmowie w świątyni niebios usłyszałem: Ludzie myślą, że musza odprawiać nie wiadomo jakie ceremonie i obrzędy, a przecież wystarczy, że będą dobrzy i bogowie będą z nimi.

To tylko jeden z przykładów rozmów, o które nie trudno w kraju, gdzie katolicy nie stanowią nawet 1% społeczeństwa. Na Tajwanie powietrze przenika dźwięk bębnów i dzwonków dochodzących z przeróżnych procesji. Zapach kadzidła palonego w świątyniach, domach, na ulicach. Na każdym rogu dostrzec można ofiary składane tutejszym bogom. Nie ma co, Tajwańczycy mimo, iż z pozoru wyglądają na zamerykanizowanych, w głębi duszy pozostają bardzo religijnym społeczeństwem.

Będąc misjonarzem w takim środowisku można pytać się, dlaczego tutejsi mieszkańcy nie chcą przyjąć „zachodniej religii”? Jak dać się lepiej poznać, a z sobą zarazem dać im poznać Ewangelie? Jak prowadzić dialog z pozycji bycia jedną z wielu denominacji chrześcijańskich, które nawzajem ze sobą rywalizują?

Można pytać się jakie punkty wspólne dzielimy z głównymi miejscowymi religiami: Taoizmem i Buddyzmem, czy z systemem doktryn Konfucjusza. Co do rzeczy wielkich: my wszyscy pragniemy prowadzić ludzi do szczęścia, pokoju, harmonii. Co do praktyk: w tutejszych świątyniach znajdziesz ołtarze przy których osoby chore proszą o zdrowie, narzeczeni modlą się przy innym ołtarzu o błogosławieństwo, uczniowie jeszcze przy innym o inteligencje. Trochę tak jak my mamy różnych świętych do wstawiania się za nami w różnych okolicznościach.

Możemy też spojrzeć na to co nas odróżnia: Jezus Chrystus, który umiłował nas gdyśmy jeszcze byli grzeszni, gdy byliśmy wrogami, i z miłości do nas zgodził się umrzeć, a dla naszego zbawiania Zmartwychwstał.

 

 

]]>
Zmartwychwstanie i spotkanie https://jezuici.pl/2017/09/zmartwychwstanie-i-spotkanie/ Sat, 09 Sep 2017 10:56:44 +0000 https://jezuici.pl/?p=39521 Zdawało się mi, że to miejsce umarło już śmiercią naturalną. A jednak przychodzi czas na zmartwychwstanie. W czasie lata, które na Tajwanie trwa od maja do końca września, byłem zbyt zajęty, tym co się wydarzało w moim życiu, by znaleźć czas na opisanie tego tutaj. Szczerze przepraszam, ale i teraz nie bardzo wiem jak ubrać […]]]>

Zdawało się mi, że to miejsce umarło już śmiercią naturalną. A jednak przychodzi czas na zmartwychwstanie.

W czasie lata, które na Tajwanie trwa od maja do końca września, byłem zbyt zajęty, tym co się wydarzało w moim życiu, by znaleźć czas na opisanie tego tutaj. Szczerze przepraszam, ale i teraz nie bardzo wiem jak ubrać w słowa to co przeżyłem. Zamieszczam więc większą ilość fotografii. Wszystkie pochodzą z miejsc, w których w tym czasie byłem. Ale, co równie ważne, pokazują osoby, które spotkałem.

W czasie wolnym od zajęć w szkole, ja uczyłem się znajdować Boga w powiewie wiatru, w zieleni trawy, w dźwięku wodospadu. Powie ktoś, że to bardzo romantyczne i w ogóle, ale z Bogiem nie ma wiele wspólnego, bo pozbawia Go formy. Że w ten sposób próbuje nad Nim zapanować.

Dobrze, niech tak będzie. Ja zostaję na swojej drodze rozeznawania i poszukiwania Boga. Wyznaję wam, że poznaję Go takim jakim Go jeszcze nie znałem. Jak apostołowie po zmartwychwstaniu, nie do końca wiedzą kim jest Ten, który prosi ich o coś do zjedzenia.

]]>
Niedziela Eko-sierdzia Bożego na Tajwanie https://jezuici.pl/2017/05/niedziela-eko-sierdzia-bozego-tajwanie/ Tue, 02 May 2017 15:17:14 +0000 https://jezuici.pl/?p=37431 Niezależnie od tego czy bliskie jest Ci przesłanie Laudato si’, czy też uważasz Greepeace za organizacje terrorystyczną, zapraszam Cię byś dał sobie chwilę na przeczytanie tego świadectwa. W Niedzielę Miłosierdzia Bożego razem z grupą około 40 osób udaliśmy się na północno-wschodnie wybrzeże wyspy by zebrać rozrzucone tam śmieci. Gdy wspinaliśmy się na klif, prowadząca to zadanie siostra […]]]>

Niezależnie od tego czy bliskie jest Ci przesłanie Laudato si’, czy też uważasz Greepeace za organizacje terrorystyczną, zapraszam Cię byś dał sobie chwilę na przeczytanie tego świadectwa.

W Niedzielę Miłosierdzia Bożego razem z grupą około 40 osób udaliśmy się na północno-wschodnie wybrzeże wyspy by zebrać rozrzucone tam śmieci. Gdy wspinaliśmy się na klif, prowadząca to zadanie siostra zaprosiła nas byśmy wybrali jeden ze zmysłów i skoncentrowali się na nim. Ja wybrałem słuch. Poruszyło mnie to jak piękny jest dźwięk wiatru i szum fal. Co za odmiana wobec dźwięków budowy tuż za oknem, które nieustannie atakują moje uszy: ryk koparek, kucie młota pneumatycznego, świdrujące wiertła… W tamtej chwili o wszystkim tym zapomniałem i rozkoszowałem się pięknem, które mnie otaczało.

Na szczycie klifu odczytaliśmy fragment rozpoczynający Księgo ksiąg: poemat o stworzeniu, o tym że to Bóg stworzył niebo i ziemię, i widział że wszystko co uczynił było bardzo dobre. Piękne.

Gdy po zjedzeniu wspólnie lunchu zaczęliśmy schodzić w dół, w stronę plaży, ponownie zostaliśmy zaproszeni do modlitwy. Tym razem wyobrażając sobie Jezusa, który idzie razem z nami, ramię w ramię. Wiedziałem że pracę której mieliśmy się podjąć, nie będziemy wykonywać sami.

Na moment przed wejściem na plaże, raz jeszcze wsłuchaliśmy się we fragment z Pisma Świętego, tym razem opisujący jak to wąż zwiódł pierwszych ludzi. Jak grzech wszedł na świat, a z nim śmierć.

Niezłe wprowadzenie jak na akcję zbierania śmieci pomyślałem wchodząc wgłąb plaży. I wtedy to ujrzałem: tony odpadków wyrzuconych przez ocean na ląd. Śmieci niechciane przez ocean, były jak rana na tym pięknym krajobrazie. Rana która oszpeciła Boże stworzenie. Pomyślałem, że to własnie jest obraz grzechu. Grzechu, który oszpecił każdego człowieka, która odbiera radość i życie, przynosząc w zamian smutek i rozpacz.

Powoli, krok po kroku, butelka po butelce, but po bucie zaczęliśmy oczyszczać to miejsce, wiedząc jednak, że całkowite uprzątnięcie tego pięknego zakątka znacząco przerasta możliwości naszej czterdziestki. Ale nie byliśmy tam sami.

Jedna z uczestniczek znalazła na tej plaży pasyjkę Jezusa, mówiąc: Patrzcie, Jezus też jest pośrodku tych śmieci. Słysząc te słowa pomyślałem: tak ona ma rację. On nie boi się wkroczyć w naszą grzeszną, oszpeconą, często cuchnącą rzeczywistość. Jest pośrodku tego wszystkiego, by jak wierzę przywrócić nam nasze piękno i dobroć. Czy to nie o to chodzi w Świętach Wielkiej Nocy? Że Bóg upokorzył samego siebie, stał się człowiekiem, zstąpił do Otchłani, by znajdującemu się tam Adamowi powiedzieć Zbudź się o śpiący a zajaśnieje ci Chrystus.

