Archiwa: Duchowość | Jezuici.pl https://jezuici.pl/tematy/duchowosc-2/ Oficjalna strona Towarzystwa Jezusowego w Polsce Thu, 06 Mar 2025 14:27:17 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.7.2 https://jezuici.pl/wp-content/uploads/2016/05/cropped-slonce-1-150x150.png Archiwa: Duchowość | Jezuici.pl https://jezuici.pl/tematy/duchowosc-2/ 32 32 Nowenna do św. Franciszka Ksawerego SJ https://jezuici.pl/2024/11/nowenna-do-sw-franciszka-ksawerego-sj/ Sun, 24 Nov 2024 05:00:24 +0000 https://jezuici.pl/?p=95148 DZIEŃ I „Człowiek został stworzony, aby Boga, naszego Pana, wielbił, okazywał Mu cześć i służył Mu – i dzięki temu zbawił dusze swoją” (ĆD 23). Taki jest cel życia ludzkiego, taki jest cel życia każdego z nas. Św. Franciszku Ksawery, który przyjąłeś z rąk Boga życie, którym cię obdarował i od początku cieszyłeś się nim […]]]>

DZIEŃ I

„Człowiek został stworzony, aby Boga, naszego Pana, wielbił, okazywał Mu cześć i służył Mu – i dzięki temu zbawił dusze swoją” (ĆD 23). Taki jest cel życia ludzkiego, taki jest cel życia każdego z nas.

Św. Franciszku Ksawery, który przyjąłeś z rąk Boga życie, którym cię obdarował i od początku cieszyłeś się nim w gronie rodzinnym, w swojej ojczystej ziemi, a potem na drogach świata, uproś nam tę łaskę, abyśmy zgodnie z Bożym zamysłem umieli przyjmować własne życie, za nie dziękować i dobrze je przeżywać wszędzie, gdzie dane będzie nam żyć, na większą chwałę Boga i dla zbawienia duszy.

Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…

Święty Franciszku Ksawery, synu ziemi hiszpańskiej… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, od dzieciństwa wprowadzany w tajemnice wiary… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, wychowywany w duchu szacunku do ludzi… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, umiejący cieszyć się otrzymanym życiem… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, pełen wiary w zamysły Ojca Przedwiecznego… módl się za nami

Módl się za nami św. Franciszku Ksawery… Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

MÓDLMY SIĘ: Boże, Ty przez misjonarską działalność świętego Franciszka Ksawerego pociągnąłeś do światła Ewangelii liczne narody, daj wszystkim wiernym tę sama gorliwość w rozszerzaniu wiary, aby na całej ziemi Kościół święty cieszył się z nowych wyznawców. Przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, naszego Pana i Boga, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

DZIEŃ II

„Inne rzeczy na powierzchni ziemi stworzone zostały dla człowieka i po to, by mu służyć pomocą w zmierzaniu do celu, dla którego został stworzony” (ĆD 23). Taki jest cel każdego stworzenia. Wszystko co jest stworzone jest darem Boga dla człowieka i ma mu służyć.

Święty Franciszku Ksawery, który nie tylko otrzymałeś życie, ale także liczne dary, by ci pomagały w drodze do osiągnięcia wiecznego życia, uproś nam tę łaskę, abyśmy umieli dobrze wykorzystać dary, którymi ubogacone jest nasze życie. Uproś nam potrzebną mądrość, abyśmy umieli dobrze posługiwać się Bożymi darami.

Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…

Święty Franciszku Ksawery, uczący się życia w rodzinnym zamku Xaver… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, studencie uczelni paryskich… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, zgłębiający tajniki teologii… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, pełen wiary w zamysły Ojca Przedwiecznego… módl się z nami
Święty Franciszku Ksawery, wrażliwy na natchnienia Ducha Świętego… módl się za nami

Módl się za nami św. Franciszku Ksawery… Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

MÓDLMY SIĘ: Boże, Ty przez misjonarską działalność świętego Franciszka Ksawerego pociągnąłeś do światła Ewangelii liczne narody, daj wszystkim wiernym tę sama gorliwość w rozszerzaniu wiary, aby na całej ziemi Kościół święty cieszył się z nowych wyznawców. Przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, naszego Pana i Boga, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

DZIEŃ III

Rzeczy tej ziemi, wszystko co jest stworzone dla człowieka, powinno przez niego być używane w takim stopniu w jakim go wspomaga do osiągnięcia celu życia, a w takim stopniu powinien ich unikać w jakim mu przeszkadzają do osiągnięcia celu życia (zob. ĆD 23).

Święty Franciszku Ksawery uproś nam u Boga tę łaskę, abyśmy umieli w sposób właściwy posługiwać się tym wszystkim, co Bóg oddał do naszej dyspozycji. Uproś nam potrzebną mądrość, byśmy wśród rzeczy tego świata brali jedynie te, które pomogą nam lepiej służyć, czcić i oddać chwałę Bogu, a przez to zbawić nasze dusze.

Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…

Święty Franciszku Ksawery, po Bożemu patrzący na rzeczywistość ziemi… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, roztropnie korzystający ze zdolności intelektualnych… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, żyjący ubogo i skromnie… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, mający zawsze na uwadze cel swojego życia… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, szanujący wszystko co zostało stworzone przez Boga… módl się za nami

Módl się za nami św. Franciszku Ksawery… Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

MÓDLMY SIĘ: Boże, Ty przez misjonarską działalność świętego Franciszka Ksawerego pociągnąłeś do światła Ewangelii liczne narody, daj wszystkim wiernym tę sama gorliwość w rozszerzaniu wiary, aby na całej ziemi Kościół święty cieszył się z nowych wyznawców. Przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, naszego Pana i Boga, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

DZIEŃ IV

Myśliciel XVI wieku powiedział, że „człowiek musi nieustannie stawać się wolnym wobec wszystkich rzeczy stworzonych, jeżeli to zostało pozostawione całkowicie swobodnej decyzji naszej wolnej woli, a nie zostało zakazane” (ĆD 23). Wszystko jest dla człowieka, a człowiek jest Boży.

Święty Franciszku Ksawery, który miałeś wielkie wyczucie świata i głębokie rozumienie siebie, uproś nam tę łaskę, abyśmy zawsze pamiętali, że Bóg obdarował nas tym światem, a my mamy w nim zachowywać się jak dobrzy zarządcy, a nie właściciele. Uproś nam łaskę wolności wobec wszystkiego, co zostało oddane do naszej dyspozycji.

Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…

Święty Franciszku Ksawery, człowieku według Serca Jezusowego… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, gorliwy naśladowco Pana Jezusa… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, niestrudzenie nauczający Jezusowej Ewangelii… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, troszczący się o ubogich i krzywdzonych… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, zawsze ukazujący ostateczny cel życia ludzkiego… módl się za nami

Módl się za nami św. Franciszku Ksawery… Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

MÓDLMY SIĘ: Boże, Ty przez misjonarską działalność świętego Franciszka Ksawerego pociągnąłeś do światła Ewangelii liczne narody, daj wszystkim wiernym tę sama gorliwość w rozszerzaniu wiary, aby na całej ziemi Kościół święty cieszył się z nowych wyznawców. Przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, naszego Pana i Boga, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

DZIEŃ V

Człowiek ma wiele pragnień. „Tak więc chodzi o to, byśmy ze swojej strony nie pragnęli bardziej zdrowia niż choroby, bogactwa niż ubóstwa, szacunku niż pogardy, życia długiego niż krótkiego; i – co za tym idzie – byśmy spośród wszystkich pozostałych rzeczy pragnęli tylko tego i to tylko wybierali, co nas bardziej prowadzi do celu, dla którego zostaliśmy stworzeni” (ĆD 23).

Święty Franciszku Ksawery, który miałeś tak wielkie zrozumienie ważności pragnień w życiu człowieka, uproś nam u Boga tę łaskę, abyśmy w naszym życiu mieli dobre pragnienia. Uproś, abyśmy „pragnęli tylko tego i to tylko wybierali, co nas bardziej prowadzi do celu, dla którego zostaliśmy stworzeni” (ĆD 23).

Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…,

Święty Franciszku Ksawery, zatroskany o poznanie woli Bożej w życiu… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, posłuszny Bożym przykazaniom… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, poszukujący w życiu jedynie chwały Bożej… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, człowieku wielkich pragnień… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, pragnący odznaczyć się w służbie Bożej… módl się za nami

Módl się za nami św. Franciszku Ksawery… Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

MÓDLMY SIĘ: Boże, Ty przez misjonarską działalność świętego Franciszka Ksawerego pociągnąłeś do światła Ewangelii liczne narody, daj wszystkim wiernym tę sama gorliwość w rozszerzaniu wiary, aby na całej ziemi Kościół święty cieszył się z nowych wyznawców. Przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, naszego Pana i Boga, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

DZIEŃ VI

Celem życia ludzkiego jest „chwała, cześć i służba Bogu” (ĆD 23). Zatem wszystkie jego „zamiary, czyny i prace skierowane powinny być wyłącznie ku służbie i chwale Jego Boskiego Majestatu” (ĆD 45).

Święty Franciszku Ksawery, który w pewnym okresie życia zrozumiałeś, że całe twoje życie ma jedynie sens w służbie dla Boga, uproś także i dla nas tę łaskę, aby całe nasze życie, „wszystkie nasze zamiary, czyny i prace skierowane były wyłącznie ku służbie i chwale Boskiego Majestatu”.

Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…

Święty Franciszku Ksawery, czcicielu Trójcy Przenajświętszy… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, pragnący na wzór Pan Jezusa żyć jedynie dla Boga… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, podejmujący trudy misyjne, aby uczyć prawdy o Bogu… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, w posłudze misyjnej całkowicie ufający Bogu… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, wielki misjonarzu Indii i Japonii… módl się za nami

Módl się za nami św. Franciszku Ksawery… Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

MÓDLMY SIĘ: Boże, Ty przez misjonarską działalność świętego Franciszka Ksawerego pociągnąłeś do światła Ewangelii liczne narody, daj wszystkim wiernym tę sama gorliwość w rozszerzaniu wiary, aby na całej ziemi Kościół święty cieszył się z nowych wyznawców. Przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, naszego Pana i Boga, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

DZIEŃ VII

„Wyobrażając sobie Chrystusa, naszego Pana, obecnego i rozpiętego na krzyżu, trzeba z Nim rozmawiać o tym, że chociaż był Stwórcą, stał się człowiekiem, a mając życie wieczne, przyjął śmierć doczesną i w ten sposób umarł za moje grzechy. Następnie spoglądając na siebie samego, i pytać, co uczyniłem dla Chrystusa, co czynię dla Chrystusa i co powinienem uczynić dla Chrystusa. I tak widząc Go takim rozpiętym na krzyżu, rozważyć wszystko, co się z tym łączy” (ĆD 53).

Święty Franciszku Ksawery, wiemy z opisów twojego życia, że byłeś człowiekiem modlitwy. Często klęczałeś przed krzyżem, wpatrując się w Ukrzyżowanego. Rozmawiałeś z Panem Jezusem. Uproś także i nam tę łaskę, abyśmy umieli się modlić, spotykać z Panem Jezusem Ukrzyżowanym i byśmy zawsze pamiętali o tym, co Jezus uczynił dla nas i byśmy pytali się z niepokojem o to, co my teraz czynimy dla Chrystusa.

Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…

Święty Franciszku Ksawery, powołany do pójścia za Panem Jezusem… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, pragnący upodobnić się do Pana Jezusa… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, człowieku modlitwy i kontemplacji… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, zatroskany, aby wszystko czynić dla Pana Jezusa… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, często adorujący Ukrzyżowanego… módl się za nami

Módl się za nami św. Franciszku Ksawery… Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

MÓDLMY SIĘ: Boże, Ty przez misjonarską działalność świętego Franciszka Ksawerego pociągnąłeś do światła Ewangelii liczne narody, daj wszystkim wiernym tę sama gorliwość w rozszerzaniu wiary, aby na całej ziemi Kościół święty cieszył się z nowych wyznawców. Przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, naszego Pana i Boga, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

DZIEŃ VIII

„Odwieczny Panie wszystkich rzeczy! Oto przy Twej łaskawej pomocy ofiaruję się w obliczu nieskończonej dobroci Twojej i przed chwalebną Matką Twoją i wszystkimi świętymi dworu niebieskiego. Chcę i pragnę i taka jest moja dobrze przemyślana decyzja, byle to tylko było ku lepszej służbie Tobie i większej Twojej chwale, że Cię będę naśladował w znoszeniu wszystkich zniewag, w pogardzie i całkowitym ubóstwie, tak rzeczywistym jak duchowym, jeżeli Twój najświętszy Majestat zechce mnie wybrać i przyjąć do takiego rodzaju życia i stanu” (ĆD 98).

Święty Franciszku Ksawery, takie ofiarowanie „Odwiecznemu Panu wszystkich rzeczy” uczyniłeś pewnego dnia w czasie swojego nawrócenia. Potem przez całą resztę życia robiłeś wszystko, aby być wiernym temu ofiarowaniu. Uproś i nam tę łaskę, abyśmy w służbie Panu Wszechświata, Odwiecznemu Królowi oddali wszystko czym jesteśmy i co posiadamy i nie pokładali żadnej nadziei w tym świecie.

Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…

Święty Franciszku Ksawery, wzorze całkowitego oddania się Panu Bogu… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, wielki misjonarzu Indii i Japonii… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, ożywiony pragnieniem ewangelizacji Chin… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, zabiegający o ulżenie uciskanym przez kolonizatorów… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, gorliwy w trosce o zbawienie bliźnich… módl się za nami

Módl się za nami św. Franciszku Ksawery… Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

MÓDLMY SIĘ: Boże, Ty przez misjonarską działalność świętego Franciszka Ksawerego pociągnąłeś do światła Ewangelii liczne narody, daj wszystkim wiernym tę sama gorliwość w rozszerzaniu wiary, aby na całej ziemi Kościół święty cieszył się z nowych wyznawców. Przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, naszego Pana i Boga, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

DZIEŃ IX

„Rozważyć przemówienie, jakie Chrystus, nasz Pan, wygłasza do swoich sług i przyjaciół (…). Zaleca im, by wszystkim chcieli udzielać pomocy i pociągali ich najpierw do najwyższego ubóstwa duchowego, a jeżeli Majestatowi Bożemu to by się podobało i do tego ich wybrał, także do ubóstwa rzeczywistego; następnie do przyjmowania obelg i pogardy, ponieważ z tych dwóch wyłania się pokora. Tak więc są trzy stopnie: najpierw ubóstwo przeciw bogactwu, następnie obelgi i pogarda przeciw zaszczytom światowym, wreszcie pokora przeciw pysze. Niech przez te trzy stopnie pociągają do wszystkich innych cnót” (ĆD 146).

Święty Franciszku Ksawery, który tak uważnie wsłuchiwałeś się w naukę Chrystusa i realizowałeś ją w swoim misjonarskim życiu, uproś i nam tę łaskę, abyśmy byli zawsze posłuszni głosowi Pana Jezusa i byśmy wszystkie Jezusowe nauki wcielali w swoje osobiste życie i tego nauczali, czego pragnie Boska Dobroć.

Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…

Święty Franciszku Ksawery, zatroskany o poznanie Jednorodzonego Syna Bożego… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, pragnący upodobnić się do Jezusa… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, odważnie poszukujący dusz dla Chrystusa… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, ożywiony pragnieniem pomagania duszom… módl się za nami
Święty Franciszku Ksawery, wzorze wszystkich misjonarzy… módl się za nami

Módl się za nami św. Franciszku Ksawery… Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

MÓDLMY SIĘ: Boże, Ty przez misjonarską działalność świętego Franciszka Ksawerego pociągnąłeś do światła Ewangelii liczne narody, daj wszystkim wiernym tę sama gorliwość w rozszerzaniu wiary, aby na całej ziemi Kościół święty cieszył się z nowych wyznawców. Przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, naszego Pana i Boga, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

]]>
Modlitwy polskich Jezuitów za Ojczyznę https://jezuici.pl/2024/11/modlitwy-polskich-jezuitow-za-ojczyzne/ Mon, 11 Nov 2024 06:00:20 +0000 https://jezuici.pl/?p=94945 Modlitwa za Ojczyznę Piotra Skargi Boże, Rządco i Panie narodów, z ręki i karności Twojej racz nas nie wypuszczać, a za przyczyną Najświętszej Panny, Królowej naszej, błogosław Ojczyźnie naszej, by Tobie zawsze wierna, chwałę przynosiła Imieniowi Twemu a syny swe wiodła ku szczęśliwości. Wszechmogący wieczny Boże, spuść nam szeroką i głęboką miłość ku braciom i […]]]>

Modlitwa za Ojczyznę Piotra Skargi

Boże, Rządco i Panie narodów,
z ręki i karności Twojej racz nas nie wypuszczać,
a za przyczyną Najświętszej Panny, Królowej naszej,
błogosław Ojczyźnie naszej, by Tobie zawsze wierna,
chwałę przynosiła Imieniowi Twemu
a syny swe wiodła ku szczęśliwości.
Wszechmogący wieczny Boże,
spuść nam szeroką i głęboką miłość ku braciom
i najmilszej Matce, Ojczyźnie naszej,
byśmy jej i ludowi Twemu,
swoich pożytków zapomniawszy,
mogli służyć uczciwie.
Ześlij Ducha Świętego na sługi Twoje,
rządy kraju naszego sprawujące,
by wedle woli Twojej ludem sobie powierzonym
mądrze i sprawiedliwie zdołali kierować.

Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen

***

Modlitwy za Ojczyznę za przyczyną św. Andrzeja Boboli 

Boże, za przyczyną świętego Andrzeja dopełnij miłosierdzia nad naszą Ojczyzną i odwróć grożące jej niebezpieczeństwa. Natchnij mądrością jej rządców i przedstawicieli, a jej obywateli zgodą i sumiennością w wypełnianiu obowiązków. Daj jej kapłanów, zakonników i zakonnice pełnych ducha Bożego i żarliwych o zbawienie dusz. Umocnij w niej ducha wiary i czystości obyczajów oraz uszanowanie praw każdego człowieka. Wytęp wszelką zazdrość i zawiść, pijaństwo, nieposzanowanie mienia społecznego, niechęć do rzetelnej pracy. Niech rodzice i nauczyciele w bojaźni Bożej wychowują młodzież i przygotowują ją do życia w społeczeństwie. Niech ogarnia wszystkich duch poświęcenia i ofiarności względem Kościoła i Ojczyzny, duch wzajemnej życzliwości, jedności i przebaczenia. Amen.

*

Święty Andrzeju, Patronie trudnych czasów! Ty krzepiłeś Polaków w czasach wszelkiego zagrożenia. Oddajemy się Tobie w opiekę. Pomagaj nam wytrwać pośród wszystkich doświadczeń osobistych i społecznych. Wyjednaj nam łaskę Bożego pokoju i jedności, Byśmy z rozwagą i ewangeliczną roztropnością umieli dostrzegać i oceniać sprawy własne i sprawy Narodu w świetle Ewangelii Chrystusa. Uproś nam odwagę działania, byśmy nie trwali w bezradności wobec zła, które nie ustaje. Niech nas napełnia Boża radość, gdy zwyciężamy albo ponosimy porażki. Święty Andrzeju Bobolo, oręduj za nami u Pana. Amen.

 

 

]]>
Różaniec ze świętym Ignacym https://jezuici.pl/2024/09/rozaniec-ze-swietym-ignacym/ Mon, 30 Sep 2024 13:07:19 +0000 https://jezuici.pl/?p=93859 Październik ma szczególne znaczenie dla tych, którzy czczą Maryję i modlą się na różańcu. W tym roku proponujemy rozważania różańcowe oparte na Ćwiczeniach Duchowych św. Ignacego Loyoli. Cztery tajemnice Różańca nawiązują do czterech Tygodni Ćwiczeń. Te rozważania mogą zarówno stanowić pomoc w osobistej modlitwie różańcowej, jak i zachęcać do lepszego zrozumienia i zgłębienia Ćwiczeń Duchowych. […]]]>

Październik ma szczególne znaczenie dla tych, którzy czczą Maryję i modlą się na różańcu. W tym roku proponujemy rozważania różańcowe oparte na Ćwiczeniach Duchowych św. Ignacego Loyoli. Cztery tajemnice Różańca nawiązują do czterech Tygodni Ćwiczeń.

Te rozważania mogą zarówno stanowić pomoc w osobistej modlitwie różańcowej, jak i zachęcać do lepszego zrozumienia i zgłębienia Ćwiczeń Duchowych. Niektóre fragmenty tych rozważań zostały wyróżnione kursywą, co oznacza, że pochodzą one bezpośrednio z Ćwiczeń św. Ignacego. Po każdej tajemnicy w nawiasach kwadratowych znajdują się numery punktów Ćwiczeń, do których dana tajemnica nawiązuje.

 

I. Tajemnice radosne
Grzesznik umiłowany

  1. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie – „Uniża się i dziękuje Boskiemu Majestatowi”

Świat, w którym żyjemy, Bóg wyposażył w rozmaite piękno. Nie tylko natura obfituje w różne gatunki, barwy i dźwięki, ale także wśród ludzi dostrzegamy ogromną różnorodność. Przejawia się ona w różnicach rasowych i kulturowych, w sposobie mówienia i działania: jedni są biali, a drudzy czarni, jedni żyją w pokoju, inni prowadzą wojny, jedni płaczą, drudzy się śmieją, jedni są zdrowi, drudzy chorzy, jedni się rodzą, drudzy umierają. Spójrz oczami wyobraźni na okrąg ziemi, posłuchaj, co mówią ludzie, jak przysięgają i jak czasami bluźnią, jak chwalą Boga i jak łamią obietnice…

Bóg patrzy na świat z wielką miłością. Jego czułe spojrzenie obejmuje każde stworzenie, a ojcowska troska czuwa nad wszystkim, co istnieje w całej jego różnorodności. Wyobraź sobie, jak Trzy Osoby Boskie spoglądają na świat i postanawiają, że Druga Osoba stanie się człowiekiem, aby zbawić rodzaj ludzki.

I oto Anioł Gabriel zostaje posłany do Nazaretu, do Dziewicy Maryi, by w imieniu Boga zaprosić Ją do wyjątkowego udziału w dziele odkupienia. Wsłuchaj się w ich rozmowę. Może, jest coś, co chciałbyś powiedzieć Maryi i Jezusowi, który przed chwilą się wcielił, by stać się twoim bratem?

[102, 103, 106-109]

 

  1. Nawiedzenie św. Elżbiety – „Uporządkowanie swojego życia”

Nieuporządkowane uczucia nakłaniają nas do miłości własnej. Maryja, jako jedyna wśród ludzi nie dotknięta grzechem pierworodnym, jest prawdziwie wolna. Mimo to – a może właśnie dzięki temu – dąży do głębszego poznania Boga i siebie samej. Poprzez relacje rodzinne i przynależność do narodu żydowskiego, uczy się więcej kochać i chętniej służyć.

My również jesteśmy zaproszeni do takiej wolności. Przekierowanie naszej wewnętrznej uważności na Boga będzie czynić nas coraz bardziej otwartymi na Jego łaskę, a przez to – na innego człowieka.

Maryja, usłyszawszy, że jej krewna Elżbieta spodziewa się upragnionego dziecka, natychmiast postanawia przyjść jej z pomocą. Przypomnij sobie swoje ostatnie natchnienia, kiedy spontanicznie zareagowałeś na potrzeby osób wokół ciebie. Jakie myśli i uczucia doświadczałeś w tamtym czasie?

Na koniec możesz w krótkiej rozmowie zwrócić się do Maryi. Zgodnie z wewnętrznym odczuciem, możesz prosić Ją, by wyjednała ci u swojego Syna łaskę wewnętrznego poznania tego, co ogranicza twoja wolność, wprowadza nieporządek w twoim życiu, byś umiał to wszystko naprawić i uporządkować.

[21; 63; 333; 338]

 

  1. Narodzenie Pana Jezusa – „Patrzeć i kontemplować”

Cezar August wydaje rozporządzenie, aby przeprowadzić spis ludności na całym świecie. Maryja, posłuszna temu rozkazowi, wraz ze swoim Oblubieńcem, św. Józefem, wyrusza z Nazaretu do Betlejem, by dać się zapisać. Prawie od dziewięciu miesięcy jest w stanie błogosławionym.

Jezus przychodzi na świat w ubogiej betlejemskiej grocie. Jego narodziny są możliwe dzięki temu, że Maryja przyjęła wolę Boga z całą wielkodusznością i wspaniałomyślnością. Jest błogosławiona, bo uwierzyła.

Spójrz na grotę, w której rodzi się Jezus. Przychodzi na świat, aby grzechowi i jego konsekwencjom przeciwstawić miłość i miłosierdzie; aby przypomnieć każdemu człowiekowi, że jest kochany, mimo że jest grzeszny.  Zwróć uwagę, jaką miłością Maryja i Józef otulają Nowonarodzonego. Jeśli chcesz, możesz wyobrazić sobie, że wspomagasz ich w potrzebach, jakbyś rzeczywiście był przy tym obecny.

[5; 111-116]

  1. Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni – „Co ja powinienem z mojej strony ofiarować i dać Jego Boskiemu Majestatowi?”

Bóg przychodzi do człowieka jako Dawca. Największymi Jego darami są stworzenie i odkupienie, ale również i te mniejsze dary, jak chociażby przyjaźń, łagodny uśmiech czy kubek aromatycznej herbaty, który ogrzewa ręce w deszczowy jesienny wieczór, są wyrazem Jego niezmierzonej i hojnej troski.

Zastanów się, ile Bóg uczynił dla ciebie, jak wiele ci dał z tego, co posiada, oraz jak ponad wszystko inne pragnie ci dać siebie samego. Jaka odpowiedź rodzi się w twoim sercu? A może jest coś, co blokuje twoją zdolność do przyjmowania daru i dawania siebie?

Warunkiem przyjęcia daru oraz udzielenia właściwej na nie odpowiedzi jest wolność. Syn Boży ofiarowuje siebie Ojcu Niebieskiemu, by pokazać, że właściwa odpowiedź polega na dziecięcej ufności, pozbawionej lęku. Odsłania prawdę, że możesz całkowicie bezpiecznie ofiarować Bogu wszystko, co posiadasz, oraz samego siebie.

[234]

 

  1. Znalezienie Pana Jezusa w świątyni – „Na pierwszym miejscu powinniśmy postawić chęć służenia Bogu”

O dzieciństwie Jezusa z kart Ewangelii dowiadujemy się niewiele. Możemy przypuszczać, że był posłusznym dzieckiem i darzył szacunkiem swoich rodziców. Ewangelia jednak odnotowuje wydarzenie, kiedy zachowanie Jezusa umyka kontroli Maryi i Józefa…

Święta Rodzina, jak co roku, przybyła do Jerozolimy na Święto Paschy. Jezus, zamiast wracać z rodzicami, postanawia pozostać w świątyni. Zaskakujące jest, że nic nie mówi swoim rodzicom. Co więcej, wydaje się być zdziwiony, gdy robią mu wyrzuty: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» (Łk 2, 49). Udziela w ten sposób lekcji na temat hierarchii wartości, pokazując, że przede wszystkim należy słuchać Boga i głosu swojego sumienia. Nie znaczy to, że musimy rezygnować z pomocy osób, którym ufamy. Doświadczenie i dobre, życzliwe rady innych mogą rzucić światło na sytuacje wątpliwe i niepewne. A co dla ciebie jest takim punktem odniesienia? Co lub kto pomaga tobie w podejmowaniu decyzji i dokonywaniu wyborów?

Bóg chce, abyśmy podążali prostą drogą, to znaczy, byśmy nie kładli na pierwszym miejscu tego, co należy położyć na drugim. W każdym dobrym wyborze – o ile to możliwe z naszej strony – nasza intencja powinna być czysta. Zawsze należy patrzeć na cel, dla którego zostaliśmy stworzeni, czyli chwałę Boga i nasze zbawienie. Jak twoje wybory pomagają ci w osiągnięciu tego celu? Czy nie zdarza ci się czasem podporządkowywać celu środkom, zamiast środki celowi?

[169]

 

II. Tajemnice światła.
Wybór – to otwarcie na miłość

  1. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie – „Wszystkie dobra i dary zstępują z góry”

Rozległa pustynia nagle staje się miejscem, które przyciąga izraelitów ze wszystkich stanów. Jej bezkresna przestrzeń jest doskonała, by usłyszeć głos wołającego proroka, wzywającego do nawrócenia i przygotowania drogi Panu, który nadchodzi. W sercu surowej pustyni, wśród dziennych upałów, rzeka Jordan orzeźwia ciała i dusze tych, którzy pragną przemiany życia.

Jezus wychodzi z wody. Z zewnątrz niczym nie różni się od innych, przychodzących do Jana, aby przyjąć chrzest. Jan jednak dostrzega coś wyjątkowego – Ducha Świętego, zstępującego na Jezusa w postaci gołębicy. Bóg Ojciec wszystko daje swojemu Synowi, od wieków obdarza Go pełnią Ducha Świętego, którego On przekazuje Kościołowi.

Wszystkie dobra i dary zstępują z góry od Ojca Niebieskiego. Nasza ograniczona ludzka moc pochodzi z najwyższej i nieskończonej mocy z góry. Podobnie sprawiedliwość, dobroć, pobożność i miłosierdzie pochodzą od Boga tak, jak promienie ze słońca, a wody ze źródła.

Bóg przebywa w każdym stworzeniu, dając żywiołom istnienie, roślinom – życie i rozwój, zwierzętom – czucie, a ludziom – rozum. W podobny sposób mieszka w człowieku, czyniąc z niego swoją świątynię. Nazywa go swoim dzieckiem umiłowanym w Jezusie Chrystusie. Przez Niego i my mamy dostęp do pełni Ducha Świętego i uczestnictwa w życiu samego Boga.

[235, 237]

  1. Cud na weselu w Kanie Galilejskiej – „Reforma własnego życia i stanu”

Wesele zawsze było wyjątkową okazją. Nowożeńcy, których imion Ewangelista nie podaje, nie podejrzewają, że zapraszając Jezusa, zaprosili samego Boga w ludzkiej Osobie…

Para młoda właśnie dokonała wyboru życiowej drogi. Tego wyboru nie da się zmienić. Przed nimi stoi jeszcze wiele innych, mniejszych, zmiennych wyborów, które będą wymagały rozeznania i sprawdzą szczerość ich intencji. Niemniej jednak, Jezus jest obecny w samym centrum ich najważniejszej decyzji. Dzięki Jego obecności wesele nie traci na obfitości i radości. Zapraszając Jezusa do swoich wyborów, mażemy być pewni, że również i nam niczego nie zabraknie.

Dobry wybór zawsze prowadzi do większego poznania i otwarcia na miłość. Dokonanie wyboru testuje naszą wolność, do czego tak naprawdę jesteśmy przywiązani i co jest naszym skarbem. Często ludzie błędnie myślą, że wolność polega na porzuceniu dóbr materialnych, podczas gdy najważniejsze jest uwolnienie serca.

Być może i ty zmagasz się z problemem wyboru. Możesz śmiało opowiedzieć Jezusowi o swoich trudnościach i wątpliwościach.

[149-157, 189]

  1. Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia – „Wezwanie króla ziemskiego i Króla Wiecznego”

Podczas chrztu w Jordanie, Bóg Ojciec namaścił Jezusa Duchem Świętym, aby mógł realizować powierzoną Mu misję. Teraz Jezus głosi Dobrą Nowinę o Królestwie Niebieskim i wzywa do nawrócenia, wędrując od miasta do miasta, wstępując do synagog i domów swoich rodaków.

Ludzie chętnie podążają za tymi, którzy błyszczą mocą i umiejętnie składają atrakcyjne obietnice. Jezus też przyszedł z obietnicą – zapowiedział Królestwo Ojca tym, którzy zechcą towarzyszyć Mu w miłości, cichości i prostocie serca, dzieląc z Nim trud głoszenia Ewangelii. Szuka tych, którzy nie będą głusi na Jego wołanie: „Chodź za Mną!” i zechcą mu się ofiarować.

Pełne wewnętrznej uważności przebywanie z Jezusem, słuchanie Jego słów, wpatrywanie się w Jego gesty i twarz sprawiają, że Jego sposób myślenia, odczuwania i postepowania staje się co raz bardziej naszym.

Może, właśnie teraz jest odpowiedni moment, byś prosił / prosiła Ojca o dar lepszego poznania Jezusa, aby Go głębiej kochać i wierniej naśladować?

[91-98]

 

  1. Przemienienie Pana Jezusa na górze Tabor – „Człowiek po to jest stworzony…”

Ukazanie się Chrystusa przed uczniami w Boskiej chwale miało podwójny cel. Z jednej strony, Syn Boży objawia apostołom swoje Bóstwo, jego blask i majestat, by pokazać im, jakim jest Bóg, za którym chcą podążać. Z drugiej strony, rozpromieniona twarz i jaśniejąca pięknem i wdziękiem sylwetka Chrystusa ukazują pełnię człowieczeństwa, do której wszyscy jesteśmy powołani. Chrystus pokazuje więc, kim jest Bóg i jakim ma być człowiek według Bożego zamysłu.

Zostaliśmy stworzeni po to, by wielbić Boga. Oddając Mu należną cześć i służąc Mu, osiągamy swoją pełnię. Wszystkie inne rzeczy na powierzchni ziemi stworzone zostały dla nas i po to, by nam służyć pomocą w zmierzaniu do tego celu.

Chwalimy Boga wtedy, gdy stajemy się do Niego podobni, a chwałą Boga jest człowiek zbawiony, czyli spełniony, dojrzały i szczęśliwy.

[23; 284]

 

  1. Ustanowienie Eucharystii – „Dałem wam przykład…”

Wyobraź sobie, jak Chrystus z apostołami spożywa ostatnią wieczerzę. Spróbuj zobaczyć, jak je, jak pije, jak spogląda i jak mówi. Jezus, dając siebie uczniom pod postacią chleba i wina, zapowiada swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Dzieląc radość uczty z najbliższymi, przeczuwa gorycz samotności, opuszczenia i najgłębszego cierpienia.

Co jest twoim udziałem teraz, w tej chwili? Cieszysz się stanem pomyślności, czy odczuwasz zniechęcenie i spustoszenie? Jeśli czujesz się obdarowany / obdarowana pocieszeniem, zauważ, jak niewiele możesz w czasie strapienia bez łaski i pocieszenia. I przeciwnie, trwając w strapieniu, pomyśl, jak wiele możesz uczynić dzięki łasce, czerpiąc siły w Stwórcy i Panu swoim.

Eucharystia jest tym źródłem, z którego możemy czerpać siłę i pokrzepienie. Jezus ustanowił Eucharystię jako największy znak swojej miłości. Zobacz, jak wyciąga do ciebie ręce, mówiąc: „Oto Ciało moje, oto moja Krew”. Jak przyjmiesz te Jego dary?

[214, 289; 324, 330]

 

III. Tajemnice bolesne.
„Wytrwaj przy Mnie!”

  1. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu – „Prosić o uczucie bólu razem z Chrystusem bolejącym”

Jezus miał wybór, choć może wydawać się inaczej. Nie był z góry skazany na mękę i śmierć, aby zbawić człowieka. Podejmuje tę decyzję nie bez wewnętrznej walki. Nie ucieka z Ogrójca pod osłoną nocy.

Tylko rzeczy dobre lub obojętne mogą być przedmiotem wyboru. Zło nigdy nie może wchodzić w grę i być brane pod rozwagę. Nie zawsze jednak naszemu wyborowi towarzyszy jasne rozumienie, że to Bóg nas porusza i pociąga. Niekiedy wybór dokonuje się w niepewności i zwątpieniu. Jezus zna to wszystko. Możesz, jak On, zaufać Ojcu: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!”

Dobry wybór to ten, który wypływa z miłości. Ból Jezusa w Ogrójcu pokazuje, jak bardzo współczuje człowiekowi cierpiącemu z powodu grzechu. Teraz to ty możesz okazać Mu miłość i empatię, współodczuwając i będąc blisko. Jeśli chcesz, możesz przez chwilę towarzyszyć Mu w Jego pełnej bólu, a zarazem przesiąkniętej ufnością modlitwie.

[169; 170; 175-178; 203; 290; 291]

 

  1. Biczowanie Pana Jezusa – “Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować”

Człowiek jest istotą cielesno-duchową. Oprócz nieśmiertelnej duszy posiada ciało wyposażone w zmysły. Są one darem, który pomaga nam utrzymywać kontakt z rzeczywistością, poznawać świat i angażować się w relacje. Jednocześnie sprawiają, że odczuwamy ból, doświadczamy choroby i śmierci, żyjąc w nieustannym napięciu między wspaniałością a kruchością naszej natury.

Zadbaj o wewnętrzną ciszę i spróbuj przyjrzeć się zachowaniu Jezusa. Zobacz, jak zamyka oczy i zaciska zęby, próbując powstrzymać krzyk. Spójrz po kolei na Jego oprawców oraz na tych, którzy gapią się na to widowisko. Co widzisz na ich twarzach – gniew, lęk, a może współczucie lub nawet ciekawość?

Spróbuj słuchem wyobraźni usłyszeć, co te osoby mówią. Słuchaj świstu biczów w powietrzu i trzasku uderzenia. Usłysz, jak z piersi Pana wydobywa się w końcu krzyk bólu i bezsilności…

Teraz już nic nie przeszkadza, żebyś zbliżył się do Jezusa. Możesz spojrzeć Mu w oczy, odgarnąć kosmyk włosów z czoła, pomóc Mu wstać – jednym słowem, okazać Mu miłość i wsparcie.

Zastanów się, czy ktoś z twoich bliskich potrzebuje dzisiaj twojej czułej obecności? Możesz towarzyszyć Jezusowi, obecnemu w drugim człowieku. A może sam zmagasz się z trudnościami i nie masz odwagi wezwać pomocy?

[121-125; 295]

 

  1. Cierniem ukoronowanie – “Bądź pozdrowiony, Królu żydowski”

Łatwo jest przyjaźnić się z kimś, kto cieszy się powszechnym uznaniem i zaufaniem, komu towarzyszy sukces i pomyślność, kto posiada zdrowie i wdzięk, i w ogóle ma się dobrze. O wiele trudniej jest wytrwać przy kimś, kogo spotyka nieszczęście lub jakiś inny zawód. W takich momentach możemy pokusić się o ucieczkę, obawiając się, że cierpiący stanie się naszym ciężarem lub, co gorsza, pociągnie nas za sobą w otchłań niepowodzenia.

Patrząc na Jezusa w czasie Jego męki, możemy odruchowo zareagować: “Nie znam tego Człowieka!” (Mt 26, 74). A Jezus tymczasem zaprasza, by pójść za Nim dalej, by nie być przywiązanym bardziej do bogactwa niż ubóstwa, by nie szukać bardziej chwały niż wzgardy i nie pragnąć bardziej życia długiego niż krótkiego.

Uczniowie Jezusa czuli się rozczarowani – nie takiego króla sobie życzyli. Wyrzekli się Go i rozproszyli. Okazało się, że towarzyszenie skazańcowi na Jego drodze krzyżowej to coś zupełnie innego niż bycie przyjacielem celebryty, dokonującego licznych cudów, zdobywającego zachwycenie i podziw tłumów.

A jaki jest twój obraz Jezusa? Jak wyobrażasz sobie Jego królowanie? Z czym kojarzy ci się zaproszenie do naśladowania Go?

[165-168; 295]

 

  1. Droga krzyżowa – „Dźwigał Krzyż na ramionach”

Znane powiedzenie głosi, że prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie. Prawdziwy przyjaciel Jezusa to ten, który pragnie być wierny swemu wyborowi nie tylko w chwilach radosnych, ale także w momentach bolesnych.

Taki przyjaciel potrafi w zniesławionej twarzy Jezusa dostrzec, że mimo ran pozostaje On cały piękny i pełen wdzięku; że to ten sam Jezus, który wybierał apostołów i uczniów, rozsiewając przez nich swoją Ewangelię. A teraz wzywa ich, by odrzucili pokusy bogactwa, zaszczytów i pychy i stanęli pod Jego sztandarem, którym jest Krzyż.

Nic tak nie jednoczy, jak wspólnie niesiony Krzyż. Doskonale wie o tym Szymon Cyrenejczyk, który został przymuszony do niesienia Krzyża razem z Jezusem. Krzyż bywa nieznośnie ciężki, gdy niesiony jest z goryczą, niechęcią lub buntem. Jednak przyjęty z miłością i poddaniem się woli Ojca, staje się zbawienny.

Jeśli czujesz wewnętrzną zachętę, możesz prosić Jezusa, by przyjął cię pod swój sztandar jako swego najmilszego przyjaciela.

[136-147; 296]

  1. Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu – „Modlił się za tych, którzy Go ukrzyżowali”

Na drodze życia może od czasu do czasu towarzyszyć nam strach przed utratą. Brak poczucia twardego gruntu pod stopami czy niepewność co do przyszłości stają się źródłem niepokoju i nieufności. Z tej perspektywy zaproszenie Jezusa, by podążać za Nim aż do śmierci na Krzyżu, może wydawać się mało pociągające.

Paradoksalnie jednak, Chrystusowe ubóstwo i ogołocenie są znakiem wolności od lęku, że coś może nam zostać zabrane, nawet gdy chodzi o taką podstawową wartość jak życie. Ciągłe napięcie i troska nie zapewniają stabilności, natomiast bycie z Jezusem daje nadzieję, która potrafi łagodzić niepokój.

Taka postawa może uwieńczyć się okrzykiem zdumienia i wielkiej miłości, gdy uświadomisz sobie, że Bóg nieustannie troszczy się o ciebie, by tobie nic nie zabrakło, że aniołowie cię strzegą i modlą się za ciebie; że święci wstawiają się za tobą; że wszystkie stworzenia – niebo, słońce, księżyc, gwiazdy i żywioły, owoce, ptaki, ryby i zwierzęta, wreszcie ziemia cała – wspierają cię i podtrzymują twoje życie.

