W czwartek nowicjusze wraz ze scholastykami PME udali się na wille, aby pożegnać się przed wyjazdem na studia w Krakowie. Wśród wspólnego odpoczywania, udało się znaleźć chwilę czasu na refleksję nad ślubami, które po raz pierwszy złożyli w zeszłą sobotę (24.08).
– Co do ogólnego schematu wszystko było wiadome. O godzinie 11:00 Msza Święta w bazylice, gdzie po słowach: „Oto Baranek Boży…” złożymy swoje śluby.
Część rodziców przyjechała już w piątkowy wieczór, reszta zaproszonych gości zjeżdżała do Starej Wsi w godzinach porannych. Ojciec Prowincjał, na którego ręce składaliśmy swoje przyrzeczenia, przybył do nas z willi, gdzie odbywał swoje rekolekcje.
Myślę, że każdy nowicjusz inaczej przeżywał ostatnie chwile przed rozpoczęciem Eucharystii. Z mojej strony ostatnie chwile mijały w wielkim spokoju. Byłem jakby niesiony Jego siłami, a jednocześnie bardzo pragnąłem jak najbardziej skupić się na Jezusie.
W tych kilku dniach po złożeniu ślubów, przeżywam prawdę, o której wspominał podczas kazania o. Magister. Chodzi w niej o to, że Jezus ze swojej strony daje w ślubach samego Siebie, wchodzi w relacje z ogromną bliskością. Jest dobry, ponieważ daje łaskę pragnienia i złożenia ślubów i następnie daje Siebie. Po co? By tymi ślubami żyć.
O to przychodzi mi prosić, bo jak powiedział o. Prowincjał Wojciech Ziółek SJ: „pięknie będzie dopiero wtedy, gdy wypełnimy to co ślubowaliśmy. A ślubowaliśmy męczeństwo.”
Proszę, módlcie się za nas, byśmy już na filozofii w Krakowie mogli tymi ślubami żyć.
sch. Przemysław Mąka SJ