Nie daliśmy rady zebrać wszystkiego. W moim życiu też, jakby mimo Zmartwychwstania, wciąż jest grzech, wciąż jest słabość i pytania. Chrystus Zmartwychwstał, a na świecie wciąż cierpią ludzi, wciąż wielu młodych nie widzi nadziei na lepsze życie. Chrystus Zmartwychwstał, a wielu wciąż umiera z powodu chciwości ludzi.

Ja chce jednak pamiętać że Chrystus Zmartwychwstał. Chcę żywić tę nadzieję, że  pewnego dnia i my Zmartwychwstaniemy. Że Bóg otrze łzę z każdego policzka i że śmierci już więcej nie będzie. Mam nadzieję, że On uczyni wszystko nowym. Wierzę też, że już teraz, w niepojęty, nieweryfikowalny, niewidzialny sposób uczestniczymy w tym nowym życiu.

Na koniec tamtego dnia, nieopodal miejsca na które ocean wyrzucił stosy śmieci, odprawiliśmy Eucharystię. Mogliśmy uwielbiać Miłosiernego Boga, który ma siłę, by nie tyle ukarać nas za nasze grzechy, co schylić się i umyć nam stopy. Ta siła na imię ma Miłość. W czasie ofiarowanie, przynieśliśmy na ołtarz, zapisane przez nas, konkretne postanowienia współpracy z Tą Miłością.

A Ty? Jak zamierzasz odpowiedzieć na Miłość Zmartwychwstałego?

   

]]>
Jezus daje mi wolność https://jezuici.pl/2017/04/jezus-daje-mi-wolnosc/ Fri, 14 Apr 2017 15:40:27 +0000 https://jezuici.pl/?p=37070 Jezus daje mi wolność. Gdy patrzę na krzyż, kogo widzę? Człowieka w piękne szaty ubranego? Przystojniaka, co przyciąga moją uwagę? Czy może kogoś kto w niczym się nie wyróżnia, w kim nie ma nic specjalnego, ni blasku ni wdzięku? Kogoś od kogo najchętniej odwróciłbym wzrok? Jezus daje wolność. Uniżając się, upokarzając, pozwalając się oszpecić. Stając […]]]>

Jezus daje mi wolność. Gdy patrzę na krzyż, kogo widzę? Człowieka w piękne szaty ubranego? Przystojniaka, co przyciąga moją uwagę? Czy może kogoś kto w niczym się nie wyróżnia, w kim nie ma nic specjalnego, ni blasku ni wdzięku? Kogoś od kogo najchętniej odwróciłbym wzrok?

Jezus daje wolność.

Uniżając się, upokarzając, pozwalając się oszpecić. Stając się wężem wywyższonym na palu, barankiem ofiarowanym za popełnione przez nas winy, uwalnia nas od nich. Zrywa więzy niewoli, które inni, lub może my sami narzuciliśmy na siebie, i z których o własnych siłach nie mogliśmy się wyswobodzić.

Jezus uwalnia, ocala, zbawia – przybity do krzyża, oddając swoje życie za nas.

On jest Wolny. Wolny od tego co mówi o nim opinia publiczna i specjaliści. Wolny od tego co myślą o nim najbliżsi. Nie. To nie znaczy, że go to nie boli, że nie potrzebuje by ktoś spojrzał na niego z miłością, oddał prawdę jego osobie. On przyjął gest Marii w Betanii.

Jezus jest Wolnością. On naprawdę kocha.

Obiecałem filmik, na razie jest zdjęcie z występu podczas bankietu, na którym jezuici zbierali środki na film dokumentalny o Matteo Riccim. No cóż, jaki misjonarz taka ewangelizacji ;-) Proszę was byście w czasie Triduum pamiętali w modlitwie o jezuitach w Azji, zwłaszcza o o. Wilfredzie, który w Wielki czwartek odszedł z naszej wspólnoty do Pana i świętuje już w lepszym miejscu.

Photo credit: Foter.com

]]>
Jak zbierać jałmużny w Wielkim Poście https://jezuici.pl/2017/03/zbierac-jalmuzny-wielkim-poscie/ Wed, 22 Mar 2017 14:42:30 +0000 https://jezuici.pl/?p=36583 Rozdawanie jałmużny to praktyka szczególnie związana z Wielkim Postem. Jezuici w Tajpej postanowili pomóc wiernym i w tym czasie intensywnie…zbierają darowizny. Wszystko za sprawą nowej produkcji naszego studia filmowego Kuangchi. Ostatni dokument tego studia przedstawiający życie włoskiego jezuity, misjonarza i malarza na dworze cesarskim, brata Giuseppe Castiglione SJ obejrzało w Chinach kontynentalnych ponad 500 mln […]]]>

Rozdawanie jałmużny to praktyka szczególnie związana z Wielkim Postem. Jezuici w Tajpej postanowili pomóc wiernym i w tym czasie intensywnie…zbierają darowizny.

Wszystko za sprawą nowej produkcji naszego studia filmowego Kuangchi.

Ostatni dokument tego studia przedstawiający życie włoskiego jezuity, misjonarza i malarza na dworze cesarskim, brata Giuseppe Castiglione SJ obejrzało w Chinach kontynentalnych ponad 500 mln osób (360 mln podczas pierwszego tygodnia emisji).

Po tym sukcesie jezuici w Kuangchi wraz z zarządem Chińskie Telewizji Publicznej postanowili, że nadszedł czas by powstał film o Matteo Riccim.

Jak uzbierać pieniądze na powstanie takiej produkcji? Chodzić od kościoła do kościoła? Zaprosić 1000 osób na charytatywny bankiet? Zorganizować podczas takiego posiłku aukcję? Poprosić młodego jezuitę by zatańczył podczas tej imprezy? Mieć ufność w Bogu…

A tak serio… to nauka języka i przygotowania do występu pochłaniają tyle czasu i energii, że rzadko tu piszę, za co czytelników przepraszam. Proszę o cierpliwość i modlitwę. Być może uda mi się zamieścić tu nagranie owego wieczornego tańca. A tymczasem, zostawiam wam do kontemplacji i rozmyślania najcudowniejsze taneczne świadectwo jakie w tym czasie widziałem.

https://youtu.be/MALQNSwp9To?t=26m16s

]]>
Nie-działanie https://jezuici.pl/2017/03/nie-dzialanie/ Thu, 02 Mar 2017 15:47:59 +0000 https://jezuici.pl/?p=36353 Ostatnio niewiele się tu dzieję. Chcąc się usprawiedliwić muszę wyznać, że po prostu się pochorowałem i „nie miałem zdrowia” sklecić kilku zdać. Żeby uspokoić potencjalnie zaniepokojonych, zaznaczę że nie jest to nic poważnego- ot grypo-przeziębienie. Nie tyle poważne co uciążliwe. Bo to już dłużej niż bym chciał czuję się osłabiony, bez życia… Dało mi to […]]]>

Ostatnio niewiele się tu dzieję. Chcąc się usprawiedliwić muszę wyznać, że po prostu się pochorowałem i „nie miałem zdrowia” sklecić kilku zdać. Żeby uspokoić potencjalnie zaniepokojonych, zaznaczę że nie jest to nic poważnego- ot grypo-przeziębienie. Nie tyle poważne co uciążliwe. Bo to już dłużej niż bym chciał czuję się osłabiony, bez życia…

Dało mi to okazję by zobaczyć jak funkcjonuje służba zdrowia na Tajwanie. (wygodna) Mogłem też pierwszy raz w życiu odwiedzić lekarza chińskiej medycyny.

Moja choroba nie zmierza do śmierci;-) Ja tymczasem w rozpoczynającym się Wielkim Poście nad śmiercią się głowię. Czym jest śmierć? I jak to pisał mój współbrat kto za kogo umiera? Odnajduję w tym jakiś absurd.

Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.

Łk 9,24

Współbrzmi mi to z mądrością praojca chińskiej filozofii, na wpół legendarnego Laozi, który miał nawoływać do zatrzymania się, do nie-działania. Jeśli wciąż targany przez różne lęki biegnę to tu, to tam próbując  zbawić świat, (a już na pewno własną skórę), to nie mam czasu by spojrzeć głębiej na rzeczywistość wokół mnie. Nie mam czasu myśleć, kontemplować.