Rozważanie to możesz zakończyć, dziękując Bogu za Jego miłosierdzie, za to, że obdarzył cię życiem aż do dnia dzisiejszego.

[43; 55-61; 297]

 

 IV. Tajemnice chwalebne
„Oto was posyłam” (Łk 10, 3)

  1. Zmartwychwstanie Pana Jezusa – „Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu” (Mk 16, 6)

W życiu każdej i każdego z nas mogą zdarzać się nieprzewidziane zwroty akcji. Mimo że pewne fakty wydają się oczywiste, przyszłość może nas zaskoczyć. Istnieją jednak rzeczy, których nie podważamy – na przykład śmierć. Nikt nigdy nie widział, by zmarli wracali do życia. Aż przyszedł Jezus. Dlatego nie dziwi, że po upewnieniu się w śmierci Nauczyciela i złożeniu Jego ciała w grobie, uczniowie nie mieli już żadnych nadziei.

Jezus przepowiadał swoje Zmartwychwstanie. Uczniowie jednak nie pojęli Jego słów i nie dostrzegli, że zakrwawiona, umęczona twarz Jezusa ukrywała blask przyszłego Zmartwychwstania. A teraz Bóstwo, które wydawało się ukryte podczas męki, ukazuje się w cudownym Zmartwychwstaniu. Jezus pociesza uczniów, jak przyjaciele zwykli pocieszać przyjaciół.

Jeśli odczuwasz pragnienie, by dzielić radość Chrystusa i doświadczyć owoców Jego Zmartwychwstania, możesz zwrócić się do Boga słowami poniższej modlitwy:

„Zabierz, Panie, i przyjmij całą moją wolność, pamięć moją, mój rozum i całą moją wolę, wszystko, co mam i co posiadam. Ty mi to, Panie, dałeś, Tobie to zwracam. Wszystko jest Twoje. Rozporządzaj tym według Twojej woli. Daj mi tylko miłość Twoją i łaskę, a to mi wystarczy”.

[219-225; 299-311]

  1. Wniebowstąpienie Pana Jezusa – „…i obłok zasłonił Go przed ich wzrokiem”

Przez czterdzieści dni Jezus ukazywał się apostołom, dając im wiele dowodów i znaków, i mówiąc im o Królestwie Bożym. Polecił im, żeby pozostali w Jerozolimie i oczekiwali na obiecanego Ducha Świętego. Następnie wyprowadził ich na Górę Oliwną i w ich obecności uniósł się do góry, a chmura przesłoniła Go tak, iż zniknął z ich oczu.

Rozłąka z bliską osobą to jedno z najbardziej bolesnych doświadczeń ludzkiego życia. Po śmierci Jezusa uczniowie odnaleźli Go w Zmartwychwstaniu, a teraz – po radości spotkania, wspólnych posiłkach i dotykaniu uwielbionych ran – znowu muszą się rozstać.

Czy jednak Jezus rzeczywiście pozostawił nas samych? Rozglądnij się i zobacz, jak Bóg wciąż jest obecny, jak działa i pracuje dla nas we wszystkich rzeczach stworzonych na obliczu ziemi – w niebiosach, w żywiołach, w roślinach, owocach i trzodach, dając wszystkiemu istnienie, darząc wzrostem i czuciem.

Jesteśmy powołani do bycia świadkami Zmartwychwstania, to znaczy do pomagania naszym braciom i siostrom w dostrzeganiu niewidzialnego Boga w widzialnej rzeczywistości.

[236; 312]

 

  1. Zesłanie Ducha Świętego – „Miłość polega bardziej na uczynkach niż na słowach”

Miłość polega na wzajemnej wymianie dwóch stron, to znaczy, że kochający daje i przekazuje umiłowanemu to, co sam posiada. W ten sposób Jezus daje nam najdroższy Dar – Ducha Świętego.

Przeszliśmy razem z Jezusem Jego ziemską drogę – od momentu Zwiastowania do śmierci na Krzyżu i Zmartwychwstania. A teraz, w chwili Zesłania Ducha Świętego, rodzimy się jako Kościół – wspólnota Jego braci i sióstr.

Autentyczne doświadczenie Boga zawsze owocuje wzrostem miłości i pragnieniem służby. Czasami może to wiązać się z niezwykłymi znakami i cudami, lecz najczęściej przejawia się w trudzie zwyczajnego, codziennego życia. Duch Święty uczy nas szukać i znajdować Boga we wszystkim. Dzięki światłu wiary nawet najprostsze sprawy, uczynki i gesty zyskują najgłębszy sens.

Cicha obecność Ducha Świętego sprawia, iż wszystkie nasze zamiary, czyny i prace zostają skierowane ku służbie i chwale Boga, a nasze duchowe doświadczenie przenika do rzeczywistości codziennego życia.

[46; 230-231]

 

  1. Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny – „Wielbi dusza moja Pana” (Łk 1, 46)

Maryja, przez poczęcie i narodzenie Jezusa, sprowadziła Niebo na ziemię. Teraz Ta, od której przyjął Ciało Syn Boży, sama z ciałem i duszą została wzięta do Nieba.

Podobnie jak Zmartwychwstanie Jezusa, wydarzenie Wniebowzięcia Maryi było ukryte przed ludzkimi oczami, owiane tajemnicą Bożej wszechmocy i miłości. Jednak intuicja wiary podpowiada, że Ta, której nie dotknął grzech pierworodny, nie mogła ulec śmierci i jej skutkom. Będąc Matką Jezusa, była również Jego najwierniejszą towarzyszką. To od Niej możemy się uczyć, jak poznawać, kochać i naśladować Jezusa.

Tradycja chrześcijańska zna mnóstwo przepięknych hymnów, ułożonych ku czci Maryi. Wierni, mówiąc o Matce Boga, używają najśliczniejszych metafor i najgłębszych obrazów biblijnych. Jednak wystarczy krótkie „Zdrowaś Maryjo” lub samo Jej imię, wypowiedziane w rytmie oddechu, by zwrócić się do Tej, która nieustannie patrzy z Nieba na każdego z nas.

[258-260]

  1. Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny na Królową nieba i ziemi – „Prosić o to, czego chcę”

Maria wypowiedziała swoje „Niech mi się stanie” jeszcze zanim Jezus w Ogrójcu podobnymi słowami wyraził zgodę na Mękę i Krzyż. To pierwsze „tak” sprawiło, że Bóg stał się Człowiekiem. Dzięki temu drugiemu, dokonało się nasze Zbawienie.

Co znaczy, że Maria została ukoronowana na Królową nieba i ziemi, jeśli nie to, że najpełniej ze wszystkich ludzi podzieliła los Jezusa? Jednak nie byłoby właściwe sądzić, że jako pełna łaski była zwolniona z obowiązku słuchania, trudu rozeznawania i podejmowania odpowiedzialnych decyzji. Widzimy Marię jako Tę, która uważnie słucha Boga i rozważa Jego słowo w swoim sercu. Jednocześnie dostrzegamy Ją jako Tę, która służy swojej krewnej Elżbiecie, troszczy się o dobro młodej pary w Kanie Galilejskiej i niezłomnie trwa pod Krzyżem… Jednym słowem, znalazła równowagę w twórczym napięciu między działaniem a kontemplacją.

Możesz teraz wyobrazić sobie, że stoisz przed obliczem Boga, przed Maryją, przed Aniołami i świętymi, którzy wstawiają się za tobą. Co chciałbyś / chciałabyś im powiedzieć? Jakie prośby i pragnienia rodzą się w twoim sercu?

[232-233]

 

Tekst: Olena Tkaczuk
Ilustracje: o. Przemysław Wysogląd SJ

]]>
Cichy i Pokornego Serca: Modlitwy na Uroczystość Serca Jezusowego https://jezuici.pl/2024/06/cichy-i-pokornego-serca-modlitwy-na-uroczystosc-serca-jezusowego/ Fri, 07 Jun 2024 09:08:39 +0000 https://jezuici.pl/?p=91029 CODZIENNE OFIAROWANIE SIĘ SERCU JEZUSA Panie Jezu Chryste! Ty przez swoje Boskie Serce, bogate w miłosierdzie, wylałeś na cały świat miłość swego Ojca, jako uświęcający żar Ducha Przenajświętszego. Racz przyjąć moje modlitwy, prace, radości i cierpienia, obecne w tajemnicy Eucharystii dla zbawienia świata. W jedności z całym Kościołem i jego Matką Maryją, przez Jej pośrednictwo […]]]>

CODZIENNE OFIAROWANIE SIĘ SERCU JEZUSA

Panie Jezu Chryste!
Ty przez swoje Boskie Serce, bogate w miłosierdzie,
wylałeś na cały świat miłość swego Ojca,
jako uświęcający żar Ducha Przenajświętszego.

Racz przyjąć moje modlitwy, prace, radości i cierpienia,
obecne w tajemnicy Eucharystii dla zbawienia świata.

W jedności z całym Kościołem i jego Matką Maryją,
przez Jej pośrednictwo proszę Cię w intencji,
którą Ojciec święty polecił naszym modlitwom…

Udziel mi, Panie Jezu, Ducha Świętego
do wiernego wypełniania w dniu dzisiejszym
wszystkich dobrych czynów,
przygotowanych dla mnie przez Ojca.

Przemień mnie i uczyń apostołem Twojego Serca,
bym świadczył w Duchu i Prawdzie, że Bóg jest Miłością. Amen.

 

PORANNE OFIAROWANIE

Jezu, staję przed Tobą na początku tego dnia.
Wpatruję się w Twą twarz, spoglądam na Twój bok przebity włócznią.
Twoje zranione Serce
mówi mi o Bożej miłości przelanej za nas.

Zabierz, Panie, i przyjmij moje serce:
słowa wiary, które wypowiadam,
sprawiedliwe czyny, które zwykłem czynić,
moje radości i cierpienia.

Kiedy podchodzę do Eucharystycznego stołu,
złącz moje ofiary z Twoimi za życie świata.
A u kresu dnia, daj mi być z Maryją, Twoją Matką,
i przez wzgląd na Nią, zabierz mnie do swego Serca. Amen.

 

JEZU, ZŁĄCZ MOJE ŻYCIE Z TWOIM

Pragnę zjednoczyć moje życie z Twoim,
moje myśli z Twoimi myślami,
moje uczucia z Twoimi uczuciami,
moje serce z Twoim sercem,
moją pracę z Twoją pracą,
mnie samego z Tobą,
aby stać się dzięki temu zjednoczeniu
bardziej świętym i umiłowanym przed obliczem Twego Ojca,
by uczynić moje życie godniejszym Twej łaski i nagrody wiecznej.

Pragnę złączyć Twoje zamiary z moimi,
świętość Twych czynów z moimi czynami,
Twoją wzniosłość z moją skromnością.

Połączę świętość Twej modlitwy z moją:
w całej pełni mego życia, jak i w każdej jego części,
złączę wszystkie Twoje Boże plany z tym, co muszę czynić i doświadczać.
Połączę, jeśli pozwolisz,
Twoje spojrzenia z moim wzrokiem,
Twe święte słowa z moim językiem,
Twoją łagodność z moją delikatnością,
Twoje uniżenie i ogołocenie siebie samego z moją pokorą,
w jednym słowie Twoją świątobliwość z moimi czynami,
a kiedy w którymkolwiek z moich dzieł odkryję coś,
co nie pochodzi z natchnienia Twego Ducha,
a raczej z mojego własnego egocentryzmu
czy moich żałosnych śmiertelnych skłonności,
wyprę i wyrzeknę się tego całym moim sercem.

Nie, mój Jezu, obiecuję sobie, że nie będzie nic we mnie,
co nie jest zjednoczone z Twymi wzniosłymi zamiarami.

Jean-Pierre Medaille SJ

 

NASZE OBOWIĄZKI WOBEC NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA

Odczytując te obowiązki, spełniaj je wewnętrznymi aktami i postanowieniami,
i zwracaj uwagę na stosowne okazje.
Wszystkie rozumne stworzenia winne są Jezusowemu Sercu:
znajomość i wiarę,
nadzieję i zaufanie,
miłość i ukochanie,
bojaźń i szacunek,
pobożność i posłuszeństwo,
gościnę i uweselenie,
pragnienia, których Ono jest przedmiotem,
uciekanie się do Niego, aby Ono mogło
uciekać do nas i mogło w nas spoczywać,
nasze w Nim spoczywanie, pożądanie, smakowanie,
pragnienie przypodobania się Jemu,
hołdy błagań, wzywanie i modlitwę, obronę, chwalenie i wysławianie,
pamięć na Jego dobrodziejstwa, dziękczynienie,
hojność wobec Niego i ze względu na Nie,
współczucie w cierpieniach przeszłych i obecnych,
życie, wolność, nasze serca i całych siebie.

Kasper Drużbicki SJ (1590-1662)

 

INTYMNE PYTANIE

Jak Ty, Panie, spoglądasz na mnie?
Co wtedy odczuwasz w swym sercu?

John Eagan SJ

 

CENTRUM NASZYCH SERC

Boże, co uczynisz, aby pokonać bojaźliwy opór naszych serc?
Panie, musisz dać nam nowe serca czułe i wrażliwe,
które zastąpią nam serca z marmuru i brązu.
Musisz dać nam swoje własne Serce, Jezu.

Przyjdź, najukochańsze Serce Jezusa.
Umieść Twe Serce w głębinie naszych serc
i wznieć w każdym z nich płomień swej miłości,
tak mocny, tak wspaniały, jak wszystko, co czyni Cię godnym kochania.

Najświętsze Serce Jezusa,
ukryj się w mym sercu tak, abym mógł żyć tylko w Tobie i dla Ciebie,
a u kresu mych dni, z Tobą na wieki w niebie. Amen.

św. Klaudiusz La Colombière SJ

 

OBEJMIJ MNIE SWYM SERCEM

Panie, umieść mnie w głębinach Twego serca;
trzymaj mnie tam, udoskonalaj, oczyszczaj i rozpalaj,
unieś mnie wysoko,
aż moje „ja” całkowicie się w Tobie rozpłynie.

Pierre Teilhard de Chardin SJ

 

Modlitwy pochodzą z modlitewnika „Rozpaleni miłością”
Grafika: Przemysław Wysogląd SJ, Rysunki rzeźb z Bazyliki Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie

]]>
Droga Światła – Spotkania ze Zmartwychwstałym. https://jezuici.pl/2024/04/droga-swiatla-spotkania-ze-zmartwychwstalym/ Sun, 07 Apr 2024 07:00:21 +0000 https://jezuici.pl/?p=89637 Spotkanie I. Najtrudniejsza Pascha w życiu Tomasza J 21,24-29 Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Dla Tomasza to musiała być najtrudniejsza Pascha w życiu. Zamiast radośnie świętować z bliskimi prawdę o Bogu, który wyzwala swój lud z niewoli, przeżył ogromne rozczarowanie pomieszane z rozżaleniem. Jezus – jego ukochany Nauczyciel, który […]]]>

Spotkanie I.

Najtrudniejsza Pascha w życiu Tomasza

J 21,24-29

Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Dla Tomasza to musiała być najtrudniejsza Pascha w życiu. Zamiast radośnie świętować z bliskimi prawdę o Bogu, który wyzwala swój lud z niewoli, przeżył ogromne rozczarowanie pomieszane z rozżaleniem. Jezus – jego ukochany Nauczyciel, który przecież miał wyzwolić Izrael spod rzymskiej niewoli – został zdradzony przez jednego z przyjaciół, niesłusznie osądzony i w okrutny sposób zamordowany. Dla Tomasza te siedem dni, które nastąpiły po tamtej Passze, to był prawdziwy Wielki Tydzień, czas jego osobistej drogi krzyżowej. Po ludzku to, co przeżywał, było absolutnie zrozumiałe. Sam nie lubię uczestniczyć w czymś, co potęguje we mnie poczucie rozżalenia. Każdy ma swoje tempo radzenia sobie z cierpieniem i żałobą, a przecież strata ukochanego Mistrza tym właśnie była dla biednego Tomasza.

Wcześniej, jak czytamy w Janowej Ewangelii, Tomasz pełen entuzjazmu mówił: „Chodźmy i my umrzeć razem z Jezusem” (por. J 11,16). A jednak zabrakło go pod krzyżem, skąd uciekł ze strachu – jak zresztą zrobili także pozostali niewierni uczniowie. Tomasz zatrzymał się na tym doświadczeniu zwycięstwa zła, cierpienia i bólu. Uciekł też od braci, bo pewnie nie chciał być z tymi, którzy przypominali mu o tej goryczy. To dobrze, że Tomasz dopuścił do siebie te trudne uczucia i emocje. Cierpienie jest powszechnym doświadczeniem każdego, jeśli udajemy, że ono nas nie dotyka lub nie ma na nas wpływu, oszukujemy się, a trudne emocje prędzej czy później dojdą do głosu.

Doskonale rozumiem Tomasza, bo w chwilach straty, odrzucenia, rozczarowania, zwątpienia porażki reaguję tak samo jak on. Szukam samotności, nie odpisuję na smsy, nie oddzwaniam. Nie rozumiem, skąd wzięło się to głęboko niesprawiedliwe określenie „niewierny Tomasz”. Przecież to właśnie Tomasz ostatecznie wygłosił największe wyznanie wiary w Nowym Testamencie, wypowiadając słowa: „Pan mój i Bóg mój” (J 20,28), a jego słowa „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę” (J 2,25) oznaczają nie tyle niewiarę, co tęsknotę za ukochanym Nauczycielem i zazdrość, że inni już Go spotkali. Nie ma miłości bez doświadczenia rozczarowania. Czasem taka rozpacz, jakiej doświadczył Tomasz, jest potrzebna, bo doprowadza do pewnej granicy i niejako zmusza nas do skonfrontowania się z tym, co ważne, a co niekonieczne.

Tomasza nie było w Wieczerniku. I co z tego? Mnie też tam nie było. Chciałbym tam być w dniu Zmartwychwstania, ale robiłem coś innego – izolowałem się, dałem się ponieść rozpaczy. Tak jak pozostali uczniowie siedzieli za zamkniętymi drzwiami Wieczernika, tak Tomasz siedział zabarykadowany w swoim bólu – cóż za różnica? Zamknięte drzwi to także symbol wszystkich naszych mechanizmów obronnych, którymi obudowujemy serca, chcąc ochronić się przed cierpieniem. Współczesny świat jest uzależniony od środków przeciwbólowych, które nie tyle są lekarstwami, ile narkotykami pomagającymi zapomnieć o bólu. Jeśli jednak próbujemy zagłuszyć cierpienie, uciekając w używki, aktywizm, pozytywne myślenie czy wiele innych rzeczy, ono powróci do nas ze zdwojoną siłą. Nie warto więc zbyt szybko pozbywać się cierpienia, bo ból często nas chroni. Na szczęście prawdziwa Miłość przechodzi przez nasze bóle i wewnętrzne ograniczenia,  trafiając bezpośrednio do serca, do tego wszystkiego, co zamknięte ze strachu.

Dlaczego Jezus Zmartwychwstały tego samego wieczoru, kiedy objawił się pierwszy raz pozostałym apostołom, nie poszedł znaleźć Tomasza? Dlaczego nie znalazł go, by go pocieszyć?  Czy to nie było znęcanie się nad nim? Dlaczego kazał mu czekać aż osiem dni? Przecież osiem dni w izolacji z własnymi negatywnymi myślami jako towarzyszami to bardzo dużo. Widocznie jednak Tomasz potrzebował całego tygodnia, żeby przeżyć swój ból. Ktoś inny będzie potrzebował więcej, inny mniej. Pan Jezus to szanuje i dał Tomaszowi tyle czasu, ile potrzebował. Nie przyszedł po niego i nie ciągnął go siłą do Wieczernika. On zawsze jest delikatny, łagodny, cierpliwy, do niczego nigdy nie zmusza.

Zmartwychwstały mówi do Tomasza: „Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś” (J 20,29). Zbyt często interpretujemy te słowa jako naganę, a przecież nic w tym dziwnego, że brakowało mu wiary, poza tym nie był jedyny. Najpierw wierzę, bo widzę (bo mam żywe doświadczenie spotkania ze Zmartwychwstałym), a dopiero później wierzę, kiedy nie widzę, gdy żyję pośród największej ciemności i tam powierzam się Bogu. To właśnie znaczą słowa: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29).

Moja osobista droga do Boga wiodła właśnie przez ciemność. Depresja pozwoliła mi doświadczyć żywego spotkania z Bogiem. Gdyby nie ona, nie spotkałbym Zmartwychwstałego. Od religijności opartej na lęku przez mrok depresji doszedłem do żywej relacji z Panem Jezusem, do zaufania i bliskości. Tej więzi uczę się cały czas od ludzi, którzy mnie kochają pomimo moich różnych humorów, braku cierpliwości, zarozumiałości i mojego skrywania się przed nimi. Jestem więc dowodem na to, że istnieje taka pustka, strata, która prowadzi do Boga, która oczyszcza i przygotowuje na spotkanie z Nim.

Zmartwychwstały przychodzi i staje pośrodku. Ten ważny szczegół z Ewangelii oznacza, że Bóg staje nie tylko pośrodku swoich uczniów, ich lęku, pośrodku Kościoła, ale i pośrodku historii i całego wszechświata. Nie zaczyna jednak rozmowy od  wyrzucania niewierności, w centrum tego dialogu Boga z człowiekiem są rany Pana Jezusa. Zmartwychwstały mówi: „Podnieś rękę i włóż w mój bok” (J 20,27). Rana przebitego boku, która miała być znakiem końca, to brama do życia. Jest znakiem tego, że prawdziwa miłość musi kosztować i choć zawsze musi wiązać się z cierpieniem, to ostatecznie jest silniejsza niż śmierć i zostawia w nas trwały ślad.

Tekst i obraz: Przemysław Wysogląd SJ

]]>
Droga Krzyżowa. „Będą patrzeć na tego, którego przebili” https://jezuici.pl/2024/02/droga-krzyzowa-beda-patrzec-na-tego-ktorego-przebili/ Thu, 15 Feb 2024 21:00:25 +0000 https://jezuici.pl/?p=88749 Zobacz i posłuchaj na YouTube » Stacja pierwsza: Niesprawiedliwość Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim. […] Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z ręki […]]]>

Zobacz i posłuchaj na YouTube »

Stacja pierwsza: Niesprawiedliwość

Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny:
sprzeciwia się naszym sprawom,
zarzuca nam łamanie prawa,
wypomina nam błędy naszych obyczajów.
Chełpi się, że zna Boga,
zwie siebie dzieckiem Pańskim. […]
Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym,
Bóg ujmie się za nim
i wyrwie go z ręki przeciwników.
Dotknijmy go obelgą i katuszą,
by poznać jego łagodność
i doświadczyć jego cierpliwości.
Zasądźmy go na śmierć haniebną,
bo – jak mówił – będzie ocalony. (Mdr 2,12–13.18–20)

Król Wszechświata zostaje skazany jako przestępca. Choć związany, Chrystus staje jednak przed Piłatem jako wolny człowiek. W czasie modlitwy w Ogrójcu oddał Ojcu całą swoją wolność. Od samego początku swojej Drogi Krzyżowej powierza się Ojcu, oddaje się w Jego ramiona, rezygnuje z walki o sprawiedliwość. Oddając się Ojcu, w najgłębszy sposób oddaje się w ręce człowieka, tak że ten będzie mógł zrobić z Nim, co chce, będzie mógł Go torturować i zabić. Świat przekonuje nas ciągle, że człowiek potrzebuje coraz więcej przestrzeni do życia, a tak naprawdę jedyna przestrzeń, która jest nam potrzebna, to przestrzeń w ramionach ukochanej osoby.

W czasie niesprawiedliwego procesu i męki wszystko zostało Mu odebrane: przyjaciele, sława wędrownego nauczyciela, godność, ubranie, które zaraz zostanie z Niego przemocą zdarte.

Ale w żadnym innym momencie nie jest tak wolny jak wówczas, kiedy w czasie męki mówi: „W ręce Twoje, Panie, powierzam Ducha mego” (Łk 23,46). Ojcze, oddaję Ci wszystko, to, że coś mam, że coś znaczę, że dla kogoś jestem ważny, zabierz to wszystko i zabierz moje życie, bo z dala od Ciebie jestem nieszczęśliwy. Nie chcę wyciągać rąk ku bogactwom tego świata, ale chcę wyciągać ręce ku
Tobie, Ojcze!

Prawdziwa wolność to wolność od własnego „ja”. Żeby Bóg przyszedł do mnie i przemienił mnie, muszę najpierw zrobić Mu miejsce.

 

Stacja druga: Ciężar

Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi,
Mąż boleści, oswojony z cierpieniem,
jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa,
wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem,
On dźwigał nasze boleści,
a myśmy Go za skazańca uznali,
chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie. […]
Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić,
nawet nie otworzył ust swoich.
Jak baranek na rzeź prowadzony,
jak owca niema wobec strzygących ją,
tak On nie otworzył ust swoich. (Iz 53,3–5.7)

Lud chrześcijański nie przestaje całować Krzyża, bo w Nim jest cierpienie, ale i nadzieja zbawienia. Krzyż jest drogą – a nie celem. Ale nie każde cierpienie do czegoś prowadzi. Nie każde cierpienie uszlachetnia i nie każde daje pełnię życia. Jest cierpienie, które zamyka, które sprawia, że coraz bardziej skupiamy się na sobie i nie dostrzegamy ani jego sensu, ani dróg wyjścia.

Cierpienie jest zawsze pytaniem: dlaczego mnie to spotkało? Jednak chodzi nie tyle o to, co do niego doprowadziło, ale jakie kryje się w nim zadanie. Może cierpię, bym mógł zrozumieć kogoś, kto jest w podobnej sytuacji? Bym mógł być blisko kogoś, kto przeżywa jakieś cierpienie podobne do tego, którego sam kiedyś doświadczyłem? Bo nie ukrywajmy: czy bardziej zaufam komuś, kto wie, czym jest cierpienie, czy komuś, kto nigdy go nie doznał? Czy zaufam Bogu, który urodził się w biedzie i cierpiał jak człowiek, czy Bogu, który jest ukryty i odległy od naszych ludzkich spraw…

W świecie uzależnionym od środków przeciwbólowych, które nie tyle są lekarstwami, co narkotykami pomagającymi jedynie na chwilę zapomnieć o bólu, Chrystus zachęca i uczy, jak przyjąć krzyż, jak poczuć na swoich ramionach niesprawiedliwość, upokorzenie, krzywdę… Chrystus przyjmuje cierpienie, wiedząc, że ono jest drogą do zbawienia. Nie przeżywa Drogi Krzyżowej jako superbohater, niezdolny do odczucia bólu, ale jako Syn wypełniający wolę Ojca.

Bardzo często nie rozumiemy pewnych sytuacji, które spotykają nas w życiu, uważamy je za niesprawiedliwe. Ale Bóg widzi inaczej niż człowiek. To, co wydaje nam się bezsensem, może posłużyć Panu Bogu do tego, by mógł uczynić z nas narzędzie swojego zbawienia. Może to cierpienie, które przeżywam, które mnie ogałaca ze złudzenia kontroli nad życiem, z tego, że sam wiem, co jest dla mnie najlepsze, jest po to, bym wreszcie porzucił iluzję samowystarczalności. Może pewne rzeczy zdarzają się po to, bym wreszcie Panu Bogu zaufał. Myśleć po Bożemu to znaczy oddać wszystko w Jego ręce. Kiedy myślę po Bożemu, zaczynam rozumieć sens Krzyża, mojego osobistego cierpienia, które jest jedyną drogą za Panem Jezusem.

 

Stacja trzecia: Gorycz

Lecz kiedy się chwieję, z radością się zbiegają,
Przeciwko mnie się schodzą
obcy, których nie znałem,
szarpią mnie bez przerwy,
napastują i szydzą ze mnie,
zgrzytając przeciw mnie zębami.
Jak długo, Panie, będziesz na to patrzeć? (Ps 35,15–17)

Serce się me we mnie trzepoce: moc mnie opuściła,
zawodzi nawet światło moich oczu.
Przyjaciele moi i sąsiedzi stronią od mojej choroby
i moi bliscy stoją z daleka.
Ci, którzy czyhają na moje życie, zastawiają sidła,
ci, którzy źle mi życzą, mówią przewrotnie
i przez cały dzień obmyślają podstępy.
A ja nie słyszę – jak głuchy;
i jestem jak niemy, co ust nie otwiera.
I stałem się jak człowiek, co nie słyszy;
i nie ma w ustach odpowiedzi. (Ps 38,11–15)

Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść;
ujarzmiłeś mnie i przemogłeś.
Stałem się codziennym pośmiewiskiem,
wszyscy mi urągają.
Albowiem ilekroć mam zabierać głos,
muszę obwieszczać:
„Gwałt i ruina!”
Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie
codzienną zniewagą i pośmiewiskiem.
I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał
ani mówił w Jego imię!
Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień,
nurtujący w moim ciele.
Czyniłem wysiłki, by go stłumić,
lecz nie potrafiłem. (Jr 20,7–9)

Nie ma większego upokorzenia w moim życiu niż to, że wciąż grzeszę. Grzech odrywa mnie od Boga, jest czymś, co mnie obciąża, co unieruchamia, co sprawia, że coraz bardziej pochylam się ku ziemi. Chrystus, Bóg, który stał się człowiekiem, był bez grzechu, a teraz upada pod ciężarem grzechów. Dobrowolnie przyjmuje na siebie ich konsekwencje, ich ciężar, ból z nimi związany.

Ci, którym Pan Jezus najbardziej zaufał, których powołał do tego, żeby byli z Nim, zgrzeszyli przeciwko Niemu. Judasz sprzedał Go z chciwości, Piotr wyparł się Go ze strachu, apostołowie pouciekali, do dziś wybrani przez Niego zdradzają Go, krzywdząc najbardziej bezbronnych.

Chrystus musi pić z tego pełnego goryczy kielicha. Jednak to pośrodku doświadczenia rozgoryczenia, tam, gdzie po ludzku wszystko zawodzi, „zaczyna trawić serce ogień żarzący w ciele”. To pośrodku tej ciemności, pośrodku tego bezsensu, jakim wydaje się życie, Pan Bóg zaczyna mówić do mojego wnętrza. Jeśli Bóg nie byłby obecny w tym bezsensie, to ten bezsens nie mógłby być przez Niego zbawiony. Kiedy przyjmuję cierpienie, kiedy pośrodku tego absurdu, jakim wydaje się moje życie, ofiaruję je Bogu, wtedy On może wreszcie zacząć działać w moim życiu. Krzyż jest drogą podążania za Chrystusem. Bo jeśli On nie będzie obecny w tym, co bolesne, to nie będzie mógł być obecny w tym, co przyjemne.

Miejsce człowieka jest w Sercu Boga, a nie w swoich grzechach. Chrześcijanin jest człowiekiem, który ma głowę podniesioną wysoko do góry – po każdym upadku powstaje razem z Chrystusem i idzie za Nim, niosąc swój Krzyż.

 

Czwarta stacja: Łzy

Wszyscy, co drogą zdążacie,
przyjrzyjcie się, patrzcie,
czy jest boleść podobna
do tej, co mnie przytłacza,
którą doświadczył mnie Pan,
gdy gniewem wybuchnął. (Lm 1,12)

Tam, gdzie jest Chrystus, tam także jest Jego Matka… Tożsamością Maryi jest trwanie blisko Jezusa. Ona nam Go przynosi, Ona jest głęboko naznaczona Jego obecnością… Stoi też pod Krzyżem – Matka przepełniona bólem i smutkiem. „Czy jest boleść podobna do tej, co Ją przytłacza?” „To nie tak miało być” – myśli, wspominając obietnice Archanioła, że Jej Syn będzie nazwany Synem
Najwyższego, a Jego panowaniu nie będzie końca. Nie ma jednak Wielkanocy bez Wielkiego Piątku.

Zgadzając się na miłość, zgadzam się również na ból, tak jak każda matka, zgadzając się na przyjęcie dziecka, godzi się na ból porodu. Maryja zgadzając się na przyjęcie Jezusa, zgodziła się również na towarzyszenie Mu w Jego męce. Bo nie ma miłości bez doświadczenia cierpienia.

Uczniowie już opuścili Jezusa, już Go zawiedli. Maryja wiernie towarzyszy Mu w Jego drodze na śmierć. Łzy Matki i krew Syna mieszają się. Nie tylko Maryja, Matka Jezusa widzi śmierć Syna – również Bóg Ojciec patrzy na to i cierpi.

I ja często powtarzam w moim życiu: „To nie tak miało być”. I po mojej twarzy płyną łzy, ale one mieszają się zazwyczaj z żalem, bezsilnością albo złością. Jak je przyjąć i przemieniać w łzy miłości i wierności na wzór łez Maryi stojącej pod Krzyżem?

 

Piąta stacja: Obojętność

Głośno wołam do Pana,
głośno błagam Pana.
Wylewam przed Nim swą troskę,
wyjawiam przed Nim swą udrękę.
Gdy duch mój we mnie ustaje,
Ty znasz moją ścieżkę.
Na drodze, po której kroczę,
ukryli na mnie sidło.
Oglądam się w prawo i patrzę:
a nie ma nikogo, kto by miał wzgląd na mnie.
Znikła dla mnie możność pomocy,
nie ma nikogo, kto by dbał o moje życie. (Ps 142,2–5)

Świat wokół nas tonie w obrazach pełnych przemocy. Krew leje się obficie na ekranach telewizorów i ekranikach smartfonów, które nieustannie mamy przy sobie. Przemoc jest spektaklem, który chętnie oglądamy, a z drugiej strony spowszedniała nam do tego stopnia, że cierpienie drugiego człowieka nie robi już na nas wrażenia. Co więcej, każdy z nas ma w sercu skłonność do przemocy. Tylko będąc świadomym zła, które jest we mnie, tylko przyznając się do przemocy, którą stosuję, mogę zrozumieć, czym jest ogrom Bożego Miłosierdzia.

Szymon pewnie uważał, że Skazaniec słusznie idzie zapłacić za swoje winy. Czuł się upokorzony, że teraz, zamiast iść do swoich bliskich, musi pomagać jakiemuś zbrodniarzowi. Dopiero w drodze z Chrystusem, idąc z Nim krok w krok, dźwigając ten sam ciężar Krzyża, zaczął rozumieć, że ten człowiek jest inny niż pozostałych dwóch skazanych. I choć początkowo został do tego przymuszony, w drodze poczuł, że pomagając temu komuś nieść jego ciężar, sam staje się lepszym człowiekiem.

W moim życiu nie boję się złości czy nienawiści, przestałem się nawet bać przemocy. Boję się obojętności i samotności. Chcę spotkać się z moim przyjacielem, by z nim być. Nie po to, by coś robić. Najpierw się spotkajmy, później zobaczymy, co będziemy robić. Najważniejsze jest być razem. W izolacji najpiękniejsze rzeczy nie mają żadnego sensu. W relacji nawet najtrudniejsza
rzeczywistość nabiera sensu.

W świecie, który mówi: bądź sobą, Chrystus mówi: bądź ze Mną. Być z Jezusem to największe szczęście. Czy jest coś piękniejszego, niż być częścią czyjegoś życia? Każdego dnia dostrzegać obok siebie kogoś, „kto ma wzgląd na mnie”?

 

Szósta stacja: Ulga

Usłysz, Panie, kiedy głośno wołam,
zmiłuj się nade mną i mnie wysłuchaj.
O Tobie mówi serce moje:
„Szukaj Jego oblicza!”
Będę szukał oblicza Twego, Panie.
Nie zakrywaj przede mną swojej twarzy,
nie odtrącaj w gniewie Twego sługi.
Ty jesteś moją pomocą, więc mnie nie odrzucaj
i nie opuszczaj mnie, Boże, mój Zbawco. (Ps 27,7–9)

Od najmłodszych lat uczymy się pokazywać swoje mocne strony, a ukrywać słabości. Chowamy przed innymi nasze prawdziwe „ja”, bo nie chcemy pokazywać światu naszych ran. Obawiamy się, że zostaniemy uznani za kogoś gorszego, nieporadnego, zdanego na pomoc innych. Dziś świat nie ceni szukających i potrzebujących pomocy. Słabi zepchnięci są na margines współczesnego
mainstreamu.

Pan Jezus w drodze na Golgotę spotyka Weronikę, kobietę, która chce przynieść Mu trochę ulgi, ocierając Mu twarz chustą. Jezus pozwala jej na ten drobny gest czułości, nie ukrywa zawstydzony swojej zmaltretowanej twarzy, ale zostawia Weronice najpiękniejszy dar: odcisk swojego Oblicza.

Chrystus nie wstydzi się swojego cierpienia, pokazuje je światu. Pokazuje swoją poranioną, zbitą i oplutą twarz, mówiąc: zobacz, jak wiele kosztowała mnie miłość do ciebie. W Twoim Obliczu, Panie Jezu, widzimy znieważone oblicze człowieka, oblicze, które schowane jest nieraz pod grubą warstwą makijażu albo pod maską udawanego szczęścia czy pewności siebie. Sami też często chowamy się pod taką maską. Wpatrując się w Twoje zakrwawione Oblicze, możemy uczyć się bycia słabym, przyjmowania daru pomocy innych, jak Ty przyjąłeś gest Weroniki. Możemy uczyć się, jak kochać innych i pozwolić, by inni kochali nas.

 

Siódma stacja: Rozczarowanie

Panie, mój Boże,
za dnia wołam, nocą się żalę przed Tobą.
Niech dojdzie do Ciebie moja modlitwa,
nakłoń swego ucha na moje wołanie!
Bo dusza moja jest nasycona nieszczęściami, […]

Moje posłanie jest między zmarłymi,
tak jak zabitych, którzy leżą w grobie,
o których już nie pamiętasz,
którzy wypadli z Twojej ręki.
Umieściłeś mię w dole głębokim,
w ciemnościach, w przepaści.
Ciąży nade mną Twoje oburzenie. […]
Moje oko słabnie od nieszczęścia,
codziennie wołam do Ciebie, Panie,
do Ciebie ręce wyciągam. (Ps 88,2–4.6–8.10)

Chrystus, doświadczając upadków w czasie drogi na Golgotę, pokazuje nam, że chce być obecny przy nas w każdym doświadczeniu niepowodzenia, w każdej porażce, w każdym rozczarowaniu, w każdym „dole głębokim, w ciemnościach i w przepaści”. Zawsze gdy coś potrzaska się w naszym życiu.

Bóg zawsze wybiera to, co słabe w oczach świata, by pokazać swoją moc. Wybiera to, co potrzaskane, bo to nas oczyszcza, odziera nas z tego, co sprawia, że skupiamy się tylko na sobie.

Potrzaskanie jest pierwszym krokiem ku wolności w relacji z Bogiem. Jest warunkiem, bez którego to nie może się odbyć. Bo ono nas odziera, nieraz w sposób bardzo brutalny, z tego, co zewnętrzne, z tego, co niepotrzebne, co dobrze, żeby zginęło. I tutaj pożyteczne mogą okazać się również nasze grzechy, zwłaszcza takie, które nas połamią – bo to one popychają nas ku nawróceniu.

Bo skąd się bierze nawrócenie? Ze świadomości tego, że zgrzeszyłem i potrzebuję Pana Boga. To znaczy, jeśli nie byłoby grzechu, nie byłoby również nawrócenia. To grzech sprawia, że chcemy pójść do Boga, dobrego Ojca, by móc się do Niego przytulić, tak jak dzieci przychodzą rzucać się w ramiona swoich rodziców, kiedy jest im trudno. Bo Jego na pierwszym miejscu nie interesują moje grzechy, Jego przede wszystkim cieszy to, że chcę się z Nim na nowo spotkać.

Każdy upadek jest szansą, by powstać silniejszym. Upadki są konieczne – one nas oczyszczają z tego, co w życiu niepotrzebne. Żeby dojść do Golgoty, Jezus musiał upaść… Najbliżej Boga jesteśmy, kiedy upadamy, bo upadki kształtują w nas pokorę, która jest cnotą najbardziej zbliżającą nas do Pana Jezusa.

Człowiek został stworzony na Boży obraz i podobieństwo. Kiedy więc upadam pod ciężarem życia i podnoszę się, jestem bardziej na wzór Chrystusa.

 

Stacja ósma: Współczucie

Cicho! Ukochany mój!
Oto on! Oto nadchodzi!
Biegnie przez góry,
skacze po pagórkach.
Umiłowany mój podobny do gazeli,
do młodego jelenia.
Oto stoi za naszym murem,
patrzy przez okno,
zagląda przez kraty.
Miły mój odzywa się
i mówi do mnie:
„Powstań, przyjaciółko ma,
piękna ma, i pójdź!
Bo oto minęła już zima,
deszcz ustał i przeszedł.
Na ziemi widać już kwiaty,
nadszedł czas przycinania winnic,
i głos synogarlicy już słychać w naszej krainie.
Drzewo figowe wydało zawiązki owoców
i winne krzewy kwitnące już pachną.
Powstań, przyjaciółko ma,
piękna ma, i pójdź!
Gołąbko ma, [ukryta] w zagłębieniach skały,
w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz,
daj mi usłyszeć swój głos!
Bo słodki jest głos twój
i twarz pełna wdzięku”. (Pnp 2,8–14)

W świecie, w którym zemsta i odwet traktowane są jak sprawiedliwe i słuszne prawo, nie ma miejsca na bezinteresowny gest współczucia ani na życzliwą bliskość w biedzie czy niepowodzeniu drugiego człowieka. Tymczasem kochać i być kochanym – to szczyt doświadczenia chrześcijańskiego, gdyż właśnie z miłości i do miłości zostaliśmy stworzeni.

Człowiek ma w swoją naturę wpisaną potrzebę bliskości. Każdy z nas potrzebuje bliskich sobie ludzi, prawdziwych przyjaciół, z którymi może dzielić i troski, i radości. Nasze przyjaźnie to też sprawdzian dla otwartości naszych serc, okazja do ćwiczenia się w bezinteresowności i miłosierdziu. Dobrze jest mieć przyjaciół, którzy nie mogą mi niczego dać, bo tylko wtedy moja miłość może być naprawdę bezinteresowna.

Jak pokazuje Ewangelia, królestwo Jezusa to królestwo, które nie powiększa się przez przemoc i agresję, ale przez miłość i współczucie dla tych, którzy cierpią. Przez przyjęcie ubogich, przybyszów, bezbronnych. Przez miłosierdzie.

Mieć serce zdolne kochać również tych, którzy nie życzą mi dobrze, serce zdolne cierpieć i przebaczać – to największe panowanie, a największą władzą jest władza przebaczenia. Bo na końcu Ewangelii Chrystus nie posyła uczniów z mieczem, ale z władzą odpuszczania grzechów.

Nikt nie jest większy niż ktoś, kto potrafi przebaczyć, tak jak Chrystus przebaczył swoim oprawcom. Chrystus, Król Wszechświata dający nam wolność, która nie jest z tego świata.

 

Stacja dziewiąta: Rozpacz

Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?
Daleko od mego Wybawcy słowa mego jęku.
Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz,
[wołam] i nocą, a nie zaznaję pokoju.
A przecież Ty mieszkasz w świątyni,
Chwało Izraela!
Tobie zaufali nasi przodkowie,
zaufali, a Tyś ich uwolnił;
do Ciebie wołali i zostali zbawieni,
Tobie ufali i nie doznali wstydu.
Ja zaś jestem robak, a nie człowiek,
pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu.
Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą,
rozwierają wargi, potrząsają głową:
„Zaufał Panu, niechże go wyzwoli,
niechże go wyrwie, jeśli go miłuje”. (Ps 22,2–9)

Człowiek został stworzony z prochu ziemi, a teraz Bóg upada w ten proch. Doświadcza zderzenia z ziemią już po raz trzeci na tej drodze. Światłość, którą jest Chrystus, gaśnie, zostanie wchłonięta przez najczarniejszą czerń, jaką jest rozpacz.

Chrystus, opuszczony przez uczniów, zdradzony przez swojego przyjaciela, sponiewierany przez pogan, doświadcza tej ciemności, kiedy woła: „Boże mój, Boże, czemuś Mnie opuścił?”. To nie jest teatralne zawołanie kogoś, kto wie, że wszystko będzie dobrze. To krzyk człowieka, który jest pogrążony w największej ciemności – ciemności depresji. Na to wołanie Ojciec odpowiada milczeniem.

Tożsamością Jezusa jest to, że jest Synem Boga Ojca, a w czasie męki czuje się przez Niego opuszczony. Jezus nie wykrzykuje imion swoich uczniów, pytając, dlaczego Go opuścili. Rozumie, dlaczego ich przy Nim nie ma, ale nie rozumie, dlaczego opuścił Go Ojciec. To poczucie opuszczenia przez Boga jest gorsze niż ból fizyczny.

Naszym największym bólem jest czuć się oddalonym od Boga, nie czuć w sercu Jego obecności, nie czuć się Jego synem. I my wówczas wołamy: Boże mój, czemuś mnie opuścił? Dlaczego? Jaki jest tego cel? Czemu to ma służyć? Ale i nam Bóg nie odpowiada. Pogrążamy się w rozpaczy, bo zapominamy, że odpowiedzią będzie dopiero poranek wielkanocny. A do poranka wielkanocnego nie dochodzi się inaczej niż przez Wielki Piątek.

 

Stacja dziesiąta: Wstyd

Zbliż się do mnie i wybaw mnie;
uwolnij mnie przez wzgląd na moich wrogów!
Ty znasz moją hańbę,
mój wstyd i mą niesławę;
wszyscy, co mnie dręczą, są przed Tobą.
Hańba złamała moje serce i sił mi zabrakło,
na współczującego czekałem, ale go nie było,
i na pocieszających, lecz ich nie znalazłem. (Ps 69,19–21)

Bo [sfora] psów mnie opada,
osacza mnie zgraja złoczyńców.
Przebodli ręce i nogi moje,
policzyć mogę wszystkie moje kości.
A oni się wpatrują, sycą mym widokiem;
moje szaty dzielą między siebie
i los rzucają o moją suknię.
Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka;
Pomocy moja, spiesz mi na ratunek! (Ps 22,17–20)

Wszystko zostaje siłą odebrane Chrystusowi. Po tym, jak opuścili Go przyjaciele, po tym, jak skazano Go na śmierć, ubiczowano i włożono na Jego ramiona krzyż hańby. Nie ma już podziwu tłumów, które szły za Nim i słuchały Jego dobrej nowiny, nie ma zachwytu i wdzięczności tych, których uzdrawiał słowem i gestem. Teraz zostaje Mu odebrana również godność. Zostaje obnażony, a Jego szaty oprawcy dzielą między siebie.

Jezus jednak nie broni się przed odebraniem sobie tego wszystkiego, bo wie, że do zbawienia świata nie potrzebuje niczego. Chrystus nie przestaje być dla nas hojny, nie przestaje dawać. Z miłości do człowieka i dla jego zbawienia godzi się na śmierć krzyżową. Oddaje za nas swoje życie.

My natomiast ufamy rzeczom, które są od nas mniejsze, zamiast zaufać wielkiemu i kochającemu nas Bogu. Zniewala nas obsesja posiadania, a im więcej mamy, tym bardziej odgradzamy się od Boga, świata i ludzi. Tymczasem posiadanie nie tylko nie daje szczęścia, ale jest także przeciwieństwem miłości. Nikt nie jest tak bogaty jak człowiek, który niczego nie ma. Ponieważ dopiero ten, kto nic nie ma, może dać największy dar – siebie samego.

 

Stacja jedenasta: Wywyższenie

Na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalem wyleję Ducha pobożności. Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym. W owym dniu będzie wielki płacz w Jeruzalem, podobny do płaczu w Hadad-Rimmon na równinie Megiddo. […] W owym dniu wytryśnie źródło, dostępne dla domu Dawida i dla mieszkańców Jeruzalem, na obmycia grzechu i zmazy. (Za 12,10–11; 13,1)

„Patrzeć na tego, kogo przebili” – to jest nasze zadanie, kontemplować obnażone, bezbronne Ciało Chrystusa, Króla Wszechświata. Przybijany do Krzyża Pan Jezus modli się słowami: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). W chwili, kiedy spotyka Go to ogromne zło, w momencie, kiedy gwoździe przebijają Jego najświętsze Ciało, w tej najczarniejszej godzinie w historii świata, kiedy człowiek krzyżuje Boga, On nie przestaje się modlić i mówi: „Ojcze, przebacz im”.

Te słowa są aktualne w każdym momencie historii – Chrystus nigdy nie przestaje prosić Ojca, żeby ten przebaczył człowiekowi każde zło. Nie chce zemsty, nie chce, żeby zadających Mu ból spotkała sprawiedliwość, ale prosi, aby im przebaczono. Dlaczego? Bo nie wiemy, co czynimy. Nie możemy udawać, że jesteśmy w stanie zrozumieć wszystko w życiu. Jak często stajemy się więźniami zła, którego jesteśmy ofiarami. Chociaż chcę czynić dobro, w moim sercu jest również zło.

Czasem pytamy samych siebie: Jak mogłem to zrobić? Zło jest zawsze nielogiczne, nie da się go wytłumaczyć, nie da się go zrozumieć. Nie znamy konsekwencji zła, które wyrządzamy sobie i innym. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć, skąd się bierze, ono jest większe niż pojedynczy człowiek. Chrystus w momencie tego ogromnego bólu, który zgotował Mu człowiek, mówi, że nie chodzi o to, żeby zrozumieć – ale by przebaczyć. Nie da się żyć bez przebaczenia, bo kto nie umie przebaczać, ten nie będzie też umiał kochać. Przebaczenie to jedyna sensowna odpowiedź na zło, to jedyne, co daje nam prawdziwą wolność.

 

Stacja dwunasta: Wykonało się

Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam;
Ciebie pragnie moja dusza,
za Tobą tęskni moje ciało,
jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody.
W świątyni tak się wpatruję w Ciebie,
bym ujrzał Twoją potęgę i chwałę.
Skoro łaska Twoja lepsza jest od życia,
moje wargi będą Cię sławić.
Tak błogosławię Cię w moim życiu:
wzniosę ręce w imię Twoje. (Ps 63,2–5)

Wiszący na Krzyżu Mężczyzna, obnażony, zmaltretowany, z przebitymi rękami i nogami, z całym ciałem pokrytym ranami od biczowania, z twarzą zakrwawioną od korony cierniowej – oto obraz tego, do czego zdolny jest człowiek.

Ukrzyżowany Chrystus nie jest w stanie nic zrobić dla nikogo. Jego ręce i nogi są przybite, nie może oddychać, każde słowo wypowiada z ogromnym wysiłkiem. Nie może już pójść do tych, którzy są w ciemności grzechu, nie może wyciągnąć rąk nad wichurą, żeby się uciszyła, ani dotknąć tych, którzy potrzebują uzdrowienia, nie ma już siły, żeby nauczać o tym, że w Domu Ojca jest miejsce dla każdego.

A jednak, w tym momencie najbardziej objawia się wszechmoc Boga – w Jego bezsilności jest zbawienie świata. Bo jedyne, co ma, to Serce, które może kochać. Chrystus nawet w momencie śmierci nie przestaje dawać. Ostatkiem sił z Krzyża woła, że pragnie zbawienia człowieka, że pragnie, żeby człowiek był szczęśliwy.

W odpowiedzi człowiek podaje Chrystusowi ocet, czyli zepsute wino. Na tym polega największa tragedia człowieka, że na Bożą Miłość, na Boże pragnienie relacji człowiek może odpowiedzieć odrzuceniem.

Jesteśmy coraz bardziej uzależnieni od działania. Wydaje się nam, że własnymi siłami, wysiłkiem i zaangażowaniem możemy zapewnić sobie wszystko, czego potrzebujemy, co zapewni nam na tym świecie dostatek i bezpieczeństwo. W całym tym zatroskaniu zapominamy jednak, że to nie nasze działanie nas zbawia, a bycie przy Chrystusie, który darzy nas miłością aż po śmierć. Sensem życia nie jest żyć wygodnie, ale kochać. A miłość wiąże się z bólem…

 

Stacja trzynasta: Ciało

Idźcie, dzieci, idźcie,
ja zaś sama i opuszczona zostać muszę.
Zdjęłam szatę pokoju,
a przyoblekłam się w wór mojej modlitwy
i wołać będę do Przedwiecznego w czasie dni moich.
Miejcie ufność, dzieci, wołajcie do Boga,
a wyrwie was z mocy,
z ręki nieprzyjaciół.
Ja zaś z ufnością oddałam Przedwiecznemu wybawienie wasze
i rozradował mię Święty miłosierdziem,
jakie okaże wam prędko Przedwieczny, wasz Zbawca. (Ba 4,19–22)

Leją się łzy Matki i jak rosa nawadniają zeschłą ziemię. Leje się krew Syna i jak ziarno rzucone w ziemię przynosi owoc życia! Gęsta ciemność spowija całą ziemię i Józef z Arymatei z Drzewa Życia zdejmuje umęczone Ciało Chrystusa. Dawca Życia wstąpił na Krzyż, żeby ostatkiem sił wyciągnąć ręce nad światem w geście błogosławieństwa, a teraz Jego Ciało zostaje złożone w ramionach Matki. Jezus mógł użyć swojej Boskiej mocy, żeby ocalić swoje życie, ale gdyby ocalił siebie, nie mógłby ocalić nas.

W tej najczarniejszej godzinie w historii świat pogrąża się w ciemności. Ale jest ktoś, kto te ciemność rozjaśnia. Pod Krzyżem stoi Ta, która wiernie podążała za Jezusem przez całe Jego życie – Maryja, Matka Syna Bożego i Jego najlepsza uczennica. Tak jak kiedyś, w Betlejem, Maryja trzyma w rękach Zbawienie świata, ale inaczej niż kiedyś Chrystus nie może już podnieść ręki do Jej policzka.

Ostatnią rzeczą, o której chce myśleć Matka patrząca na cierpienie swojego Syna, jest ktoś inny, sprawy innych ludzi, ich codzienne zabieganie, niepewna przyszłość, mniejsze czy większe dramaty. A jednak z Krzyża Maryja usłyszała: „Oto syn Twój” (J 19,26). Jezus odchodząc do Ojca, nie zostawia nas samych. Daje Janowi i nam swoją Matkę za opiekunkę, która od początku do końca uczestniczy w zbawczej ofierze swojego Syna.

Tylko kto ocala innych, ocala również siebie. Albo zajmuję się tylko sobą i swoimi sprawami, albo kocham innych. Nie da się pogodzić skupienia na sobie, nawet w najbardziej trudnych chwilach, z prawdziwą miłością, której pragnienie głęboko żywi przecież każdy z nas. Takiej miłości do końca uczy nas Chrystus w czasie swojej męki, oddając nam w darze swoją Matkę. „Oto syn Twój”…

 

Stacja czternasta: Oczekiwanie

Któż zdoła utrwalić me słowa,
potrafi je w księdze umieścić?
Żelaznym rylcem, diamentem,
na skale je wyryć na wieki?
Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje,
na ziemi wystąpi jako ostatni.
Potem me szczątki skórą odzieje,
i ciałem swym Boga zobaczę. (Hi 19,23–26)

Grób nie jest ostatnim słowem.

„Dzisiaj będziesz ze Mną w Raju” – umierając obiecał Pokornemu Łotrowi Chrystus. To „dzisiaj” miało miejsce w dniu śmierci Jezusa i jest obietnicą, że ten tragiczny dzień wkrótce zmieni się w poranek wielkanocny. Nie ma innej drogi do pustego grobu, jak ta, która wiedzie przez drogę krzyżową.

Na ziemi w Wielką Sobotę panuje żałoba, ale w Otchłani już jest śpiewane radosne Alleluja – bo oto Chrystus zstępuje na samo dno ludzkiej nędzy, żeby Adama, zagubioną Owieczkę wziąć na Swoje ramiona, a wraz z nim całą upadłą ludzkość.

Chociaż Chrystus umierał ponosząc karę dla złoczyńcy, po śmierci urządzono Mu królewski pogrzeb. Woń mirry i aloesu, przyniesionych przez Nikodema staje się zapachem zmartwychwstania, a grób staje się miejscem, w którym rodzi się nowe życie – to tutaj na czuwaniu ma początek wspólnota Kościoła, uczniów, którzy wierzą, że śmierć nie może być końcem Misji Nauczyciela.

Wraz ze złożeniem Ciała Chrystusa do grobu kończy się Jego misja, a rozpoczyna się misja apostołów. Bóg ma wobec nas ogromne zaufanie, odchodzi bo wie, że sobie poradzimy. Być dojrzałym chrześcijaninem to być jak Ojciec, to znaczy swoją miłością i miłosierdziem świadczyć o tym, że cały świat jest przepełniony Bożą obecnością. Dzisiaj Pan Jezus daje nam konkretną odpowiedzialność, abyśmy teraz to my kontynuowali Jego dzieło, w wolności dzieci, pozostając sobą.

Ten, który ocala od śmierci wiecznej, zostaje złożony w Grobie. Ale grób nie jest ostatnim słowem. Ostatnim słowem jest zmartwychwstanie.

Autor rozważań i grafik: o. Przemysław Wysogląd SJ

]]>
Modlitwa o życie wg. rad ewangelicznych https://jezuici.pl/2024/02/modlitwa-o-zycie-wg-rad-ewangelicznych/ Fri, 02 Feb 2024 00:00:49 +0000 https://jezuici.pl/?p=88640 Jezu, mój Bracie, naucz mnie jak być człowiekiem. Naucz mnie jak być ubogim. Nie chcę się przywiązywać do rzeczy, ale być wolny żeby bardziej kochać. Pozwól mi być bliżej drugiego człowieka i daj mi siłę żebym mu pomógł, kiedy będę potrzebny. Żebym go nie zostawił, kiedy będzie dla mnie niewygodny… Kiedy będzie mnie za dużo […]]]>

Jezu, mój Bracie,
naucz mnie jak być człowiekiem.
Naucz mnie jak być ubogim.
Nie chcę się przywiązywać do rzeczy, ale być wolny żeby bardziej kochać.
Pozwól mi być bliżej drugiego człowieka
i daj mi siłę żebym mu pomógł, kiedy będę potrzebny.
Żebym go nie zostawił, kiedy będzie dla mnie niewygodny…
Kiedy będzie mnie za dużo kosztować…

Jezu, naucz mnie jak być pokornym.
Ty nigdy nie popatrzyłeś na nikogo z góry
i ja też nie chcę patrzeć wyniośle na moich braci i sióstr.
Chciałbym mieć w sobie więcej zrozumienia dla moich bliskich.
Pomóż mi, Panie.

Jezu, daj mi czyste i odważne serce,
abym widział, co jest dobre i miał siłę do tego dążyć.
Pozwól mi widzieć sprawy Twoimi oczami
i chodzić drogą Twoich przykazań.
Jezu, naucz mnie być posłusznym.

Chciałbym jak Ty ufać Ojcu.
Wierzę, że Jego wola, to najlepsze, co może mi się przytrafić.
Pomóż mi ją wypełnić.

 

Autor: Jakub Drzewicki SJ

]]>
Modlitwa o jedność chrześcijan https://jezuici.pl/2024/01/modlitwa-o-jednosc-chrzescijan/ Thu, 18 Jan 2024 09:02:29 +0000 https://jezuici.pl/?p=88280 Dzisiaj, 18 stycznia, zaczynamy Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. W tym roku przebiega pod hasłem „Będziesz miłował Pana, swego Boga…, a swego bliźniego jak siebie samego” (Łk 10,27). Jezuita Dominik Dubiel napisał modlitwę na tę okazję. Jej słowa mogą służyć pomocą do osobistej refleksji i modlitwy. Dobry Panie Boże, Twój Syn, a nasz Pan, Brat […]]]>

Dzisiaj, 18 stycznia, zaczynamy Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. W tym roku przebiega pod hasłem „Będziesz miłował Pana, swego Boga…, a swego bliźniego jak siebie samego” (Łk 10,27). Jezuita Dominik Dubiel napisał modlitwę na tę okazję. Jej słowa mogą służyć pomocą do osobistej refleksji i modlitwy.

Dobry Panie Boże,
Twój Syn, a nasz Pan, Brat i Przyjaciel, bardzo pragnął i modlił się, żeby Jego uczniowie „byli jedno”.
Ale patrząc na to jak bardzo jesteśmy podzieleni jako chrześcijanie, widać, że nie za bardzo nam to wychodzi.
To nie tylko podział na różne wyznania. Również wewnątrz naszych wspólnot tak wiele wzajemnej agresji, złośliwości, patrzenia na innych z góry, przekonania o własnej nieomylności.
I w ogóle tak jakby trochę przestaje nas to boleć. To o tyle niepokojące i dziwne, że każde rozdarcie między nami, jest przecież realnym rozdarciem Ciała Twojego Syna. Skoro otwarta rana nas mało boli, to znaczy, że w najlepszym razie jesteśmy nieprzytomni. W gorszym, że coś w nas umarło.
Ale Ty jesteś Bogiem Żywym.
Prosimy Cię bardzo, żebyś i nas ożywił. Żeby rozdarcia między nami nas bolały i zapalały do miłości, bo tylko miłość może nas ożywić i posklejać. Miłość pokorna, słuchająca, otwarta, wrażliwa, czuła, szukająca Prawdy, będącej jednocześnie Drogą i Życiem.
Bardzo o to prosimy w imię naszego Pana Chrystusa.
Amen.

 

Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan ma ponad stuletnią tradycję.  Odbywa się co roku między 18 a 25 stycznia, czyli między dawnym świętem katedry św. Piotra a świętem nawrócenia św. Pawła. W Polsce Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan poprzedzony jest Dniem Judaizmu w Kościele katolickim (17 stycznia), a kończy się w przeddzień Dnia Islamu w Kościele katolickim (26 stycznia).

]]>
Modlitwy na ostatnie dni Adwentu i Boże Narodzenie https://jezuici.pl/2023/12/modlitwy-na-ostatnie-dni-adwentu-i-boze-narodzenie/ Wed, 20 Dec 2023 12:22:22 +0000 https://jezuici.pl/?p=87862 Adwent O przyjście Jezusa Jezu Chryste, który jesteś drogą, prawdą i życiem, wołam do Ciebie. Jezu, Synu Boga Najwyższego, Ciebie anioł Gabriel zwiastował Maryi Dziewicy. Przybądź i króluj na wieki nad swoim ludem! Jezu, Ty jesteś Świętym Boga, Twoją obecnością rozradował się Jan Chrzciciel w łonie Elżbiety. Daj całemu światu radość zbawienia. Przybądź i króluj […]]]>

Adwent

O przyjście Jezusa

Jezu Chryste, który jesteś drogą, prawdą i życiem, wołam do Ciebie.

Jezu, Synu Boga Najwyższego, Ciebie anioł Gabriel zwiastował Maryi Dziewicy. Przybądź i króluj na wieki nad swoim ludem!

Jezu, Ty jesteś Świętym Boga, Twoją obecnością rozradował się Jan Chrzciciel w łonie Elżbiety. Daj całemu światu radość zbawienia. Przybądź i króluj na wieki nad swoim ludem!

Jezu, Zbawicielu, anioł objawił Twoje imię Józefowi, mężowi sprawiedliwemu. Przybądź i króluj na wieki nad swoim ludem!

Jezu, Światłości świata, Ciebie oczekiwał Symeon i wszyscy sprawiedliwi. Przybądź i króluj na wieki nad swoim ludem!

Jezu, Wschodzie, który nigdy się nie kończysz, Ciebie zapowiedział Zachariasz jako przychodzącego z wysoka. Przybądź i oświeć tych, którzy trwają w nieznajomości Ciebie. Amen.

 

Modlitwy wigilijne

Przed wieczerzą wigilijną

Przedstawiciel rodziny (P). Światło Chrystusa.

Domownicy (D). Bogu niech będą dzięki.

Czytanie (Łk 2,1–14):
W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Podążali więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Wtem stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. I rzekł do nich anioł: „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania”.

P. Dziś się Chrystus rodzi i na świat przychodzi, dlatego w ten uroczysty wieczór zbieramy się przy stole, by uświadomić sobie, że jesteśmy rodziną, która zaufała Bogu, obdarzającego nas miłością i pokojem. We wspólnej modlitwie prośmy Pana i Zbawiciela: O pokój, zgodę i miłość dla naszej rodziny, sąsiadów, przyjaciół.

D. Wysłuchaj nas, Jezu!

P. O szczęście, radość i nadzieję dla chorych, samotnych, ubogich.

D. Wysłuchaj nas, Jezu!

P. O radość wieczną dla naszych zmarłych bliskich (wymień imiona), których brakuje nam przy wigilijnym stole.

D. Wysłuchaj nas, Jezu!

P. Złączeni w miłości i pełni radości z narodzenia Syna Bożego odmówmy wspólnie modlitwę.
Ojcze nasz…

P. Boże, Ojcze nasz, który sprawiłeś, że ta święta noc zajaśniała blaskiem prawdziwej światłości Jednorodzonego Syna Twojego, daj nam moc, byśmy szczerym sercem i z głęboką wiarą przyjęli Jezusa narodzonego w Betlejem jako naszego Odkupiciela. Amen.

 

Boże Narodzenie

Litania na narodzenie Pańskie

Kyrie elejson. Chryste elejson.
Kyrie elejson.

Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże,
– zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Święta Trójco, Jedyny Boże,

Święta Maryjo,
– módl się za nami.
Święta Panno nad pannami,
Matko najczystsza,
Matko niepokalana,
Matko nienaruszona,
Matko najmilsza,
Matko przedziwna,

Przez trudy podróży Twojej z Nazaretu do Betlejem,
Przez Twoje poddanie się woli Boskiej,
Przez posłuszeństwo Twoje,
Przez miłość ubóstwa i cierpliwość Twoją,
Przez smutek Twój, kiedy Ci odmówiono gospody,
Przez smutek Twój, kiedyś do stajenki schronić się musiała,
Przez radość Twoją, kiedyś Zbawiciela świata urodziła,
Przez radość Józefa, Twego Oblubieńca,
Przez śpiewy Aniołów chwalących Boga,
Przez pokłon pasterzy,
Przez miłość, z którą Jezusa w żłóbku położyłaś,

Abyśmy przez pokutę odpuszczenie grzechów naszych otrzymać mogli,
Abyśmy przez umartwienie i skruchę
Twemu Synowi podobać się mogli,
Abyśmy przez życie w łasce przed Bogiem i ludźmi wzrastać mogli,
Abyśmy natchnieniom Boskim posłusznymi byli,
Abyśmy nieskończonych zasług Syna Twego uczestnikami się stali,

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

Módlmy się:

Boże, Ty sprawiłeś, że ta najświętsza noc zajaśniała blaskiem prawdziwej światłości; daj, abyśmy w niebie mogli uczestniczyć w radości Twojego Syna, którego tajemnicę Wcielenia poznaliśmy na ziemi. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

 

Uczczenie Dzieciątka i Maryi

Ty, który kiedyś mówiłeś z Mojżeszem na Synaju, przyjąłeś teraz w Niepokalanej Dziewicy ciało czyste, bo wolne od wszelkiego grzechu.

Ty, który kiedyś żywiłeś manną Izraela, teraz się żywisz mlekiem biednej Matki, która – o cudzie! – nie poznała męża.

Ty, który dawniej karciłeś monarchów, teraz, by wymknąć się z rąk złego króla, musisz uciekać nocą do Egiptu.

Ty, który zasiadasz na tronie wspaniałym, leżysz teraz na słomie w tym stajennym żłobie, kryjąc przed światem Twój Boski Majestat.

A my pełni wiary chwalimy Twą Matkę i Tobie, Dzieciątko, śpiewamy.

 

Z modlitewnika „Adwent. Boże Narodzenie”

]]>
Słowo na Adwent: Pusta przestrzeń miejscem oczekiwania https://jezuici.pl/2023/12/slowo-na-adwent-pusta-przestrzen-miejscem-oczekiwania/ Thu, 14 Dec 2023 13:49:32 +0000 https://jezuici.pl/?p=87800 Maryja to figura oczekiwania na przyjście Chrystusa poprzez przygotowanie pustej przestrzeni, w której będzie mógł zamieszkać. Paradoksalnie więc najważniejsze na tym obrazie jest białe prześcieradło, które trzyma Matka Boża. Białe jak pieluszki, w które otuli Dzieciątko. Białe jak płótna, w które zostanie zawinięte martwe Ciało Jezusa. Białe jak czysty obrus wyciągany raz w roku na […]]]>

Maryja to figura oczekiwania na przyjście Chrystusa poprzez przygotowanie pustej przestrzeni, w której będzie mógł zamieszkać. Paradoksalnie więc najważniejsze na tym obrazie jest białe prześcieradło, które trzyma Matka Boża. Białe jak pieluszki, w które otuli Dzieciątko. Białe jak płótna, w które zostanie zawinięte martwe Ciało Jezusa. Białe jak czysty obrus wyciągany raz w roku na wieczerzę wigilijną. Wreszcie białe jak Hostia, którą jest sam Chrystus – Bóg, który do nas przychodzi.

W czasach, gdy świat próbuje nas przekonać, że potrzebujemy coraz więcej przestrzeni (w związku z czym powinniśmy zamieniać mieszkania na większe, samochody na nowsze, a ubrania na modniejsze), gdy wokół nas powstają coraz większe centra handlowe czy biurowce, a my giniemy w miastach i metropoliach, chrześcijaństwo przypomina nam, że najważniejsza przestrzeń to ramiona ukochanej osoby, że to, co się liczy, to przestrzeń czułości i bliskości. Aby prawdziwie żyć, musimy rzucić się w ramiona kochającego Ojca, w ramiona Chrystusa, który dla nas wyciągnął ręce na krzyżu, w ramiona Ducha Pocieszyciela i Ożywiciela, w ręce Maryi, Matki, która troszczy się o swoje dzieci, i w ramiona drugiego człowieka. Tylko w ten sposób, powierzając siebie sobie nawzajem, będziemy dla świata – coraz bardziej pogrążającego się w rozpaczy – znakiem tego, że Bóg nas kocha i że ta miłość może nas uratować.

o. Przemysław Wysogląd SJ
Obraz: Matka oczekiwania, technika mieszana na deskach, 2022, o. Przemysław Wysogląd SJ

 

Rozważanie pochodzi z książki „Wiara rodzi się z patrzenia” autorstwa jezuity o. Przemysława Wysogląda. Książka zawiera medytacje biblijne ułożone według chronologii życia Chrystusa. Opowieści te są bogato ilustrowane obrazami autora, który jest zarazem duszpasterzem i utalentowanym artystą.

Książkę można nabyć w sklepie internetowym: Wydawnictwo WAM

]]>
Modlitwa z jezuitami w intencji konferencji klimatycznej COP28 https://jezuici.pl/2023/11/modlitwa-z-jezuitami-w-intencji-konferencji-klimatycznej-cop28/ Thu, 30 Nov 2023 12:17:03 +0000 https://jezuici.pl/?p=87346 Dzisiaj, 30 listopada 2023 r., w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich rozpoczęła się konferencja klimatyczna ONZ – COP28. W obradach, które potrwają do 12 grudnia, udział wezmą delegacje prawie 200 państw. Z tej okazji został ułożony Modlitewnik COP28 – zbiór specjalnie przygotowanych tekstów, który pomoże ci modlić się o powodzenie rozpoczynającej się 28. Konferencji Stron (COP28) […]]]>

Dzisiaj, 30 listopada 2023 r., w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich rozpoczęła się konferencja klimatyczna ONZ – COP28. W obradach, które potrwają do 12 grudnia, udział wezmą delegacje prawie 200 państw.

Z tej okazji został ułożony Modlitewnik COP28 – zbiór specjalnie przygotowanych tekstów, który pomoże ci modlić się o powodzenie rozpoczynającej się 28. Konferencji Stron (COP28) w Dubaju i pozwoli ci zgłębić tematy konferencji na poziomie duchowym. Teksty modlitw zostały przygotowane przez dwóch młodych jezuitów, pasjonujących się stworzeniem, jego ochroną i sprawiedliwością klimatyczną dla wszystkich ludzi: Xaviera de Bénazé SJ i Fabiana Moosa SJ, którzy zapraszają do towarzyszenia im każdego dnia w rozważaniu tematów konferencji przez Panem Bogiem i w duchu Ewangelii.

Modlitewnik jest częścią kampanii COP28@Home, będącej przygotowaniem do COP28, gdzie światowi przywódcy spotkają się i przez dwa tygodnie będą prowadzić kluczowe dyskusje na temat klimatu. Ta konferencja ONZ ma istotne znaczenie, biorąc pod uwagę krytyczną sytuację, jakiej doświadcza cały świat w związku ze zmianami klimatycznymi. Niedawna adhortacja apostolska papieża Franciszka „Laudate Deum” podkreśla znaczenie COP28 w kształtowaniu zrównoważonej przyszłości dla wszystkich.

Inicjatywa COP28@Home została przygotowana wspólnie przez Jesuit Eropean Social Centre, Jesuit Missions UK i Jesuit Centre for Faith and Justice i ma na celu informowanie i wspieranie ważnych kwestii klimatycznych przed i podczas zbliżającego się COP28. Bądź na bieżąco z kampanią na stronie internetowej JESC, aby dowiedzieć się o innych możliwościach zaangażowania się.

]]>
Litania do Wszystkich Świętych i Błogosławionych Towarzystwa Jezusowego https://jezuici.pl/2023/11/litania-do-wszystkich-swietych-i-blogoslawionych-towarzystwa-jezusowego/ Sun, 05 Nov 2023 08:00:18 +0000 https://jezuici.pl/?p=86840 Z okazji święta Wszystkich świętych i błogosławionych Towarzystwa Jezusowego. Bracia, Apostoł zachęca nas do nieustannej modlitwy (1Tes 5, 17): skierujmy więc do Boga nasze uwielbienie i prośby. Przyjdź Duchu Święty i ześlij nam z nieba promień Twego światła. Wzywajmy pomocy naszego Pana, Najświętszej Maryi Panny i wszystkich świętych Towarzystwa: Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson. […]]]>

Z okazji święta Wszystkich świętych i błogosławionych Towarzystwa Jezusowego.

Bracia, Apostoł zachęca nas do nieustannej modlitwy (1Tes 5, 17): skierujmy więc do Boga nasze uwielbienie i prośby.
Przyjdź Duchu Święty i ześlij nam z nieba promień Twego światła.
Wzywajmy pomocy naszego Pana, Najświętszej Maryi Panny i wszystkich świętych Towarzystwa:

Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu Świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Święta Trójco, Jedyny Boże,

Święta Maryjo, Królowo i Matko Towarzystwa Jezusowego, módl się za nami,
Święty Józefie, patronie Towarzystwa Jezusowego,
Święty Ojcze Ignacy, mistrzu rozeznawania duchowego,
Święty Franciszku Ksawery, pierwszy towarzyszu i patronie misji,
Święty Piotrze Faberze, pierwszy towarzyszu i mistrzu Ćwiczeń duchowych,
Święty Stanisławie Kostko, niestrudzony orędowniku nowicjuszy,
Święty Franciszku Borgiaszu, który wyrzekłeś się godności, by podążać za Chrystusem,
Święci Edmundzie Campion, Mikołaju Owen i towarzysze, męczennicy dla Chrystusa w Anglii,
Święci Alojzy Gonzago i Janie Berchmansie, patronowie młodzieży,
Święci Pawle Miki, Jakubie Kisai i Janie z Goto, męczennicy dla Chrystusa w Japonii,
Święci Piotrze Kanizy i Robercie Bellarminie, doktorzy Kościoła,
Święty Janie Ogilvie, męczenniku dla Chrystusa w Szkocji,
Święci Bernardynie Realino, Janie Franciszku Régis i Franciszku de Geronimo, apostołowie misji ludowych,
Święty Alfonsie Rodríguezie, radosny przewodniku w pokornej służbie,
Święci Melchiorze Grodziecki i Stefanie Pongraczu, męczennicy koszyccy,
Święci Rochu Gonzálezie, Alfonsie Rodríguezie i Janie del Castillo, apostołowie i męczennicy z Paragwaju,
Święci Janie de Brebeuf, Izaaku Jogues, Renato Goupil, Janie de la Lande i towarzysze, męczennicy dla Chrystusa w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych,
Święty Piotrze Klawerze, apostole niewolników,
Święty Andrzeju Bobolo, męczenniku dla Chrystusa w Polsce,
Święty Janie de Brito, męczenniku dla Chrystusa w Indiach,
Święty Klaudiuszu La Colombière, apostole nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusowego,
Święty Józefie Pignatelli, wierny ojcze naszych wygnańców,
Święci Leonie Ignacy Mangin, Modeście Andlauerze, Remigiuszu Isoré i Pawle Denn, męczennicy dla Chrystusa w Chinach,
Święty Józefie Mario Rubio, szafarzu duchowej pociechy,
Święty Albercie Hurtado, szczęśliwy budowniczy sprawiedliwości,
Święty Jakub Berthieu, męczenniku dla Chrystusa na Madagaskarze,
Święty Józefie de Anchieta, apostole Brazylii,
Wszyscy święci Towarzystwa Jezusowego, módlcie się za nami.
Błogosławiony Ignacy de Azevedo i Towarzysze, męczennicy dla Chrystusa w podróży do Brazylii,
Błogosławieni Tomaszu Woodhouse, Raulu Ashley i Towarzysze, męczennicy dla Chrystusa w Anglii,
Błogosławieni Rudolfie Acquaviva, Franciszeku Aranha, Piotrze Berno, Antoni Franciszku i Alfonsie Pacheco, męczennicy dla Chrystusa w Indiach,
Błogosławieni Jakubie de Salès i Wilhelmie Saultemouche, męczennicy Eucharystii we Francji,
Błogosławiony Dominiku Collins, świadku największej miłości w Irlandii,
Błogosławieni Karolu Spinola, Sebastianie Kimura, Franciszku Pacheco, Piotrze Kibe Kasui i Towarzysze, męczennicy dla Chrystusa w Japonii,
Błogosławiony Diego Ludwiku de San Vitores, męczenniku dla Chrystusa w Mikronezji,
Błogosławieni Julianie Maunoir, Antoni Baldinucci, Tyburcjuszu Arnaiz i Filipie Jeningen, apostołowie misji ludowych,
Błogosławiony Jakubie Bonnaud i Towarzysze, męczennicy dla Chrystusa w czasie rewolucji francuskiej,
Błogosławieni Józefie Imbert i Janie Mikołaj Cordier, męczennicy statków więziennych z Rochefort,
Błogosławiony Janie Beyzymie, przyjacielu trędowatych na Madagaskarze,
Błogosławiony Franciszku Gárate, zawsze gotowy pomagać innym,
Błogosławiony Tomaszu Sitjar i Towarzysze, męczennicy dla Chrystusa w Hiszpanii,
Błogosławiony Rupercie Mayerze, odważny głosie przeciwko totalitaryzmowi,
Błogosławiony Michale Pro, męczenniku dla Chrystusa Króla w Meksyku,
Błogosławiony Bernardzie de Hoyos, apostole Najświętszego Serca Jezusowego,
Błogosławiony Janie Sullivanie, przyjacielu ubogich w Irlandii,
Błogosławieni Janie Fausti, Danielu Dajani i Gjonie Pantalja, męczennicy dla Chrystusa w Albanii,
Błogosławiony Emilio Moscoso, męczenniku dla Chrystusa w Ekwadorze,
Błogosławiony Rutilio Grande, obrońco ubogich,
Błogosławiony Janie Antoni Solinas, męczenniku pojednania,
Wszyscy błogosławieni Towarzystwa Jezusowego,
Ojcowie i Bracia, Scholastycy i Nowicjusze Towarzystwa Jezusowego, którzy poprzedziliście nas w wyznawaniu wiary, módlcie się za nami.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

Módlmy się,

Boże, Ojcze naszego Pana Jezusa Chrystusa, który powołujesz nas, dobrze znając naszą słabość, doprowadź do pełni w Towarzystwie to, co rozpocząłeś w św. Ignacym i w tylu naszych świętych i błogosławionych współbraciach. Spraw, abyśmy wytrwale walczyli pod sztandarem krzyża. Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.

Błogosławmy Panu!
Bogu niech będą dzięki.

 

Główne zdjęcie: Office of Ignation Spirituality

]]>
Modlitwa o dobre wybory parlamentarne https://jezuici.pl/2023/09/modlitwa-o-dobre-wybory-parlamentarne/ Fri, 01 Sep 2023 08:31:57 +0000 https://jezuici.pl/?p=85678 Dobry Panie Boże, idą wybory. W naszej ojczyźnie robi się coraz bardziej nieprzyjemnie (nawet jeśli momentami raczej tragikomicznie). Proszę Cię więc za tymi, którzy w tych wyborach będą kandydować: żeby troszczyli się o dobro wspólne, byli uważni na najsłabszych, najbardziej bezbronnych i wykluczonych oraz traktowali na serio i szanowali wszystkich ludzi, niezależnie od ich poglądów. […]]]>

Dobry Panie Boże,
idą wybory.

W naszej ojczyźnie robi się coraz bardziej nieprzyjemnie (nawet jeśli momentami raczej tragikomicznie).

Proszę Cię więc za tymi, którzy w tych wyborach będą kandydować:
żeby troszczyli się o dobro wspólne, byli uważni na najsłabszych, najbardziej bezbronnych i wykluczonych
oraz traktowali na serio i szanowali wszystkich ludzi, niezależnie od ich poglądów.

Proszę Cię za dziennikarzy i publicystów, żeby pomagali nam rozglądać się w tym politycznym gąszczu,
zamiast podkręcać emocje i napuszczanie jednych na drugich.

No i proszę Cię za nas wszystkich, żebyśmy pamiętali, że człowiek to człowiek, a nie zbiór poglądów;
żebyśmy widząc Drugiego, widzieli Twoje dziecko, które bardzo kochasz, a nie naszego wroga,
tylko dlatego, że ma poglądy, z którymi się nie zgadzamy.
Żebyśmy umieli się spotykać, współpracować, spędzać czas, świętować i po prostu lubić się wzajemnie,
niezależnie od politycznych sympatii/antypatii.

Zachowaj nas, Panie Boże, od pogardy, agresji, złośliwości i ignorancji.
Daj nam ducha pokoju, cierpliwości, łagodności, serdeczności, troski i mądrości.

Bardzo proszę, Dobry Ojcze, przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Z góry dziękuję.

autor: Dominik Dubiel SJ

 
Obraz wygenerowany przez inteligencję sztuczną Bing

]]>
Nowenna do św. Ignacego Loyoli https://jezuici.pl/2023/07/nowenna-do-sw-ignacego-loyoli/ Fri, 21 Jul 2023 12:08:17 +0000 https://jezuici.pl/?p=84756 22 lipca rozpoczyna się nowenna do świętego Ignacego Loyoli – patrona rekolekcji, żołnierzy, matek oczekujących potomstwa i szczęśliwych porodów. Nowenna trwa 9 dni i kończy się 30 lipca, w przeddzień wspomnienia Świętego Ignacego, przypadającego 31 lipca.   O ODNOWĘ ŻYCIA – dzień 1 O święty ojcze Ignacy, który przez ochoczą i wspaniałomyślną ofiarę z siebie, […]]]>

22 lipca rozpoczyna się nowenna do świętego Ignacego Loyoli – patrona rekolekcji, żołnierzy, matek oczekujących potomstwa i szczęśliwych porodów. Nowenna trwa 9 dni i kończy się 30 lipca, w przeddzień wspomnienia Świętego Ignacego, przypadającego 31 lipca.

 

O ODNOWĘ ŻYCIA – dzień 1

O święty ojcze Ignacy, który przez ochoczą i wspaniałomyślną ofiarę z siebie, uczynioną na służbę Bogu Najwyższemu, dałeś nam przykład prawdziwego nawrócenia, spraw, abym i ja, idąc za natchnieniem Bożym, podjął(a) skuteczną odnowę mojego życia duchowego i jako gorliwy chrześcijanin współpracował w dziele odnowy Kościoła i świata. Niech Chrystusowa Ewangelia oraz przykład życia świętych Pańskich mnie w tym wspomagają. Chwała Ojcu… (3 razy).