Mimo, że przez chorobę byłem zmuszony trochę zwolnić, to świat wokół mnie nie zwalnia ani na chwilę.

Jeden z jezuitów tutaj, zorganizował wycieczkę rowerową wzdłuż wschodniego wybrzeża wyspy. (miejsca gdzie Scorsese kręcił Milczenie) Nie obyło się bez zdarzeń, w których jak mogłem starałem sobie radzić(naprawa samochodu, rowerów, wizyta w szpitalu…)  Wszystko oczywiście po chińsku. Zakończył się drugi semestr nauki języka. To już pół roku od mojego przyjazdu tu. Przede mną kolejny semestr. Przygoda pod tytułem „Chiny” postępuje…krok po kroku.

Kto chce zachować swoją wolność straci ją, a kto straci swą wolność z Miłości, ten Ją ocali.

]]>
Czyste Źródło https://jezuici.pl/2017/02/czyste-zrodlo/ Sun, 05 Feb 2017 15:14:21 +0000 https://jezuici.pl/?p=34959 Czym jest Chiński nowy rok? To przede wszystkim święto rodzinne. Miliony chińczyków powróciło w tych dniach do swoich domów rodzinnych, by w wigilie nowego roku księżycowego zjeść razem najlepszy w całym roku posiłek. To święto jest też nazywane 春節(Chun jie)- co znaczy Święto Wiosny. Świętowanie nadejścia wiosny to nic innego jak świętowanie nadejścia życia, początku czegoś […]]]>

Czym jest Chiński nowy rok? To przede wszystkim święto rodzinne. Miliony chińczyków powróciło w tych dniach do swoich domów rodzinnych, by w wigilie nowego roku księżycowego zjeść razem najlepszy w całym roku posiłek.

To święto jest też nazywane 春節(Chun jie)- co znaczy Święto Wiosny. Świętowanie nadejścia wiosny to nic innego jak świętowanie nadejścia życia, początku czegoś nowego. Słonce zaczyna wznosić się coraz wyżej na niebie, kwiaty rozkwitają, drzewa pączkują…

Korzystając z tygodnia przerwy od nauki języka postanowiłem również powrócić do źródeł, do miejsca gdzie mogę odetchnąć świeżym powietrzem. Wyjechałem na tydzień w góry. Zamieszkałem w kościele prowadzonym przez jednego jezuitę od ponad 40 lat. Górska wioska Qingquan (Czyste źródło) zamieszkała jest przez rdzenną ludność wyspy- zmarginalizowaną część społeczeństwa.

Podczas górskich wędrówek, spotykając się z pięknem natury mogłem spotkać się też z sobą. I z Nim. Tak szczerze.

W takich otoczeniu pozwalałem moim myślom snuć się swobodnie. I tak wybrzmiało we mnie pytanie: Czy ja mógłbym spędzić w tym miejscu całe swoje życie? Poczułem w sobie opór. Co prawda jest tu pięknie -myślałem- ale ja przecież chciałbym dokonać jeszcze tylu wielkich dzieł. Mam talent do nauki, mógłbym wykładać na uniwersytecie i pracować z ludźmi, którzy mają realny wpływ na kształt społeczeństwa. W ten sposób mogę pomóc tym biednym ludziom tutaj…

Mój rozum naprędce mógłby wymyślić jeszcze wiele innych „ale”. Co jednak jeśli Jezus wzywa mnie właśnie tutaj?

W ten sposób odkryłem w sobie nieuporządkowane przywiązanie. Słowo klucz w duchowości ignacjańskiej. Chodzi mi o to, że dostałem coś dobrego od Boga, talent, potrzebny by pełnić misję Jezusa. Może się jednak tak zdarzyć że ten talent, środek, stanie się celem samym w sobie. Tak że w konkretnych decyzjach, przywiązany lękiem o utratę tego czegoś, nie pójdę za wezwaniem Pana. A to oznacza zdradę. Mogę pełnić wielkie dzieła dla Pana, i nie iść za nim nie czynić jego dzieł.

Przypatrz się jak św. Paweł przybył do Koryntu.

Przyszedłszy do was, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością dawać wam świadectwo Boże

Św. Paweł miał najlepsze wykształcenie i mądrość zdobytą u stóp Gamaliela. W tym konkretnym przypadku potrafi jednak odłożyć na bok swoje doświadczenie, erudycję i mądrość. Ma na tyle wolności wewnętrznej by zaryzykować i czynić to co rozezna za najlepsze wypełnienie misji powierzonej mu przez Jezusa. Jego wolność prowadzi do otwartości na Ducha Świętego.

Mając taką wolność w pójściu za Jezusem, gdziekolwiek nas wezwie, ludzie zobaczą w nas świadków. I to może zmienić ich życie.

]]>
Sztuka kungfu https://jezuici.pl/2017/01/sztuka-kungfu/ https://jezuici.pl/2017/01/sztuka-kungfu/#comments Sun, 22 Jan 2017 10:13:05 +0000 https://jezuici.pl/?p=33339 Jedną z tych rzeczy, które kojarzą nam się z Azją są wschodnie sztuki walki. Któż za nas nie słyszał o Kung Fu. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że chińskie 功夫(Gong1 Fu) jest określeniem stosowanym nie tylko do sztuk walki. Oznacza ono sprawność, umiejętność zdobytą poprzez wysiłek. Odnosi się tak samo do Bruce’a Lee jak […]]]>

Jedną z tych rzeczy, które kojarzą nam się z Azją są wschodnie sztuki walki. Któż za nas nie słyszał o Kung Fu. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że chińskie 功夫(Gong1 Fu) jest określeniem stosowanym nie tylko do sztuk walki.

Oznacza ono sprawność, umiejętność zdobytą poprzez wysiłek. Odnosi się tak samo do Bruce’a Lee jak i do pana Adama Kowalskiego, który od 50 lat jest stolarzem i w swoim rzemiośle osiągnął mistrzostwo. Mógłbym was teraz zapytać – Co jest twoim 功夫?

Zastanawiam się czy bycie chrześcijaninem może być moim 功夫. Z pewnością podążanie za Jezusem wymaga wysiłku. Czy jednak podejmuję go świadomie? Czy budzę się rano z myślą, że dziś chce postąpić w mojej drodze za Chrystusem? Czy co dnia staram się być bardziej ubogi, czysty, posłuszny? Czy ćwiczę się w tej postawie?

Oczywiście, zdaję sobie sprawę że chrześcijaństwo coś więcej niż sztuka życia. Że jest uwikłane w głębie, zamieszkiwaną przez inną Osobę. Jednakże, Słowo stało się Ciałem. Wiedza o czymś, przekuta w gest, czyn staje się żywym doświadczeniem. Co więcej, takie działanie dysponuje mnie na przyjęcie nowej dawki wiedzy, pogłębiając tę dotychczasową. Tak czyniąc postępuję w nauce.

Czy zanim nazwano nas chrześcijanami, nie nazywano nas „zwolennikami tej Drogi”. Czy szczytem tej drogi nie jest męczeństwo? Oddanie życia z miłości, by znaleźć Życie.

Motyw nauki rozumianej jako wędrówka, pielgrzymka po pewnej drodze jest obecny w myśleniu  ludzi, których tu spotykam. Zarazem przejawiają oni pewnego rodzaju otwartość, którą coraz bardziej postrzegam jako niezbędną by wyruszyć w podróż ku Prawdzie. Otwartość, o której być może zapominamy na Zachodzie. Więcej o tej otwartości postaram się napisać następnym razem.