P. Módl się za nami, święty ojcze Ignacy. W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się: Wszechmogący Wieczny Boże, który dla większego pomnożenia chwały Twojego Imienia, powołując założyciela zakonu jezuitów w szeregi Twoich świętych mężów, wzmocniłeś swój Kościół, spraw, abyśmy za przyczyną świętego Ignacego, wsparci jego pomocą, mogli żyć świątobliwie, wielbiąc Ciebie, Jedynego Boga, i razem z Jezusem i Jego świętymi zasłużyli na udział w chwale Twojego Królestwa. Ty, który żyjesz i królujesz przez wszystkie wieki wieków. Amen

 

O CZYSTOŚĆ CIAŁA I DUSZY – dzień 2

O święty ojcze Ignacy, który przez umartwienie oraz pracę nad sobą dałeś nam przykład szczerej pokuty i czujności nad swym ciałem, sercem i umysłem, spraw, abym się od ciebie nauczył(a) pokonywać pokusy rozbudzające ma zmysłowość oraz żyć w czystości serca i ciała w stanie, który obrałem(am). Umocnij mnie w podejmowaniu szczerej pokuty za wszystkie me grzechy tak, bym czystym i ochoczym sercem wielbił(a) Boga. Chwała Ojcu… (3 razy).

P. Módl się za nami, święty ojcze Ignacy. W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się: Wszechmogący Wieczny Boże, który dla większego pomnożenia chwały Twojego Imienia, powołując założyciela zakonu jezuitów w szeregi Twoich świętych mężów, wzmocniłeś swój Kościół, spraw, abyśmy za przyczyną świętego Ignacego, wsparci jego pomocą, mogli żyć świątobliwie, wielbiąc Ciebie, Jedynego Boga, i razem z Jezusem i Jego świętymi zasłużyli na udział w chwale Twojego Królestwa. Ty, który żyjesz i królujesz przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

O CHRZEŚCIJAŃSKĄ ODWAGĘ – dzień 3

O święty Ignacy, który przez swe pielgrzymowanie do sanktuariów maryjnych i do Ziemi Świętej oraz poprzez podjęte uczynki miłości wobec bliźnich dałeś nam przykład w znoszeniu trudów życia podjętych dla Chrystusa i Jego Matki Maryi Panny, spraw, abym naśladował(a) twoją bohaterską odwagę w dotarciu do celu pielgrzymowania oraz znosił(a) z chrześcijańską cierpliwością wszystkie krzyże, jakie życie mi przyniesie. Ty sam bądź mym nauczycielem i przewodnikiem w wierze. Chwała Ojcu… (3 razy).

P. Módl się za nami, święty ojcze Ignacy. W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się: Wszechmogący Wieczny Boże, który dla większego pomnożenia chwały Twojego Imienia, powołując założyciela zakonu jezuitów w szeregi Twoich świętych mężów, wzmocniłeś swój Kościół, spraw, abyśmy za przyczyną świętego Ignacego, wsparci jego pomocą, mogli żyć świątobliwie, wielbiąc Ciebie, Jedynego Boga, i razem z Jezusem i Jego świętymi zasłużyli na udział w chwale Twojego Królestwa. Ty, który żyjesz i królujesz przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

O WIERNOŚĆ W MODLITWIE – dzień 4

O święty Ignacy, który przez rozmyślanie o rzeczach Bożych i dar kontemplacji oraz przez uczenie modlitwy ludzi prostych stałeś się wzorem i mistrzem modlitwy chrześcijańskiej, spraw, abym i ja z uwagą i gorliwością przystępował(a) do codziennej modlitwy i lektury Pisma Świętego. Rozmyślając o rzeczach Bożych, wsparty(a) Bożą łaską, niech osiągnę obiecane mi wieczne zbawienie w Królestwie Boga, gdzie On króluje w swoim Majestacie z Najświętszą Maryją Panną i z wszystkimi świętymi. Chwała Ojcu… (3 razy).

P. Módl się za nami, święty ojcze Ignacy. W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się: Wszechmogący Wieczny Boże, który dla większego pomnożenia chwały Twojego Imienia, powołując założyciela zakonu jezuitów w szeregi Twoich świętych mężów, wzmocniłeś swój Kościół, spraw, abyśmy za przyczyną świętego Ignacego, wsparci jego pomocą, mogli żyć świątobliwie, wielbiąc Ciebie, Jedynego Boga, i razem z Jezusem i Jego świętymi zasłużyli na udział w chwale Twojego Królestwa. Ty, który żyjesz i królujesz przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

O POKORĘ – dzień 5

O święty Ignacy, który przez dogłębne poznanie siebie i umiłowanie pełnienia woli Bożej oraz poprzez obdarowanie przez Boga licznymi darami naturalnymi i nadprzyrodzonymi stałeś się wzorem doskonałej pokory praktykowanej w cichości serca, uproś i mnie przez swe wstawiennictwo u Najświętszego Boga cnotę pokory, będącą podstawą mego pełnego rozwoju ludzkiego i duchowego wzrostu w wierze. Niech za twoją przyczyną Jezus Chrystus daruje wszystkie me grzechy i obdarzy mnie wiecznym zbawieniem. Chwała Ojcu… (3 razy).

P. Módl się za nami, święty ojcze Ignacy. W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się: Wszechmogący Wieczny Boże, który dla większego pomnożenia chwały Twojego Imienia, powołując założyciela zakonu jezuitów w szeregi Twoich świętych mężów, wzmocniłeś swój Kościół, spraw, abyśmy za przyczyną świętego Ignacego, wsparci jego pomocą, mogli żyć świątobliwie, wielbiąc Ciebie, Jedynego Boga, i razem z Jezusem i Jego świętymi zasłużyli na udział w chwale Twojego Królestwa. Ty, który żyjesz i królujesz przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

O ZAUFANIE BOŻEJ OPATRZNOŚCI – dzień 6

O święty Ignacy, który przez swą ufność pokładaną jedynie w Bogu dałeś nam wspaniały wzór całkowitego poddania się woli Bożej, spraw, abym i ja zachęcony(a) twoim przykładem potrafił(a) zaufać Bożej Opatrzności we wszystkich doświadczeniach, jakie mnie spotkają, i w przeciwnościach życia i bym nigdy nie zwątpił(a) w Bożą dobroć i miłosierdzie względem mnie i wszystkich ludzi, którzy ufnie Go wzywają i szczerze o to proszą. Chwała Ojcu… (3 razy).

P. Módl się za nami, święty ojcze Ignacy. W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się: Wszechmogący Wieczny Boże, który dla większego pomnożenia chwały Twojego Imienia, powołując założyciela zakonu jezuitów…

 

O SŁUŻEBNĄ MIŁOŚĆ – dzień 7

O święty Ignacy, który od Boga doznałeś nadzwyczajnej łaski oświecenia umysłu, aby zgłębić i przeniknąć tajniki naszej wiary, wyjednaj i mnie lepsze poznanie Bożych zamysłów w mym życiu. Niech ogień płonący w twym sercu pociąga mą duszę i umysł do Boga, abym kierował(a) ku Niemu moje życie i miłował(a) Go przede wszystkim w naszych bliźnich – siostrach i braciach. Ty sam bądź mym orędownikiem przed Chrystusem Panem, któremu ufam i wierzę. Chwała Ojcu… (3 razy).

P. Módl się za nami, święty ojcze Ignacy. W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się: Wszechmogący Wieczny Boże, który dla większego pomnożenia chwały Twojego Imienia, powołując założyciela zakonu jezuitów w szeregi Twoich świętych mężów, wzmocniłeś swój Kościół, spraw, abyśmy za przyczyną świętego Ignacego, wsparci jego pomocą, mogli żyć świątobliwie, wielbiąc Ciebie, Jedynego Boga, i razem z Jezusem i Jego świętymi zasłużyli na udział w chwale Twojego Królestwa. Ty, który żyjesz i królujesz przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

O ZATROSKANIE O ZBAWIENIE DUSZ – dzień 8

O święty Ignacy, który przez swoją troskę o zbawienie ludzi oraz przez poniesione dla nich trudy apostolskie i prace ewangelizacyjne stałeś się chwalebnym przykładem i wzorem nadzwyczajnej gorliwości, wyjednaj mi, abym i ja stał(a) się twoim naśladowcą w czynieniu dobra i bym wszędzie, gdzie przyjdzie mi żyć i świadczyć o Bogu, gorliwie zabiegał(a) o zbawienie nie tylko mojej duszy, ale i wszystkich ludzi szczerze szukających prawdziwego Boga. Chwała Ojcu… (3 razy).

P. Módl się za nami, święty ojcze Ignacy. W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się: Wszechmogący Wieczny Boże, który dla większego pomnożenia chwały Twojego Imienia, powołując założyciela zakonu jezuitów w szeregi Twoich świętych mężów, wzmocniłeś swój Kościół, spraw, abyśmy za przyczyną świętego Ignacego, wsparci jego pomocą, mogli żyć świątobliwie, wielbiąc Ciebie, Jedynego Boga, i razem z Jezusem i Jego świętymi zasłużyli na udział w chwale Twojego Królestwa. Ty, który żyjesz i królujesz przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

O ŻARLIWĄ MIŁOŚĆ BOGA – dzień 9

O święty Ignacy, który przez rozgrzane serce miłością do Boga oraz do bliźnich pragnąłeś zbawienia wszystkich ludzi, uproś i mnie pomoc oraz łaskę, abym miłował(a) Boga ze wszystkich sił, z całego serca i całym swoim umysłem, służąc Mu poprzez dążenie do świętości w moim życiu. Spraw też, abym czynił(a) jak najwięcej dobra dla moich sióstr i braci oraz bym zasłużył(a) na przebywanie w wieczności przy Najświętszym Majestacie Boga wraz z tobą i ze wszystkimi świętymi. Chwała Ojcu… (3 razy).

P. Módl się za nami, święty ojcze Ignacy. W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się: Wszechmogący Wieczny Boże, który dla większego pomnożenia chwały Twojego Imienia, powołując założyciela zakonu jezuitów w szeregi Twoich świętych mężów, wzmocniłeś swój Kościół, spraw, abyśmy za przyczyną świętego Ignacego, wsparci jego pomocą, mogli żyć świątobliwie, wielbiąc Ciebie, Jedynego Boga, i razem z Jezusem i Jego świętymi zasłużyli na udział w chwale Twojego Królestwa. Ty, który żyjesz i królujesz przez wszystkie wieki wieków. Amen.

 

Na stronie Wydawnictwa WAM można nabyć modlitewnik „Litania i nowenna do Świętego Ignacego Loyoli”. Do modlitwy do św. Ignacego szczególnie zaproszone są matki oczekujące potomstwa, a także małżeństwa, które chcą prosić Boga o dar rodzicielstwa.

Książka ta może Ci służyć pomocą w żarliwej modlitwie o uproszenie daru życia i może rozpalić Twe serce ufnością we wstawiennictwo św. Ignacego Loyoli. Módl się za jego przyczyną do Boga, a On – jeśli będzie taka Jego wola – sprawi, że Twoja wiara zostanie nagrodzona darem nowego życia, – pisze ks. Stanisław Groń SJ w nocie o książce.

]]>
Myśli kilka na temat aktualności Ćwiczeń Duchowych https://jezuici.pl/2023/07/mysli-kilka-na-temat-aktualnosci-cwiczen-duchowych/ Wed, 19 Jul 2023 14:31:19 +0000 https://jezuici.pl/?p=84683 Eugeniusz Bogusz SJ Odosobnienie jest gwarantem duchowej przemiany, uczy bycia sobą, a zdolność do przeżywania samotności jest wyrazem duchowej dojrzałości. Dojrzałość ta ze swojej strony pozwala uczynić z Ćwiczeń plan, wedle którego człowiek stopniowo wprowadzany jest w „wewnętrzne poznanie” Miłości, która dla chrześcijanina jest najbardziej wskazanym darem. Aktualność Ćwiczeń duchowych można zgłębiać na różne sposoby, […]]]>

Eugeniusz Bogusz SJ

Odosobnienie jest gwarantem duchowej przemiany, uczy bycia sobą, a zdolność do przeżywania samotności jest wyrazem duchowej dojrzałości. Dojrzałość ta ze swojej strony pozwala uczynić z Ćwiczeń plan, wedle którego człowiek stopniowo wprowadzany jest w „wewnętrzne poznanie” Miłości, która dla chrześcijanina jest najbardziej wskazanym darem.

Aktualność Ćwiczeń duchowych można zgłębiać na różne sposoby, w zależności od tego, jaka semantyka będzie stała za tym pojęciem. W tej krótkiej pracy chciałbym odnieść się do tego, co osobiście uznaję w ĆD za najbardziej aktualne. To nie studium supozycji, lecz dzielenie się moimi spostrzeżeniami i przemyśleniami. Od lat obserwuję pełne obłożenie jezuickich domów rekolekcyjnych i muszę się zgodzić z wybitnym o. Joachimem Badenim OP, że szkoła ignacjańska przypuszczalnie jest najważniejszą szkołą w Kościele Katolickim. Warto więc pochylić się nad problematyką obecnego wymiaru ĆD.

Właściwie całość podjętego zagadnienia można by zamknąć w jednym zdaniu: Jeżeli rekolekcje ignacjańskie przybliżają ludzi do Boga – tak, są one aktualne. Sama „aktualność” kojarzy mi się z czymś ponadczasowym, fundamentalnym i wiążącym jak prawa fizyki. Są rzeczy aktualne, czyli modne w konkretnej chwili, są też aktualne niezależnie od tej chwili – uniwersalne. Tu nasuwa się na myśl pewien tekst z Biblii: […] nic więc nowego nie ma pod słońcem (Koh 1, 9b). Rzeczy fundamentalne, czy nawet rudymentarne, zawsze wracają do łask i w tym kontekście należy oceniać dzieło św. Ignacego. ĆD nie były przecież w XVI w. nowością w wymiarze ogólnej judeochrześcijańskiej eksperiencji. Sam Chrystus odbył swoiste rekolekcje podczas czterdziestodniowego postu: w ciszy, modlitwie, pokucie, strapieniu i pocieszeniu, rozeznawaniu duchów oraz w podejmowaniu „wyboru”. W gruncie rzeczy nawrócony Bask strawestował słynną sentencję Zbawiciela: „Gdy ty się modlisz, wejdź do swego mieszkania, zamknij za sobą drzwi i módl się do Ojca, który jest w ukryciu. A twój Ojciec, który widzi także to, co ukryte, nagrodzi ciebie” (Mt 6, 6). Nikt nie wymyślił bardziej ponadczasowego imperatywu dotyczącego duchowego wzrostu, za nim poszedł i św. Ignacy w swej książeczce. W niej każde słowo wypływa z jego głębokich modlitewnych doświadczeń, to nie jest kolejna nudna scholastyczna elukubracja czy epigońska „chwilówka”, lecz dzieło tętniące życiem. Pasuje przy tej okazji rosyjskie  słowo выстраданная, czyli „wymordęgowana” – która jest wynikiem niesfałszowanych osobistych przeżyć, oparta poniekąd na właściwej (filoz.) empirii. Zatem śmiało Ćwiczenia można uznać za podręcznik chrześcijańskiego życia, który opiera się na rzeczach zasadniczych i zawsze aktualnych. Im chciałbym poświęcić nieco uwagi.

Pustynia

Ojciec Adam Żak SJ zauważył kiedyś, że za sukcesem ĆD w Polsce stoi „stan spragnienia” społecznego – pewna „pustynia”, która wskazuje na potrzebę czegoś ważnego po okresie totalitaryzmu. Osobiście rozszerzyłbym to na każdy okres historyczny i każdą przestrzeń geopolityczną. Człowiek jest przede wszystkim duchem (posiadającym duszę i żyjącym w ciele), który niezależnie od okresu historycznego zawsze szukał i będzie szukać doznań pozamaterialnych. Taki duch tak długo pozostaje w „pustyni”, aż znajdzie przynajmniej „oazę” (substytuty religii) lub dotrze do „Ziemi Obiecanej” (Prawda). Około 500 lat temu jedną z dróg wychodzenia z owej „duchowej posuchy” zaproponował uparty Pielgrzym z Loyoli.

Dzisiaj mówi się o wielopłaszczyznowym kryzysie w Kościele Katolickim. W mojej opinii, Kościół będzie niejako zmuszony (jak za Lutra) do reformy, co przyczyni się do rozkwitu mistyczno-charyzmatycznego wymiaru eklezjalnego organizmu. Duchowość ignacjańska mieści się w tej najbardziej życiodajnej formacji katolicyzmu, ona realnie prowadzi do Boga i przyciąga ludzi do Kościoła. Wiadomo, że apostazja sensu stricto nie jest obecnie zbyt częsta, wielu katolików po prostu czuje rozczarowanie Kościołem jako instytucją, jest znużona  abstrakcyjnym, infantylnym i „martwym klerykalnym językiem”, rytualizmem oraz brakiem Bożego ożywienia w realnym życiu. Praktyki religijne w takim „martwym” środowisku najczęściej są właśnie „pustynią”. Głębokie pragnienie zaspokojenia duchowego głodu zawsze będzie jednak kierować ku rzeczom niebiańskim, a takich nie brakuje w absolutnie praktycznym „programie treningowym” św. Ignacego.

Cisza

Dzisiaj cisza i milczenie stają się chyba najbardziej wskazanymi elementami ĆD. W moim odczuciu, patrząc epokowo, akcenty w ich odprawianiu przesunęły się z treści na warunki, ze szczególną rolą wyciszenia (miłośnicy nonteistycznych prądów poszli tu chyba nawet za daleko, np. o. Robert Kennedy SJ). Pierwotnie Ćwiczenia skierowane były w większości do ludzi nieumiejących czytać, dlatego tak ważnymi narzędziami metodycznymi były prosta treść i wyobraźnia. Natomiast obecnie żyjemy w erze przesytu treści (najważniejszych polskich przekładów Biblii jest aż 17!). Współczesny student ma zdecydowanie większą wiedzę od średniowiecznych teologów, którzy częstokroć mieli dostęp do zaledwie kilku książek drukowanych. Dzisiaj „cała” wiedza świata jest dostępna w małym smartfonie. Wiemy też, że niektórzy rekolektanci są bardziej kompetentni od swych duszpasterzy.

W takich warunkach zapewnienie ciszy staje się pierwszoplanową koniecznością podczas Ćwiczeń. Jest ona niezbędna nie w celu konceptualizacji czy przyswojenia wiedzy, tylko dla wyłączenia wyświetlanego w mózgu współczesnego człowieka przeładowanego obrazkami i myślami „filmu”. Bez ciszy i milczenia nie da się ujawnić zarówno dobrych, jak i złych zamysłów serca, nad którymi z taką przenikliwością zatrzymywał się św. Ignacy. Dzisiaj musimy „temperować” wyobraźnię i limitować informacje, żeby osiągnąć właściwe efekty rekolekcyjne.

Spotkanie z Nim

Jak to pięknie ujął o. Léo Scherer SJ: Książeczka Ćwiczeń […] odsyła do owej milczącej historii rozgrywającej się między odprawiającym rekolekcje a Bogiem […]. Ta historia niekoniecznie musi być milcząca, ale najważniejsze, że ona w ogóle zostaje zainicjowana, w niej się zaczyna prawdziwa communio cum Deo. Rzecz jasna, że źródłem duchowości chrześcijańskiej nie są rekolekcje ignacjańskie, lecz Ewangelia. Tak naprawdę właśnie Dobra Nowina – uniwersum przesłania objawionego Boga na ziemi – dodaje swoistego impetu i witalności Ćwiczeniom. Nic tak nie przemienia człowieka jak obecność Stwórcy i obcowanie z Jego Słowem, które jak miecz obosieczny przenika do „rozdzielenia ducha i duszy”. Pismo Święte jest chyba
najłatwiejszym narzędziem do „zapoznania” się z Bogiem, lecz astronom, który w najlepszy z teoretycznych sposobów poznał Marsa, najgłębszą radość może skosztować wyłącznie lądując na owej planecie, przeżywając to sercem, intelektem, emocjami, wolą, wyobraźnią, uczuciami i nawet ciałem. Tak, Bóg jest zawsze i wszędzie tam, gdzie my, ale najgłębszą rozkosz oferuje wtedy, gdy swoją personalną uwagę skupia na nas!

Wyjście do żywego Boga z własnej inicjatywy jest najwyborniejszą wartością ĆD. Zresztą sam ich twórca spotkanie z Nim uznaje za główny ich cel. Jeżeli wchodzi się w nie wielkodusznie – nie pozostaje się zawiedzionym. Wielu wiernych traktuje jednak modlitwę jako obowiązek zlecony przez duchownych, konieczną daninę lub jako spotkanie Władcy z niewolnikiem. Dlatego w naszych czasach w celu przywrócenia wiary w Boga tak wskazane są właśnie ĆD i to nie tylko w wypadku neofitów, lecz i „sfaryzeizowanych” lub „spoganizowanych” rzesz chrześcijan.

Spotkanie ze sobą

W rozmowach na temat ĆD często wspomina się o dialogu niedyrektywnym. Sporo o tym pisał o. Franz Jalics SJ, więc nie zgłębiając tematu, chciałbym tylko podkreślić, że celem relacji odprawiającego z dającym rekolekcje nie jest sam dialog, lecz umożliwienie rekolektantowi spotkania z samym sobą. W pierwszej uwadze ĆD autor podaje, że całość rekolekcji ma prowadzić do uporządkowania swojego życia. W Ćwiczeniach chodzi m.in. o przemianę, nawrócenie, przewartościowanie światopoglądu, a to się nie dokona bez udziału całego człowieka z duchem, intelektem i ciałem. Rekolekcjonista nie może narzucać odprawiającemu kierunku duchowej przemiany, to wola ostatniego jest za to odpowiedzialna. Wejście w siebie prowadzi do spotkania z Bogiem. Nie ma też podejmowania życiowych decyzji – „wyboru” – bez kontaktu z własnym „ja”. To jest szczególnie ważne, albowiem współczesny człowiek przeładowany „obrazami doczesności” częstokroć ma problemy z wchodzeniem do swojego wnętrza, by zobaczyć swą „wielkość i nędzę”. A wiemy przecież, że powołanie chrześcijanina polega na urzeczywistnieniu tego, do czego Bóg go wewnętrznie nakłania.

Wgląd w siebie pomaga człowiekowi osiągnąć największą cnotę – umiejętność stawania w prawdzie, ona z kolei uczy patrzenia na siebie oczami Boga. Jesteśmy podobni do Stwórcy – to najważniejsza prawda o nas; człowiek nie jest w pierwszym rzędzie grzesznikiem, lecz, mówiąc językiem Księgi Rodzaju, kimś „bardzo dobrym”. Winniśmy codziennie badać i eksplorować swoje „dobro”, duchową głębię i rozwijać nawet rozumowy nawyk autorefleksji. Tego właśnie uczą rekolektanta ĆD – (sporego) wysiłku duchowego i intelektualnego.

Nagroda

Jesteśmy dziećmi Boga i częstokroć przychodzimy do Niego interesownie, nie powinniśmy tego wypierać w sobie, przecież i w tym zakresie zachowujemy podobieństwo do Niego. Czy istnieje przyjaźń bez dawania i przyjmowania? Tu się znowu kłania wspomniana wyżejkwestia wyciszenia. Im bardziej dusza nasza jest samotna i odosobniona, tym bardziej staje się sposobna do tego, by się przybliżyć do Stwórcy i Pana swego i dosięgnąć Go. A im bardziej tak Go dosięga, tym bardziej usposabia się do przyjmowania łask i darów od Jego Boskiej i najwyższej Dobroci – pisze św. Ignacy [ĆD, 20b]. Innymi słowy, im więcej pozwalamy sobie być ze sobą sam na sam, tym łatwiej nam zbliżyć się do Boga, a On zawsze przychodzi z darami. „Ojciec, który widzi także to, co ukryte, nagrodzi ciebie”…

Odosobnienie jest gwarantem duchowej przemiany, uczy bycia sobą, a zdolność do przeżywania samotności jest wyrazem duchowej dojrzałości. Dojrzałość ta ze swojej strony pozwala uczynić z Ćwiczeń plan, wedle którego człowiek stopniowo wprowadzany jest w „wewnętrzne poznanie” Miłości, która dla chrześcijanina jest najbardziej wskazanym darem.

Autentyczność

Papież Pius XII trafnie podkreślił warunek sine qua non do tego, by Ćwiczenia spełniały zadania postawione przez założyciela Towarzystwa Jezusowego, jest to zachowanie ich autentyczności. Jest to największe wyzwanie dla współczesnych jezuitów. Niestety, część duchowieństwa nie dostrzega uniwersalności i integralności ĆD i próbuje nadać im „nowatorski”, „postępowy” czy jakiś tam jeszcze charakter. Warto pamiętać, że te „unowocześnienia” to nie reklamowy rebranding, lecz odbieranie Ćwiczeniom autentyczności. Rekolekcje nie mogą nazywać się ignacjańskie, kiedy połowa zasad ich odprawiania jest zaszczepiona np. z tybetańskich szkół medytacyjnych. Mimo że obecnie różne „eklektyczne” szkoły medytacji cieszą się powodzeniem, jestem przeciwnikiem synkretyzmu w sferze religijnej. Wierzę w czysty prozelityzm i całkowitą konwersję, wierzę, bo mamy ogrom pięknych przykładów nawróceń na chrześcijaństwo. Słowo Boże nie potrzebuje aktualizacji, by przemieniać ludzi, ono nie przestaje działać dziś ze skutecznością nadaną mu przez Boga przy stworzeniu świata.

Owszem, przez niespełna 500 lat ĆD były poddawane przeróżnym interpretacjom (co dopuszczał sam św. Ignacy poprzez tzw. adaptację), ale działo się to w „hermetycznym” kościelnym środowisku. Takie „odświeżenia” nie tylko im nie zaszkodziły, lecz odsłoniły nowe warstwy, które przez stulecia zawsze miały ludziom wiele do przekazania. ĆD to przecież szkoła modlitwy, a nie dzieło literackie, to droga do tego, co w chrześcijańskiej duchowości jest podstawą: kontemplacja, zachwyt i patrzenie na rzeczywistość.

* * *
Z wiekiem staję się coraz większym minimalistą, także w sferze duchowej. Może dlatego, że cała złożoność świata w Bożej obecności gdzieś rozmywa się i znika; wielkość chrześcijańskiej duchowości sprowadza się wtedy do jednej prostej sentencji: kochaj Boga całym sobą, a bliźniego jak siebie samego. Ot i cała filozofia. Ciekawą myśl wyraził niegdyś rabin Nachman z Bracławia: Wiedz, że służyć Bogu można w dowolny sposób. Lecz im słabsza wiara, tym częściej ludzie zwracają się ku bardziej złożonym i trudnym sposobom służenia. Subtelne westchnienie płynące z głębi serca znaczy więcej niż tomy teologii i pobożne praktyki religijne. Dlatego chciałoby się powiedzieć, że najbardziej aktualnym punktem Ćwiczeń jest Kontemplacja dla uzyskania Miłości – prawdziwa droga zawierzenia Bogu wszystkiego i „znajdowania Boga we wszystkich rzeczach”. Chrześcijanin, który rzeczywiście kroczy ścieżką ukazaną w tej małej książeczce, jest zwyczajnie zatopiony w Bogu, który jest źródłem wszelkiego życia. Jak pisał o. James Martin SJ, to zatopienie sprawia przynajmniej tyle, że wszystko, co nastąpi później, będzie się wydawało łatwiejsze…

 

Eugeniusz Bogusz SJ – jezuita, ur. w 1983 r. w Grodnie (Białoruś), scholastyk, dr nauk humanistycznych, specjalista w zakresie historii ruchów ewangelikalnych, manager z dużym doświadczeniem biznesowym.

]]>
Litania za Ukrainę: Matko schodzących do schronu https://jezuici.pl/2022/04/litania-za-ukraine-matko-schodzacych-do-schronu/ Fri, 08 Apr 2022 19:45:37 +0000 https://jezuici.pl/?p=75528 Wojna w Ukrainie niesie ze sobą okrucieństwa i ludzkie tragedie. Dzieją się one na naszych oczach za sprawą obudzonych na nowo demonów przeszłości. Musimy objąć modlitwą zarówno naród ukraiński, jak i rosyjski. Musimy szturmować Niebo. Na kanale „Modlitwa w drodze” pojawiła się najnowsza kompozycja młodego jezuity i muzyka, Dominika Dubiela SJ: „Litania za Ukrainę”. To […]]]>

Wojna w Ukrainie niesie ze sobą okrucieństwa i ludzkie tragedie. Dzieją się one na naszych oczach za sprawą obudzonych na nowo demonów przeszłości. Musimy objąć modlitwą zarówno naród ukraiński, jak i rosyjski. Musimy szturmować Niebo. Na kanale „Modlitwa w drodze” pojawiła się najnowsza kompozycja młodego jezuity i muzyka, Dominika Dubiela SJ: „Litania za Ukrainę”. To utwór, który zbiera trudne uczucia i myśli związane z tym, co się dzieje. Autor przemienia je w modlitwę.

„Matko schodzących do schronu / Królowo zburzonych cerkwi / O pani drżących ze strachu i zimna”. Litania za Ukrainę wbija się w serce i otwiera duszę! Posłuchaj!

– Nie da się pogodzić z tym, co dzieje się z Ukrainą od początku tej zbrodniczej wojny, która przekształciła się w ludobójstwo. Nawet modlić się trudno. Najbardziej intymną i szczerą modlitwę, jaka urodziła się gdzieś w sercu, przetłumaczyłem na proste słowa i dźwięki, o których wykonanie poprosiłem moich przyjaciół, którzy czują rzeczywistość podobnie. Tak powstała „Litania za Ukrainę”, którą chcemy się pomodlić za naszych przyjaciół z Ukrainy i za cały ich cierpiący naród. Mam nadzieję, że wszystkim słuchającym, ta pieśń przyniesie odrobinę pokoju – pisze na swoim Facebooku Dominik Dubiel SJ, autor tekstu i muzyki.

W nagraniu wzięli udział: Kasia Bogusz, Rafał Maciejewski, Dawid Czernik (skrzypce), Mateusz Dudek (akordeon), Mateusz Frankiewicz (kontrabas).

Autorką fotografii wykorzystanej w grafice jest Kamila Kansy (Laura Makabresku).

 

]]>
Kult Serca Jezusa w centrum duchowości ignacjańskiej https://jezuici.pl/2020/02/kult-serca-jezusa-w-centrum-duchowosci-ignacjanskiej/ Mon, 10 Feb 2020 10:57:57 +0000 https://jezuici.pl/?p=57740 W styczniu 2020 roku koordynatorzy Światowej Sieci Modlitwy (Apostolstwo Modlitwy) spotkali się w Rzymie, aby modlić się razem i rozmawiać o wspólnocie modlitwy oraz wspieraniu papieża Franciszka w jego intencjach modlitewnych. Podkreślali potrzebę formowania ludzi na Drodze Współczującego Serca. Koncentrowanie się na Sercu Jezusa, na Jego stylu i na Jego gestach miłości, jest istotnym elementem […]]]>

W styczniu 2020 roku koordynatorzy Światowej Sieci Modlitwy (Apostolstwo Modlitwy) spotkali się w Rzymie, aby modlić się razem i rozmawiać o wspólnocie modlitwy oraz wspieraniu papieża Franciszka w jego intencjach modlitewnych.

Podkreślali potrzebę formowania ludzi na Drodze Współczującego Serca.

Koncentrowanie się na Sercu Jezusa, na Jego stylu i na Jego gestach miłości, jest istotnym elementem duchowości ignacjańskiej. Kult Serca Jezusa był szczególnie bliski ojcu Pedro Arrupe i dziś powracamy ze zdwojoną siłą do tej teologii czułego Serca Zbawiciela, która otwiera nas na potrzeby cierpiących braci i sióstr. Pomaga wcielić w życie misję współodczuwania z najbardziej pokrzywdzonymi i opuszczonymi oraz wzmacnia wspólnotę modlitwy wokół comiesięcznych intencji papieża Franciszka.

Uczestnicy spotkania wrócili do swoich krajów, aby rozpowszechniać i umacniać „Drogę Serca”  pomagając swoim wspólnotom i parafiom w wejściu w to duchowe doświadczenie chrześcijańskiej czułości poprzez różne formy modlitwy za najuboższych tego świata. Po roku spotkają się ponownie, aby podzielić się nowymi doświadczeniami łączenia modlitwy ze służbą oraz owocami towarzyszenia ludziom w formowaniu serc na wzór Serca Jezusa. Wkrótce rozpoczną się spotkania formacyjne na różnych kontynentach. Zaangażują się w to koordynatorzy Światowej Sieci Modlitwy, w tym Apostolstwo Modlitwy i Młodzieżowy Ruch Eucharystyczny.

Na podstawie sjcuria.global

Fotos: jesuits.global

]]>
Jezuita musi być ubogi – przesłanie Ojca Pedro Arrupe https://jezuici.pl/2019/02/jezuita-musi-byc-ubogi/ Sat, 09 Feb 2019 11:56:05 +0000 https://jezuici.pl/?p=50250 Jezuita musi być zawsze ubogi w duchu i w swoim sercu musi zawsze tęsknić za ubogim życiem. Fragmenty wciąż aktualnego listu ojca Pedro Arrupe skierowanego do ojca Vincenta D’Souza, przełożonego Prowincji Goa-Poona w Indiach dnia 8 stycznia 1973. Słowa śp. Generała jezuitów, kandydata na ołtarze, pokazują jak ważny jest w zakonie jezuitów ślub ubóstwa.  Drogi […]]]>

Jezuita musi być zawsze ubogi w duchu i w swoim sercu musi zawsze tęsknić za ubogim życiem.

Fragmenty wciąż aktualnego listu ojca Pedro Arrupe skierowanego do ojca Vincenta D’Souza, przełożonego Prowincji Goa-Poona w Indiach dnia 8 stycznia 1973. Słowa śp. Generała jezuitów, kandydata na ołtarze, pokazują jak ważny jest w zakonie jezuitów ślub ubóstwa. 

Drogi Ojcze Prowincjale, prosiłeś mnie, bym przelał na papier myśli na temat Ubóstwa, o jakich rozmawialiśmy podczas naszego ostatniego spotkania. (…)

Nie ma co do tego wątpliwości, że niektórzy z Nas dają wyjątkowy przykład ubóstwa i w niektórych miejscach podejmują wspaniałe próby prawdziwie ubogiego życia. Ale z drugiej strony, jakże często szukamy usprawiedliwień dla naszych działań i postaw, które są całkowicie przeciwne duchowi ubóstwa! Spójrzmy na nasz poziom życia, który, ujmując to delikatnie, nie jest z pewnością świadectwem ubóstwa! Spójrzmy na fenomen prywatnych wydatków, autoryzowanych i nie tylko. Spójrzmy na wizerunek jezuity, jaki sobą prezentujemy – nie różni się on od wizerunku dobrze sytuowanej osoby świeckiej. A tymczasem żyjemy w okresie historii, w którym świat, pomimo swojej sekularyzacji i braku wiary, jest głęboko zatroskany o sprawiedliwość społeczną, biedę ludzi żyjących w Trzecim Świecie i marginalizowanych. Czy te znaki czasu nie wskazują na to, że Duch Święty zachęca świat i Kościół, by zmierzał w kierunku przeciwnym do naszego konsumpcyjnego społeczeństwa i naszego współczesnego hedonizmu? Czy to nie On budzi w sercach, szczególnie w sercach ludzi młodych, którzy są częścią jutrzejszego świata, szczególne uznanie dla świadectwa tych, którzy prowadzą życie ubogie? (…)

Ubóstwo jest konstytutywnym elementem ignacjańskiego charyzmatu. Dla Ignacego nasz charyzmat jest zakorzeniony w miłości do osoby Jezusa Chrystusa, w miłości prowadzącej do upodobnienia się do ubogiego Chrystusa, do naśladowania Go i podążania za Nim (por. ĆD 167). Zmierzać do Ojca poprzez ubogiego i posłusznego Chrystusa to nasz jezuicki charyzmat. Ewangeliczne ubóstwo jest tajemnicą dla ludzkiego umysłu i sam rozum jest bezsilny, by je wytłumaczyć lub usprawiedliwić. Jest tylko jeden sposób, by człowiek mógł pojąć znaczenie i bogactwo tej tajemnicy: musi sam doświadczyć rzeczywistego ubóstwa – nie wystarczy samo pragnienie bycia ubogim. (…)

Mówiąc o moim własnym doświadczeniu, to nasz Pan pozwolił mi skosztować rzeczywistego ubóstwa trzykrotnie. Po raz pierwszy w Marneffe, w Belgii, podczas kilku kolejnych tygodni, gdy wydalono nas z Hiszpanii; po raz drugi, gdy zostałem osadzony w wojskowym więzieniu w Yamaguchi; i po raz trzeci w Hiroszimie po wybuchu bomby atomowej. Cóż za radość i jedność serc panowała w naszych wspólnotach w Marneffe i Hiroszimie! Nigdy nie widziałem większego poczucia jedności i szczęścia w żadnej innej wspólnocie ani nie doświadczyłem większej wewnętrznej wolności i radości. W tych trzech okresach mojego życia nauczyłem się jak niewiele człowiek potrzebuje, by prowadzić radosne życie. Często zastanawiam się, czy w naszych wspólnotach nie byłoby więcej jedności i radości, gdybyśmy byli mniej zamożni i bardziej praktykowali ubóstwo.

Słowo o naszym apostolacie: ubóstwo nadaje prawie-sakramentalną wartość naszej pracy apostolskiej, nie tylko dlatego, że przygotowuje apostoła do pracy, ale również dlatego, że jest „znakiem” Jezusa Chrystusa kreślącym szczególne Boże błogosławieństwo zarówno nad apostołem jak i nad duszami, dla których pracuje.

Jezuita musi być zawsze ubogi w duchu i w swoim sercu musi zawsze tęsknić za ubogim życiem; nie żyć w nędzy, ale w ubóstwie, innymi słowy posiadać i używać tylko to, co jest niezbędne do życia i pracy, rezygnując z nadmiaru. (…) W naszym codziennym życiu powinniśmy wszyscy doświadczyć przynajmniej niektórych konsekwencji ubóstwa, albowiem byłoby niedorzecznym mówić, że jesteśmy ubodzy, a jednocześnie nie doświadczać niedostatków ludzi ubogich. Jeśli więc ktokolwiek w swoim codziennym życiu nie odczuwa konsekwencji ubóstwa, powinien zacząć wątpić w to, czy jest rzeczywiście ubogi, zarówno w duchu jak i w pragnieniu; pomimo, że uważa się za „ubogiego w Chrystusie ubogim”, jakim każdy jezuita musi zasadniczo być, to jest w rzeczywistości bogatym człowiekiem, który powinien być ubogi a nie jest.

To co mówię o każdym jezuicie, dotyczy także jezuickiej wspólnoty. Nie mamy czym się chlubić porównując siebie do osób świeckich dysponujących skromnymi środkami jeśli jedynym niedostatkiem, jaki cierpimy są niedostatki przeciętnego świeckiego, który nie żyje wystawnie.

Nieposiadanie niczego „de iure” jest radykalną formą ubóstwa, która jest wielce chwalebna, ale nie może być ona kompensowana takim posiadaniem rzeczy i korzystaniem z przywilejów „de facto”, które są poza normalnym zasięgiem „ludzi skromnego stanu” (KG 31, d. 18, n. 7). (…)

Jeśli z jednej strony nasze ubóstwo jest tylko „normalnym” ubóstwem świeckiej osoby żyjącej skromnie, to dodając do tego wsparcie potężnej instytucji, jaką jest Towarzystwo Jezusowe, a także liczne przywileje i uprzejmości wyświadczane nam w tak wielu krajach (zaproszenia, darmową opiekę medyczną ze strony najlepszych klinik, lekarzy i sióstr zakonnych będących naszymi przyjaciółmi; pomoc i wpływy naszych absolwentów, naszych rodzin, benefaktorów, itp.), słusznie moglibyśmy siebie zapytać, gdzie nasze rzeczywiste ubóstwo jest, a nie mówić o naszym świadectwie ubóstwa. (…)

Twój oddany w Chrystusie
Pedro Arrupe SJ
……………………………………………
Z angielskiego oryginału przełożył Wojciech Żmudziński SJ

Foto: Ojciec Pedro Arrupe SJ z wizytą w Warszawie w 1969 roku (Archiwum Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego)

]]>
Bł. M. Augustyn Pro SJ – „Chrystus Królem!” https://jezuici.pl/2018/11/bl-m-augustyn-pro-sj-chrystus-krolem/ Fri, 23 Nov 2018 06:00:06 +0000 https://jezuici.pl/?p=10927 Ojciec Augustyn Pro był ofiarą prześladowania Kościoła w Meksyku na początku XX wieku. Wiedziony ateistyczną ideologią antychrześcijański rząd zdominowany przez masonów zakazał publicznej działalności Kościoła. Jezuita łamał te niesprawiedliwe zakazy i nadal służył wiernym. Oskarżony o udział w zamachu na jednego z generałów został aresztowany i skazany z dwoma swoimi braćmi na śmierć. Michał urodził […]]]>

Ojciec Augustyn Pro był ofiarą prześladowania Kościoła w Meksyku na początku XX wieku. Wiedziony ateistyczną ideologią antychrześcijański rząd zdominowany przez masonów zakazał publicznej działalności Kościoła. Jezuita łamał te niesprawiedliwe zakazy i nadal służył wiernym. Oskarżony o udział w zamachu na jednego z generałów został aresztowany i skazany z dwoma swoimi braćmi na śmierć.

Michał urodził się w 1891 roku w Guadalupe. Jego ojciec był inżynierem, zaś mama zajmowała się domem. Był bardzo radosnym i pogodnym chłopcem, lubił śpiewać i grać na gitarze popularne piosenki. Miał talent wodzireja, potrafił być duszą towarzystwa, dlatego był przez wszystkich bardzo lubiany. Jednocześnie lubił samotne wędrówki i długie godziny zadumy nad swoim życiem. Chętnie się modlił. Pewnego dnia „uciekł” z domu i zbudował sobie pustelnię z kamieni, z której powrócił po tygodniu samotnych rozmyślań. Powoli rodziło się w nim powołanie do oddania swego życia Jezusowi Chrystusowi, Królowi wieków. Uczęszczał do szkoły prowadzonej przez jezuitów. Uczył się dobrze, był pilny, ale niezbyt zdolny.

Przed wstąpieniem do nowicjatu jezuitów w 1911 roku pomagał w biurze swemu ojcu. Wkrótce w Meksyku nastał antyklerykalny rząd głoszący program oświeceniowy i oskarżający Kościół o szerzenie ciemnoty. Rozwiązano wszystkie zakony. Nowicjusze przenieśli się do Kalifornii. Po złożeniu pierwszych ślubów Michał wyjechał na studia do Europy. Filozofię i teologię studiował w Hiszpanii i Belgii, gdzie w 1925 roku został wyświęcony na kapłana. Właśnie tego roku, w obliczu antychrześcijańskich nastrojów w wielu częściach świata, papież Pius XI ustanowił Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata.

Powróciwszy do ojczystego Meksyku ogarniętego gorączką antykatolicką, Ojciec Michał z wielka gorliwością rozpoczął swoją kapłańską posługę. Potajemnie odprawiał msze święte w domach prywatnych, w których gromadzili się katolicy, pozbawieni przez liberalny reżim możliwości uczestniczenia w Eucharystii.

Ojciec Pro nie dał się zastraszyć, pozostał wolny od lęku, także o swoje życie. Odważnie łamał zakazy niesprawiedliwej władzy: spowiadał i udzielał sakramentów, odwiedzał chorych. Wspomagał też ubogie rodziny i organizował dla nich pomoc. Widywano go, jak dźwigał worki z mąką dla biednych lub jak wsiadał do autobusu, mając przy sobie pięć kur.
Odważnemu jezuicie nie brakowało też fantazji i poczucia humoru, z których słynął: na przykład przebierał się za żebraka lub udawał szalonego niosąc w tym samym czasie wiatyk do umierających.  Przez prawie dwa lata udawało mu się uniknąć aresztowania. Walczył z wrogami zbawienia pod Sztandarem Krzyża.

Niestety, jesienią 1927 roku macki nieprzyjaciół Chrystusa i Jego Kościoła dosięgły heroicznego apostoła. Zaaresztowano go razem z dwoma młodszymi braćmi Hubertem i Robertem i oskarżono o spisek przeciwko pewnemu generałowi. Został uwięziony i niesprawiedliwie skazany na śmierć przez rozstrzelanie. Ani generał, ani policja nie wierzyła, żeby miał coś wspólnego ze spiskiem. Władza potrzebowała zabić kapłana, by przestraszyć innych tak, by podporządkowali się zakazom reżimu.

Ojciec Michał prowadzony przez pluton egzekucyjny 23 listopada 1927 roku, razem ze swoim bratem Hubertem (Robert w ostatniej chwili został ułaskawiony), w jednej ręce ściskał metalowy krzyżyk, który otrzymał w dniu swoich pierwszych ślubów, a w drugiej różaniec. Przed egzekucją wszystkim przebaczył i poprosił o chwilę modlitwy. Uklęknął, przytulając do swojej piersi krzyż. Potem powstał i rozłożył szeroko ręce gotowy na niesprawiedliwie zadaną śmierć. Zanim padły strzały i pięć kul przeszyło jego serce, zawołał: Niech żyje Chrystus Król!”.

Ojciec Pro został beatyfikowany przez Jana Pawła II w 1988 roku razem z innymi męczennikami meksykańskim z początku XX wieku. To dzięki tak odważnemu świadectwu, Kościół w Meksyku nie został zniszczony przez ideologię oświeceniową, importowaną z Europy. Czuwała nad nimi Matka Boża z Guadalupe. Swoje duchowe zwycięstwo przeżywał lud Boży, gdy w 1979 roku przybył do Meksyku Sługa Boży Jan Paweł II.

O. Marek Wójtowicz SJ

]]>
Jezuicka recepta na świętość https://jezuici.pl/2018/11/jezuicka-recepta-na-swietosc-2/ Mon, 05 Nov 2018 08:07:58 +0000 https://jezuici.pl/?p=48833 5 listopada wszyscy jezuici na całym świecie biegną myślą do nieba, by dziękować Bogu za swoich 50 świętych (33 to męczennicy) i ok. 180 błogosławionych Współbraci, którzy w ciągu 469 lat trwania zakonu zostali uznani przez Kościół za godnych chwały ołtarzy. Jest ich bardzo wielu, tworzą wielki zastęp przed Bożym Majestatem, na którego czele stoi […]]]>

5 listopada wszyscy jezuici na całym świecie biegną myślą do nieba, by dziękować Bogu za swoich 50 świętych (33 to męczennicy) i ok. 180 błogosławionych Współbraci, którzy w ciągu 469 lat trwania zakonu zostali uznani przez Kościół za godnych chwały ołtarzy. Jest ich bardzo wielu, tworzą wielki zastęp przed Bożym Majestatem, na którego czele stoi nasz Założyciel i pierwszy Generał św. Ignacy Loyola (1491-1556).

Myślę, że dobrze jest dzisiaj zadać sobie pytanie, skąd aż tylu świętych, męczenników i wyznawców, na tak różny sposób przeżywających swoje całkowite powierzenie się Bogu na Jego większą chwałę i dla zbawienia dusz? U źródła tego wielkiego owocowania znajduje się historia nawrócenia Iniga, szlachcica z zamku Loyola, który w młodości marzył o karierze wojskowej i światowych zaszczytach. Wspomina o tym w swojej Autobiografii podyktowanej pod koniec życia. Bóg miał dla niego inny plan i dlatego stopniowo przygotowywał go do walki orężem Słowa Bożego w służbie Chrystusa – Króla wieków.

Wszystko zaczęło się od ciężkiej rany w nodze, spowodowanej uderzeniem kuli armatniej, gdy kapitan Loyola bronił zamku w Pampelunie przed zdobyciem go przez Francuzów. Wrodzona ambicja nie pozwalała mu oddać twierdzy bez walki. W czasie rekonwalescencji rycerz zaczął czytać Ewangelię oraz żywoty świętych. Bóg bardzo trudził się przemieniając jego serce, co zaowocowało zmianą jego pragnień. Przestał już marzyć o zdobyciu władzy i ziemskiego znaczenia, o zdobyciu serca księżniczki, a może nawet królowej. Teraz zadawał sobie pytanie: skoro św. Franciszek z Asyżu i św. Dominik dokonali tak wiele dla Boga i Jego Kościoła, to dlaczego i ja nie mógłbym podobnych rzeczy uczynić? Myśl ta sprawiała w nim trwałą radość. Kiedy w uroczystość Apostołów Piotra i Pawła został cudem ocalony od śmierci, odtąd nic w jego życiu nie działo się przypadkowo. Każdy swój zamiar, swój krok i podejmowane zadanie powierzał na modlitwie Bogu. Nauczył się tak czynić zwłaszcza w czasie samotnych rozmyślań w manreskiej grocie, podczas duchowych oświeceń, Bożych nawiedzeń i wizji. Doświadczył też stanów pełnych strapień i całkowitej ciemności, którym towarzyszyły nawet myśli samobójcze. Bóg go we wszystkim prowadził i pocieszał.

Pasją Jego życia było naśladowanie Jezusa, dlatego zapragnął udać się do Ziemi Świętej. Po powrocie zaczął spontanicznie ewangelizować napotkane osoby. Już wtedy myślał o zebraniu przyjaciół w Panu, ogarniętych jak on pragnieniem szerzenia Jego Królestwa. Odkrył, że powinien studiować teologię, by uniknąć trudności z Inkwizycją. Udał się na studia na paryską Sorbonę, gdzie mimo swoich 35 lat zasiadał w ławie z kolegami o 20 lat od niego młodszymi. W ich gronie był Piotr Favre (1506-1546, późniejszy błogosławiony) i Franciszek Ksawery (1506-1552, święty misjonarz Indii i Japonii). Pamiętnego dnia 15 sierpnia w 1534 roku w kaplicy na Montmartre w Paryżu, złożyli oni pierwsze śluby czystości i ubóstwa. Potem, po przyjęciu świeceń kapłańskich i niemożliwym do zrealizowania pragnieniu pielgrzymowania do Palestyny, udali się do Rzymu, by oddać się do dyspozycji Ojca świętego. W roku 1540 Stolica Święta zatwierdziła powstanie nowego zakonu, którego generałem został św. Ignacy Loyola. Gdy umierał, 31 lipca 1556 roku, w świecie apostołowało ok. 1000 jezuitów.

W historię zakonu wpleciona jest złota historia jego świętych i błogosławionych, tych kanonizowanych i tych ukrytych, którzy codziennie szukali Jezusa, poznawali Go, ukochali i starali się Go naśladować w Jego Męce i Chwale. Pośród nich są Polacy: mężny św. Stanisław Kostka (1550-1568), patron młodzieży, św. Andrzej Bobola (1591-1657), broniący jedności Kościoła, za co został okrutnie umęczony przez Kozaków, św. Melchior Grodziecki (1582-1619), który zginął śmiercią męczeńską w obronie wiary katolickiej w Koszycach i bł. Jan Beyzym (1850-1912), posługacz trędowatych na Madagaskarze.

Święci i błogosławieni Towarzystwa Jezusowego, módlcie się za nami!

]]>
Pielgrzymka i spacer https://jezuici.pl/2018/09/pielgrzymka-i-spacer/ Mon, 17 Sep 2018 15:13:33 +0000 https://jezuici.pl/?p=48080 W środę, 12 września, 70 jezuitów z obu polskich prowincji modliło się podczas corocznej pielgrzymki „do św. Józefa”, w Kaliszu. Byla to modlitwa dziękczynna, zapoczątkowana wysłuchaniem przed laty prośby o szczęśliwe uwolnienie naszych ojców z obozu koncentracyjnego w Dachau. Jak każda prawie modlitwa dziękczynna, towarzyszyła jej również prośba o Boże błogosławieństwo dla naszego „dzisiaj” i […]]]>

W środę, 12 września, 70 jezuitów z obu polskich prowincji modliło się podczas corocznej pielgrzymki „do św. Józefa”, w Kaliszu. Byla to modlitwa dziękczynna, zapoczątkowana wysłuchaniem przed laty prośby o szczęśliwe uwolnienie naszych ojców z obozu koncentracyjnego w Dachau. Jak każda prawie modlitwa dziękczynna, towarzyszyła jej również prośba o Boże błogosławieństwo dla naszego „dzisiaj” i na naszą przyszłość.

Udając się od nas, do kolegiaty św. Józefa, trzeba pokonać 5 minutową drogę, którą podejmowaliśmy co środę, w latach nowicjackich, po porannej Mszy św., idąc tam na „dziękczynienie”. Szliśmy zawsze w milczeniu, w czarnych sukniach zakonnych, kilkunastoosobową gromadą. Zwracaliśmy na siebie uwagę przechodniów, ale my oczami byliśmy nieobecni dla świata, który mijaliśmy, choć szliśmy własnie za ten świat modlić się do św. Józefa. Tam, w bocznej kaplicy byliśmy u siebie w domu. Finalizowało się tutaj, na klęczkach,  nasze środowe rozmyślanie i nasza nowicjacka Msza św.

Dość późno zauważyłem, że obraz ten kryje w sobie pewien paradoks. Prawdę mówiąc, z całą ostrością dostrzegam go dopiero teraz. Dlaczego jest to sanktuarium św. Józefa, gdy „cudowny obraz” przedstawia oprócz niego, również Maryję i małego Jezusa? Przemknęło mi nawet przez myśl zupełnie bezsensowne podejrzenie, iż jest to jakiś rodzaj duchowego rewanżu. Mówi się bowiem: cudowny obraz św. Józefa, oraz sanktuarium św. Józefa, a tam jest przecież nie tylko on, ale także … Jezus i Maryja! Czyżby oni byli mniej ważni od św. Józefa? Zwykle to on jest przecież w cieniu, znikając niejako w towarzystwie Jezusa i Maryi, a tymczasem tutaj sytuacja jest zasadniczo zmieniona. Tutaj, w Kaliszu, „św. Józef ma górę”!

Falszywe jest jednak takie rozumowanie. Zupełnie obce duchowi Ewangelii. Wielkość i pierwszeństwo, poza kontekstem miłości, nie mają sensu, bo nie należą do zdrowej chrześcijańskiej tradycji. Miłość nie jest przecież ani przygniatającym człowieka cieżkim obowiązkiem, ani wyścigiem w zdobywaniu zaslug. Miłość jest wzajemną troską o siebie i wzajemnym usługiwaniem sobie, dlatego prawdziwa milosc jest pokojem i radoscia w życiowej wspólnocie.

Bardzo dobrze zatem, że sanktuarium kaliskie posiada tę właśnie nietypową duchową konwencję. Zmusza ona do zadawania pytań i szukania strawnych duchowo teologicznych odpowiedzi i zupełnie wówczas nikomu to nie przeszkadza, że sam obraz jest szczelnie ukryty za srebrnymi blachami, spoza których wyzierają i to niezbyt wyraźnie tylko twarze świętych postaci, ich dłonie i częściowo stopy.

Wszystkie trzy postacie, mają korony na głowach, a właściwie cztery, bo nad Maryją, Jezusem i Józefem, jest jeszcze głowa Boga Ojca, mającego równiez swoją koronę i bardzo długą brodę, jako szczególnie wymowny symbol „odwieczności”. Nie przeszkadza nawet to, że korona św. Józefa ledwie się trzyma czubka jego głowy.

Obserwator-pedant z łatwością zauważy, że jeden sandał małego Jezusa jest wiekszy od drugiego, a św. Józef dzierży w dłoni białą lilię, jak bielanka na parafialnej procesji.  Wystarczy jednak wiedzieć, że jest ona symbolem jego dziewiczej duszy i dziewiczego ciała, żeby nie widziec w tym żadnego problemu. Jeszcze lepiej jest pójść w tym dociekaniu o krok dalej i dostrzec, że lilia w dłoni św. Józefa jest jednocześnie wyznaniem wiary w niepokalaną żadnym grzechem świętość jego oblubienicy.

Najważniejsze jednak, że oni oboje, Józef i Maryja, trzymają Jezusa za ręce, a sprawą zupełnie drugorzędną jest wrażenie, że mały Jezusek fruwa w powietrzu. Wcale to nie obraża naszych uczuć religijnych, ani nie utrudnia modlitwy. Nie przychodzi się tutaj bowiem aby grać rolę krytyków sztuki, ale po to aby duchowo spotkać się ze św. Józfem, kolosem wiary i miłości.

Bardzo dobrze, że św. Józef nie jest sam, ale w towarzystwie Maryi, w środku zaś, pomiędzy nimi, jest Jezus, który dla nich jak i dla nas stanowi sens życia. Jezus i Maryja prowadzą Go do nas, tak rezolutnie, że mały Jezus nawet trochę fruwa. Chodzi im zaś o to, abyśmy przylączyli się do ich świętej trójki, tworząc razem z nimi jedną, rodzinną wspólnotę Kościoła, tak naturalną i tak swojską, jak spacer rodziców z dzieckiem.

autor: Zygmunt Kwiatkowski SJ

]]>
Jezuicki podręcznik dla przedszkolaków https://jezuici.pl/2018/08/jezuicki-podrecznik-dla-przedszkolakow/ Wed, 29 Aug 2018 06:53:11 +0000 https://jezuici.pl/?p=47640 To nieprawda, że każdy jezuita to poważny i tajemniczy zakonnik. Wielu synów Ignacego Loyoli angażuje się w pracę z najmłodszymi. W ostatnim czasie wydaliśmy bardzo prosty i przydatny podręcznik dla dzieci przedszkolnych. Książka pani psycholog Katarzyny Panek i ojca jezuity Zbigniewa Szulczyka SJ zatytułowana „Słucham serduszka” powstała na bazie rekolekcji dla trzyletnich dzieci. Jest to […]]]>

To nieprawda, że każdy jezuita to poważny i tajemniczy zakonnik. Wielu synów Ignacego Loyoli angażuje się w pracę z najmłodszymi. W ostatnim czasie wydaliśmy bardzo prosty i przydatny podręcznik dla dzieci przedszkolnych.

Książka pani psycholog Katarzyny Panek i ojca jezuity Zbigniewa Szulczyka SJ zatytułowana „Słucham serduszka” powstała na bazie rekolekcji dla trzyletnich dzieci. Jest to podręcznik do cotygodniowej pracy rodzica z dzieckiem wykorzystujący duchowość ignacjańską. Książka, mimo że powstała na bazie programu dla trzylatków, może być z powodzeniem wykorzystywana do pracy ze starszymi przedszkolakami.

Znajdziemy w niej propozycje czterdziestu krótkich, cotygodniowych spotkań dla rodzica i dziecka, podczas których maluch między innymi:
• odkryje wspaniały świat uczuć i duchowości,
• dowie się, że Pan Bóg stworzył dla niego cały świat,
• przekona się, że miłość rodziców i rodziny to również dar Stwórcy,
• nauczy się, że należy te wspaniałe prezenty szanować,
• przygotuje się do przeżycia najważniejszych świąt w roku liturgicznym.

Książkę można zakupić na stronie Wydawnictwa WAM

 

Katarzyna Panek, Zbigniew Szulczyk SJ, Słucham serduszka, WAM, Kraków 2018.

]]>
духовність https://jezuici.pl/2018/07/%d0%b4%d1%83%d1%85%d0%be%d0%b2%d0%bd%d1%96%d1%81%d1%82%d1%8c/ Mon, 30 Jul 2018 16:55:21 +0000 https://jezuici.pl/?p=47348 W związku z Połączeniem Misji Ukraińskiej z Prowincją Polski Południowej zamieszczamy artykuł o duchowości Ignacjańskiej w języku ukraińskim Харизмат ордену був написаний св. Ігнатієм Лойолою в Формулі Інституту: «Товариство є покликане задля захисту і поширення віри, а також вдосконалення душ у житті і християнській науці (…) через публічне проголошення проповідей, лекцій і різного роду служіння Божому слову […]]]>

W związku z Połączeniem Misji Ukraińskiej z Prowincją Polski Południowej zamieszczamy artykuł o duchowości Ignacjańskiej w języku ukraińskim

Харизмат ордену був написаний св. Ігнатієм Лойолою в Формулі Інституту: «Товариство є покликане задля захисту і поширення віри, а також вдосконалення душ у житті і християнській науці (…) через публічне проголошення проповідей, лекцій і різного роду служіння Божому слову та через Духовні вправи, навчання релігії (…) несення духовної втіхи.»

Мета єзуїтів полягає в тому, щоб служити Христовій Церкві під знаменом Хреста та проводом Намісника Христа на землі «для більшої Божої слави». Сутність духовності ордену – це любов до Бога, що пронизує всю людську діяльність. Життя в гармонії з харизмою ордену – постійно перебувати в Божих руках, щоб бути повністю в Його розпорядженні та найповніше беручи участь у місії спасіння Христа бути пристосованими до Нього у любові до Бога та людей, у чистоті, убогості та послусі.

Характерною рисою цього послуху є не  зовнішня строгість, а любов Божої волі, що проявляється у Конституціях та волі настоятеля. Особливістю єзуїтської духовності є великодушність і універсалізм, що означає апостольську мобільність і здатність пристосуватися до різних умов життя та служіння в сучасному світі. Формація єзуїтів складається з наступних етапів: дворічний новіціат, який завершується «першими обітами», після чого остаточно виражається воля до життя в ордені; філософські студії; так звана «Магістерка», тобто душпастирська практика; богословські студії та третя пробація. Після цього останнього періоду як священики, так і брати складають «останні обіти», і від цього моменту повністю належать до ордену. Час формації становить близько 12 років. Єзуїти – священики, допущені до складання урочистої  монашої професії, крім трьох обітів для всього монашества, складають четвертий обіт – послух папі. Ці обіти характерні для Товариства Ісуса та його харизми. Реалізація цілей, встановлених св. Ігнатієм відбуваються через проповідування, сповідь, проведення реколекцій і місій, виховання молоді, керівництво католицьких організацій, наукову та журналістську діяльність, а також душпастирську допомогу в лікарнях та в’язницях. До традиційних форм апостольства ХІХ і ХХ ст. дійшли нові апостолати: пропагування католицької соціальної етики, праця щодо поширення справедливості, екуменізм, конфронтація з атеїзмом, залучення ЗМІ та проведення ігнатіанських реколекцій.

На сьогодні єзуїти провадять 191 коледж, 477 загальноосвітніх шкіл, 405 початкових шкіл, 98 дитячих садків, 30 професійних шкіл та 124 інших навчальних центрів. Величезні наукові і літературні досягнення  мають єзуїтські університети та дослідницькі центри, наприклад ті, що діють в Римі: Григоріанський Університет, Папський Біблійний Інститут та Папський Східний Інститут. У Польщі єзуїти очолюють Академію “Ігнатіанум” у Кракові та теологічний факультет “Боболанум” у Варшаві.

Багато єзуїтів присвячують себе у служінні на парафіях, катехизації в школах і реколекційно-місійному апостольстві,  беруть участь в асоціаціях і церковних рухах, наприклад, тих, що виникли на основі ініціятиви ордену: Апостольство Молитви і Спільноти Християнського Життя. Єзуїти провадять кілька академічних пастирських центрів та 6 реколекційних будинків. Також дуже активно задіяні у ЗМІ, наприклад провадять Ватиканське Радіо, а в Польщі – Редакцію Католицьких Радіо- та Телевізійних Програм, що працюють в рамках Польського Радіо та Телебачення.

 

]]>
Święcenia prezbiteratu u Jezuitów – zobacz świadectwa kapłanów https://jezuici.pl/2018/07/swiecenia-prezbiteratu-u-jezuitow-zobacz-swiadectwa-kaplanow/ Mon, 23 Jul 2018 10:04:12 +0000 https://jezuici.pl/?p=47231 Zapraszamy do obejrzenia świadectw życia młodych mężczyzn, których Bóg powołał, aby służyć pod sztandarem Chrystusa. Wszyscy wyszli, aby szukać swojego powołania prawdopodobnie nie widząc o tym, że byli już uprzednio szukani przez swojego Pana i Mistrza. Wołanie spotkało się z odpowiedzią i przyniosło owoc obfity.  ]]>

Zapraszamy do obejrzenia świadectw życia młodych mężczyzn, których Bóg powołał, aby służyć pod sztandarem Chrystusa. Wszyscy wyszli, aby szukać swojego powołania prawdopodobnie nie widząc o tym, że byli już uprzednio szukani przez swojego Pana i Mistrza. Wołanie spotkało się z odpowiedzią i przyniosło owoc obfity.

 

]]>
Święcenia Diakonatu u Jezuitów – świadectwo Damiana https://jezuici.pl/2018/07/swiecenia-diakonatu-u-jezuitow-swiadectwo-damiana/ Fri, 20 Jul 2018 12:50:52 +0000 https://jezuici.pl/?p=47196 Zobacz niesamowitą historię poszukiwania SENSU życia. O tym jak POZNANIE samego siebie może doprowadzić do głębokiego spotkania z JEZUSEM i całkowicie przemienić. Szczera 3-min opowieść Damiana o poznawaniu samego siebie. ]]>

Zobacz niesamowitą historię poszukiwania SENSU życia. O tym jak POZNANIE samego siebie może doprowadzić do głębokiego spotkania z JEZUSEM i całkowicie przemienić. Szczera 3-min opowieść Damiana o poznawaniu samego siebie. 

]]>
Serce, które gotowe jest na cierpienie https://jezuici.pl/2018/06/serce-ktore-gotowe-jest-na-cierpienie/ Fri, 08 Jun 2018 11:15:45 +0000 https://jezuici.pl/?p=46343 W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. (1J 4, 10) Serce bezgranicznie miłujące Bóg zwraca się ku człowiekowi, dąży do spotkania, pragnie zostać przyjętym jako dar. My zwracamy się ku centrum, ku Sercu Bożemu. Serce Boga […]]]>

W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. (1J 4, 10)

Serce bezgranicznie miłujące

Bóg zwraca się ku człowiekowi, dąży do spotkania, pragnie zostać przyjętym jako dar. My zwracamy się ku centrum, ku Sercu Bożemu. Serce Boga to Serce bezgranicznie miłujące. A co oznacza miłujące Serce?

Jest to Serce cierpliwe jak serce matki, która wpatruje się w swe dziecko. Pełne łaskawości, czyli nieskończonych darów spływających na człowieka. To Serce nie zazdrości, ale raduje się z najmniejszej iskierki dobra, która rozbłyskuje w życiu człowieka. Ono nie szuka poklasku ani pierwszych miejsc. Pycha w Nim nie gości. Nie szuka swego, oddając wszystko stworzeniu, dla którego bije. Choć tak wiele razy oszukiwane, nie unosi się gniewem i nie pamięta złego. Jego pieśnią jest pieśń prawdy, a każda niesprawiedliwość raną. To Serce wszystko znosi. Daje szansę za każdym razem, gdy człowiek przed Nim staje. Ono jest tak mocne, że nawet przebite bije dalej. Wszystko przetrzyma. Święty Paweł powie: Miłość nigdy nie ustaje (1 Kor 13, 8).

Podatność na zranienia

Serce to tkanka bardzo delikatna z jednej strony, a z drugiej jakże mocna. Można Je zranić, a Ono otwarte dalej będzie rozlewać zdroje wody żywej. To Serce żywe, współodczuwające, reagujące żywo na to, co wokół dostrzeże. A nie ma lepszego obserwatora jak Pan Bóg. On widzi to, czego my nie mamy ochoty zobaczyć, co ignorujemy, nad czym przechodzimy do porządku dziennego. Pan Jezus zwraca nam uwagę, nakierowuje nas ku dobru.

Miłujące Serce gotowe jest na cierpienie. Bóg wystawia się na ryzyko bycia zranionym. Stwórca ryzykuje, iż stworzenie Go odrzuci, gardząc Jego nieskończoną miłością. Bóg, wiedząc o tym, nie odsuwa się. Do końca objawia swoje umiłowanie. Nie zniechęca się. Jego Serce bije dla człowieka z miłości. W nie kończącym się refrenie: To jest Ciało moje za was wydane… To jest Krew moja za was wylana… (por. 1 Kor 11, 23-26).

Serce miłosierne

Spojrzenie Pana Jezusa dostrzega biedę, dociera do niej i ukazuje na nią lekarstwo. Serce dobrego Lekarza dało mu możliwość pochylenia się nad nią. Serce miłosierne uczy miłosierdzia, a to możemy okazać tylko względem bliźniego. Czyż Bóg nie daje nam daru uzdrawiania także po to, byśmy rozglądali się wokoło, byśmy widzieli biedę i próbowali jej zaradzić? Każdy na swoim poletku. Każdy według tego, co jest w zasięgu jego możliwości.

Właśnie miłosierdzie jest lekarstwem na nędzę ludzką. Serce otwarte, ale nie głupie czy nieroztropne. Uczy nas tego Pan Jezus! Otworzyć serce to dzielić się miłością, bo ona zupełnie inaczej patrzy na świat: Jarzmo staje się lekkie… choć jarzmem pozostaje. Przebaczenie przemienia serca ludzkie, choć rana dalej boli. Pierwsi będą ostatnimi… bo kolejność nieco inaczej wygląda. Nie ma względu na osoby, tzn. czy ktoś jest bogaty czy biedny, znany czy nieznany, chory czy zdrowy. Każdy potrzebuje tej miłości, obojętnie jaki sprawuje urząd.

Słuch serca

Jeszcze o spotkaniu niewidomego spod Jerycha z przechodzącym Panem Jezusem. Najistotniejsze w takim spotkaniu jest nasłuchujące serce. Kontemplując Serce Boga, tak naprawdę wsłuchujemy się w Jego bicie i. dziwimy się, jak bardzo jest ono żywe – jakże Ono zna bicie ludzkiego serca. Bez takiego wsłuchania gubimy się, tracimy horyzont, dostajemy zadyszki i nasze serce dotyka arytmia, co jest wielkim niebezpieczeństwem dla jego normalnego funkcjonowania. Trzeba objąć słuchem całość dnia – Boże Serce bije w nim nieprzerwanie. I mówi, a raczej objawia -w jakże delikatny sposób – biblijny powiew łagodnego wietrzyku: Boga żyjącego dla człowieka.

Włożyć serce czy wyciągnąć korzyść?

Dziś żyje się i przelicza według kategorii wydajności, mobilności i produktywności. Czy jednak to jest najważniejsze? Jakże wielkie ryzyko podejmujemy, żałując czasu na zatrzymanie się i zastanowienie. Zabijamy serce człowieka, samo jego centrum!

Zwracam się ku znanym ewangelicznym przypowieściom. Szczęśliwe życie człowieka porównane jest do ziarna. Z małego ziarna gorczycy – najmniejszego z możliwych – wyrasta wspaniałe drzewo! Coś z niczego! Rolnik może tylko usiąść na miedzy i cierpliwie czekać na plon. Jak małe dziecko – jeśli nie widzi, jak rodzice „wkładają serce” w swoje życie, w swoją codzienność, samo też nie będzie tego potrafiło! Czyż wiele można spodziewać się po pracy nauczyciela, lekarza, piekarza, mechanika, jeśli nie włoży on w nią zapału i zainteresowania? Będzie tylko automatem. Nie będzie tworzył, nie będzie kreatywny. Serce jest twórcze! Wydajność sprawia, że do minimum ogranicza się człowieczeństwo – człowiek powoli przemienia się w maszynę, układ, ośkę w całej machinie produkcji! A przecież to człowiek jest najważniejszy!

„Włożone serce” to ewangeliczne sprzedał wszystko, co miał, i kupił perłę, tę jedyną, niepowtarzalną, najpiękniejszą na świecie! Bo warto było! Nie dla pomnożenia, ale dla jej piękna! Gdzie się podziały przewidywania rynkowe, notowania na giełdach, konta, papiery wartościowe, zabezpieczenia? Rzucił wszystko na jedną szalę! Nie poszedł za „kultem wydajności”. Wybrał to, co dawało mu szczęście, radość, czyli – innymi słowy – „pełnię serca”. Dla tej „pełni” czasami warto, czasami wręcz trzeba poświęcić wszystko, co na pierwszy rzut oka wydaje się być „wszystkim” i bez którego wydaje się, że żyć nie można. Naprawdę można!

I nie chodzi tu wcale o „wyciąganie”, czyli o branie dla siebie! Miarą jest „włożone” serce! Ewangeliczny kupiec pereł rzucił wszystko na jedną szalę, włożył całe serce. i zdobył to co najcenniejsze! Siewca wychodzi i sieje, bo wierzy w moc zawartą w ziarnie! Sieje i cierpliwie czeka na plon. Włożyć serce, czy wyciągnąć korzyści? -wybór należy do człowieka. Wybierz serce!

tekst: Robert Więcek SJ
(fot. photographer padawan *(xava du) / Foter.com / CC BY-NC-ND)

]]>
Wyjątkowa Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa https://jezuici.pl/2018/06/wyjatkowa-litania-do-najswietszego-serca-pana-jezusa/ Fri, 08 Jun 2018 09:55:51 +0000 https://jezuici.pl/?p=46339 W Kościele katolickim czerwiec jest miesiącem poświęconym w szczególny sposób czci Najświętszego Serca Jezusa. Serce to centrum osoby, symbol tego, co w niej najbardziej intymne. Gdy na Krzyżu został przebity bok Jezusa, z głębi Jego ciała wypłynęły krew i woda. Dały one początek sakramentom chrztu i Eucharystii, które są fundamentami Kościoła. Najświętsze Serce Jezusa i […]]]>

W Kościele katolickim czerwiec jest miesiącem poświęconym w szczególny sposób czci Najświętszego Serca Jezusa. Serce to centrum osoby, symbol tego, co w niej najbardziej intymne. Gdy na Krzyżu został przebity bok Jezusa, z głębi Jego ciała wypłynęły krew i woda. Dały one początek sakramentom chrztu i Eucharystii, które są fundamentami Kościoła.

Najświętsze Serce Jezusa i Jego dary czcimy nabożeństwem, które ma swoje inspiracje w objawieniach otrzymanych przez s. Małgorzatę Marię Alacoque. Chrystus powiedział do niej między innymi: „Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że niczego nie szczędziło aż do wyczerpania i wyniszczenia się, by im dać dowody swojej miłości”.

Związani z Modlitwą w drodze jezuici, zaprzyjaźnieni wokaliści i oryginalna pianistka jazzowa, zaufany reżyser dźwięku o czujnym uchu oraz sprawdzony filmowiec o subtelnym oku przygotowali oryginalną wersję Litani do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Improwizujący fortepian prowadzi subtelny dialog z prostym chorałowym śpiewem interepretując na swój sposób kolejne wezwania litanii. Kolejny poziom narracji stanowią artystyczne obrazy z jezuickiej bazyliki Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie.

Fortepian: Kasia Pietrzko
Śpiew: Wiktor Lorens, Mariusz Kramarz, Maciej Wesołowski, Wojciech Morański SJ, Dominik Dubiel SJ
Reżyseria nagrania/miks/mastering: Kamil Madoń
Koncept: Maciej Wesołowski/Dominik Dubiel SJ
Produkcja muzyczna: Dominik Dubiel SJ
Nagrania dokonano w studiu Akademii Muzycznej w Krakowie
Wideo: Mikołaj Cempla
Produkcja: Modlitwa w drodze

]]>
Opowieści Wielkanocne – Jan Apostoł https://jezuici.pl/2018/05/opowiesci-wielkanocne-jan-apostol/ Tue, 08 May 2018 08:48:45 +0000 https://jezuici.pl/?p=45809 Opowieści wielkanocne ‘On żyje!’ to możliwość lepszego przeżycia Wielkanocy. Daj się ponieść wyobraźni ducha, przeżywaj całym sobą ten czas razem z Maryją, Marią Magdaleną i innymi uczniami. Opowieści wielkanocne to pięćdziesiąt mini historii, które mogą się stać narzędziem i okazją do osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym. Spróbuj i daj się wciągnąć.]]>

Opowieści wielkanocne ‘On żyje!’ to możliwość lepszego przeżycia Wielkanocy. Daj się ponieść wyobraźni ducha, przeżywaj całym sobą ten czas razem z Maryją, Marią Magdaleną i innymi uczniami.

Opowieści wielkanocne to pięćdziesiąt mini historii, które mogą się stać narzędziem i okazją do osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym. Spróbuj i daj się wciągnąć.

]]>
Opowieści Wielkanocne – żołnierze u Arcykapłanów https://jezuici.pl/2018/04/zolnierze-u-arcykaplanow/ Wed, 11 Apr 2018 12:30:25 +0000 https://jezuici.pl/?p=45219 Opowieści wielkanocne ‘On żyje!’ to możliwość lepszego przeżycia Wielkanocy. Daj się ponieść wyobraźni ducha, przeżywaj całym sobą ten czas razem z Maryją, Marią Magdaleną i innymi uczniami. Opowieści wielkanocne to pięćdziesiąt mini historii, które mogą się stać narzędziem i okazją do osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym. Spróbuj i daj się wciągnąć. Codziennie na jezuici.pl oraz na […]]]>

Opowieści wielkanocne ‘On żyje!’ to możliwość lepszego przeżycia Wielkanocy. Daj się ponieść wyobraźni ducha, przeżywaj całym sobą ten czas razem z Maryją, Marią Magdaleną i innymi uczniami. Opowieści wielkanocne to pięćdziesiąt mini historii, które mogą się stać narzędziem i okazją do osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym. Spróbuj i daj się wciągnąć.

Codziennie na jezuici.pl oraz na naszym profilu facebookowym będzie można wysłuchać refleksji o. Pawła Kosińskiego SJ

]]>
On żyje! – część 2. – Maria Magdalena https://jezuici.pl/2018/04/opowiesci-wielkanocne-odc-2/ Mon, 02 Apr 2018 05:18:05 +0000 https://jezuici.pl/?p=44917 Opowieści wielkanocne ‘On żyje!’ to możliwość lepszego przeżycia Wielkanocy. Daj się ponieść wyobraźni ducha, przeżywaj całym sobą ten czas razem z Maryją, Marią Magdaleną i innymi uczniami. Opowieści wielkanocne to pięćdziesiąt mini historii, które mogą się stać narzędziem i okazją do osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym. Spróbuj i daj się wciągnąć. Codziennie na jezuici.pl oraz na […]]]>

Opowieści wielkanocne ‘On żyje!’ to możliwość lepszego przeżycia Wielkanocy. Daj się ponieść wyobraźni ducha, przeżywaj całym sobą ten czas razem z Maryją, Marią Magdaleną i innymi uczniami. Opowieści wielkanocne to pięćdziesiąt mini historii, które mogą się stać narzędziem i okazją do osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym. Spróbuj i daj się wciągnąć.

Codziennie na jezuici.pl oraz na naszym profilu facebookowym będzie można wysłuchać refleksji o. Pawła Kosińskiego SJ

obraz: Chrystus ukazuje się Marii Magdalenie, obraz Aleksandra Iwanowa, olej na płótnie, Muzeum Rosyjskie, Petersburg

]]>
On żyje! – Opowieści wielkanocne https://jezuici.pl/2018/04/on-zyje-opowiesci-wielkanocne/ Sun, 01 Apr 2018 05:00:59 +0000 https://jezuici.pl/?p=44879 Wielkanoc to pierwsze i najważniejsze święto dla chrześcijan. Gdyby Pan nie zmartwychwstał, ‘daremna byłaby nasza wiara’, jak powie św. Paweł. Łatwiej jest nam jednak doświadczać i przeżywać krzyż, smutek i łzy, niż radość ‘pustego grobu’. Ewangelie nam w tym nie pomagają. Na opisy kilku ostatnich dni życia Jezusa poświęcają nieproporcjonalnie dużo miejsca, a opisy spotkań […]]]>

Wielkanoc to pierwsze i najważniejsze święto dla chrześcijan. Gdyby Pan nie zmartwychwstał, ‘daremna byłaby nasza wiara’, jak powie św. Paweł. Łatwiej jest nam jednak doświadczać i przeżywać krzyż, smutek i łzy, niż radość ‘pustego grobu’.

Ewangelie nam w tym nie pomagają. Na opisy kilku ostatnich dni życia Jezusa poświęcają nieproporcjonalnie dużo miejsca, a opisy spotkań wielkanocnych zdają się być krótkie i nieliczne.

I choć śpiewamy: Alleluja!, to jednak nie brzmi ono wystarczająco mocno. Zdaje się, że bardziej czujemy: „Wisi na krzyżu”, albo „Gorzkie żale”. Czy zatem Wielkanoc musi się ‘poddać’, ustąpić pierwszeństwa?

Niekoniecznie, choć trzeba sobie trochę pomóc. Trzeba poszerzyć wyobraźnię ducha.

Opowieści wielkanocne ‘On żyje!’ to możliwość lepszego przeżycia Wielkanocy. Daj się ponieść wyobraźni ducha, przeżywaj całym sobą ten czas razem z Maryją, Marią Magdaleną i innymi uczniami. Opowieści wielkanocne to pięćdziesiąt mini historii, które mogą się stać narzędziem i okazją do osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym. Spróbuj i daj się wciągnąć.

Codziennie na jezuici.pl oraz na naszym profilu facebookowym będzie można wysłuchać refleksji o. Pawła Kosińskiego SJ

]]>
Niezwykłe spotkanie https://jezuici.pl/2018/04/niezwykle-spotkanie/ Sun, 01 Apr 2018 04:36:24 +0000 https://jezuici.pl/?p=44886 21 rozdział Ewangelii św. Jana to fragment Biblii, który już od kilkudziesięciu lat towarzyszy mi na duchowym szlaku. Ciągle odkrywam w nim coś nowego i ciągle mnie zaskakuje. Otacza go aura tajemniczości jak mgła, która rozpościerała się wokół apostołów podczas ich połowu na Jeziorze Genezaret. Jasne jest, że to późniejszy dodatek do Ewangelii, która pierwotnie […]]]>

21 rozdział Ewangelii św. Jana to fragment Biblii, który już od kilkudziesięciu lat towarzyszy mi na duchowym szlaku. Ciągle odkrywam w nim coś nowego i ciągle mnie zaskakuje. Otacza go aura tajemniczości jak mgła, która rozpościerała się wokół apostołów podczas ich połowu na Jeziorze Genezaret.

Jasne jest, że to późniejszy dodatek do Ewangelii, która pierwotnie kończyła się na rozdziale 20. Co zmotywowało Ewangelistę, aby dodać tak tajemniczy i mistyczny fragment przepełniony faktami, znaczeniami i duchowością? Czy usłyszał tę historię już po zakończeniu swojej pisarskiej pracy? Czy dopiero z czasem zrozumiał głęboki sens sceny nad jeziorem i uznał ją za najlepsze podsumowanie całej Ewangelii? Tak czy inaczej to ostatnia opowieść o Jezusie, która do nas dotarła.

Pierwsza wątpliwość: Kiedy Jezus spotkał tu uczniów? Bardzo trudno pytanie: dopiero co 20 rozdziałem Ewangelii zakończyła się opowieść o Jego życiu i nauce i teraz znowu bez zbytniego dbania o chronologię dodatek: „Potem znowu ukazał się Jezus nad Jeziorem Tyberiadzkim”. Potem, to znaczy kiedy? Po Zmartwychwstaniu czy też już po Wniebowstąpieniu? Uczniowie wrócili już do domu, do Galilei, do Kafarnaum, do miasta, w którym Jezus lubił przebywać, do Jego miasta. Uczniowie pełni entuzjazmu po pierwszym spotkaniu ze Zmartwychwstałym trwali na modlitwie w Jerozolimie, w Wieczerniku. Potem Wniebowstąpienie, Zesłanie Ducha Świętego i rozpoczęcie wielkiego dzieła misyjnego. Wydarzenia goniły wydarzenia, więc apostołowie nie mieli chyba czasu, aby przynajmniej na dwa tygodnie wrócić do swojego miasteczka i łowić tam ryby, tak jakby nie mieli nic ważniejszego do roboty? Mam wrażenie, że spotkanie na brzegu jeziora miało miejsce już znacznie później, kiedy żywe wspomnienia o Jezusie przykryły się pyłem. Ale z drugiej strony – autor sugeruje, że było to jedno z objawień Jezusa po jego Zmartwychwstaniu. Więc kiedy to było?