Photo credit: Jonathan Kos-Read via Foter.com / CC BY-ND

]]>
https://jezuici.pl/2017/01/sztuka-kungfu/feed/ 1
Czekając na kolejny nowy rok https://jezuici.pl/2017/01/czekajac-kolejny-nowy/ Wed, 04 Jan 2017 11:03:12 +0000 https://jezuici.pl/?p=35150 Żyjąc w kręgu cywilizacji chińskiej mam tę szansę, by zrewidować noworoczne postanowienia już po kilku tygodniach, obchodząc Chiński Nowy Rok. Tego roku to największe chińskie święto przypada 28 stycznia (datę wyznacza kalendarz księżycowy). W tym czasie, przez co najmniej tydzień ludzie siedzą w domach i jedzą mnóstwo potraw. Obchody pod tym względem przypominają trochę nasze […]]]>

Żyjąc w kręgu cywilizacji chińskiej mam tę szansę, by zrewidować noworoczne postanowienia już po kilku tygodniach, obchodząc Chiński Nowy Rok. Tego roku to największe chińskie święto przypada 28 stycznia (datę wyznacza kalendarz księżycowy). W tym czasie, przez co najmniej tydzień ludzie siedzą w domach i jedzą mnóstwo potraw. Obchody pod tym względem przypominają trochę nasze Boże Narodzenie.

Chińczycy wracając do swoich rodzinnych domów powodują co roku największą migrację na świecie… i niebotyczną podwyżkę cen biletów na wszelkie możliwe środki transportu. Ponieważ nie kupiłem biletów pół roku wcześniej tydzień wolny od zajęć spędzę najprawdopodobniej w domu pracując nad noworocznym postanowieniem.

A dotyczy ono oczywiście komunikacji. Nic dziwnego. Komunikować się po chińsku nie jest łatwo. Oto mały przykład.

Gdy na zachodzie poznajesz nową osobę wystarczy że powiesz: „Cześć jestem Piotrek”. I wszystko jasne. W języku Chińskim nie ma jednak listy imion. Możesz wybrać prawie dowolne dwa znaki i w ten sposób otrzymać swoje imię. Rezultat jest taki, że nawet rodowici Chińczycy, przedstawiając się często muszą wyjaśniać swoje imię. Słysząc jak ktoś się przedstawia nie widzisz bowiem znaku, ale słyszysz dźwięk, który może odpowiadać wielu różnym znakom a zatem nieść różne znaczenie.

Problematyczne co nie? Tworzy to jednak okazję by wyjaśnić sens imienia.

Moje imię tutaj brzmi (Zhi4 kuan1) i wygląda o tak:  

Posługując się moim mizernym chińskim mogę wskazać, że chodzi mi o 智 ze słowa 智慧 które oznacza mądrość. Z kolei 寬 razem ze znakiem 大(da4) oznacza szeroki, obszerny. Moje imię 智寬 mogę tłumaczyć jako ktoś z obszerną wiedzą, mądrością.

Mogę jednak również powiedzieć że 寬 pochodzi od wyrazu 寬恕(kuan1shu4) który oznacza przebaczenie. Wtedy moje imię oznaczało by… mający mądrość przebaczenia? Albo wystarczająco mądry by przebaczyć?

Problemy językowe, równocześnie otwierają pole do kreatywności. I uczenia się…często na błędach.  Podejście do postanowień noworocznych może być podobne.

Photo credit: wangxu94 via Foter.com / CC BY-NC

]]>
Przyjdź Panie, tak jak chcesz https://jezuici.pl/2016/12/przyjdz-panie-chcesz/ Sun, 18 Dec 2016 12:59:57 +0000 https://jezuici.pl/?p=34819 Choć mierzę się z chińskim światem już od czterech miesięcy to wciąż wielu rzeczy „nie ogarniam”. I dotyczy to tak podstawowych spraw jak pożywienie czy funkcja domu: np. dlaczego nie staramy się zatrzymać ciepła w środku tylko otwieramy na korytarzach wszystkie okna, co sprawia, że ludzie chodzą po domu w kurtkach i czapkach?? itp. itd.- […]]]>

Choć mierzę się z chińskim światem już od czterech miesięcy to wciąż wielu rzeczy „nie ogarniam”. I dotyczy to tak podstawowych spraw jak pożywienie czy funkcja domu: np. dlaczego nie staramy się zatrzymać ciepła w środku tylko otwieramy na korytarzach wszystkie okna, co sprawia, że ludzie chodzą po domu w kurtkach i czapkach?? itp. itd.- nie ogarniam.

Podobnie jak Józef na wieść, że jego małżonka poczęła za sprawą Ducha Świętego- mógł pomyśleć „nie ogarniam”, za mały jestem na to. Pan Bóg jednak czuwa nad nami i jeśli nie jesteśmy zbyt zakonserwowani by to dostrzec, na różne sposoby przychodzi by nas pouczać, prowadzić ku Sobie.

Pouczenie może przyjść ze strony tych, których teoretycznie to ja powinienem pouczać. Podczas rozmowy w klasie jaka wywiązała się między mną a dziewczyną z Korei, temat zszedł na moją religię i wyszło na jaw że chcę zostać księdzem. Moja rozmówczyni zareagowała w typowy azjatycki sposób – Będąc księdzem nie możesz się ożenić. – ja na to, jak dobry uczeń odpowiedziałem – Wiem.

Azjaci jako drogę do szczęścia w naturalny sposób widzą małżeństwo. Nie żenić się to, jakby zrezygnować ze szczęśliwego życia. Ten aspekt życia społecznego jest mocniejszy tu niż w Europie.

Uśmiechnąłem się sam do siebie po tej mojej odpowiedzi- ciekawe to doświadczenie być pouczanym, co to znaczy być księdzem przez osobę z Azji. Na dodatek moja odpowiedz brzmiała w oryginale : 我知道.(wo3zhi1dao4) Zwrot 知道 oznacza wiedzieć, rozumieć, być świadomym, ale użyty w tym zwrocie znak ma w sobie coś z ruchu, wędrówki, podążania. Oznacza drogę, ale też naukę czy doktrynę. W centrum Taoismu (Daoismu)  jest właśnie ten znak. Ten znak znajdziemy również w tłumaczeniu słów Jezusa: Ja jestem Drogą…

Czas adwentu to takie przyglądanie się mojej własnej drodze, którędy ona wiodła i jak Bóg z wysoką zsyłał na nią rosę. To czas głębszego wejścia w Drogę jaką jest chrześcijaństwo.

Życzę wam i modlę się o to tak dla was jak i dla siebie aby PAN przyszedł i zbawił nas. Abyśmy z nadzieją szli Drogą i urzeczywistniali to zbawienie, które już się dokonało.

Dobroci na te święta.

 

Photo credit: falcon_mohyan via Foter.com / CC BY-NC-SA

]]>
Św. Franciszek Ksawery o ewangelizacji dziś https://jezuici.pl/2016/12/sw-franciszek-ksawery-o-ewangelizacji-dzis/ Sat, 03 Dec 2016 12:58:01 +0000 https://jezuici.pl/?p=34593 Coraz bliżej święta…coraz bliżej święta… W Tajpej święta Bożego narodzenia trwają już prawie od tygodnia. Przynajmniej w sklepach, gdzie półki wypełniły się, cukrowymi laskami, czerwonymi czapeczkami św. Mikołaja i światełkami na choinkę. Bożonarodzeniowe drzewa stoją nie tylko w sklepach i centrach handlowych ale i przed parlamentem. Trochę to wszystko dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że […]]]>

Coraz bliżej święta…coraz bliżej święta… W Tajpej święta Bożego narodzenia trwają już prawie od tygodnia. Przynajmniej w sklepach, gdzie półki wypełniły się, cukrowymi laskami, czerwonymi czapeczkami św. Mikołaja i światełkami na choinkę. Bożonarodzeniowe drzewa stoją nie tylko w sklepach i centrach handlowych ale i przed parlamentem. Trochę to wszystko dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że 25 dzień grudnia na Tajwanie to żadne święto- ludzie idą do pracy, uczniowie w szkołach piszą egzaminy.

Bogu dzięki że w tym roku święta wypadają w niedzielę.

No cóż, rynek nie znosi pustki i nie wie, co to „radosny czas oczekiwania”. A gdyby parlament uchwalił Boże Narodzenie dniem wolnym od pracy, to pewnie musiałby też dać wolne w narodziny Buddy, Laozi, Konfucjusza i Mahometa. Kiedyś trzeba jednak pracować.

Ten styl obchodzenia świąt bez Bożego narodzenia, w którym nie możliwe jest oczekiwanie, który tu i teraz daje zaspokojenie wszystkiego co potrzeba, co tylko można wymarzyć, stoi dla mnie w sprzeczności z postawą jakiej nauczył mnie św. Franciszek Ksawery.