Kiedy to było? Kiedy uczniowie zostali sami, osamotnieni, kiedy ich wspólna wędrówka z Jezusem wydawała się już być tylko pięknym snem. Ewangelista wydaje się specjalnie nie precyzować czasu tego spotkania i dlatego mamy wrażenie, że stało się to w takim samym czasie jak nasz. Kiedyś po Zmartwychwstaniu, w naszych szarych i pozbawionych znaczenia dniach. Piotr wraca do swego zajęcie, za nim idą synowie Zebedeusza – im wszystkim Jezus dał rozkaz porzucenia sieci i łodzi. Już nie będą więcej rybakami. Tymczasem wszystko to już przeszłość. Apostołowie znowu wzięli się za łowienie ryb, tak jakby Jezus nigdy ich nie powołał. Apostołowie wrócili do swojej przeszłości, tak jakby Jezus nic nie zmienił w ich życiu.

Ciekawy jest też skład całej grupy. Jest tam Piotr i dwaj synowie Zebedeusza – wszyscy z Kafarnaum. Ta trójka zawsze tworzyła najbliższe otoczenie Nauczyciela i była dopuszczona do Jego największych tajemnic. A pozostali? Natanael, który zwątpił w Jezusa zanim go jeszcze spotkał. Tomasz, który nie wierzył w Niego po Zmartwychwstaniu. A dwaj inni uczniowie, czyli już nie należący do grona Dwunastu, czy to nie ci dwaj, którzy podążali do Emaus i nie wierzyli opowieściom kobiet o Zmartwychwstaniu? Sam Piotr zwątpił w Jezusa w momencie Jego męki. Tak więc to, co jednoczy tę grupę to brak wiary, zwątpienie i zniechęcenie. Piotr próbuje ich zjednoczyć wokół przeszłości i walki o przeżycie. „Jesteśmy z powrotem rybakami i niczym więcej. Piękny sen o Jezusie przeminął”. Jak jednak przygnębiające musiało być łowienie ryb dla tych, co mieli łowić ludzi! Są zawodowymi rybakami, ale z łowienia nic im nie wychodzi. Kolejna klęska i to w dziedzinie, w której są mistrzami. Jakby Pan Bóg chciał im powiedzieć: beze mnie nic zrobić nie możecie.

O świcie zjawia się na brzegu tajemnicza postać. O świcie to znaczy, że Apostołowie wypłynęli na jezioro nocą. „A była noc” – tak niewiele wcześniej Ewangelista opisuje moment, w którym Judasz zdradza Mistrza. Judasz odchodzi w ciemność. Teraz uczniowie siedzą w łodzi pośrodku nocy. Ciemność to znak grzechu, niewiary i samotności człowieka. Wraz z tajemniczą Postacią pojawia się dzień i światło. Ten Człowiek jest jakieś 70 metrów od łodzi, więc nie można się zorientować kim jest. Musi krzyczeć, aby rybacy go usłyszeli. „Dzieci” – przedziwny zwrot do dorosłych mężczyzn. Jest w nim wiele troski, delikatności i uczucia. A jednak zarazem ten człowiek przypomina im o ich klęsce i bezradności: połów się nie udał. I teraz następuje zaskakująca propozycja: zarzućcie sieci jeszcze raz. Już ten rozkaz i zapewnienie, że ryba się złowi powinny uczniom przypomnieć nadzwyczajne wydarzenia z przeszłości. Oni jednak są zbyt smutni by to skojarzyć. Mimo tego zarzucają sieć. Nagle dzieje się coś niezwykłego, sieć cała się trzęsie od mnóstwa ryb. Rybacy nie wiedzą co się dzieje, zapominają o człowieku, który ich uratował i rzucają się do działania. Nawet teraz nie przypominają sobie cudownego połowu, który rozpoczął ich drogę powołania. Jak trudno zobaczyć w naszych szarych dniach cudowną obecność Jezusa! Tylko Jan, nie oczami, lecz sercem widzi: „To jest Pan!”. Piotr potrzebował tych słów, aby z oczu opadły mu łuski. Rzuca sieci, ryby, łódkę. Wszystko co przed chwilą było całym sensem jego życia. Jak małe dziecko chce być pierwszy przy ukochanej osobie i skacze do wody. Brzmią nam w uszach słowa św. Pawła z Listu do Filipian: „Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim”. Szalony Piotr rzucający się do wody i płynący do Jezusa to jedna z najpiękniejszych i najbardziej wymownych scen z Ewangelii.

Ryb jest tak wiele, że apostołowie ledwie ciągną sieć. Jezus czyni cud w centrum naszego życia, tam gdzie jest największa normalność. Zarazem w sprawie najważniejszej. Jedzenie jest najważniejsze – w naszym społeczeństwie nadmiaru wszystkiego czasami zapominamy o tym. Cud nie jest duchowy, nie dotyczy jakiejś abstrakcji, lecz dotyczy naszego najnormalniejszego życia. Nagle mamy aż za dużo tego, o co sami bezskutecznie zabiegaliśmy.

Na lądzie już są chleb i ryby. Ewangelista jednoznacznie wskazuje na Eucharystię. Eucharystia to czas spotkania z żywym Jezusem. Ryba po grecku to Ihtys (ΙΗΣΟΥΣ (Iēsoûs) – Jezus, ΧΡΙΣΤΟΣ (Christós) – Chrystus, ΘΕΟΥ (Theoû) – Boga, ΥΙΟΣ (Hyiós) – Syn, ΣΩΤΗΡ (Sōtér) – Zbawiciel) – to sam Jezus. Eucharystia to najcenniejsze co nam Jezus zostawił. Zawsze w zasięgu ręki. Uczniowie na prośbę Jezusa przynoszą swoje ryby. Nasze małe dary i problemy, które jednoczymy z darami Jezusa. Ciekawe, że Ewangelista zaznacza, że obecność Jezusa była inna niż wcześniej. To co widzieli, czego doświadczali narzucało im pytanie: „Kto Ty jesteś?”. Jezus był inny niż przed Zmartwychwstaniem, ale uczniowie już nauczyli się poznawać go na nowy sposób. Na koniec dialog Pana z Piotrem. Bóg pyta się człowieka o jego miłość. Trzy razy, tak jak trzy razy Piotr się go wyparł. Niezwykłe: Bóg pyta się człowieka czy ten Go kocha! A potem na nowo daje mu misję i nadaje sens jego życiu.

tekst: Damian Wojciechowski SJ

]]>
Kogo powinniśmy słuchać w życiu? Kto ma rację? https://jezuici.pl/2018/03/kogo-powinnismy-sluchac-zyciu-racje/ Tue, 06 Mar 2018 09:54:32 +0000 https://jezuici.pl/?p=44121 Nasze życie polega na udowadnianiu racji. Bez względu na to, czy jesteśmy mężem, żoną, księdzem proboszczem czy pracownikiem fizycznym. Niestety, nasze zdania są często rozbieżne. Kogo w takim razie powinniśmy słuchać? Św. Ignacy Loyola: „Wyżej należy cenić zaparcie się własnej woli, niż wskrzeszanie umarłych.” Komentarz: Remigiusz Recław SJ Produkcja Mocni w Duchu TV]]>

Nasze życie polega na udowadnianiu racji. Bez względu na to, czy jesteśmy mężem, żoną, księdzem proboszczem czy pracownikiem fizycznym. Niestety, nasze zdania są często rozbieżne. Kogo w takim razie powinniśmy słuchać?

Św. Ignacy Loyola: „Wyżej należy cenić zaparcie się własnej woli, niż wskrzeszanie umarłych.”

Komentarz: Remigiusz Recław SJ

Produkcja Mocni w Duchu TV

]]>
Jak siebie samego – odc. 1 https://jezuici.pl/2018/02/jak-siebie-samego-odc-1/ Fri, 16 Feb 2018 12:29:53 +0000 https://jezuici.pl/?p=43879 Jak nauczyć się kochać siebie? Czy da się do tego zmusić? Zobacz odważne świadectwo jezuity. Kolejne rozważania będą publikowane w czasie Wielkiego Postu w poniedziałki i piątki o godzinie 18.00 na kanale „Pogłębiarka”]]>

Jak nauczyć się kochać siebie? Czy da się do tego zmusić? Zobacz odważne świadectwo jezuity.

Kolejne rozważania będą publikowane w czasie Wielkiego Postu w poniedziałki i piątki o godzinie 18.00 na kanale „Pogłębiarka

]]>
Modlitwy do św. Stanisława Kostki https://jezuici.pl/2018/02/modlitwy-do-sw-stanislawa-kostki-2/ Fri, 09 Feb 2018 09:23:19 +0000 https://jezuici.pl/?p=43499 Wezwania do św. Stanisława Kostki Święta Maryjo, Królowo Wyznawców, módl się za nami. Święty Stanisławie Kostko gorliwy w służbie Bożej, Święty Stanisławie, wierny wyznawco Chrystusa, Święty Stanisławie, wielki czcicielu Najświętszego Sakramentu, Święty Stanisławie, wierny Synu Najświętszej Maryi Panny, Święty Stanisławie, zwyciężający samego siebie, Święty Stanisławie, gorliwy w wypełnianiu powołania, Święty Stanisławie, mężny wśród przeciwności, Święty […]]]>

Wezwania do św. Stanisława Kostki

Święta Maryjo, Królowo Wyznawców, módl się za nami.
Święty Stanisławie Kostko gorliwy w służbie Bożej,
Święty Stanisławie, wierny wyznawco Chrystusa,
Święty Stanisławie, wielki czcicielu Najświętszego Sakramentu,
Święty Stanisławie, wierny Synu Najświętszej Maryi Panny,
Święty Stanisławie, zwyciężający samego siebie,
Święty Stanisławie, gorliwy w wypełnianiu powołania,
Święty Stanisławie, mężny wśród przeciwności,
Święty Stanisławie, zwyciężający złe duchy,
Święty Stanisławie, wzorze skromności i czystości,
Święty Stanisławie, wzorze miłości rodziców,
Święty Stanisławie, przykładzie posłuszeństwa,
Święty Stanisławie, wzorze pilności i pracowitości,
Święty Stanisławie, ozdobo życia zakonnego,
Święty Stanisławie, łaską modlitwy przez Boga obdarowany,
Święty Stanisławie, którego czas wypoczynku do Boga zbliżał,
Święty Stanisławie, w chorobie Ciałem Chrystusa Karmiony,
Święty Stanisławie, któryś błogosławiona śmierć swoja przepowiedział,
Święty Stanisławie, którego świętość znana jest na całym świecie,
Święty Stanisławie, któryś imię Polski na całym świecie rozsławił,
Święty Stanisławie, któryś Ojczyznę naszą w niebezpieczeństwach ratował,
Święty Stanisławie, patronie młodzieży polskiej,
Abyśmy z Bogiem i ludźmi w przyjaźni żyli, uproś nam u Boga.
Abyśmy wolę Bożą wiernie wypełniali,
Abyśmy cnoty Twe naśladowali,
Abyśmy pokusy szatana, świata i ciała zwyciężali,
Abyśmy zbawienia wiecznego dostąpić mogli,

Modlitwa o prawdziwą miłość

Boże, który jesteś Miłością i obficie nas nią obdarzasz, wysłuchaj łaskawie próśb naszych i spraw, byśmy za przykładem Świętego Stanisława, codziennie świadcząc o Tobie, życie nasze miłością Boga i bliźniego wypełniali. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Modlitwa o wierność Bogu

Wszechmogący Boże, który przedziwnym zrządzeniem wybrałeś Świętego Stanisława Kostkę i uzdolniłeś go do wierności Tobie, wejrzyj na naszą słabość i niestałość. Spraw łaskawie, abyśmy dzięki wstawiennictwu i opiece Świętego Stanisława, do końca naszego życia w wierności Tobie wytrwali. Amen.

Modlitwa o świętość życia

Boże, któryś wśród wielu cudów swojej mądrości udzielił Stanisławowi Kostce w młodzieńczym wieku łaskę dojrzałej świętości, spraw, prosimy, abyśmy w przyjaźni z Tobą wzrastając, za wstawiennictwem Świętego Stanisława, przezwyciężali nieprawości nasze i dobrze w życiu czyniąc coraz bardziej upodabniali się do Ciebie. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Nowenna w intencji powołań do Towarzystwa Jezusowego za wstawiennictwem św. Stanisława Kostki

Wszechmogący Boże, w Twoich Boskich planach wybrałeś św. Stanisława Kostkę i uzdolniłeś go do wierności Tobie dając mu łaskę dojrzałej świętości w młodzieńczym wieku. Spraw, prosimy za jego wstawiennictwem, aby w sercach wielu młodych ludzi zrodziło się pragnienie służenia Tobie w Towarzystwie Jezusowym, ku większej chwale i czci Twojego Boskiego Majestatu. Prosimy też usilnie za wszystkich, którzy już weszli na drogę powołania. Umacniaj nas Twoją łaską, abyśmy wzrastali w wierności, pozwalali się Tobie kształtować i byli prawdziwie Twoimi towarzyszami.
Tak jak wybrałeś św. Stanisława, tak i dziś wzywaj wielu młodych, aby podejmowali misję głoszenia Twojego Królestwa i pomagania duszom. Prosimy Cię o to przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Rozważania na każdy dzień można wybrać z pism św. Ignacego lub dokumentów Towarzystwa.

„Ojcze nasz…”
„Zdrowaś Mario…”
„Chwała Ojcu…”
Święty Stanisławie Kostko – módl się za nami

]]>
Imię Jezusa wielkim fundamentem wiary https://jezuici.pl/2018/01/imie-jezusa-wielkim-fundamentem-wiary/ Wed, 03 Jan 2018 07:00:41 +0000 http://test.jezuici.pl/?p=21437 Dziś uroczystość Najświętszego Imienia Jezus, tytularne święto naszego zakonu – z tej okazji przytaczamy kazanie św. Bernardyna ze Sieny, prezbitera. Kazanie 49, O chwalebnym Imieniu Jezusa Chrystusa. Oto właśnie Najświętsze Imię. Tak bardzo upragnione przez ojców dawnego przymierza. Z tak wielkim niepokojem oczekiwane. Jak przedłużało się wśród wielu udręk to oczekiwanie. Tak wiele westchnień przyzywało tego […]]]>

Dziś uroczystość Najświętszego Imienia Jezus, tytularne święto naszego zakonu – z tej okazji przytaczamy kazanie św. Bernardyna ze Sieny, prezbitera. Kazanie 49, O chwalebnym Imieniu Jezusa Chrystusa.

Oto właśnie Najświętsze Imię. Tak bardzo upragnione przez ojców dawnego przymierza. Z tak wielkim niepokojem oczekiwane. Jak przedłużało się wśród wielu udręk to oczekiwanie. Tak wiele westchnień przyzywało tego nadejścia. Ileż łez błagalnych wylano. Lecz nadszedł czas łaski i miłosierdzia. Już jest ono w naszym posiadaniu. Ukryj, proszę, o Boże, imię Twojej potęgi. Niechaj nie słyszymy imienia pomsty. Powstrzymaj imię sprawiedliwości. Daj nam tylko imię Twego miłosierdzia. Niech jedynie rozbrzmiewa w mych uszach imię Jezus, przez nie bowiem głos Twój jest rzeczywiście słodki, a oblicze pełne wdzięku.

Imię Jezus – to potężne umocnienie wiary. Dzięki niemu stajemy się dziećmi Bożymi. Wszak wiara katolicka polega na poznaniu Jezusa Chrystusa i na uczestnictwie w Jego światłości. To On jest światłem duszy. On bramą życia i fundamentem wiecznego zbawienia. Konieczna jest wiara. Bez niej jesteś podobny do człowieka, który bez lampy przedziera się przez ciemności nocy lub kroczy bezmyślnie z zamkniętymi oczyma po krawędzi zawrotnej przepaści. Nawet najznakomitszy umysł nie zdoła pojąć tajemnic Bożych. Kto liczy na własne zdolności, powierza swe losy niewidomemu przewodnikowi, usiłuje budować dom bez fundamentów, chce przedostawać się do domu przez dach zamiast bramą. Właśnie Jezus jest fundamentem, światłem i bramą. On każdemu udziela światła wiary, bo pragnie ukazać błądzącym niezawodną drogę życia. Sam nazwał się drogą. Dzięki Chrystusowej światłości coraz mocniej jednoczymy się z Bogiem. Najpierw Go poszukujemy, następnie całkowicie Mu zawierzamy, wreszcie posiądziemy Go na wieki. Na tym właśnie fundamencie wznosi się Kościół, założony w imię Jezusa. On oświeca swym blaskiem kaznodziejów. Słowa Chrystusowe głoszone ich ustami jeszcze bardziej jaśnieją, gorliwiej są przekazywane i znajdują żywszy oddźwięk w sercach ludzkich. Powiedz sam, skąd na świecie tyle silnej, spontanicznej, żarliwej i światłej wiary? Jest to plon z przepowiadania Jezusa. Przecież i nas wezwał Bóg do swej przedziwnej światłości blaskiem i wdziękiem tego imienia. Skoro jesteśmy oświeceni i w światłości tej oglądamy światło, niech i do nas wypowie Apostoł swe słuszne słowa: „Byliście ongiś ciemnością, teraz zaś jesteście światłością w Panu, postępujcie więc jako dzieci światłości”.

O zaiste chwalebne to imię, pełne wdzięku, tchnące miłością i potęgą. Przez ciebie przebaczenie grzechów, zwycięstwo nad przeciwnikami zbawienia. W tobie wyzwolenie od naszych słabości, umocnienie, pogoda ducha wśród cierpień i przeciwności. Tyś chlubą dla wierzących, nauczycielem dla kaznodziejów, umocnieniem dla przeciążonych pracą, podporą dla słabnących. Twój płomienny żar rozpala szlachetne pragnienia. Ty zapewniasz skuteczność naszym modłom. Ty napawasz rozkoszą dusze o tobie rozmyślające. Dzięki tobie cieszą się chwałą i święcą triumfy w niebie wszyscy zbawieni. Spraw, o najsłodszy Jezu, niechaj również my tam z nimi królujemy przez najświętsze imię Twoje.

]]>
Paweł Brożyniak SJ: Św. Stanisław Kostka – patron wielkich pragnień https://jezuici.pl/2018/01/pawel-brozyniak-sj-sw-stanislaw-kostka-patron-wielkich-pragnien/ Tue, 02 Jan 2018 10:29:16 +0000 https://jezuici.pl/?p=43020 Jeżeli duszpasterze pozwolą młodzieży odkrywać marzenia, na świecie będzie wielu takich ludzi, jak Stanisław Kostka. Bo jeśli Kościół może coś wnieść dziś do społeczeństwa, to ludzi pełnych entuzjazmu do przeżywania swojego życia – mówi w rozmowie z KAI o. Paweł Brożyniak SJ, dyrektor KOSTKI, Publicznego Liceum Ogólnokształcącego Jezuitów im. św. Stanisława Kostki w Krakowie, nawiązując […]]]>

Jeżeli duszpasterze pozwolą młodzieży odkrywać marzenia, na świecie będzie wielu takich ludzi, jak Stanisław Kostka. Bo jeśli Kościół może coś wnieść dziś do społeczeństwa, to ludzi pełnych entuzjazmu do przeżywania swojego życia – mówi w rozmowie z KAI o. Paweł Brożyniak SJ, dyrektor KOSTKI, Publicznego Liceum Ogólnokształcącego Jezuitów im. św. Stanisława Kostki w Krakowie, nawiązując do rozpoczynającego się Roku św. Stanisława Kostki.

Dorota Abdelmoula (KAI): Wraz z początkiem nowego roku kalendarzowego, Kościół w Polsce rozpoczyna obchody Roku św. Stanisława Kostki. Jak ktoś, kto żył 500 lat temu może inspirować współczesną młodzież i duszpasterzy?

o. Paweł Brożyniak SJ: Przyznam, że kiedyś też zadawałem sobie takie pytanie, tym bardziej, że ten święty inspiruje mnie mocno od 10 lat. Byłem przekonany, że ten Stanisław, który w hagiografiach jest przedstawiany jako cukierkowaty chłopak z rumieńcami, ze złożonymi rączkami i oczami skierowanymi ku niebu, mdlejący na głos przekleństwa, musiał mieć w sobie coś ciekawszego, co ujęło innych ludzi. I odkryłem, że to był człowiek wielkich pragnień.

Na co dzień pracuję z młodzieżą w szkole i wiem, że młodzi ludzie – przynajmniej w Polsce – nie zawsze mają odwagę stawiać przed sobą wielkie pragnienia. Nie wierzą, że mogą je zrealizować. A Stanisław Kostka jest dla mnie przykładem kogoś, kto pomimo różnych trudności: choroby, kłopotów z nauką, z braćmi i rówieśnikami, odkrył w sobie wielkie pragnienie i zaproszenie Matki Bożej, by wstąpić do zakonu jezuitów. To nastolatek, który daje się porwać takiemu powiewowi w żagle.

Patrząc z perspektywy tych 10 lat, bardziej, niż 450-lecie jego śmierci, celebrowałbym jego cnoty: roztropność, męstwo, umiarkowanie, sprawiedliwość. Bo przede wszystkim, to był młody człowiek, którego dom rodzinny przygotował do samo-dyscypliny i życia zgodnie z wartościami. To dzięki temu umie on nazywać swoje pragnienia i ponosić konsekwencje, które wynikają z zamiaru ich realizacji.

Kiedy w 2008 r. ogłaszaliśmy św. Stanisława Kostkę patronem młodzieżowych grup jezuickich MAGIS, część moich współbraci mówiła, że “odgrzewam stare kotlety”. Ale ja, modląc się przed jego relikwiami w Starej Wsi koło Brzozowa, odkryłem, że to był człowiek wielkiej odwagi! Gość, który – bez GPS-a, karty kredytowej, butów trekkingowych i termicznej odzieży – po prostu przeszedł 1,5 tys. km – z Wiednia przez Augsburg i Dillingen do Rzymu – i który miał odwagę pójść w ciemność, w nieznane jutro. Jak wielka musiała być jego wiara!

KAI: Jan Paweł II nazwał jego życie “biegiem na przełaj ku świętości”.

– Tak. Kiedyś zapytałem o. Federico Lombardiego, jezuitę i ówczesnego rzecznika prasowego Stolicy Apostolskiej, czy Jan Paweł II kiedykolwiek coś powiedział o św. Stanisławie Kostce. I dowiedziałem się, że na 10-lecie pontyfikatu papież odwiedził Kwirynał, gdzie pochowany jest święty i tam powiedział wspomniane przez Panią słowa. Tam też nazwał św. Stanisława “patronem trudnych dróg”, choć dla mnie jest on patronem wszystkich dróg, którymi chodzą dziś młodzi. Proszę zobaczyć, jakie to jest aktualne! Ilu młodych dziś krąży po świecie, żeby odnaleźć swoje miejsce i aby realizować swoje marzenia.

KAI: Najczęściej patrzymy na św. Stanisława jako na patrona młodzieży. Ale czy ten, nazwijmy to: nietuzinkowy chłopak, który jednak znalazł zrozumienie wśród księży, może czegoś nauczyć także współczesnych duszpasterzy?

– Pewnie! Myślę, że może np. uczyć oddawania się młodym ludziom – o czym często mówi też papież Franciszek. Ojciec Święty zachęca: chcesz, jako pasterz, “pachnieć stadem”? To oddaj się też młodzieży. Stanisław oddał się do końca swojemu pragnieniu. Był bardzo zdeterminowany: chciał wstąpić do jezuitów, chociaż co najmniej dwa razy go tam nie przyjęto. Była w nim pasja, determinacja.

Dziś, pracując z młodym człowiekiem, trzeba umieć troskliwie walczyć o niego, także o to, by go nie przekreślać po upadku, by widzieć w nim dobro. Trzeba też być bardzo cierpliwym i pokornym, bo życie nie jest często takie, jakie chcielibyśmy żeby było. Tak samo było w życiu Stanisława: nie zdajemy sobie przecież sprawy z wszystkich trudów jego dwumiesięcznej podróży, np. nieznajomości języka, osamotnienia, zostawienia całej swojej strefy bezpieczeństwa i wyjścia w nieznane, by doświadczyć Boga. Kierowało nim coś więcej, niż kilkudniowy zachwyt i słomiany zapał.

My dziś musimy mieć wszystko zorganizowane, potwierdzone, budżet zaplanowany. Stanisław tego nie miał! On pokazuje, jak bardzo potrzeba dziś zaufania Bogu, tym bardziej, że młodzi zderzają się dziś z “duszpasterzami, którzy może za bardzo wszystko drobiazgowo kalkulują”, którzy poszukują pewności i zabezpieczenia, że mogą coś robić, bo wszystkie okoliczności zostały sprawdzone.

KAI: Św. Piotr Kanizjusz pisał o św. Stanisławie, posyłając go do Rzymu, że “spodziewa się po nim wielkich rzeczy”. A czego Ojciec spodziewa się po nim, jako patronie najbliższego roku?

– Ja w tym roku chciałbym się modlić o “rzeczy, zwyczajne, powiedzmy świeckie”: o to, by młodzi uwierzyli, że mogą dziś wielkich rzeczy dokonywać! By uwierzyli, że warto się trudzić, podejmować wysiłki i pracę. Dziś w polskim społeczeństwie zmagamy się z pytaniami: a na co ci to? A co z tego będziesz miał? Albo z planowaniem: to ma wyjść tak, siak i owak. A Stanisław nie wiedział, jak będzie, a mimo wszystko miał odważnie podjął ryzyko.

Chciałbym się modlić, o to, by i duszpasterze, i młodzi, mieli dziś poczucie, że warto się trudzić dla realizacji wielkiego pragnienia. Dziś wszystko się wymienia na lepsze: kiedy relacja się psuje, to szuka się nowej. Jak się nie dogadujesz z kimś, to uznajesz, że ta relacja jest zła. Gdyby Stanisław miał takie założenia – pewnie nigdzie by nie doszedł! Brakuje nam na co dzień męstwa, sumienności, wytrwałości. Taki był Stanisław, to szalenie ciekawa postać!

I naprawdę, wciąż go odkrywamy, może ten rok jest dobrą ku temu okazją? Dziesięć lat temu odkryliśmy w archiwach Towarzystwa Jezusowego, że o św. Stanisławie Kostce pisał Jan III Sobieski i król Stanisław August Poniatowski, obaj chcieli, żeby to był patron oręża polskiego.

KAI: Siedemnastolatek? Patronem piechoty – to jeszcze rozumiem, w końcu przeszedł pieszo pół Europy.

– No właśnie! A on miał zostać patronem całej armii, walczącej pod Chocimiem i Beresteczkiem! Znalazłem też książkę z połowy XVII w. pt. “Cuda bł. Stanisława Kostki”. Tam jest pokazane, jak nieprawdopodobna była moc jego wiary we wstawiennictwo Stanisława i jak bardzo wzbudzał tę wiarę u innych.

KAI: W drodze na ołtarze wyprzedził on nawet św. Ignacego z Loyoli.

– Tak! A tymczasem my celebrujemy dziś taką powierzchowną, hagiograficzną ckliwość św. Stanisława. A to nie porusza serc, jest po prostu nieciekawe!

KAI: A gdyby ktoś w Polsce chciał naprawdę poznać św. Stanisława, to dokąd powinien się udać? Jakie miejsca odwiedzić?

– Można przyjąć wiele kluczy. Ja zaprosiłbym: sprawdźmy np., w ilu kościołach w Polsce są obrazy, figury czy freski przedstawiające św. Stanisława Kostkę? Nikt tego nie zliczył! W Łodzi mamy katedrę św. Stanisława, w Lublinie – wymalowane jego życie, w Jarosławiu – poświęconą mu nawę. I wiele innych kościołów pod jego wezwaniem. Zapytajmy: dlaczego ta jego obecność była kiedyś tak ważna w kościołach jezuickich, ale i nie tylko? Policzmy: ile mamy parafii św. Stanisława w Polsce! Ile mamy placów, ulic, figur, poświęconych mu na całym świecie?

To jeden z najbardziej znanych świętych Polaków! Np. W Palermo jest plac i kościół jemu poświęcony. A kiedy rozmawiam z kolegami, to słyszę, że św. Stanisław Kostka patronuje szkołom w Manili, Waszyngtonie, a nawet w Dżakarcie! A my chcemy się ograniczyć do Rostkowa! Owszem, idźmy tam. Tylko pomyślmy, co z tej pielgrzymki wyniknie, co dalej?

Poza tym, uważam, że powinniśmy wrócić do daty, która dawniej była związana z kultem św. Stanisława Kostki. Data obecnego wspomnienia, czyli 18 września, jest według mnie niefortunna. Dawniej jezuici wspominali go 13 listopada, kiedy studenci byli już na uczelniach, rozpoczęli rok akademicki i mogli się przygotować do przeżycia go ze św. Stanisławem. A dziś? Studentów jeszcze nie ma, dzieci w szkołach jeszcze nie zdążyły go poznać, bo dopiero rozpoczęły rok szkolny. Tylko w Polsce obowiązuje ta data. Zresztą wciąż wiele osób starszych świętuje imieniny 13 listopada.

Poza tym, ja bym szukał obecności św. Stanisława w ludziach, którzy są szczęśliwi ze swoim życiem i coś w nim osiągnęli. Jeżeli ktoś na wzór Stanisława miał pragnienie i je zrealizował, to w pewnym sensie naśladuje jego drogę, może nawet nie zdając sobie sprawy, że Stanisława ma w tym swój udział.

KAI: A w jaki sposób św. Stanisław Kostka inspiruje dziś jezuitów?

– Trudno mi mówić w imieniu wszystkich współbraci, ale mogę powiedzieć, że jeżeli duszpasterze pozwolą młodzieży odkrywać marzenia, stworzą warunki do ich realizacji, to będzie na świecie wielu takich ludzi, jak Stanisław Kostka. Bo jeśli Kościół może coś wnieść dziś do społeczeństwa, to ludzi pełnych entuzjazmu do przeżywania swojego życia, także w pewnych wyzwań okolicznościach, np. wśród zeświecczenia, wygód, komercji albo z drugiej strony różnego rodzaju ubóstwa.

Dziś jest bardzo niepolityczne mówienie, że człowiek jest pięknym stworzeniem Bożym, wyjątkowym i kochanym, które ma prawo do marzeń. Zamiast Stwórcy, wolimy powstrzymywać rolę stwórcy a zasługi przypisywać przede wszystkim sobie. Pracę dyrektora szkoły postrzegam tak, że staram się widzieć dobro w młodych ludziach i dawać im nadzieję do realizowania swoich pragnień. Młodzi dzisiaj mają bardzo różne doświadczenie rodzin, wielu uczniów wzrasta w niepełnych rodzinach lub zupełnie nowych. Pęd i zabieganie osłabiają relacje między dziećmi i rodzicami. Szkoła, choć nie zastąpi w pełni rodzinnego domu, pełni dzisiaj wyjątkową rolę, stąd bardzo ważna jest dzisiaj obecność duszpasterska w szkole, choć pełna wielu wyzwań.

KAI: Nieprzypadkowo Rok św. Stanisława Kostki zbiega się z Synodem Biskupów nt. młodzieży i rozeznawania powołania, który papież zwołał na październik. Czy św. Stanisław Kostka może nam pomóc w przygotowaniach do tego wydarzenia?

– Myślę, że dziś ważnym pytaniem, jakie powinni sobie zadać młodzi jest to, jak dać rówieśnikom świadectwo swojej chrześcijańskiej tożsamości w świecie wielu dynamicznych zmian społecznych i ekonomicznych. Wróćmy na chwilę do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Proszę zobaczyć, że w kontekście tego wydarzenia mówimy o potencjale, który jest w młodych ludziach, to prawda. Tymczasem powinniśmy się zmierzyć także z tym, że np. w krajach rozwiniętych mamy zjawisko ogromnego sekularyzmu i rodzących się trudności, np. z przekazywaniem wiary w rodzinie. To zupełnie nowa sytuacja: dziś młodzi mogą uczyć się wiary od swoich rówieśników, a nie koniecznie od rodziców! To wciąż jest temat tabu.

Po ŚDM bp Ryś powiedział, że na ŚDM najbardziej przeszacowaliśmy my, Polacy, mogło nas być dużo więcej. Nawet w mojej szkole uczniowie przed wakacjami powtarzali medialne doniesienia: po co robić to spotkanie? Tam będzie tylko chaos, paraliż i obawa przed atakiem terrorystycznym!

KAI: Powtarzali za dorosłymi.

– Oczywiście! Dlatego młodym winniśmy pomagać odkrywać wiarę, jej wpływ na codzienne życie i wtedy zastanowić się, jak świadczyć o wierze, a św. Stanisław może być dla nich doskonałym przykładem. Popatrzmy chociaż na okres, który spędził w Wiedniu: jego brat miał inne poglądy, kuzyni wręcz naśmiewali się z niego, a w dodatku mieszkał w domu protestanta, który sprzeciwiał się katolickim praktykom. W tym wszystkim potrafił być wierny a także dzielnie znosił przykrości, że strony swoich bliskich.

Także dziś młodzi żyją na świecie w różnych okolicznościach, w których muszą budować społeczeństwo chrześcijańskie. Ale potrzebują do tego mądrych przewodników i doświadczenia starszych.

źródło: KAI
fot. http://agnes.cc

]]>
Z Ignacym w Nowy Rok https://jezuici.pl/2018/01/z-ignacym-w-nowy-rok/ Mon, 01 Jan 2018 08:00:01 +0000 https://jezuici.pl/?p=11900 Od wielu lat w ostatnim dniu kończącego się roku, zanim jeszcze wyrzucę stary kalendarz, raz jeszcze go sobie przeglądam. I co tam widzę? Wszystkie strony zapisane różnymi zobowiązaniami, pracami, rekolekcjami, spotkaniami, wyjazdami, obowiązkami… Mimo upływającego czasu, który na różny sposób daje się odczuć rozmaitymi dokuczliwościami słabnącego ciała, udało się wiele dobra zdziałać. Jest za co […]]]>

Od wielu lat w ostatnim dniu kończącego się roku, zanim jeszcze wyrzucę stary kalendarz, raz jeszcze go sobie przeglądam. I co tam widzę? Wszystkie strony zapisane różnymi zobowiązaniami, pracami, rekolekcjami, spotkaniami, wyjazdami, obowiązkami… Mimo upływającego czasu, który na różny sposób daje się odczuć rozmaitymi dokuczliwościami słabnącego ciała, udało się wiele dobra zdziałać.

Jest za co Bogu dziękować, bo to przecież On jest źródłem wszelkiego dobra, a ja się czuję jedynie Jego nieużytecznym sługą i narzędziem w Jego ręku. Były też takie sprawy, które można było lepiej załatwić, sytuacje, w których można było być bardziej sprawnym narzędziem Bożej dobroci, ludzkie biedy, na które trzeba było starać się bardziej skutecznie zaradzić. Jest więc za co Boga przepraszać, jeśli nawet nie za uczynione zło i czy nawet nieświadomą krzywdę, to na pewno za zaniedbanie dobra, za niewykorzystane okazje do większego dobra. W każdym razie to spokojne, w duchu modlitwy spojrzenie na minione 365 dni traktuję jako wspaniałą okazję do należytego skorzystania z daru pamięci.

Rozum mi mówi, że czas minionego roku już do mnie nie należy. Stał się już moją przeszłością. Nie trzeba więc się zbytnio na grzebaniu w nim koncentrować. Teraz trzeba pomyśleć o przyszłości. Co zrobić, żeby Nowy Rok był lepszy, piękniejszy, radośniejszy, zdrowszy i spokojniejszy? On jeszcze nie jest w moich rękach, ale mam prawo patrzeć w te czekające mnie 366 dni roku przestępnego z nadzieją, że mogą być lepsze.

Sam żadnego dobra nie stworzę, ale przecież rozum mi podpowiada, że wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia. Przecież na Nim nigdy się nie zawiodłem. To daje mi pewność, że nie zawiodę się także w tej najbliższej przyszłości. Wkraczam więc w ten Nowy Rok z radą, jaką zostawił nam św. Ignacy: Zrób wszystko, jakby to tylko od ciebie zależało, a nic od Boga, ale zaufaj Bogu tak, jakby wszystko od Niego, a nic od ciebie nie zależało.

Jako człowiek wiary i jako jezuita chcę z tej rady korzystać w tym roku jeszcze bardziej niż korzystałem z niej w roku minionym. Temu celowi chciałbym użyć daru wolnej woli. Chcę, żeby dokonywane w tym roku wybory niosły ze sobą nadzieję większego dobra dla wszystkich.

U progu Nowego Roku uaktywniają się w mediach rozmaici mędrcy i wizjonerzy. Oni chcą nas zwolnić z wysiłku angażowania naszej pamięci, rozumu i woli. Wystarczy uznać ich geniusz i pozwolić się im prowadzić, a ziemia nasza stanie się krainą mlekiem i miodem płynącą. Od tylu lat nas o tym przekonują, a jakoś wcale nie żyje się nam lepiej. Powiedziałbym, że raczej: wręcz przeciwnie.

Ja wybieram radę św. Ignacego. On w swoich Ćwiczeniach duchownych przygotowuje człowieka do wyboru drogi swojego życia, którą pragnie iść w przyszłości. Dla nas tą drogą wkraczamy w Nowy Rok. Na tę drogę św. Ignacy pozostawia dwie konkretne i bardzo życiowe rady. Najpierw każe nam wyobrazić sobie człowieka, któremu jesteśmy życzliwi i któremu życzymy jak najlepiej. Co byśmy chcieli mu poradzić, żeby wybrał i żeby to wniosło w jego życie pokój, radość i szczęście? Gdy już potrafimy sformułować te szczere życzenia, to po prostu zastosujmy je do siebie.

Druga rada św. Ignacego jest równie prosta i konsekwentna. Każe zapytać siebie: w jakim stanie chciałbym się znaleźć w chwili śmierci i w chwili Bożego sądu? Niech odpowiedź na to pytanie stanie się kryterium wyboru, dokonywanego dzisiaj.

Życzę wszystkim, by w Nowym Roku nie musieli dokonywać wyboru między pesymistyczną a optymistyczną wizją przyszłości, ale by w ten rok weszli z wiarą, nadzieją i miłością. Niech to będzie czas wyborów większego dobra, pamiętając o jeszcze jednej radzie św. Ignacego, że dobro im bardziej powszechne, tym bardziej jest Boże.

O. Jerzy Sermak SJ

]]>
Jak sobie radzić, gdy przytłaczają nas przeciwności? https://jezuici.pl/2017/12/radzic-przytlaczaja-nas-przeciwnosci/ Thu, 28 Dec 2017 14:01:12 +0000 https://jezuici.pl/?p=42982 Życie jest trudne, a kłody rzucane pod nogi mogą nas zniechęcać i przeszkadzać w rozwoju. Św. Ignacy z Loyoli mówi jednak na ich temat coś bardzo ciekawego! Św. Ignacy Loyola: Doświadczenie uczy nas, że tam, gdzie napotyka się na liczne sprzeciwy, można zazwyczaj spodziewać się większych owoców. Komentarz: Remigiusz Recław SJ Produkcja Mocni w Duchu […]]]>

Życie jest trudne, a kłody rzucane pod nogi mogą nas zniechęcać i przeszkadzać w rozwoju. Św. Ignacy z Loyoli mówi jednak na ich temat coś bardzo ciekawego!

Św. Ignacy Loyola: Doświadczenie uczy nas, że tam, gdzie napotyka się na liczne sprzeciwy, można zazwyczaj spodziewać się większych owoców.

Komentarz: Remigiusz Recław SJ

Produkcja Mocni w Duchu TV

]]>
Kościół, pojednanie narodowe, święta https://jezuici.pl/2017/12/kosciol-pojednanie-narodowe-swieta/ Mon, 25 Dec 2017 07:19:52 +0000 https://jezuici.pl/?p=42962 Kościół może odegrać istotną rolę w pojednaniu narodowym, którego dziś w Polsce potrzebujemy. I taką wartością dodaną, którą Kościół może tu wnieść jest katolicka nauka społeczna, która jest wielkim skarbem Kościoła – wielkim, ale chyba wciąż nieodkrytym. Zamiast przyjmować bezkrytycznie emocje społeczne narzucane przez rozpolitykowane media, powinniśmy wnosić do debaty publicznej nową jakość – nowy […]]]>

Kościół może odegrać istotną rolę w pojednaniu narodowym, którego dziś w Polsce potrzebujemy. I taką wartością dodaną, którą Kościół może tu wnieść jest katolicka nauka społeczna, która jest wielkim skarbem Kościoła – wielkim, ale chyba wciąż nieodkrytym. Zamiast przyjmować bezkrytycznie emocje społeczne narzucane przez rozpolitykowane media, powinniśmy wnosić do debaty publicznej nową jakość – nowy język – a przy tym pomagać ludziom rozpoznawać znaki czasu, znaki które dają nadzieję i otwierają oczy na to, że Bóg o nas wcale nie zapomniał – mówi o. Dariusz Dańkowski SJ, wykładowca katolickiej nauki społecznej na Akademii Ignatianum w Krakowie.

– Czy powinniśmy sobie życzyć zgody narodowej podczas Świąt Bożego Narodzenia?

– Bezinteresowne dzielenie się tym, co dobre, jest treścią chrześcijaństwa i przesłaniem Groty Betlejemskiej, więc życzenia pokoju i zgody – zarówno w rodzinach, w zakładach pracy, w parafiach, jak również w całym społeczeństwie – jak najbardziej wpisują się w treści życzeń świątecznych.