Ostatnio rozmawiałem o nim przy stole. Na pytanie, który święty jezuita jest twoim ulubionym, większość z moich współbraci odpowiedziała – Franciszek Ksawery (obok Matki Teresy z Kalkuty;-)

Co takiego jest w tej postaci, że od ponad 450 lat inspiruje pokolenia jezuitów?

Mnie najbardziej porusza jego śmierć. Umarł na wyspie Shangchuan u wybrzeża Chin. Patrzył na ten niedostępny, upragniony ląd, który chciał zdobyć dla Chrystusa. Jego pragnienie się nie spełniło. I właśnie to jest tak ekscytujące. Móc włączyć się w to jego pragnienie, podnieść je jak sztandar, który upadł. Móc tak jak on całe swoje życie wychylić ku przyszłości, ku nieznanemu,które dopiero nadejdzie, ku Innemu.

Dziś w jego wspomnienie w naszym Kościele ochrzczono 2 dzieci i 12 dorosłych. Królestwo Boże nadchodzi… Ale jak to rozumieć? W jaki sposób interpretować Jego nadejście? Papież Franciszek w rozmowie z jezuitami na Kongregacji Generalnej powiedział bardzo znaczące słowa:

W epoce[kolonialnej] hermeneutyka polegała na nawracaniu ludów, poszerzaniu Kościoła… i dlatego przekreślano niezależność tubylczą. Była to hermeneutyka typu scentralizowanego, gdzie dominujące imperium w pewien sposób narzucało swoją wiarę oraz kulturę. Można zrozumieć, że w tamtych czasach tak myślano, ale dzisiaj absolutnie konieczna jest radykalnie odmienna hermeneutyka.

Nie można oceniać przeszłości, tylko i wyłącznie w świetle tego co wiemy dziś. Myślę, że św. Franciszek Ksawery w swoim postępowaniu zawsze kierował się dobrem tych, których spotykał, a gdyby żył dzisiaj to pewnie ewangelizowałby z tym samym płomiennym sercem w inny sposób, przy użyciu innych metod.

Jeśli więc nie hermeneutyka kolonizatora, to jaka?

Być może hermeneutyka, która objawia się w jego śmierci: hermeneutyka pragnienia, dla którego inność Innego ma sens. Pragnienia, którego Inny nie zaspokaja, lecz właśnie drąży…

Photo credit: Brian Harrington Spier via Foter.com / CC BY-SA

]]>
Co to życie mamo? https://jezuici.pl/2016/11/co-to-zycie-mamo/ Sat, 19 Nov 2016 16:57:20 +0000 https://jezuici.pl/?p=34120 W ostatnim czasie udało mi się odwiedzić, zamieszkałą przez rdzenną ludność wyspy, wioskę w górach. W odróżnieniu od Tajpej, gdzie studiuje czy pracuje mnóstwo obcokrajowców, tam w wysokich górach byłem prawdziwą atrakcją: niebieskie oczy, blondyn, przystojny… Ale nie o mnie miało być. Zaskoczyło mnie to ile życia miały w sobie osoby tam zamieszkałe. Razem z […]]]>

W ostatnim czasie udało mi się odwiedzić, zamieszkałą przez rdzenną ludność wyspy, wioskę w górach. W odróżnieniu od Tajpej, gdzie studiuje czy pracuje mnóstwo obcokrajowców, tam w wysokich górach byłem prawdziwą atrakcją: niebieskie oczy, blondyn, przystojny… Ale nie o mnie miało być.

Zaskoczyło mnie to ile życia miały w sobie osoby tam zamieszkałe. Razem z grupą młodych osób spędziłem tam dwa dni, „marnując” czas głównie z dziećmi/młodzieżą i „babciami”. Większość dorosłych przeprowadziła się do miasta gdzie mogą znaleźć pracę.

Muszę przyznać, że różni ich nie tylko przynależność etniczna, ale też sposób bycia. Jak gdyby świeże górskie powietrze dodawało im żywotności, sprawiało, że z twarz bije wolność. Nie chce popaść w romantyczne marzenie o utopijnym życiu w dziczy. Ale w tych prostych ludziach spotkałem coś prawdziwego. Byli inni od tych mijanych na co dzień w betonowej dżungli.

A może to ja byłem tam inny? Miałem czas by spotkać się z nimi, by usłyszeć co chcą mi powiedzieć (mimo że nie rozumiem co mówią), by w prosty sposób razem świętować.

To wszystko sprawiło, że w listopadzie, miesiącu poświęconym wspominaniu zmarłych, ja intensywnie rozmyślam o życiu. Czym ono właściwie jest? Jakie środowisko musi zaistnieć by mogło się rozwijać? Czy to wszystko co mnie boli, co jest brakiem życia, nie odsyła mnie czasem do myśli o Zmartwychwstaniu, które dokonuje się przecież tu i teraz. Gdy w spirali zła, naprzeciw losowi, potrafię zdobyć się na gest pełen dobroci. Czy fakt mojej przemijalności, nie przypomina mi o tym, co we mnie trwa na wieczność?

„Prawdziwe życie jest nieobecne.” A jednak jesteśmy w świecie.

Emmanuel Lévinas

]]>
Ewangelizacja w chińskiej prowincji https://jezuici.pl/2016/11/ewangelizacja-w-chinskiej-prowincji/ Fri, 04 Nov 2016 15:20:02 +0000 https://jezuici.pl/?p=33761 Pobyt na Tajwanie stawia przede mną pytania, z którymi nie miałem wcześniej do czynienia. Powód jest bardzo prosty. Żyję na co dzień wśród ludzi, którzy mają mgliste pojęcie czym jest Kościół Katolicki. Chrześcijaństwo kojarzą jedynie z protestantami, którzy przybywając w te rejony świata nie przedstawiali się przecież jako protestanci. (musieli by wyjaśnić przeciwko czemu protestują) […]]]>

Pobyt na Tajwanie stawia przede mną pytania, z którymi nie miałem wcześniej do czynienia. Powód jest bardzo prosty. Żyję na co dzień wśród ludzi, którzy mają mgliste pojęcie czym jest Kościół Katolicki. Chrześcijaństwo kojarzą jedynie z protestantami, którzy przybywając w te rejony świata nie przedstawiali się przecież jako protestanci. (musieli by wyjaśnić przeciwko czemu protestują)

Codziennie pytam się siebie, jak szukać i znajdować Boga w tej rzeczywistości? Jak nieść Jezusa innym? Gdzieś z tyłu głowy pobrzmiewa mi werset z Ewangelii św. Jana w której Jezus mówi, że ludzie poznają, że jesteśmy Jego uczniami jeśli będziemy mieli wzajemną miłość do siebie.

Nie jest łatwo dogadać się, a co dopiero kochać, gdy przy stole siedzi 15 osób z 14 różnych krajów.
Choć może łatwiej niż gdyby siedziało przy nim 15 Polaków;-)

Co by nie napisać o jezuitach, Imię które nosi nasze Towarzystwo naprawdę nas jednoczy. Każdy z nas pochodzi z innego kontekstu, każdy jednak w tym różnym środowisku spotkał Jezusa, i to zmieniło wszystko… Codzienność to walka o wierność bliskości jaką On nas darzy. To walka o radykalną, prawdziwą odpowiedź, którą czynimy swoim życiem. Nie potrafię znaleźć jej samemu. Da się to uczynić tylko współpracując z Innymi.

 

Ja obdarzone życiem osobowym, Ja ateistyczne, którego ateizm nie zna braku i którym nie rządzi ślepy los, przekracza siebie w Pragnieniu, jakie budzi w nim obecność Innego. Pragnienie pragnie w bycie, już szczęśliwym: pragnienie jest nieszczęściem szczęśliwego, potrzebą luksusową.

Emmanuel Lévinas

]]>
Odarcie ze skóry https://jezuici.pl/2016/10/odarcie-ze-skory/ Sat, 22 Oct 2016 03:24:41 +0000 https://jezuici.pl/?p=33338 Minęły dwa miesiące od mojego przybycia na Tajwan. W tym nowym świecie, odnajduję pocieszenia w wszystkim co pozwala mi być tu i teraz. Pociesza mnie to co pozwala mi zaangażować się, wejść w kontakt z tą inną rzeczywistością. Mogą to być proste rzeczy jak rozmowa ze współbratem czy też bardziej widowiskowe, jak taniec przed wiceprezydentem […]]]>

Minęły dwa miesiące od mojego przybycia na Tajwan.

W tym nowym świecie, odnajduję pocieszenia w wszystkim co pozwala mi być tu i teraz. Pociesza mnie to co pozwala mi zaangażować się, wejść w kontakt z tą inną rzeczywistością. Mogą to być proste rzeczy jak rozmowa ze współbratem czy też bardziej widowiskowe, jak taniec przed wiceprezydentem Republiki Chińskiej.

Muszę jednak przyznać, że codzienność to dla mnie arena zmagań. Pocieszenia przeplatają się ze strapieniami. Strapienie, jak wyjaśnia św. Ignacy, to przeciwieństwo pocieszenia. Dla mnie wiąże się ono z nie-byciem tu i teraz. Z unikaniem kontaktu. Z szukaniem ucieczki od tego co mnie tu otacza.

Skoro powoduje to moje strapienia dlaczego więc staram się uciekać?

Ponieważ rzeczywistość odziera ze skóry. To bolesny proces. Co mam na myśli? Inne miejsce, inni ludzie,  inna pogoda, inne jedzenie, inna kultura. To wszystko dobitnie pokazuje mi, że nie wiem, nie znam,  nie potrafię, jestem w błędzie… Dla przykładu, nie wiedziałem, że tutaj nie mam 24 lat, a 25, ponieważ Chińczycy liczą wiek od poczęcia. (co swoją drogą jest w sumie mądre- przecież żyłem już wtedy). Takich różnic w postrzeganiu rzeczywistości mógłbym mnożyć, do tego jeszcze język…

Nie chciałbym jednak pozostawić was w depresyjnym nastroju. Jestem niezmiernie wdzięczny za ten proces zdzierania skóry. Postrzegam to, jak drugą szansę od Boga, drugie dzieciństwo. Możliwość stawiania po raz drugi pierwszych kroków. Mimo że to nie łatwe, daje ogromną radość, mogę bowiem z dotychczasowym doświadczeniem, stawiać te kroki tam gdzie chce. Tam gdzie rozeznam, że Bóg mnie chce.

Każda zmiana to bolesny proces. Trzeba coś zostawić, coś zakwestionować. Bez tego nie możliwy jest jednak wzrost. Pozwalając na bycie dotkniętym przez tę nową rzeczywistość, pozwalam Bogu by mnie kształtował. To wypłyniecie z Nim na głębie tego kim tak naprawdę jestem? Co się zmienia, a co pozostaje bez zmian?

Nieskończone w skończonym, spełniające się przez ideę Nieskończoności, wydarza się jako Pragnienie. Nie jako pragnienie, które można ukoić obejmując w posiadanie upragniony byt, ale jako Pragnienie Nieskończoności, którego Upragnione nigdy nie zaspokaja, a tylko pobudza. Pragnienie doskonale bezinteresowne- dobroć.

Emmanuel Lévinas

]]>
Jak okazać wdzięczność? Najlepiej po chińsku! https://jezuici.pl/2016/10/jak-okazac-wdziecznosc-najlepiej-po-chinsku/ Sat, 08 Oct 2016 13:34:36 +0000 https://jezuici.pl/?p=33107 Słów kilka o kulturze okazywania szacunku i sympatii w krajach dalekiego Wschodu. Gotowy na zmianę myślenia?]]>

To już prawie miesiąc nauki chińskiego w centrum językowym. Po miesiącu intensywnego kursu językowego, Europejczyk znający podstawy łaciny jest wstanie komunikować się już po Hiszpańsku, Włosku, Francusku czy Niemiecku… Nie tak, jest z językami azjatyckimi. Totalny odlot dla mnie. Zero połączeń czy skojarzeń.

Co nieco jednak już umiem. Dzięki otaczającym mnie ludziom mam często okazję powtarzać proste słowo: 謝謝. Znaczy tyle co „dziękuję”. W przekładzie na alfabet łaciński zapis wygląda o tak: Xièxie (wymawia się Siesie- z mocnym akcentem na pierwszą slabę). Tylko tyle?

Piękno języka chińskiego odsłania się, gdy jesteśmy w stanie niejako wejść w głąb, zrozumieć znaczenie danego znaku. Dla przykładu w słowie 謝謝 ukryta jest cała ceremonia:

mowacialocal

Zaznaczona część znaku, tzw. „klucz” znajdujący się po lewej stronie oznacza mowę, możemy odnaleźć go w takich słowach jak język, słowo, prosić, rozumieć, przebaczać i wielu innych: 請,說,認,諒,語,話.

Środkowa część znaku oznacza ciało. W sumie nawet trochę ciało przypomina.

Kończąca znak część po prawej stronie oznacza 1 cal, lub odrobinę.

Podsumowując Chińczyk widząc ten znak rozumie, że gdy chce powiedzieć „dziękuję”, jego ciało powinno zgiąć się odrobinę. I w ten sposób w jednym słowie mamy zapisaną dokładną instrukcję- w jaki sposób należy postępować przy okazywaniu wdzięczność.

Co jeśli nie przepadasz za wschodnimi skłonami? Myślę, że wciąż możesz skorzystać z chińskiej mądrości. W jaki sposób? Dostrzegając związek między wdzięcznością a ciałem. Ciało to nie abstrakcyjna idea. Możesz je dotknąć, objąć, poczuć jego ciężar czy ciepło. Podobnie i okazywanie wdzięczności tylko wtedy ma sens gdy jest konkretne. Jeśli kochasz swoją żonę, okaż jej to w konkretny sposób! Słowo miłość, straciło swoją wagę na zachodzie. Zostało rozmyte. I love it, I love you, I love raspberry ice-cream. Jak często słyszymy podobne zwroty. Czy one znaczą jeszcze cokolwiek?

Tutaj ludzie zdają się postępować inaczej. Słowa „kocham” jest zarezerwowane dla szczególnych chwil. Nie usłysz tu często chłopaka mówiącego to słowo swojej dziewczynie. Zamiast tego, Chińczycy znaleźli szczególny sposób okazywania czułości. Jedząc posiłek z parą zakochanych, mogłem zobaczyć jak jedno z nich wybiera najlepszy kawałek mięsa i przenosi go w swoich pałeczkach do miseczki wybranka. Co za wyznanie! Ile to znaczy? Najlepsza część dla ciebie. Nie ma co, na wschodzie znane są pierwsze dwie uwagi św. Ignacego z kontemplacji „Ad amorem”.

Jeszcze inny sposób na okazanie szacunku i sympatii w tutejszej kulturze to wręczanie podarunków. Będąc na Tajwanie nieco ponad miesiąc otrzymałem (i dałem) naprawdę wiele prezentów. Zazwyczaj są to drobnostki, małe oznaki tego, że szanuję drugą osobę, dostrzegam ją i cieszę się z jej obecności.

Bycie obecnym przed twarzą, moje zwrócenie się ku Innemu, tylko wtedy może utracić właściwą spojrzeniu zachłanność, gdy zamienia się w szczodrość, która nie może przystąpić do Innego z pustymi rękami. Ta relacja ponad rzeczami, które od tej chwili stają się wspólne, to znaczy dają się wypowiedzieć – jest relacją mowy.”

Emmanuel Lévinas

P.S. Papież Franciszek w rozmowie z dziennikarzami na pokładzie samolotu podzielił się tym, że otrzymał podarunek od prezydenta Chin Xi Jinpinga. Na zachodzie ta wiadomość, chyba nie została dostatecznie dostrzeżona- przysłonięta przez bardziej na topie temat homoseksualizmu. Jednak o fakcie podarunku rozpisywały się tutejsze gazety, jako historycznym momencie. Przesyłanie podarunku jest bowiem konkretnym znakiem szacunku i respektu prezydenta Chin. Oczywiście interpretować to można na wiele sposobów. Ja jednak pragnę patrzeć na ten gest pozytywnie pozytywnie i modlić się za Kościół w Chinach.