– Czy Kościół katolicki powinien do zgody narodowej nawoływać, czy powinien w niej aktywnie pośredniczyć? Mówi się często, że Kościół nie powinien wtrącać się do polityki…

– Nie bardzo lubię posługiwać się tą maksymą „Kościół nie powinien wtrącać się do polityki”, gdyż jest ona skrótem myślowym i każdy ją interpretuje po swojemu. W zasadzie zgadzamy się, że Kościół nie identyfikuje się z żadnym systemem politycznym, ekonomicznym czy społecznym. Od czasu Soboru Watykańskiego II, Kościół naucza jednoznacznie o wzajemnej autonomii w odniesieniu do państwa, jak również o potrzebie wolności religijnej w życiu społecznym. Jest to w pełni zgodne z uregulowaniami Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Z drugiej jednak strony – w każdym kraju istnieje konkretna, niepowtarzalna historia i kultura polityczna; każde społeczeństwo na swój sposób prowadzi wewnętrzny dialog. Polska świadomość narodowa ukształtowała się w dużym stopniu w XIX wieku, kiedy byliśmy pod zaborami – element narodowy i element religijny bardzo się ze sobą zrosły, w związku z czym mamy tradycję aktywnego uczestnictwa Kościoła w życiu społecznym. Podsumowując to wszystko – Kościół nie powinien bezpośrednio uczestniczyć w państwowych procesach legislacyjnych czy administracyjnych i powinien zachowywać powściągliwość i roztropność w swoich wypowiedziach na temat aktualnej debaty politycznej czy kampanii wyborczej. Jednocześnie Kościół może zabierać głos w szeroko rozumianej sferze społeczeństwa obywatelskiego, również w tzw. wojnie kulturowej. I tutaj mieści się cała gama aktywności – zarówno współtworzenie życia kulturalnego jak i działalność pastoralna skierowana do wiernych wewnątrz Kościoła. Niezależnie jednak od uregulowań prawnych, Kościół, jako ciało autonomiczne, jest powołany do współpracy z państwem dla dobra jednostki i dla dobra wspólnego – tutaj mieści się jak najbardziej posługa jednania, budowanie mostów, troska o przestrzeganie praw człowieka.

– Proszę więc podać przykład dobrego zaangażowania duchownych w sprawy społeczne i przykład przekraczania granic w naszych polskich warunkach…

– Myślę, że takim przekraczaniem granic będzie sytuacja, gdy ksiądz (osoba duchowna) daje się zapraszać do studia telewizyjnego, tudzież pisze artykuł w prasie, i porusza temat explicite polityczny, np. kwestie Trybunału Konstytucyjnego, demonstracji KOD-u, ordynacji wyborczej, systemu podatkowego, itd. – i czyni to z perspektywy partyjnej. Zdarza się, że taki duchowny powtarza „przekazy dnia” swojej ulubionej partii politycznej i bezpośrednio bądź pośrednio firmuje określoną opcję polityczną. Dwuznaczność takiej sytuacji polega na tym, że w odbiorze medialnym zlewa się sfera religijna z polityczną, jeżeli ktoś np. w bliskim sąsiedztwie wypowiada prawdy absolutne (Tajemnica Trójcy Świętej czy dwie natury Chrystusa) i swoje własne opinie i oceny konkretnych działań rządu bądź opozycji. Takie pomieszanie ról może prowadzić do „sakralizacji” polityki bądź do instrumentalnego potraktowania religii. Dodatkowo komplikuje sprawę fakt, że owi księża (posiadając wykształcenie teologiczne) często nie mają narzędzi do analizy politycznej i wypowiadają się w sposób bardzo amatorski. Bywa, że są cynicznie wykorzystywani przez graczy politycznych – sygnał, który idzie w świat, to ich koloratka i identyfikacja z określoną partią polityczną. Kształtuje to dziwny domyślny komunikat, że ci są „nasi” i to jest „partia katolicka”, a tamci nie są „nasi” i ich partia nie jest „katolicka”. Zdarza się, że owi duchowni dolewają oliwy do ognia i jątrzą politycznie i taka postawa ewidentnie stoi w sprzeczności z zasadami katolickiej nauki społecznej.

Jeśli chodzi o przykłady pozytywne, to jest ich wiele, choć często w mediach one się nie przebijają. Jest wielu kapłanów i wiele osób zakonnych organizujących akcje charytatywne, prace z młodzieżą, wolontariat międzynarodowy, jak również odpowiedzialne dziennikarstwo. Wymieniłbym tu przykładowo ks. Jacka Stryczka, który od wielu lat organizuje akcję Szlachetna Paczka, czy Ekstremalną Drogę Krzyżową i podejmuje wiele innych inicjatyw, nie tylko w środowisku akademickim czy ludzi biznesu. To co robi odbija się szerokim echem w całym społeczeństwie. Udaje mu się poruszyć sumienia ludzi i pozytywnie zainspirować w duchu Ewangelii, jest obecny w mediach i kształtuje opinię publiczną, a jednocześnie nie da się o nim powiedzieć, że przydaje punktów wyborczych tej czy innej partii. Dobrych przykładów katolickiej aktywności w Polsce mamy bardzo wiele – np. organizacje i stowarzyszenia promujące działalność „pro-life”, pomoc samotnym matkom w urodzeniu i wychowaniu dzieci, akcje wychowawcze uwrażliwiające na szacunek dla życia.

– Można pomyśleć, że w sferze społecznej Kościół powinien przenosić akcent na pomoc dla biednych, a w wypowiedziach na tematy publiczne powinien zachowywać powściągliwość… Czy to nie jest redukowanie aktywności instytucji kościelnych i spychanie ich na margines…?

– Wcale tego nie powiedziałem… powiedziałem o powściągliwości w sprawach, które mają związek z bieżącą walką polityczną i wyborczą. Poza sferą legislacyjną i wyborczą istnienie cały obszar działalności społeczeństwa obywatelskiego, gdzie różne organizacje (związki religijne i wyznaniowe, uniwersytety, kluby, stowarzyszenia) zabierają aktywnie głos w sprawach kultury, sztuki, wartości moralnych, ideałów życia rodzinnego i społecznego. Z tego dobrodziejstwa w Polsce korzystamy – korzystają z tego katolickie szkoły i uczelnie, czasopisma, fundacje i inne instytucje, zwłaszcza diecezje i parafie.

– Wróćmy więc do pytania początkowego – czy Kościół powinien odegrać istotną rolę w pojednaniu narodowym, którego dziś w Polsce potrzebujemy?

– Moja odpowiedź jest jednoznaczna, że tak. I taką wartością dodaną, którą Kościół może tu wnieść jest katolicka nauka społeczna (kns), która jest wielkim skarbem Kościoła – wielkim, ale chyba wciąż nieodkrytym. Zamiast przyjmować bezkrytycznie emocje społeczne narzucane przez rozpolitykowane media, powinniśmy wnosić do debaty publicznej nową jakość – mówić o dobru wspólnym, o solidarności, o pomocniczości, o personalizmie, o pro-rodzinności, o preferencyjnej opcji na rzecz ubogich, a przy tym pomagać ludziom rozpoznawać znaki czasu, znaki które dają nadzieję i otwierają oczy na to, że Bóg o nas wcale nie zapomniał. Jak to robić? Podam przykład z górnej półki, ale akurat jest to przykład bardzo wymowny. W roku 1995 odbywała się w Pekinie IV Światowa Konferencja o Kobiecie i Jan Paweł II napisał słynny „List do kobiet” (A ciascuna di voi). W liście tym jednoznacznie krytykował moralne zło, jakim była i jest dyskryminacja kobiet, z wielką troską wypowiadał się o wartości macierzyństwa i rodziny, a przy tym wszystkim nie wszedł we frazeologię spolaryzowanej sceny polityczno-ideologicznej. Mówił niezależnym językiem o darach i charyzmatach kobiet, użył wymownego określenia „geniusz kobiecy” – mówił językiem, który daje nadzieję, a który nie jest bezmyślnym powtarzaniem argumentów, jakie pulsują w sferze politycznej. To jest, myślę, drogowskaz dla nas wszystkich: nie uciekać od spraw ważnych, ale też nie przyjmować bezkrytycznie tego słownictwa i tych gestów, które daje świat, i tych emocji, które generują świeckie gazety będące organami partii politycznych czy ideologicznych ośrodków opiniotwórczych.

– Jak można ten dobry wzór Jana Pawła II przełożyć na dzisiejsze warunki w Polsce?

– Przede wszystkim – nie dając się wciągać w emocje bieżącej walki politycznej, emocje dostarczane przez sztaby wyborcze i wojujące media… Dobrze jest dostrzec w całokształcie wydarzeń społecznych zwykłego człowieka i realne problemy; niezależnie od sympatii politycznych, od wrażliwości kulturowych i preferencji estetycznych mamy bardzo podobne tęsknoty, mamy potrzebę relacji i więzi, mamy poczucie naszej godności i do nas wszystkich zwraca się sam Stwórca i Zbawiciel mówiąc: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście” (Mt, 11, 28). Powinniśmy wreszcie pamiętać, że Kościół to my wszyscy, wszyscy wierni, i możemy uczynić wiele realnych gestów ucząc się nawzajem szacunku dla siebie, ucząc braterstwa i solidarności, ucząc cnót obywatelskich (bo to jest wpisane w doktrynę społeczną Kościoła). Możemy zrobić bardzo wiele zwracając się do siebie jak do braci i sióstr – pomimo, że głosujemy na różne partie polityczne, czytamy różne gazety, oglądamy programy różnych stacji telewizyjnych i mamy różne koncepcje patriotyzmu. Patrząc na dzisiejszą sytuację, widzimy, że jesteśmy w okresie wielu przełomów i szybkich zmian. Przechodzimy obecnie w przyśpieszonym tempie proces rewolucji przemysłowej, naukę parlamentaryzmu i demokracji, a więc coś co społeczeństwa zachodnie przerabiały przez mniej więcej 200 lat, my przerabiamy w przeciągu jednej generacji – to jest wielki wysiłek energetyczny i nie powinniśmy się dziwić, że nie wszystko wychodzi nam gładko i harmonijnie. Do tego dochodzi wszechogarniająca rewolucja informatyczna. Nie jesteśmy nauczeni pluralizmu w życiu publicznym. W naszej historii, która ma tyle pięknych kart, choć była trudna i wymagająca, panował schemat: „przyjaciel – wróg”, „swój – obcy”. Dzisiaj mamy różne poglądy na świat i musimy się nauczyć razem żyć i rozmawiać; nauka pluralizmu jest wielkim wyzwaniem dziejowym. Polska jest naszym dobrem wspólnym i ci, którzy się spotykają przy ołtarzu Chrystusowym i przekazują sobie znak pokoju podczas Mszy św., powinni być pierwszymi do budowania zgody i dialogu w pluralistycznym społeczeństwie, w budowaniu jedności, bo właśnie Zmartwychwstały Jezus, który spotyka nas w drodze i Pisma nam wyjaśnia, mówi, że niemożliwe staje się możliwe – udziela nam swego Ducha Miłości. Tutaj widzę wyraźną rolę Kościoła w społeczeństwie silnie podzielonym – nie pisanie gotowych programów politycznych, lecz pomoc w budowaniu mostów, pomoc w tym, żeby adwersarze polityczni zasiedli razem ze sobą do stołu i zaczęli traktować się po partnersku. Znowu odwołam się do słów Jana Pawła II: „Nie jest zadaniem Kościoła przeprowadzenie naukowych analiz wszystkich tych zmian oraz ich możliwych następstw we współżyciu ludzi i ludów. Natomiast Kościół uważa za swoje zadanie stałe przypominanie o godności i o prawach ludzi pracy oraz piętnowanie takich sytuacji, w których bywają one gwałcone, starając się przez to tak oddziaływać na bieg tych przemian, aby wraz z nimi dokonywał się prawdziwy postęp człowieka i społeczeństwa” (Laborem exercens, 1). Kościół nie chce wyręczać instytucji społecznych, ani z nimi konkurować, niemniej ma wyraźny przekaz odnośnie etycznej oceny struktur społecznych.

– Czy Święta Bożego Narodzenia mogą nam pomóc budować zgodę narodową?

Przy wigilijnym stole wojenki polityczne odchodzą na plan dalszy i najważniejsze stają się nasze życzenia świąteczne. Wigilia to okazja, żeby powiedzieć komuś bliskiemu: Jesteś dla mnie ważny, jesteś kimś, na kim mi zależy. To okazja by wzmocnić się nawzajem, poczuć, że warto być przyzwoitym i prawdziwym, to okazja by wydobyć z nas wszystkich to co najlepsze… i wiemy dobrze z naszego doświadczenia (dla większości z nas to już kolejna Wigilia w naszym życiu) że to działa. Święta jednak są długie i przy stole świątecznym trzeba o czymś rozmawiać. Wiem, jako kapłan dyżurujący w konfesjonale, że takie spotkania rodzinne, gdy wejdą na tematy polityczne, mogą łatwo stać się toksyczne (wojna polsko-polska podzieliła wiele rodzin i wielu dawnych przyjaciół). Ale przecież możemy się umówić, że przy stole świątecznym nie poruszamy tematów drażliwych, nie używamy języka nienawiści (języka partyjnego) i albo nie rozmawiamy o polityce w ogóle albo rozmawiamy inaczej – w sposób, który nikogo nie upokarza. Jeżeli jest to trudne, to lepiej zrezygnować z tematów politycznych, żeby nie psuć świąt. Rodzina oparta na silnym fundamencie zaufania poradzi sobie z tym problemem. W dobrej rodzinie istnieją wspólne opowieści, istnieją silne więzi, istnieje wiele tematów, w których wszyscy możemy poczuć się dobrze. Te dobre rozmowy to może być zaczyn bardzo dobrej energii. Dodając sobie nawzajem odwagi, przestajemy być zależni od tych, którzy handlują na co dzień strachem, zwycięża zdrowy rozsądek, pozytywne myślenie i dialog…

– Czyli zgoda narodowa ma być ucieczką od polityki…

I tak i nie… ucieczką od polityki destrukcyjnej, która więcej burzy niż buduje, ucieczką od polityki, która polega na upodleniu i upokorzeniu konkurenta politycznego, ucieczką od polityki cynicznej… Natomiast polityka w szerokim rozumieniu tego słowa, to troska o dobro wspólne, to cała sfera naszej aktywności społecznej. Największą nadzieją są dla mnie młodzi ludzie, którzy angażują się w wolontariat, w stowarzyszenia, ruchy społeczne, akcje duszpasterstwa akademickiego i potrafią wykrzesać z siebie coś dla innych w sposób całkowicie bezinteresowny. Z takimi ludźmi zupełnie inaczej się rozmawia na tematy społeczne niż z tymi, których aktywność społeczna ogranicza się do zmiany kanału w pilocie telewizyjnym czy do klikania przed komputerem. Ludzie, którzy potrafią się w coś pozytywnego zaangażować, potrafią zmieniać świat na lepszy. Jako wykładowca kns, mam 30 godzin dydaktycznych (czyli jeden pełen semestr zajęć). Gdybym miał tych godzin więcej, to w drugim semestrze wprowadziłbym szereg zagadnień praktycznych – np. jak założyć stowarzyszenie, fundację, jak zrobić społeczną akcję internetową, jak być człowiekiem zaangażowanym w praktyce, itd. Metoda kns to: „widzieć – oceniać – działać”. Bardzo istotny jest ten ostatni człon – „działać”. Przesłanie Świąt Bożego Narodzenia ma wiele wspólnego z tą metodą – Pan Bóg zadziałał: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14). Tego chciałbym życzyć sobie i innym – niech to Słowo w nas działa. Z chwilą gdy po raz pierwszy staniemy ze skarbonką pod kościołem zbierając datki na cele charytatywne, coś zaczyna działać; gdy po raz pierwszy pójdziemy z termosem i z kanapkami od bezdomnych, gdy na posiedzeniu zarządu naszej firmy zaproponujemy włączenie się w akcję charytatywną, gdy po raz pierwszy na posiedzeniu rady gminy zaproponujemy uchwałę, która nie upokarza przeciwników politycznych, gdy powiemy „przepraszam” po długim okresie milczenia, to również coś w nas działa. W te święta możemy poczuć w nowy sposób, że to coś działa już od dwóch tysięcy lat i my jesteśmy włączeni w coś dobrego i świętego, nawet jeśli nie zawsze to sobie uświadamialiśmy.

– Dziękujemy za rozmowę i za życzenia.

]]>
A to całe Betlejem dla mnie https://jezuici.pl/2017/12/a-cale-betlejem-dla/ Mon, 25 Dec 2017 07:07:17 +0000 https://jezuici.pl/?p=42920 Trudno cieszyć się podczas świąt, jeśli wpierw nie zedrzemy z naszych oczu zasłony przyzwyczajenia do miłego wyglądu niemowlęcia. Tam jest coś więcej. „A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie” (Łk 2, 12). Czy Józef, mieszkający w Galilei, spodziewał się, że Jego żona urodzi Syna w Judei? To […]]]>

Trudno cieszyć się podczas świąt, jeśli wpierw nie zedrzemy z naszych oczu zasłony przyzwyczajenia do miłego wyglądu niemowlęcia. Tam jest coś więcej.

„A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie” (Łk 2, 12).

Czy Józef, mieszkający w Galilei, spodziewał się, że Jego żona urodzi Syna w Judei? To nakaz Cezara każe mu ruszyć w drogę z ciężarną kobietą. Nie tylko anioł poleca Józefowi zrobić coś wbrew rozsądkowi: przyjąć do domu kobietę, która nosi pod sercem czyjeś dziecko. Czy to mądre, aby wybierać się z kobietą pod koniec ciąży w taką wędrówkę? Czy nie lepiej byłoby urodzić dziecko we własnym domu, a nie gdziekolwiek? Choć po ludzku trudne to do pojęcia, Bóg działa także przez pogańskiego cesarza, w dodatku okupującego Izrael. Posługuje się nawet wrogami, aby przeprowadzić swój plan. Mesjasz musi bowiem przyjść na świat w domu chleba, w Betlejem.

Św. Ignacy Loyola w „Ćwiczeniach Duchowych” zaprasza nas do tego, abyśmy dobrze wyobrazili sobie drogę, po której Maryja z Józefem idzie do Betlejem. „Dobrze” znaczy również, że ta droga nie była równiutkim asfalcikiem po płaskim terenie. Nie mówiąc o odległości pokonanej na jakimś jucznym zwierzęciu i częściowo pieszo. Jezus „rodzi się w drodze, bo przyszedł, by nam pokazać drogę, by nasze ręce i nogi rozwiązać do czynienia dobrych uczynków” – pisze jeden z anonimowych autorów średniowiecznych.

Jezus rodzi się tam, gdzie żyją udomowione zwierzęta i leży w kamiennym żłobie, z którego jedzą codzienny pokarm. Po ludzku dzieje się tak dlatego, ponieważ nie było dla Niego miejsca w gospodzie. Ale św. Łukasz nazywa tę dziwną okoliczność „znakiem” (z gr. semeion – „to, co wskazuje na coś niewidzialnego”). Znakiem działającym na naszą wyobraźnię jest obraz niemowlęcia i żłobu, przy czym żłób nie jest tylko ramą, lecz istotną treścią obrazu. Patrząc na niego oczami mamy dojść w wyobraźni do tego, co głębiej ukryte i niewidzialne. Św. Łukasz pisze, że jest to najpierw znak rozpoznawczy Mesjasza, którego mieli zobaczyć pasterze. I znak, który coś odsłania. Ten widok ma wyjaśniać, na czym polega „ewangelia” – dobra wieść, którą głoszą pasterzom aniołowie. „Bożym znakiem jest prostota. Bożym znakiem jest dziecko” – mówił Benedykt XVI na Pasterce w 2006 roku. To pasterze pierwsi słyszą tę Dobrą Nowinę, a potem widzą ją leżącą w żłobie. Wtedy zaczynają rozumieć. I to oni pierwsi przed wszelkimi uczniami i apostołami głoszą Ewangelię. Co jest jej istotą?

Prorok Izajasz zapowiadając to odległe dla niego wydarzenie wykrzykuje: „Pomnożyłeś wesele, zwiększyłeś radość. (…) Albowiem Dziecię się nam narodziło. Syn został nam dany” (Iz 9, 2.5). Jezus jest darem jak plony zebrane podczas żniw. Nie mamy wpływu nie tylko na wzrost zboża, ale też na jego zbiór. Wszystko zależy od sprzyjającej pogody, ostatecznie od Boga. Trudno cieszyć się podczas świąt, jeśli wpierw nie zedrzemy z naszych oczu zasłony przyzwyczajenia do miłego wyglądu niemowlęcia. Radość rodzi się tylko wtedy, gdy dostrzeżemy w tym widoku dar. Nieskończymy zamyka się w maleńkości. Dla mnie i dla nas.

Ojcowie Kościoła i wielu późniejszych świętych łączy żłób w Betlejem z krzyżem na Golgocie. To dla nich jeden znak. Św. Ignacy Loyola zaprasza osobę kontemplującą tajemnicę Narodzenia Pana, by rozważyła, jak „Pan narodził się w skrajnym ubóstwie, a po tylu trudach, doznawszy głodu i pragnienia, upału i zimna, krzywd i zniewag, umarł wreszcie na krzyżu, a to wszystko dla mnie” (ĆD, 116). Dopóki będę myślał, że Jezus narodził się i umarł kiedyś tylko dla ludzkości, dopóki nie zobaczę w Nim Boga, przy żłobie pozostanę niewzruszony. A przy krzyżu zakłopotany. Chrystus narodził się najpierw w wieczności z Ojca, historycznie w Betlejem, a dzięki mocy Jego śmierci i zmartwychwstania narodził się w każdym ochrzczonym. „Mistycznie powtarza „w nas” to, co kiedyś dokonał „dla nas” w historii” – pisze Raniero Cantalamessa OFMcap. Każdy ochrzczony najpierw stał się betlejemską grotą, a potem żywym członkiem Ciała Chrystusa.

Dziwni są ci święci. Po co ładują się z tym krzyżem do groty betlejemskiej? Czy nie przesadzają? Czy nie psują przedwcześnie nabożnej atmosfery? Dziwny ten zupełnie apolityczny Mesjasz. Najpierw objawia się w żłobie, a potem na krzyżu. Jedno miejsce przynależy zwierzętom, drugie przestępcom i wrogom Rzymu. W obu miejscach Syn Boga wydaje się totalnie w ręce ludzi jak żebrak, oddaje się cały dla mnie i dla świata. Dziwny jest ten Bóg.

Jezus leży w żłobie, a potem wisi na krzyżu, bo całe Jego życie nie tylko jest Darem, ale też Pokarmem. W domu czy gospodzie ta tajemnica Boga nie rzucałaby się tak w oczy. Wszystko wyglądałoby bardziej swojsko, normalnie. Żłób i krzyż są tak intrygujące i odpychające, że aż nie do przyjęcia. Trzeba przedrzeć się przez ich zewnętrzną powłokę. Jezus najpierw nieprzyjęty w Betlejem, a później odrzucony przez Jerozolimę, właśnie w tym miastach ofiaruje nam swoje Ciało i Krew. Najpierw pozwala się karmić, nosić i usypiać przez Maryję i Józefa. Potem pozwala się przybić do krzyża.Nadto, jakby jeszcze było za mało, na krzyżu z otwartego boku płynie Krew i woda. Narodzenie to nie „święto słabości, lecz uzdrowienia” – wołał św. Grzegorz z Nazjanzu. Chrystus zbawia przez to, że karmi nas ubóstwem środków, które są tak proste, że aż rażą.

Już tutaj kryje się najgłębsze uzasadnienie dla sakramentów, które swój początek biorą z tajemnicy Wcielenia. Aby Bóg mógł dotrzeć do naszego serca, potrzebujemy słowa i jakiegoś widzialnego znaku. W ten sposób nasza wyobraźnia wprawia się w ruch, a w sercu zapala się płomień.

Św. Irenusz z Lyonu krótko wyjaśnia, po co narodził się Jezus w Betlejem. Jego zdaniem Syn „wezwał na nowo człowieka do wspólnoty z Bogiem, żebyśmy przez tę wspólnotę z Nim otrzymali udział w niezniszczalności”. Nikt z ludzi nie wespnie się o własnych siłach do nieba. To Bóg go zaprasza i gotuje mu drogę. Ale jak zaprasza? Normalnego człowieka małe niemowlę raczej przyciąga niż odpycha. Budzi radość, a nie smutek. I dlatego kiedy pasterze zobaczyli dziecko w żłobie, nagle otworzyły im się usta i głosili to, co o Nim wcześniej usłyszeli. Słowo zbiega się tutaj z obrazem. Musimy usłyszeć, potem zobaczyć w tym, co widzialne, także to, czego nie widać, by stać się tymi, którzy głoszą.

Wszyscy jesteśmy pasterzami, bo pasterze to chrześcijanie, nie tylko ci pierwsi, także ci, których Pan zastanie podczas swego powtórnego przyjścia. To także my żyjący dzisiaj. Bez nas wielu ludzi nie usłyszy, że powołani są do wspólnoty z Bogiem. I to z takim, którego w Jego prostocie niełatwo zauważyć, i jak później dowodzi Ewangelia, niełatwo też przyjąć. By nie przerazić się Boga, trzeba najpierw zauważyć w Nim dziecko. Wpatrzmy się więc dobrze w te święta w żłób, wgryźmy się w niego oczami i umysłem, i zastanówmy się, czy coś nie powinno się w nas zmienić, abyśmy po świętach nie wrócili do naszych zajęć, jakby nic wielkiego się nie stało. Byśmy nie powiedzieli: ot, kolejne święta za nami.

autor: Dariusz Piórkowski SJ

]]>
Dzisiaj prawdziwych świąt już nie ma… https://jezuici.pl/2017/12/dzisiaj-prawdziwych-swiat-juz/ Sun, 24 Dec 2017 14:33:02 +0000 https://jezuici.pl/?p=42916 Bóg się rodzi i przychodzi do nas by zamieszkać z nami nie jako ktoś niedostępny, daleki i wyniosły, ale jako przystępny i bliski. Przychodzi, by być z nami. Kiedy byłem dzieckiem, to święta Boże Narodzenia wyglądały zupełnie inaczej: było biało, mroźnie i jakoś tak bardziej tajemniczo. Dziś coraz częściej mamy Święta bez śniegu. A to […]]]>

Bóg się rodzi i przychodzi do nas by zamieszkać z nami nie jako ktoś niedostępny, daleki i wyniosły, ale jako przystępny i bliski. Przychodzi, by być z nami.

Kiedy byłem dzieckiem, to święta Boże Narodzenia wyglądały zupełnie inaczej: było biało, mroźnie i jakoś tak bardziej tajemniczo. Dziś coraz częściej mamy Święta bez śniegu. A to jakby już nie te same święta. Zresztą nie tylko śnieg uległ zmianie, od czasów mojego dzieciństwa. Jeszcze sporo innych elementów: od choinki, która pachniała lasem, przez sztuczne ognie płonące po Pasterce, po ręcznie wykonywane łańcuchy wieszane dla ozdobienia świątecznego drzewka.

Myślę, że każdy z nas ma takie doświadczenie: kiedy dorastamy, kiedy wyjeżdżamy za chlebem, albo zwyczajnie dlatego, że w tym roku spędzamy święta u teściów, dziadków lub wnuków i brakuje tam wielu elementów, do których byliśmy przyzwyczajeni – wówczas czujemy się nieco dziwnie. Kiedy brakuje tradycyjnych i ważnych dla każdego z nas zewnętrznych elementów kojarzących się ze Świętami, wielu nie potrafi przeżywać ich „jak dawniej”. Ale to właśnie w takich momentach pojawia się wielka szansa i okazja by zastanowić się czego najbardziej brakuje, by te święta były rzeczywiście Świętami.

Boże Narodzenie bez Boga

To nasze zagubienie może brać się nie tylko z nostalgii za brakującymi detalami związanymi z Bożym Narodzeniem. Czasem także z ich nadmiarem. Bywa bowiem, że elementy kojarzące się ze Świętami pojawiają się (lub znikają) w innym czasie niż byliśmy do tego przyzwyczajeni. Wystarczyło w ostatnim czasie przejść się po sklepach i centrach handlowych: już od połowy listopada trzeba było przedzierać się tam przez gąszcz świątecznie przystrojonych choinek przy akompaniamencie – a jakże by inaczej! – współczesnych wersji kolęd, które opowiadają o śniegu, konikach, sankach czy gwiazdce, słowem o wszystkim ale nie o Bożym Narodzeniu.

Gdyby spytać dzieci to dla nich najważniejsza w Święta jest szopka i prezenty pod choinką przystrojoną w kolorowe światełka. No, może jeszcze Mikołaj. Ale nie ten święty, tylko ten „wyrośnięty krasnal” – jak go nazwała córka moich znajomych, a którego znamy z wszelkiego rodzaju spotów reklamowych.

Trzeba przyznać, że nasze czasy to dziwne czasy. Czasy, w których święta i symbole religijne są przejmowane i adaptowane przez wielkie korporacje handlowe, aby je przemienić w doskonałe produkty marketingowe. I tak się jakoś porobiło, że choć wszyscy mówią o „Bożym Narodzeniu”, to można odnieść wrażenie, że słowo „Bóg” pojawia się w nazwie tylko dlatego, że do tej pory nie udało się znaleźć lepszego zamiennika. Ale nie ma co się martwić, bo i to da się zmienić, skoro już dziś wielu mówi o „Świętach”, o „Gwiazdce” o „Choince” lub ostatecznie o „Wigilii”.

Słuchając radia, oglądając telewizję, czy przeglądając prasę albo internet można dojść do wniosku, że najważniejsze w Boże Narodzenie to modnie ubrana choinka (najlepiej przez zawodowego stylistę), garść siana umieszczonego pod stołem (lub obrusem), oraz tradycyjna wieczerza wigilijna przygotowana wg staropolskich przepisów dołączonych jako nagroda za odpowiednio duże zakupy w danej sieci handlowej lub jako świąteczny dodatek jakiegoś czasopisma. Wiele gazet, zatroskanych o radosne i miłe przeżycie Świąt, dołączyło płytę CD z nagranymi kolędami, abyśmy nie musieli się męczyć śpiewem lecz mogli spokojnie zająć się konsumpcją i posłuchać gotowych nagrań o białym puchu, bez którego nie ma świąt.

Co było na początku…

Wobec tak dużej komercjalizacji i pośpiechu może się zdarzyć, że nie usłyszymy i nie zrozumiemy tego, „co było na początku”, jak mówi św. Jan w Prologu. Grozi nam powierzchowne przeżywanie Bożego Narodzenia ograniczające się do przedświątecznej krzątaniny, sprzątania, prezentów i jedzenia. Kiedy zdarza się, że brakujemy elementów, które do tej pory kojarzyły się nam ze Świętami, możemy się zżymać i złościć, że przez to one tracą swój urok. Ale można też wykorzystać taką okazję, by zapytać siebie: w takim razie co jest najważniejsze (dla mnie) w tym czasie? Co sprawia, że Boże Narodzenie – przeżywane w swoim domu rodzinnym, u teściów, dziadków czy u wnuków – jest Bożym Narodzeniem niezależnie od tego jaka będzie zewnętrzna oprawa tych Świąt. Bo przecież nie potrawy, tak samo jak i nie opłatek, czy nawet wspólne śpiewanie kolęd, stanowią istotę Świąt. Podobnie jak tort, zdmuchiwane świeczki, albo strzelający szampan nie stanowią istoty obchodów urodzin naszych rodziców, dzieci czy znajomych. To wszystko są dodatki – miłe i radosne, ale nie najważniejsze. Najważniejsze zawsze pozostanie to, co przypomina nam ewangelia i co nie raz wyśpiewujemy w kolędach: Bóg się rodzi, moc truchleje…Słowo stało się Ciałem…

I to jest niesamowite! Bóg się rodzi i przychodzi do nas by zamieszkać z nami nie jako ktoś niedostępny, daleki i wyniosły, ale jako przystępny i bliski. Przychodzi, by być z nami. Oto istota Bożego Narodzenia: Bóg, który przychodzi do nas z wielką prostotą, jako Niemowlę zawinięte w pieluchy i położone gdzieś na sianie.

Boże Narodzenie uczy nas rozpoznawać Boga obecnego wśród nas: w kawałku chleba i wina na ołtarzu; albo jako cud nowego życia, które rozwija się w łonie kobiety, lub dziecko, które właśnie się narodziło. Znakiem obecności Boga jest gest pokoju i przyjaźni, zwycięstwo miłości nad nienawiścią, dobro i życzliwy uśmiech, którego doświadczamy od innych ludzi. Drobne gesty, a jednak tak pełne Boga! To właśnie w nich przychodzi do nas Bóg. To poprzez nie Bóg się rodzi… I to każdego dnia. To tych znaków miłości szukamy w łamaniu się opłatkiem, w świątecznych życzeniach, wspólnej Wigilii, śpiewaniu kolęd czy prezentach pod choinką. Ale mogą się też one wyrazić na wiele innych sposobów.

Bóg się rodzi, by zamieszkać wśród nas. Nie rodzi się tylko raz w roku, lecz każdego dnia, każdej chwili. Żeby o tym nie zapomnieć potrzebujemy odświeżać naszą pamięć. I święta Bożego Narodzenia co roku nam o tym przypominają. Przypominają, że kiedy będziemy mieli dość wszelkich słodyczy i ciast, kiedy schowamy do szaf nasze choinki, kiedy znudzimy się prezentami, Bóg nie przestanie przychodzić do nas tak samo, jak w noc Bożego Narodzenia.

Tomasz Oleniacz SJ

]]>
Co zrobić, gdy przestajemy się zgadzać z Kościołem? https://jezuici.pl/2017/11/zrobic-przestajemy-sie-zgadzac-kosciolem/ Fri, 24 Nov 2017 10:30:10 +0000 https://jezuici.pl/?p=41681 Św. Ignacy z Loyoli wyjaśnia nam, jakie powinno być nasze nastawienie względem wspólnoty Kościoła. Także wtedy, gdy zauważamy w nim zło. Św. Ignacy Loyola: „Tak dalece winniśmy być w zgodzie z Kościołem katolickim, ażeby uznać za czarne to, co naszym oczom wydaje się białe, jeśliby Kościół określił to jako czarne”. Komentarz: Remigiusz Recław SJ Produkcja […]]]>

Św. Ignacy z Loyoli wyjaśnia nam, jakie powinno być nasze nastawienie względem wspólnoty Kościoła. Także wtedy, gdy zauważamy w nim zło.

Św. Ignacy Loyola: „Tak dalece winniśmy być w zgodzie z Kościołem katolickim, ażeby uznać za czarne to, co naszym oczom wydaje się białe, jeśliby Kościół określił to jako czarne”.

Komentarz: Remigiusz Recław SJ

Produkcja Mocni w Duchu TV

]]>
Jak podejmować decyzje? Pocieszenie i strapienie https://jezuici.pl/2017/11/podejmowac-decyzje-pocieszenie-strapienie/ Fri, 17 Nov 2017 13:32:04 +0000 https://jezuici.pl/?p=41424 Pocieszenie to jest taki stan, że jesteśmy nastawieni na Pana Boga, mamy łatwość w nawiązywaniu kontaktu z Nim i chcemy się modlić. W strapieniu odczuwamy opór, chcemy nic nie robić i odsunąć się od Pana Boga. Jak rozpoznać te dwa stany i czego nie robić w strapieniu – odpowiada Daniel Wojda SJ. Zapraszamy na medytację […]]]>

Pocieszenie to jest taki stan, że jesteśmy nastawieni na Pana Boga, mamy łatwość w nawiązywaniu kontaktu z Nim i chcemy się modlić. W strapieniu odczuwamy opór, chcemy nic nie robić i odsunąć się od Pana Boga.

Jak rozpoznać te dwa stany i czego nie robić w strapieniu – odpowiada Daniel Wojda SJ.

Zapraszamy na medytację on-line i cotygodniowy rachunek sumienia. Więcej informacji na stronie: medytacja.online

]]>
Chrześcijanin musi być zawsze gotowy do wymarszu https://jezuici.pl/2017/11/chrzescijanin-musi-byc-zawsze-gotowy-wymarszu/ Fri, 10 Nov 2017 08:51:24 +0000 https://jezuici.pl/?p=41291 Święty Ignacy z Loyoli mówił o pewnej postawie, która nie powinna cechować wierzących w Chrystusa. Posłuchaj, co na ten temat ma do powiedzenia Remigiusz Recław SJ. Św. Ignacy Loyola: „Pracownicy w Winnicy Pańskiej jedną tylko nogą powinni stać na ziemi, drugą zaś winni trzymać podniesioną i gotową do wyruszenia w drogę”. Komentarz: Remigiusz Recław SJ […]]]>

Święty Ignacy z Loyoli mówił o pewnej postawie, która nie powinna cechować wierzących w Chrystusa. Posłuchaj, co na ten temat ma do powiedzenia Remigiusz Recław SJ.

Św. Ignacy Loyola: „Pracownicy w Winnicy Pańskiej jedną tylko nogą powinni stać na ziemi, drugą zaś winni trzymać podniesioną i gotową do wyruszenia w drogę”.

Komentarz: Remigiusz Recław SJ

Produkcja Mocni w Duchu TV

]]>
Dlaczego potrzebujemy Dnia Zadusznego? https://jezuici.pl/2017/11/dlaczego-potrzebujemy-zadusznego/ Thu, 02 Nov 2017 08:51:21 +0000 https://jezuici.pl/?p=41125 Popularne nazwy dzisiejszego dnia są niejasne, mylące… Warto sobie zdać z tego sprawę, bo niby wiemy, o co w nich chodzi, ale chyba nie do końca. Nie wystarczy mówić o Święcie Zmarłych, ponieważ tak można by określić również Uroczystość Wszystkich Świętych. W tym ostatnim wypadku wspominamy Zmarłych, o których ufamy, że już są Świętymi. Różnią […]]]>

Popularne nazwy dzisiejszego dnia są niejasne, mylące… Warto sobie zdać z tego sprawę, bo niby wiemy, o co w nich chodzi, ale chyba nie do końca.

Nie wystarczy mówić o Święcie Zmarłych, ponieważ tak można by określić również Uroczystość Wszystkich Świętych. W tym ostatnim wypadku wspominamy Zmarłych, o których ufamy, że już są Świętymi. Różnią się oni od Świętych oficjalnie uznanych przez Kościół – w aktach kanonizacji czy wcześniej beatyfikacji. Imienne uznanie i ogłoszenie Zmarłych jako Świętych sprawia, że możemy wierzyć w ich przebywanie w niebie z tą samą pewnością wiary, z jaką wierzymy także w „jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”.

Ale nadzieja sięga dalej niż wiara: pozwala nam uznać wiele osób spośród naszych bliskich Zmarłych za Świętych, czyli przebywających po śmierci blisko Boga – w niebie. Możemy w nich widzieć swoich osobistych, „prywatnych” Świętych, którzy nie tylko są wzorem dla naszego życia, ale także pomagają nam przybliżać się do Boga, gdy łączymy się z nimi w naszej modlitwie. Skoro zatem Święto Zmarłych obejmuje także Świętych spośród naszych bliskich, to czym jeszcze wyróżniają się Zmarli, których dzisiaj wspominamy?

Próbowała to wyrazić tradycja, mówiąca o Dniu Zadusznym, ale ta nazwa nie wyjaśnia sprawy, tylko sama wymaga wyjaśnień. Dlaczego nagle, zamiast mówić o Zmarłych czy Świętych, a więc o ludzkich osobach, ograniczamy się do „dusz” i do życia „zadusznego”? To wskazuje, że nie chodzi tutaj o końcowy los tych, którzy od nas odeszli i są świętymi w niebie, tylko że raczej uwaga skupia się na stanie pośrednim, wymagającym dodatkowego przejścia po stronie Zmarłych.

I to jest głębszy i pierwotny sens wprowadzenia w Kościele Dnia Zadusznego. Wspominamy tu Zmarłych, którzy jeszcze nie do końca są Świętymi, bo potrzebują oczyszczenia po życiu, jakie prowadzili na ziemi. Dzięki wierze w obcowanie świętych możemy im w tym pomóc naszą modlitwą. Ponadto, wiele z tego, co przeżywamy w naszym obecnym życiu, ma służyć właśnie oczyszczeniu i wzrastaniu miłości. Jeśli przyjmujemy te okazje, różne trudne doświadczenia życiowe, to coraz bardziej dojrzewamy już obecnie. Ale gdy się przed tym bronimy, potrzebne będzie oczyszczenie w przejściu przez śmierć. W tym sensie można powiedzieć, że święci to ci ludzie, którzy poddają się oczyszczeniu Bożej miłości przez całe swe życie; dlatego w śmierci przechodzą „prosto” do nieba…

Dzień Zaduszny przypomina, że po śmierci może być potrzebne oczyszczenie, czyściec – jako stan pośredni w drodze do nieba, czyli pełnej wspólnoty bosko-ludzkiej – w Jezusie Chrystusie, który jest w niebie jako wcielony Syn Boży. W tej niebieskiej wspólnocie Wszystkich Świętych nie wystarczyłoby mówić o „duszach”, bo przecież jest to wspólnota ze Zmartwychwstałym, Osobą żyjącą cieleśnie. Również inni Święci, którzy należą do tej niebieskiej wspólnoty, uczestniczą w niej nie tylko jako „dusze”, ale jako żywe, cielesne osoby. Wiara Kościoła wyznaje to wyraźnie o Maryi, która już obecnie żyje w niebie „ciałem i duszą”. Dogmat nie tylko nie mówi, że Matka Jezusa jest pod tym względem wyjątkiem, ale nie mógłby tak twierdzić, skoro samo Pismo Święte poświadcza, że w nowej wspólnocie ze Zmartwychwstałym mają już obecnie udział inni Święci (zob. Mt 27,52n.). Nic nie stoi na przeszkodzie, by w ten sposób myśleć o Wszystkich Świętych.