 

]]>
Odcinek specjalny: Tajfun MEGI https://jezuici.pl/2016/09/odcinek-specjalny-tajfun-megi/ Tue, 27 Sep 2016 05:52:35 +0000 https://jezuici.pl/?p=32922 Prawda stara jak świat: w czasie deszczu dzieci się nudzą, nawet jeśli deszcz pędzi z prędkością 160 km/h]]>

Dzielę się nowym doświadczeniem. Z powodu pogody, mieszkańcy wyspy Tajwan muszą dziś zmienić swoje plany, zapomnieć o robieniu życiowych interesów i pozostać w domach. Wyjście na zewnątrz jest bowiem równoznaczne z narażeniem się na utratę życia w bliskim spotkaniu ze konarem drzewa czy oderwaną od budynku kilkumetrową blachą.

No cóż, za oknem przygody, a ja nudzę się we własnym pokoju. Przygotuję się lepiej na jutrzejszy sprawdzian z pierwszego rozdziału. Miał odbyć się dziś, ale ku radości uczniów lekcje dziś w całym kraju odwołane.

A na zewnątrz pada deszcz

]]>
Opowieść o żółwiu i skorpionie https://jezuici.pl/2016/09/opowiesc-o-zolwiu-i-skorpionie/ Thu, 22 Sep 2016 11:24:43 +0000 https://jezuici.pl/?p=32821 Usłyszałem tę opowiastkę od mojego przełożonego przy stole. Dziele się z wami mądrością wschodu. ]]>

Pewnego słonecznego dnia nad brzeg rzeki zawędrował żółw. Korzystał z pięknej pogody wygrzewając się w promieniach wiosennego słońca. Po kilku godzinach, nad rzekę przybył także skorpion i zatrzymał się nieopodal żółwia. Przez pewien czas obaj grzali się w słońcu, po czym skorpion rzekł do żółwia:

– Żółwiu, czy mogę wejść na twój grzbiet, by przedostać się na drugą stronę rzeki?
-Chyba żartujesz- odpowiedział żółw- przecież ty jesteś skorpionem. Jak tylko pozwolę ci wejść na moją skorupę, ukąsisz mnie!
-Nie no coś ty- zarzekał się skorpion- przecież ja nie umiem pływać. Gdybym cię ukąsił, to oboje poszlibyśmy na dno. Jaki miałoby to sens byśmy oboje zginęli?
-No w sumie… dobra wskakuj – zgodził się żółw.

Ostrożnie i bardzo powoli żółw wszedł do wody i zaczął płynąć ze skorpionem na grzbiecie. Udało mu się przepłynąć już połowę szerokości. Gdy znalazł się pośrodku rzeki, w miejscu gdzie woda był bardzo głęboka, żółw poczuł, że traci siły. Nie mógł posuwać się do przodu. W dodatku stracił czucie w kończynach. Zaczął tonąć. Opadając w głębiny zapytał:

-Skorpionie?!  Dlaczego mnie ukąsiłeś?
-Jestem skorpionem. Do mojej natury należy to, że kąsam…


Wnioski?

Zaproponuję wam taki: jeśli znajdujemy się wśród ludzi to zostaniemy ukąszeni. Nie dlatego, że ci ludzie są źli. Może sami wcześniej zostali pokąsani przez życie, może po prostu się nas przestraszyli. Nie to jest istotne.

Istotne jest to, że Chrystus dał się ukąsić i poszedł na samo dno. A trzeciego dnia Ojciec dał mu nowe życie…

I my możemy żyć tym nowym życiem, nie lękając się, że inni nas zranią. Ale zjednoczeni z nim, za każdym razem możemy powstawać do nowego życia.

Innymi słowy dla braci filozofującej:

O istocie czasu decyduje nie skończoność bytu, jak sądzi Heidegger, lecz jego nieskończoność. Śmierć nadchodzi nie jako koniec bytu, lecz jak nieznajoma, która, ponieważ jest nieznajoma, zawiesza naszą władzę. Aby mógł powstać odstęp, który wyzwala byt z ograniczeń jego losu, konieczna jest śmierć. W nicości tego odstępu – w czasie martwym – wydarza się nieskończoność. Zmartwychwstanie jest podstawowym momentem wydarzania się czasu.

Emmanuel Lévinas

]]>
Po co w ogóle się uczyć? https://jezuici.pl/2016/09/po-co-w-ogole-sie-uczyc/ Thu, 08 Sep 2016 15:14:27 +0000 https://jezuici.pl/?p=32525 Ignorancja jest błogosławieństwem, jak mawiał Luke Cypher w filmie Matrix. Jeśli nie wiem jak obsłużyć pralkę- nikt nie zmusi mnie do robienia prania. Jeśli, nie daj Boże, wiem jak prowadzić ciężarówkę, każą mi to robić. Bez wiedzy życie jest prostsze..]]>

Ignorancja jest błogosławieństwem, jak mawiał Luke Cypher w filmie Matrix. Jeśli nie wiem jak obsłużyć pralkę- nikt nie zmusi mnie do robienia prania. Jeśli, nie daj Boże, wiem jak prowadzić ciężarówkę, każą mi to robić. Bez wiedzy życie jest prostsze…

Ale…

Coś nie daje mi spokoju. W ciągu ostatnich dwóch tygodni często znajdowałem się w pięknym krajobrazie: pośrodku tropikalnej dżungli, na szczycie góry, nad brzegiem oceanu. (jako że podstawą pracy, jest odpoczynek, po tygodniu nauki języka, wyjechałem na jezuickie wakacje na wschodnie wybrzeże wyspy) Wszędzie tam, moje serce wyrywało się ku tej dziewiczej rzeczywistości. Chciałem ją eksplorować, przebywać w niej jak najdłużej. Zastanawiałem się, co chce mi powiedzieć, bo przecież w tym pięknie jest też coś rzeczywiście prawdziwego.

A i jeszcze jedno… inni ludzie też nie dają mi spokoju. Spotykam ich na swojej drodze –  z pewnością nie przypadkiem. Mogę pozostać wobec nich zalękniony i zamknięty w swojej ignorancji. W swoim trochę ciasnym, ale za to już znanym i „bezpiecznym” świecie. A jednak moje serce rwie się do tego, by wbrew ostrożności, odsłonić się, dać siebie poznać, wyruszyć razem z Innymi w przygodę. Być może dam się zranić. Z pewnością pozwolę się zmienić.

Nauka- to dla mnie właśnie takie pójście całym sobą w nieznane, zaangażowanie całej osoby. Cierpliwe, pełne pasji postępowanie krok po kroku za nauczycielem. Nie ograniczam jej jedynie do języka, ale staram się łączyć z poznawaniem miejsc, kultury, jedzenia, sztuk walki… pytań, które stawiają sobie tutejsi ludzie.

Mam mocno ugruntowaną nadzieję, że taka nauka doprowadzi mnie do stania się bardziej podobnym do tego, jakim na początku zapragną mnie Bóg. Jakim w głębi serca już teraz jestem.

Proszę módlcie się o to dla mnie i dla siebie.

Mieć sens- to nauczać lub być nauczanym, wypowiadać albo móc być wypowiadanym.

Emmanuel Lévinas

]]> Pierwsze kroki w innym świecie https://jezuici.pl/2016/08/pierwsze-kroki-w-innym-swiecie/ https://jezuici.pl/2016/08/pierwsze-kroki-w-innym-swiecie/#comments Fri, 26 Aug 2016 07:14:45 +0000 https://jezuici.pl/?p=32071 Minął właśnie tydzień mojego pobytu na Tajwanie. Tydzień intensywnego wchodzenia w tę nową rzeczywistość. ]]>

Kilka słów o tej nowej rzeczywistości, w której teraz jestem. Mieszkam w samym centrum Tajpej. Podobnie jak Nowy Sącz, jest ono otoczone górami. Z tym jednak rozróżnieniem, że tutejsze góry to dawne wulkany. W takim wulkanicznym zagłębieniu mieszka tu mniej więcej 5-6 mln osób. Temperatura w sierpniu dopisuje: w ciągu dnia jest ok 35 stopni Celsjusza, ale z powodu dużej wilgotności odczuwalna temperatura to jakieś 42. W nocy odczuwalna temperatura spada do 32 stopni.

Tajwan jest prawdziwym kulturowym tyglem. Odzwierciedleniem tego jest kuchnia. (Naprawdę wspaniała) Ale też zachowanie… duży wpływ na kulturę miał 50 letni pobyt Japończyków na wyspie. Ślad po nich to linie wyznaczające kolejkę, przyciszony głos w metrze, zasada stania po prawej stronie ruchomych schodów, by ci którzy się spieszą mogli cię minąć. Tajwańczycy są ludźmi, którzy naprawdę przestrzegają takich zasad. Z drugiej jednak strony, jeśli jesteś uczestnikiem ruchu drogowego, w mig dostrzeżesz, że obowiązują tu tylko 2 zasady: nie pozwól się uderzyć i nie uderz w nikogo. Całą resztę reguluje wolność.

Poczucie różnorodności kulturowej jeszcze bardziej wzrasta, gdy przekroczysz próg jezuickiego domu. Mieszkam we wspólnocie, gdzie do posiłku siada 15 osób, z 14 różnych krajów! Wszyscy jednak próbują wejść i zrozumieć kulturę chińską. Z moimi 24 latami na koncie, jestem najmłodszym jezuitą w chińskiej prowincji. Najstarszy, ojciec Rabago, skończy w październiku 100 lat.

W ciągu tego pierwszego tygodnia, wciąż towarzyszyło mi uczucie bycia dzieckiem. Nie umiem jeszcze mówić, czytać ani pisać w miejscowym języku. Jeśli potrzebuję skomunikować się z kimś z zewnątrz musi przyjść tata albo starszy brat. Na szczęście mam na kim polegać. Dziecko ma niezwykłą radość z odkrywania nowego świata. Nowego jedzenia, nowych miejsc, nowych ludzi. Przez to wszystko uczę się, jak Bóg już działa w tym miejscu. Z pewnością działa w ludziach poprzez ich niezwykłą chęć do uczenia się nowych rzeczy. Wciąż, spotykam tu ludzi, którzy uczą się czegoś, ćwiczą, praktykują, podążają Drogą. Podążają poza, ku czemuś nieznanemu, nowemu.

Ponieważ sam od poniedziałku zaczynam lekcję chińskiej wymowy, będę pisał trochę rzadziej. Możecie się spodziewać relacji z chińskiej nauki i poszukiwania Prawdy za dwa tygodnie. A tymczasem:

Idea zewnętrzności, która przyświeca szukaniu prawdy, możliwa jest tylko jako idea Nieskończoności.

Emmanuel Lévinas

P.S. Dziecko ma już nowe imię: 麥智寬

]]>
https://jezuici.pl/2016/08/pierwsze-kroki-w-innym-swiecie/feed/ 2
Nieskończone rozpoczynanie… https://jezuici.pl/2016/08/nieskonczone-rozpoczynanie/ Fri, 19 Aug 2016 08:58:07 +0000 https://jezuici.pl/?p=31977 Piszę do was ten list 11 kilometrów nad wierzchołkami Uralu. Pędzę właśnie z prędkością ponad 950 km/h w kierunku Pekin.]]>

Mimo, że 11 kilometrów nad ziemią to spora wysokość, wciąż mogę spojrzeć w górę. Podróżując na Tajwan, przypominam sobie jak Pan mnie prowadził. Jak niesamowitymi drogami mnie prowadził. On czuwa NADE mną. Z wymiaru wysokości.

Jak często myliłem się, sądząc, że jestem już na samej górze, że już wszystko wiem, wszystkiego doświadczyłem. Mniemałem że nic nowego już mnie nie spotka i…faktycznie nic mnie nie spotykało bo wszystko sprowadzałem, wyjaśniałem tym co już mi znane, swojskie. A gdy już w żaden sposób rzeczywistość nie dawała się wcisnąć w moje ramy – frustrowałem się, upadałem.

I co wtedy? Z pomocą przychodził przyjaciel. Wyciągał rękę, pomagał wstać. Przebaczał.

Miałem napisać o przebaczeniu. To ono pozwalało mi ciągle iść. W końcu, wyruszyć w nieznane na 3 lata. Przebaczenie nie pozwalało mi leżeć, pozostawać w dole i rozczulać się nad słabościami, popełnionymi błędami. Ono otwierało przede mną przyszłość. Dawało nadzieję. Ciągłe upadanie i nieustanne powstawanie, co 2 tygodnie rozpoczynanie od nowa. To było moje życie. Dziś mam nadzieję, pragnę, wciąż żyć w taki sposób. Ciągle rozpoczynać od nowa. Nie patrzeć na to co było, lecz wyglądać ku temu co nadejdzie. Uczyć się. Nie tylko na lekcjach z chińskiego.

Ponieważ lecę samolotem o nazwie „Franek” cytat tym razem nie będzie z Lévinasa ;-)

Jeśli jesteś słaby, jeśli upadasz, to popatrz trochę do góry, a tam jest ręka Jezusa, gotowa, która Ci powie „powstań, chodź”.

Franciszek

 

]]>
Co zabrać ze sobą na Tajwan? https://jezuici.pl/2016/08/co-zabrac-ze-soba-na-tajwan/ Thu, 11 Aug 2016 22:01:41 +0000 https://jezuici.pl/?p=31925 Gdybyś miał swoje najbliższe 3 lata spędzić na tropikalnej wyspie, jaką jest Tajwan, o czym nie chciałbyś zapomnieć przy pakowaniu? Co byłoby dla ciebie kluczowe? Dziś, sam poszukiwałem odpowiedzi na te pytania. Jesteś ciekaw co znalazłem?]]>

Piszę tego bloga, podobnie jak Franciszek Ksawery, Mateo Ricci czy Michał Boym pisali ze swoich misji listy do Rzymu. (dobre przykłady trzeba naśladować) I choć do mojego wylotu na Tajwan został dokładnie tydzień, to już dziś spakowałem swoją walizkę. Na trasie Pekin-Taipei będę leciał z AirChina, która za nic nie chce pozwolić mi na upgrade biletu, a co za tym idzie większą ilość bagażu. Pakując się do jednej walizki, co rusz stawałem przed dylematem między jezuicką przezornością a ewangelicznym ubóstwem. Innymi słowy: co wziąć a co zostawić?

Było trudno. Kolejna bluza? Przecież tam nie ma ogrzewania! Kurtka przeciw deszczowa? Co ci da jak przyjdzie tajfun!? Prawdziwa walka duchowa i ciągłe rozeznawanie (momentami wspólnotowe)…ale udało się!

Wieczorem poszedłem z młodszym bratem na Eucharystię. Słowo Boże taką udzieliło mi odpowiedź na pytania z przedpołudnia: „Wielkich dzieł Boga nie zapominajmy”. To refren dzisiejszego psalmu. W podróż chciałbym wziąć przede wszystkim wspomnienia tego, jak On działał do tej pory w moim życiu, Twarze zwariowanych ludzi, których nie przypadkiem postawił na mojej drodze.

Słowo wzywa również do zostawiania. W Ewangelii słyszałem o człowieku, który nie spakował ze sobą wspomnienia o otrzymanym miłosierdziu. Nie pamiętał o tym jak król, umorzył mu niemożliwy do spłacenia dług. Zamiast tego, ten nielitościwy sługa, nie był wstanie zostawić nieporównywalnie mniejszej rzeczy. Drobnego długu jaki ktoś zaciągnął wobec niego. Dusił, dusił, ale nie puścił. Nie potrafił powiedzieć let it be.

Za tydzień, przy okazji relacji z lotu napiszę wam więcej o przebaczaniu, bo to niezwykle interesujący fenomen. A teraz tylko zajawka od towarzysza mojej drogi w ciągu ostatnich 3 lat:

„Paradoks przebaczenia polega na tym, że działa ono wstecz i, z punktu widzenia potocznej koncepcji czasu, odwraca naturalny bieg rzeczy, odwraca czas.”

Emmanuel Lévinas

]]>