A jednak, przeszkodą są ciągle nasze wyobrażenia o nowej cielesności, jaką Zmarli czy Święci posiadają. Wyobrażamy sobie, że nowa cielesność po śmierci będzie możliwa dopiero po stanie „pośrednim”, w którym dusza jest oddzielona od ciała tak długo, jak długo zwłoki pozostają w grobie. Te wyobrażenia są obecne także w Piśmie Świętym, można by się więc upierać, że nadal obowiązują. Po części jest to również wpływ dualistycznej filozofii greckiej (Platon, Plotyn) lub gnozy, która „prawdziwy” pierwiastek człowieczeństwa upatrywała wyłącznie w duszy.

Ważniejsze jest jednak zauważenie – zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie – głębszego nurtu w spojrzeniu na życie z Bogiem, na ziemi i w niebie. Doświadczenie śmierci nie oznacza tutaj oddzielenia duszy od ciała, które jako zwłoki obracające się w proch musiałoby oczekiwać na przyszłe zmartwychwstanie. Śmierć oznacza raczej powrót „do przodków”, a stopniowo wiara Izraela rozpoznaje, że ci przodkowie nie przebywają jako „proch” ukryty w ziemi czy „cienie” w szeolu, tylko trwają we wspólnocie z Bogiem, do której On sam zaprosił ich – na zawsze. Znamienne, że właśnie do tego głębszego spojrzenia nawiązał Jezus, gdy jako dowód na zmartwychwstanie przywołał najważniejszych Przodków – Abrahama, Izaaka i Jakuba – żyjących w Bogu (zob. Łk 20,37n.).

Zamiast oddzielać duszę i ciało, czy to za życia, czy po śmierci, także św. Paweł uczy nas innego spojrzenia. Gdy przeciwstawia on życie „według ciała” i życie „według Ducha” (zob. Ga 5,16-25), wtedy ma zawsze na myśli całego człowieka, z duszą i ciałem. A zatem postępowanie „według Ducha”, na którym Apostołowi zależy, znaczy życie całego człowieka pod wpływem działającego w nim, w jego duchu i ciele, Bożego Ducha. Natomiast postępowanie „według ciała” pozostaje w sprzeczności z Duchem Świętym, i jeśli nawet oznacza grzechy popełniane cieleśnie, to przecież grzechy pochodzą z ludzkiego ducha, jego samowoli… Dlatego chrześcijańskie „życie duchowe” nie jest oderwane od ciała, tylko włącza je w życie poddane działaniu Ducha Świętego.

To przeciwstawienie dwóch rodzajów życia na ziemi ma swoje konsekwencje na przyszłość i wieczność. Jeden rodzaj prowadzi do śmierci, drugi – do pełni życia. Paweł wyraża to w inny jeszcze sposób, gdy tak opisuje zmagania, które trzeba przejść: „Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień” (2Kor 4,16).

Mówiąc o człowieku wewnętrznym, Apostoł nie myśli tylko o „duchowym” wnętrzu ludzkim albo o „duszy”, ale chodzi mu o pełnego człowieka, duchowo-cielesnego, różnego od „zewnętrznego” człowieka, skoro w odróżnieniu od niego nie „niszczeje”, czyli nie podlega śmierci, lecz „odnawia” się – w życiu, które zawdzięcza Jezusowi. Właśnie ten wewnętrzny człowiek – odnawiający się już obecnie w duszy i nowej cielesności – dopełni się w przejściu śmierci. Będzie on żył już po śmierci – po ewentualnym oczyszczeniu – w zmartwychwstałym Chrystusie w swej nowej cielesności, choć zwłoki człowieka zewnętrznego pozostaną w grobie jako „prochy”, dla których nie ma miejsca w nowej rzeczywistości zmartwychwstania.

Nie trzeba dodawać, że w tym teologicznym świetle nie ma istotnej różnicy między zwłokami grzebanymi w ziemi a prochem, którym prędzej (przez kremację) czy później (w sposób naturalny) się stają. Człowiek zewnętrzny jest przeznaczony tak czy owak do tego, by stał się prochem, i nie on – proch! – ma „kiedyś” zmartwychwstać, tylko udział w tej tajemnicy ma już obecnie w nas żyjący człowiek wewnętrzny. Żyje on dzięki Duchowi Jezusa, którego przyjmujemy na chrzcie świętym. Dlatego myśląc o pełni życia w Bogu, po śmierci, mamy się skupiać na życiu według Ducha, by we wspólnocie z Nim rozwijał się nasz obecny „człowiek wewnętrzny”. Spojrzenie wiary nie skupia się na tym, co kryje grób, ale na nowym życiu, które objawia Zmartwychwstały. Także do nas – do naszego człowieka wewnętrznego – stosują się słowa skierowane do uczniów Jezusa: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma go tutaj; zmartwychwstał” (Łk 24,5n.).

Jacek Bolewski SJ

]]>
Już jesteś święty. I to nie jest żadna pycha https://jezuici.pl/2017/11/juz-jestes-swiety-zadna-pycha/ Wed, 01 Nov 2017 08:11:02 +0000 https://jezuici.pl/?p=41100 Twoje ciało jest świątynią Ducha Świętego. Obojętnie jak żyjesz. To jest faktem. A my często mamy błędne wyobrażenie o świętości. Boimy się, że Bóg coś nam zabierze… – Mój przyjaciel jezuita głosił rekolekcje na północy Polski. Powiedział kazanie o świętości według św. Pawła, po czym wzburzony proboszcz zarzucił mu, że właśnie zburzył dorobek kilku pokoleń […]]]>

Twoje ciało jest świątynią Ducha Świętego. Obojętnie jak żyjesz. To jest faktem. A my często mamy błędne wyobrażenie o świętości. Boimy się, że Bóg coś nam zabierze…

– Mój przyjaciel jezuita głosił rekolekcje na północy Polski. Powiedział kazanie o świętości według św. Pawła, po czym wzburzony proboszcz zarzucił mu, że właśnie zburzył dorobek kilku pokoleń kapłanów – opowiada Dariusz Piórkowski SJ.

]]>
Jak radzić sobie z rozproszeniami na modlitwie? https://jezuici.pl/2017/10/radzic-rozproszeniami-modlitwie/ Fri, 20 Oct 2017 10:15:37 +0000 https://jezuici.pl/?p=40751 Czym różni się powściągliwość ciała od powściągliwości ducha? Dowiedz się, jakie relacje panują między naszą duszą i naszym ciałem; naucz się, jak je wykorzystywać w praktyce. Św. Ignacy Loyola: „Trudniej jest powściągnąć ducha niż ciało”. Komentarz: Remigiusz Recław SJ Produkcja Mocni w Duchu TV]]>

Czym różni się powściągliwość ciała od powściągliwości ducha? Dowiedz się, jakie relacje panują między naszą duszą i naszym ciałem; naucz się, jak je wykorzystywać w praktyce.

Św. Ignacy Loyola: „Trudniej jest powściągnąć ducha niż ciało”.

Komentarz: Remigiusz Recław SJ

Produkcja Mocni w Duchu TV

]]>
Droga Ćwiczeń duchownych https://jezuici.pl/2017/10/droga-cwiczen-duchownych/ Wed, 18 Oct 2017 14:32:33 +0000 https://jezuici.pl/?p=40717 Ojciec Ludwik de la Palma, żyjący na przełomie XVI i XVII wieku hiszpański jezuita, w swoim dziele zatytułowanym Sposób duchownego wędrowania i krótkie jego wyjaśnienie1, wydanym po raz pierwszy w 1629 roku, pisał, że św. Ignacy Loyola chętnie porównywał Ćwiczenia duchowne do drogi i wędrówki. Porównanie to ojciec de la Palma pięknie rozwinął, podkreślając, że na drodze tej trzeba odróżnić samą wędrówkę od […]]]>

Ojciec Ludwik de la Palma, żyjący na przełomie XVI i XVII wieku hiszpański jezuita, w swoim dziele zatytułowanym Sposób duchownego wędrowania i krótkie jego wyjaśnienie1, wydanym po raz pierwszy w 1629 roku, pisał, że św. Ignacy Loyola chętnie porównywał Ćwiczenia duchowne do drogi i wędrówki.

Porównanie to ojciec de la Palma pięknie rozwinął, podkreślając, że na drodze tej trzeba odróżnić samą wędrówkę od zewnętrznych jej okoliczności, a mądremu wędrowcy winno zależeć na tym, by jego droga była możliwie krótka i prosta (por. Via spiritualis, s. 35-36). Nie zawsze jednak wędrowiec ma na to wpływ, nie wszystko bowiem od niego zależy i nie wszystko można przewidzieć.

Droga jest łatwa albo trudna, prosta albo kręta, gładka albo wyboista, wyraźnie wytyczona albo z trudem dostrzegalna. Może prowadzić w cieniu drzew albo przez pełną żaru pustynię. Należy więc zabrać ze sobą wiele rzeczy. Ojciec de la Palma pisał o koniach, wozie i bacie, dziś pewnie wybralibyśmy sprawny samochód. Ponadto potrzebne jest odpowiednie ubranie, by chronić się przed zimnem i deszczem, a także – co w czasach ojca de la Palmy było konieczne – broń, gdyż na trakcie o rozbójników czy groźną zwierzynę nietrudno. Jeżeli natomiast ktoś wybiera się w drogę pieszo, winien zabrać ze sobą sakwę na ramię i laskę do ręki dla obrony przed psami. A jeśli nie nabrał jeszcze wprawy w wędrówce i doświadczenia nie ma w tym żadnego lub tylko niewielkie, winien przed wyruszeniem w nieznane zasięgnąć informacji o stanie drogi, która go czeka, albo wziąć ze sobą przewodnika.

Droga Bożych przykazań

Zdaniem ojca Ludwika de la Palmy rekolektant, który chce odprawić i głęboko przeżyć Ćwiczenia duchowne, tak naprawdę decyduje się na podobne wędrowanie. Różnica polega jedynie na tym, że drogę ma już wytyczoną i przygotowaną przez Boga. To droga jasna i bezpiecznie prowadząca do celu. Nie znaczy to jednak, że jest łatwa i można nią biec jak po kwiecistej łące. Podążanie Bożymi ścieżkami domaga się od rekolektanta zdecydowania i ewangelicznego radykalizmu. Drogą tą są bowiem Boże i kościelne przykazania.

Psalmista nie ma co do tego wątpliwości: Szczęśliwi, których droga nieskalana, którzy postępują według Prawa Pańskiego. […] Oby moje drogi były niezawodne w przestrzeganiu Twych ustaw! […] Biegnę drogą Twoich przykazań, bo rozszerzasz mi serce (Ps 119, 1. 5. 32). Dodajmy jeszcze słowa św. Bazylego Wielkiego: „Uważamy, że w drogę się wybrał ten, kto zdecydowanie i zgodnie z Prawem przez uczynki sprawiedliwości i przez światło wiedzy zmierza do doskonałości”. Podobnego porównania można się także dopatrzyć w wypowiedzi św. Pawła: My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu (2 Kor 3, 18). De la Palma wyprowadza z tej wypowiedzi ascetyczny wniosek, z którym pewnie nie do końca zgodzą się egzegeci: w czasie odprawiania i przeżywania Ćwiczeń rekolektant z każdą chwilą i z każdym krokiem, który go w dal posuwa, coraz bardziej się duchowo rozjaśnia, i to zarówno dlatego, że sam się wewnętrznie doskonali, jak i dlatego, że coraz jaśniej prawdy Boże poznaje i coraz głębiej w nie wnika.

Rekolektant musi się jednak liczyć z tym, że na jego drodze może mu się wiele przydarzyć: uczucie unoszącej ku górze pobożności albo oschłość nie do wytrzymania, pociecha wewnętrzna tak wielka, że człowiek dla Boga gotów jest na wszystko, ale także tak uciążliwe uczucie opuszczenia przez Boga, że najchętniej rzuciłby to wszystko i popłynął z prądem ziemskich radości. Czasem rekolektanta nawiedza pokój duchowy i trwa długo, a czasem pojawia się niepokój, który ogarnia zarówno rekolektanta, jak i jego kierownika, stając się niezwykle trudnym do odparcia. Rekolektant musi być przygotowany, że na wytyczonej przez Boże i kościelne przykazania drodze z całą pewnością napotka czas pogody, ale Bóg nie oszczędzi mu także gwałtownych i budzących trwogę burz.

Ważne, by rekolektant postępował jak wędrujący zaplanowaną drogą mądry podróżnik, któremu zależy na tym, by swój cel osiągnąć. Powinien dbać o to, by nieustannie posuwać się do przodu, i nie zrażać się tym, że ma za sobą nie dziesiątki mil, a jedynie kilka metrów. I niech pamięta o słowach Jezusa: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego (Łk 9, 62).

Pomoc w duchowej wędrówce

Taka właśnie droga czeka rekolektanta i każdego chrześcijanina, który pragnie dojść na miejsce wyznaczone mu przez Boga. Rekolektantowi – jak zauważa ojciec de la Palma – św. Ignacy Loyola podpowiada, w co winien zaopatrzyć się przed rozpoczęciem wędrowania i z jakich pomocy korzystać. To przede wszystkim gorąca modlitwa osobista, rozmyślanie, rachunek sumienia czy religijna lektura. Ponadto przygotowanie do każdego rozmyślania, zwłaszcza wieczorem, uważne słuchanie i czytanie słowa Bożego, zapoznawanie się z prawdami wiary i rozmyślanie nad nimi. Wszystko to staje się duchowym zaopatrzeniem na czas wędrowania, by w drodze duch rekolektanta miał się czym karmić i radować.

Św. Ignacy, jako doświadczony żołnierz, mówi także o zagrożeniach czyhających na wędrowca i podpowiada, jaką broń wyruszający w duchową drogę powinien ze sobą zabrać. Czyhający nieprzyjaciele to: oschłość, zwątpienie, wewnętrzne zagubienie, złudzenia, znużenie i zmęczenie. Osoby, które nie są wyposażone w odpowiednią broń przeciwko owym nieprzyjaciołom, nierzadko zbyt szybko i niepotrzebnie rezygnują ze swojej drogi. Bronią tą są przede wszystkim dobre rady, by nie zejść z obranej drogi, duchowe pociechy, by nie zabrakło sił, i wewnętrzna moc, by móc wytrwać. Dla uzyskania pewniejszego i trwalszego zwycięstwa nad nieprzyjacielem św. Ignacy zaleca rekolektantowi tarczę w postaci pełnej zaufania wiary i cierpliwości, a jako broń dodatkową – reguły o rozeznawaniu duchów.

W tym kontekście ojciec de la Palma zwraca uwagę na cztery istotne cechy książeczki Ćwiczeń duchownych. Mówi przede wszystkim o obfitości materiału do rozmyślań, jaki daje rekolektantowi św. Ignacy: wewnętrzna złość grzechu, kary potępionych, życie, śmierć i Zmartwychwstanie Chrystusa i wiele innych rzeczy, które łatwo odnaleźć, chociaż podzielone są na cztery tygodnie i po czterech tygodniach pozornie są rozproszone.

Druga cecha Ćwiczeń to podanie rekolektantowi różnych sposobów modlitwy, rozmyślań, kontemplacji i rachunku sumienia, nad którymi winien się zastanowić w czasie rekolekcji: ćwiczenie trzech władz duszy, rozumu, pamięci i woli, powtórki, zastosowanie zmysłów, sposób dokonania dobrego wyboru stanu życia, trzy sposoby modlitwy i wiele innych. Każde rozmyślanie i kontemplacja składają się z modlitwy wstępnej, z dwóch lub trzech przygotowań, z kilku punktów, z rozmowy końcowej pojedynczej lub potrójnej. Do tego dochodzą rozmaite reguły i dodatkowe punkty, dzięki którym rekolektant może dobierać sobie zarówno odpowiedni przedmiot modlitwy, jak i jej sposób, byleby tylko osiągnąć zamierzony cel.

Kolejna cecha to właśnie cel Ćwiczeń. Wszystkie sposoby modlitwy, o których była mowa powyżej, bez względu na to, jaki jest ich przedmiot, do jednego tylko celu zmierzają: by osiągnąć wyższy stopień doskonałości, który Bóg przewidział dla człowieka już w zaraniu jego życia i którego dusza rekolektanta pragnie, dla którego osiągnięcia trudzi się i ćwiczy. Jak dusza ciało, tak cel ten ożywia wszystkie ćwiczenia rekolektanta. To bowiem owym celem ćwiczenia te żyją. Nic dziwnego zatem, że tak często św. Ignacy o nim wspomina. W szczególny sposób stawia go przed oczy na początku każdego ćwiczenia, w drugim lub trzecim przygotowaniu, kiedy każe prosić rekolektantowi „o to, czego chcę i czego pragnę”, i dodaje, że „prośba powinna być odpowiednia do przedmiotu rozmyślania”, czyli przed kontemplacją o Zmartwychwstaniu trzeba prosić o radość z Chrystusem uradowanym, a przed kontemplacją o męce o ból, łzy i cierpienie z Chrystusem umęczonym (por. Ćd 48).

Wreszcie czwarta cecha znamienna Ćwiczeń to reguły o rozeznawaniu duchów, które każdemu rekolektantowi ułatwiają odróżnianie dobra od zła i nakłaniają, by szedł za dobrem, a unikał zła.

Cecha pierwsza Ćwiczeń, czyli przedmiot i układ rozmyślania, to pokarm dla duszy rekolektanta, zestaw prawd wiary i słowa Bożego. Nad tym wszystkim rekolektant powinien starannie się zastanowić i dogłębnie to zrozumieć, by nie ustać w drodze. Druga cecha, czyli sposoby modlitwy i rachunku sumienia, to środki, dzięki którym łatwiej i szybciej rekolektant wędruje. Istotą trzeciej cechy Ćwiczeń jest ich cel, czyli droga doskonałości, na którą rekolektant wstępuje. Wreszcie czwarta cecha, czyli reguły o rozeznawaniu duchów, to broń, w którą zaopatrzeni nie musimy się bać żadnych wrogów.

Opuścić wszystko dla Boga

Jeżeli jednak głębiej się nad tym zastanowimy, łatwo dojdziemy do wniosku, że żadna z powyższych cech ignacjańskich Ćwiczeń nie jest jeszcze drogą i nie oznacza wędrowania. Wędrowanie po tej drodze to nieustanne szukanie woli Bożej i dostosowywanie do niej swojego życia, dopóki nie osiągnie się świętości, i to w tym stopniu, jaki Bóg dla danej osoby zaplanował. By ów stopień osiągnąć, konieczne staje się spełnienie kilku warunków.

Przede wszystkim trzeba naprawdę tego chcieć. Rekolektant winien postanowić sobie, że wszystkie swoje siły musi poświęcić, by tylko ten cel osiągnąć. Ważne, by nauczył się obojętności wobec stworzenia, zarówno tego, które mu sprawia przyjemność lub jest mu w jakiś sposób pożyteczne, jak i wobec tego, które się mu sprzeciwia albo nawet napełnia go prawdziwym wstrętem. Winien mieć też świadomość, że jest grzesznikiem, i skruszyć się wewnętrznie, potępić i odrzucić od siebie wszystkie grzechy. Konieczne jest także ze strony rekolektanta mocne i trwałe postanowienie poprawy oraz postanowienie unikania jakichkolwiek sposobności do grzechu. Z tego wszystkiego musi zrodzić się zdecydowane i dobrze przemyślane postanowienie: pójdę za Chrystusem dokładnie tą samą drogą, jaką On szedł. Podobnie jak Dwunastu, którzy tak bardzo byli rozmiłowani w Jezusie z Nazaretu, że nawet zapowiedziane przez Niego męka i śmierć na krzyżu nie zniechęciły ich.

Już wiem, że trzeba mi umiłować krzyż i jak mój Pan z góry się zgodzić na obelgi i pogardę. Wiem też, że muszę przyjąć całą Jego naukę o ubóstwie ducha, pogardzie dóbr doczesnych i pokorze serca. Jeżeli to się stanie, łatwo mi będzie do końca wypełnić wolę Bożą i raz na zawsze ją postawić ponad wszystkimi swoimi zachciankami. Dopiero teraz mogę mówić o szlachetnym postanowieniu, że niczego nie przyjmę ani nie odrzucę, dopóki nie będę wiedział, że się to przyczyni albo nie przyczyni do większej chwały Bożej.

Wszystko to brzmi pięknie, ale w praktyce wcale nie jest łatwe. I tutaj dopiero widać, jak mądrym psychologiem był św. Ignacy. Rozmyślania nad powyższymi zagadnieniami to poszczególne kości duchowego szkieletu człowieka. Początek i fundament przed pierwszym tygodniem (por. Ćd 23), wezwanie króla ziemskiego na początku tygodnia drugiego (por. Ćd 91-100), rozmyślanie o dwóch sztandarach (por. Ćd 136-147), o trzech parach ludzi (por. Ćd 149-156) w czwartym dniu tego tygodnia, wreszcie rozmyślanie o trzech stopniach pokory (por. Ćd 163-168) i o dokonaniu wyboru (por. Ćd 169-189). Te niełatwe rozmyślania Ignacy wplótł w prostsze co do treści i formy kontemplacje o życiu i nauce Jezusa z Nazaretu. Wśród nich jedna z najważniejszych to kontemplacja nad pozostaniem dwunastoletniego Jezusa w Świątyni. Wskazuje ona rekolektantowi, że dla Boga trzeba opuścić wszystko i że nawet najbliżsi mogą tego nie zrozumieć.

Wszystkie te istotne dla Ćwiczeń rozmyślania i rekolekcyjne rozważania to jakby stopnie, które człowieka bardzo powoli unoszą ku szczytowi. Zaś szczytem dla autora Ćwiczeń jest kontemplacja dla uzyskania miłości (por. Ćd 230-237). To owoc wydany przez kwiat: zjednoczenie ludzkiej miłości z Bożą.

Zaprzeć się samego siebie

W każdej zwyczajnej podróży lub wędrówce trzy rzeczy są ważne: wyjście, cel i droga między tymi dwoma punktami. Każdy, kto podąża tą drogą, nieustannie oddala się od punktu wyjścia, zbliżając się do punktu dojścia (por. Via spiritualis, s. 41). Podobnie jest w życiu duchowym, szczególnie w ignacjańskich Ćwiczeniach. Najważniejszy jest jednak punkt docelowy, czyli ostateczny cel życia, do którego każdy człowiek zmierza i dla którego został stworzony. Wyszedłem z rąk Trójcy Przenajświętszej i do Niej muszę wrócić.

Właśnie dlatego cel ten św. Ignacy stawia rekolektantowi przed oczyma zaraz na początku Ćwiczeń, w Początku i Fundamencie. To zresztą oczywiste, bo kto się w drogę wybiera, przede wszystkim o jej celu myśli, czyli o tym miejscu, do którego dojść zamierza. Jeżeli zatem nie chcemy w naszym życiu duchowym błądzić, musimy mieć przed oczyma jego cel ostateczny: „Człowiek został po to stworzony, aby Boga, naszego Pana, wielbił, okazywał Mu cześć i służył Mu – i dzięki temu zbawił duszę swoją” (Ćd 23). To dlatego św. Ignacy daje swoim towarzyszom wskazówkę: „Niech się wszyscy starają mieć czystą intencję nie tylko co do stanu swego życia, ale także co do wszystkich poszczególnych spraw, zawsze to w nich mając szczerze na oku, aby służyć i podobać się Dobroci Bożej raczej dla Niej samej oraz dla miłości i niezrównanych dobrodziejstw, którymi nas uprzedziła, niż dla bojaźni kar lub nadziei nagrody, choć i tymi pobudkami wspierać się powinni”2.

Punktem wyjścia my sami jesteśmy, każdy z nas, także rekolektant i jego kierownik: nasze grzechy, złe skłonności, nieuporządkowane przywiązania, przewrotne nawyki, miłość własna, światowa i zmysłowa, a także niewłaściwe umiłowanie stworzeń, czyli takie, które przeszkadza umiłowaniu Boga nade wszystko albo je uniemożliwia. Owym punktem wyjścia jest zatem to wszystko, co św. Paweł rozumie przez przekazane chrześcijanom z Efezu wyrażenie dawny człowiek (Ef 4, 22). Dawnego człowieka w sobie trzeba nam odrzucić, a przyoblec nowego, stworzonego na obraz Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości (Ef 4, 24). Tego samego domaga się św. Ignacy od jezuitów: „Trzeba ich też często zachęcać, aby we wszystkim szukali Boga, wyzuwając się w miarę możności z miłości wszelkich stworzeń, tak by całą miłość przenieść mogli na ich Stwórcę, Jego miłując we wszystkich stworzeniach, a wszystkie stworzenia w Nim według najświętszej i Boskiej Jego woli”3.

To o tym mowa w dalszej części Fundamentu: „Inne rzeczy na powierzchni ziemi stworzone zostały dla człowieka i po to, by mu służyć pomocą w zmierzaniu do celu, dla którego został stworzony. Wynika z tego, że człowiek powinien ich w takim stopniu używać, w jakim go wspomagają [w zmierzaniu] do jego celu, a w takim stopniu powinien się ich pozbywać, w jakim mu [w dążeniu do celu] przeszkadzają” (Ćd 23). Żeby jednak człowiek mógł się oderwać od samego siebie i wycofać od umiłowania stworzeń, musi wejść na jedyną dobrą i skuteczną drogę: to droga umartwienia i zaparcia się siebie. „Aby tym skuteczniej dojść do tak cennego w życiu duchowym stopnia doskonałości, niech jak najusilniej i najstaranniej usiłuje szukać w Panu pełniejszego zaparcia się siebie i ustawicznego we wszystkim, w miarę możliwości, umartwienia”4 – pisze św. Ignacy w Konstytucjach, a w kontemplacji o królestwie Chrystusowym dodaje, że „ci, którzy się chcą bardziej przejąć tą służbą swojemu Królowi odwiecznemu i Panu wszechświata i odznaczyć się w niej, nie tylko siebie samych w całości powinni oddać pracy, lecz zadziałać przeciw własnej swojej zmysłowości i przeciw swojej miłości cielesnej i światowej” (Ćd 97).

To jest cel Ćwiczeń, na to często kładą nacisk, do tego zmierzają: by człowiek zaparł się siebie samego, by od samego siebie uciekł, by nad sobą odniósł zwycięstwo i w końcu by doszedł do zjednoczenia z Bogiem. Mówi o tym już tytuł Ćwiczeń: „Ćwiczenia duchowne, mające na celu odniesienie zwycięstwa nad samym sobą i uporządkowanie swego życia tak, by się nie dać podporządkować jakiemuś nieuporządkowanemu przywiązaniu” (Ćd 22). O tym samym jest mowa także w pierwszej uwadze: „Bo jak przechadzanie się, chodzenie i bieganie – to ćwiczenia cielesne, tak przygotowywanie i ustawianie duszy po to, żeby się pozbyć nieuporządkowanych przywiązań, a gdy się ich już pozbędziemy, żeby szukać woli Bożej i odnajdywać ją w ułożeniu własnego życia tak, by zbawić duszę – to ćwiczenia duchowne” (Ćd 1).

W ten sposób św. Ignacy wyprowadza rekolektanta z błędu, który bardzo wielu ludzi wbrew własnej woli popełnia. Ćwiczenia tylko wtedy mogą przynieść piękny owoc, jeżeli ten, kto je rozpoczyna, wejdzie w nie, prowadząc walkę przeciw sobie samemu. Więcej nawet! Zaparcie się samego siebie, odrzucenie nieuporządkowanych przywiązań i wewnętrzna skrucha to nie tylko pierwszy krok na drodze ku osiągnięciu zbawienia wiecznego, lecz także to pierwszy i niezbędny warunek na tej drodze.

Między punktem wyjścia a punktem dojścia, który wyżej nazwaliśmy punktem docelowym, rozwija się nasza droga. Jedni posuwają się po niej szybciej, inni wolniej, wszyscy jednak trudzą się na niej, by zdobyć cnoty i w ten sposób z każdą chwilą coraz bardziej się zjednoczyć z Bogiem. Jeszcze o jednym rekolektant musi pamiętać – o tym, co napisał św. Paweł do Filipian: Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedynie [czynię]: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę, w Chrystusie Jezusie (Flp 3, 13-14). Ważne zatem jest – jak już była mowa powyżej – by rekolektant nie oglądał się wstecz i nie sprawdzał, czego już dokonał, bo to się na nic nie zda, a zawsze w biegu zatrzymuje. Niech zamiast tego patrzy przed siebie i niech biegnie wytrwale tam, gdzie na niego czeka Bóg w Trójcy Świętej Jedyny.

Początek odpoczynku

Trzem etapom wędrówki ku doskonałości: wyjściu, drodze i punktowi docelowemu odpowiadają trzy grupy rekolektantów, a także tych wszystkich ludzi, którzy w jakikolwiek sposób wyruszyli w tę drogę. Jedni dopiero zaczynają trud wędrowania i tak wyglądają, jakby dopiero co z domu wyszli. Inni już wędrują i szybkim lub wolnym krokiem ku Bogu się posuwają. Jeszcze inni cel wędrowania już osiągnęli. Pierwszych się zazwyczaj nazywa początkującymi, drugich postępującymi, a ostatnich doskonałymi.

Inni nawiązują do słów św. Augustyna, że kiedy się miłość urodzi, potrzebuje pokarmu, kiedy pokarm otrzyma, nabiera mocy, a kiedy mocy nabierze, staje się doskonała. Mówią też o dzieciństwie, młodości i wieku dojrzałym w dążeniu do doskonałości. W tym kierunku szedł wcześniej św. Tomasz z Akwinu, kiedy twierdził, że istnieją trzy różne stopnie miłości, które odpowiadają trzem różnym kierunkom woli człowieka. Najpierw bowiem musi się człowiek całkowicie oderwać od grzechu i wszystkie siły swoje temu poświęcić, by się przeciwstawić tym dążeniom woli, które są przeciwne miłości. To początkujący na drodze doskonałości, o których Bóg w szczególny sposób dbać musi i ludzie – zwłaszcza prowadzący Ćwiczenia duchowne – szczególną troską otaczać ich powinni, żywić ich i wspierać. To tak, jak ten, kto stracił władzę w nogach, a koniecznie chce chodzić: ze swojej strony musi się zdobyć na prawdziwy wysiłek woli, ale bez pomocy z zewnątrz niełatwo by mu było powrócić do biegania.

Jeżeli już się człowiek całkowicie pozbędzie tego ciężkiego bagażu, jakim są dla niego grzechy śmiertelne, to zauważy, że w drodze do doskonałości pozostały mu co prawda niewielkie obciążenia, ale bardzo dokuczliwe: grzechy powszednie i niedoskonałości. Te obciążenia postępujący na tej drodze tylko jednym sposobem usunąć mogą: muszą zadbać o to, by się w nich miłość umacniała i by wzrost był coraz to bardziej wyraźny. To już zdecydowane posuwanie się ku celowi, który się coraz wyraźniej jawi. A kiedy miłość odpowiednio wzrośnie i kiedy sił nabierze, kiedy się umocni dostatecznie, człowiek za jednym tylko tęskni, za tym, by się nieustannie Bogiem cieszyć i w Nim nieustannie trwać w błogości i pokoju. To już koniec ludzkiego wędrowania, a początek wielkiego odpoczynku (por. Via spiritualis, s. 45-46).

Jan Ożóg SJ

]]>
Modlitwa w drodze – Nowa epoka! https://jezuici.pl/2017/10/modlitwa-drodze-nowa-epoka/ Tue, 17 Oct 2017 10:54:05 +0000 https://jezuici.pl/?p=40693 „Modlitwa w drodze” kończy za niedługo 7 rok swej działalności. Pod koniec czerwca dokonał się skok w rozwoju tego dzieła, ponieważ do naszej Redakcji dołączył etatowy świecki pracownik. Elwira Ginalska, z którą współpracowaliśmy graficznie od końca 2016, przejęła praktycznie większość bieżących spraw związanych z funkcjonowaniem MWD. Nasza Redakcja wynajęła również pomieszczenie biurowe w budynku WAM […]]]>

„Modlitwa w drodze” kończy za niedługo 7 rok swej działalności. Pod koniec czerwca dokonał się skok w rozwoju tego dzieła, ponieważ do naszej Redakcji dołączył etatowy świecki pracownik.

Elwira Ginalska, z którą współpracowaliśmy graficznie od końca 2016, przejęła praktycznie większość bieżących spraw związanych z funkcjonowaniem MWD. Nasza Redakcja wynajęła również pomieszczenie biurowe w budynku WAM i zakupiła sprzęt z oprogramowaniem (dotychczas wszystko robione było na prywatnym sprzęcie).

Do ekipy dołączył na mocy dyspozycji o. Wojciech Morański SJ, nasz ekspert od IT. Dotychczasowi członkowie Redakcji zajmą się monitoringiem jakości, fundraisingiem, rozwojem naszej oferty oraz promocją, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Te ostatnie stały się już bardzo prężnymi dziełami, głównie dzięki codziennym grafikom Elwiry oraz naszym dwóm świeckim wolontariuszom, specjalizującym się w mediach społecznościowych: Adamowi Błaszkiewiczowi (Facebook) oraz Erykowi Markowskiemu (Twitter). Instagram jest obsługiwany przez Elwirę.

Garść statystyk

W ostatnich miesiącach poprawiliśmy funkcjonowanie naszych narzędzi do statystyk. Teraz jesteśmy już pewni danych, które mamy.

Średnia dziennego słuchania w ostatnim roku to na urządzeniach z systemem Android: 6 934 słuchaczy, a z systemem iOS: 1 878 słuchaczy. Na aplikacjach łącznie słucha nas więc codziennie 8 812. Do tego trzeba doliczyć stronę internetową, co w sumie daje średnio 12 389 słuchaczy dziennie! (nie uwzględniamy tutaj słuchających nas przez rozgłośnie radiowe oraz starsze wersje playera).

W jakich krajach najczęściej słucha się MWD?  Wszędzie, gdzie są Polacy!

W jakich miastach słucha nas najwięcej osób?

Miastem z największą frekwencją transmisji jest Warszawa (32,63%).

Na drugim miejscu, ze znacznie mniejszą liczbą słuchaczy plasuje się Kraków – kolebka MWD: tylko 8,09%.

Nieco mniej słuchaczy odnotowaliśmy we Wrocławiu (5,02%), oraz w Katowicach (3,55%).

Co zaś nas najbardziej zaskoczyło? Fakt, iż Londyn zajmuje 6 miejsce w rankingu miast modlących się MWD. Pozdrawiamy Polonię!

Ankieta

Od czerwca do połowy lipca nasi użytkownicy mogli wypełnić rozbudowaną ankietę dotyczącą funkcjonowania MWD. Nadesłano nam 1 056 odpowiedzi! To bogactwo danych, które opracowaliśmy i poddaliśmy dyskusji. A oto kilka rezultatów naszych badań:

Kobiety vs mężczyźni

Nie da się ukryć, że kobiety są bardziej aktywne w social mediach, z powodu wrodzonego zamiłowania do komunikacji. Mężczyźni znacznie częściej udzielają się głównie w tzw. branżowych mediach społecznościowych. A jak się ma sprawa ze słuchaczami MWD? Wyniki ankiety pokazują, że kobiety częściej słuchają Modlitwy w drodze  (61,1%). Ma to również związek z tym, iż płeć żeńska chętnie udziela się w portalach katolickich. Prawdopodobnie zaabsorbowane opieką nad dziećmi matki nie mają dużo czasu na modlitwę, więc sięgają po formułę MWD (np. spacerując z wózkiem)

W jakim wieku są nasi słuchacze?

 Dominująca grupa wiekowa słuchaczy MWD się zmieniła w ostatnim czasie. Jeszcze rok temu przeważającą grupę naszych odbiorców stanowili ludzie należący do przedziału wiekowego 17-44 lat. Tymczasem w 2017 roku zanotowaliśmy delikatną zmianę w tym obszarze. Podczas gdy czołówkę stanowi grupa 36-50 lat (35,6%), zaraz za nią plasuje się kategoria 26-35 lat (28,4%). 16,7% ankietowanych stanowi grupa osób powyżej 50 roku życia, natomiast niewiele mniej (bo 13,4%) jest osób w wieku studenckim. O czym to świadczy? Ludzie w średnim wieku bywają zabiegani i wśród wielu aktywności dobrze odnajdują się w mobilnej formie modlitwy (najczęściej w drodze do pracy).

Jak słuchacze oceniają aplikację?

Na pytanie odpowiedziało 1 003 osoby, co tłumaczy fakt, iż część odbiorców używa aplikacji jedynie za pomocą strony internetowej. Dominująca część ankietowanych (38,5%) oceniła apkę MWD na  maksymalne 10/10 pkt. 26,4% badanych wystawiło ocenę 9/10, zaś 22,5% uznało, iż aplikacja MWD zasługuje na 8/10 pkt. Liczba osób, które wystawiają gorsze oceny niż 8 pkt., gwałtownie spada. Cieszymy się z satysfakcji naszych słuchaczy, ale nie spoczywamy na laurach. Analizujemy informacje krytyczne i inne sugestie rozwoju, których dostarczyli nam ankietowani.

Świadectwa i opinie od słuchaczy

Porusza nas, jak bardzo Słowo Boże, które dociera do ludzi przez MWD, pomaga ludziom żyć i radzić sobie ze zwykłymi i niezwykłymi sytuacjami:

  • Jestem żołnierzem. Dzisiaj kończę półroczną misję na Bliskim Wschodzie. Nie zawsze miałem tu możliwość uczestniczyć choćby w niedzielnej Eucharystii, ale brak uzupełniałem przez cały ten czas słuchaniem rozważań “Modlitwy w drodze”. W tych realiach miało to dla mnie wielkie znaczenie, bo trudnych chwil nie brakowało. Rozważania te stały się stałą częścią mojego dnia i tak zostanie, bo dzięki nim moje życie staje się lepsze. Dziękuję Wam za trud tworzenia tego Dzieła i życzę wiele satysfakcji oraz błogosławieństwa. Dziękuję przede wszystkim Bogu, naszemu Bogu, w Trójcy Jedynemu, za wszystko czym nas obdarza i za to, jak nas prowadzi.
  •  Dziś miałam dzień pełen myśli. Samej mi to bardzo przeszkadzało, modlitwa dziś to wielka trudność. A kiedy zaczęłam słuchać dzisiejszych rozważań, to moja modlitwa szybko skierowała się ku Bogu dzięki słowom pieśni: „Pokorny tak, że jedna moja myśl Zasłania Ciebie”. Wtedy moje myśli odpłynęły i został On. Dziękuję Bogu i Wam.
  • Dziękuję za taką formułę kontaktu z Pismem Świętym. Dostałem ulotkę po spowiedzi i teraz staram się słuchać codziennie. Jest dla mnie uzupełnieniem codziennego kontaktu  z Jezusem w „namiocie spotkania”. Traktuje to jak medytacje z ta dobrze dobraną muzyką. Często słucham Was w aucie lub na spacerze z ulubieńcem (pieskiem) … czyli w drodze. Pozdrawiam. Zbyszek Cygan
  •  Bardzo dziękuje Wam za piękne liturgie, które słucham codziennie przed wyjściem do pracy. Jestem bardzo szczęśliwa że mam możliwość Was słuchać. Bóg zapłać jesteście kochani. Życzę błogosławieństwa Bożego. Jesteście w moich modlitwach. Z Panem Bogiem
  •  Piękna strona poświęcona modlitwie, słucham jej od niedawna, bardzo pomaga mi w wyciszeniu się, odnajdywaniu w treści Ewangelii zawsze coś nowego, przybliżaniu się do Boga i konfrontacji relacji z Nim. Jestem wdzięczna twórcom tej strony, że mogę w każdej chwili dnia zajrzeć do „Modlitwy w drodze”. Ewa Maria

Ocena aplikacji i komentarze

w sklepie aplikacji google play z ostatnich miesięcy


Rozwój w ostatnim czasie: co nam się udało ostatnio?

Dużym przedsięwzięciem, którego realizację właśnie kończymy, było stworzenie bazy perykop Ewangelicznych w nowym tłumaczeniu, czyli według Lekcjonarza z 2015 roku. Wszystkie teksty zostały nagrane przez wybranych przez nas profesjonalistów, aktorów: Gabrielę Oberbek, Marcina Kobierskiego, Bartosza Wagę oraz dziennikarkę, Ewę Skrabacz.

Dzięki Dominikowi Dubielowi MWD wzbogaciło się o piękną litanię loretańską. W maju w internecie biła rekordy popularności! Do początku października miała na youtube 66 083 wyświetlenia!

Mikołaj Cempla z jezuici.pl z pomocą Artura Prusia SJ stworzyli film obrazujący proces produkcji Modlitwy w drodze. Wykorzystamy w promocji naszego dzieła w sieci.

Uruchomiliśmy dwa Newslettery. Pierwszy, kwartalny, dla naszych współpracowników – pragniemy, aby bardziej czuli się z nami związani. Drugi, dwutygodnik, dla naszych użytkowników, aby tworzyć społeczność wokół MWD.

Zapraszamy na nowe podstrony:

Planowane akcje:

  • Wraz z 5 jezuickimi domamy rekolekcyjnymi przygotowaliśmy rozważania na Adwent i okres Bożego Narodzenia.
  • Nowe rozważania do rachunku sumienia
  • Nowe rozważania do różańca
  • Rozwój systemu monitoringu jakości rozważań i nagrań
  • Więcej działań fundraisingowych

Zapraszamy do współpracy:

  • w pisaniu rozważań – osoby po rekolekcjach ignacjańskich
  • ojców jezuitów chętnych do sprawdzania rozważań
  • lektorów do czytania (osoby z Krakowa)
  • kapłanów i świeckich przy rozpowszechnianiu materiałów reklamowych
  • osób z doświadczeniem w mediach społecznościowych
  • modlitwy za pracujących przy MWD i słuchaczy (wiele osób zwraca się z prośbą o modlitwę)
  • przy szukaniu sponsorów i darczyńców instytucjonalnych i indywidualnych
  • poprzez wsparcie finansowe

kontakt

W sprawie współpracy piszcie do Elwiry na adres: [email protected] lub do o. Jacka Poznańskiego SJ na adres: [email protected]

]]>