W 2004 roku (ówczesny) o. prowincjał Krzysztof Dyrek SJ wpadł na pomysł, aby jezuici przebywający w Krakowie, w uroczystość św. Ignacego, spotkali się pod koniec dnia w Przegorzałach. Tradycja ta, przetrwała szczęśliwie do dziś. Czym są owe spotkania?
Spotkanie rozpoczęliśmy w kościele od krótkiej refleksji i modlitwy, a potem przenieśliśmy się wyżej, na taras, na którym – oprócz grillowania – można zawsze podziwiać wspaniałą panoramę (przy dobrej pogodzie widać Tatry!).
Kiedy pomysł „chwycił”, utrwaliła się tradycja tych spotkań. W tym roku doczekaliśmy się ich dziesiątej edycji. Przybyło nas czterdziestu kilku z wszystkich domów krakowskich. Przy grillu czuwał Br. Jan Burkat, ale całej wspólnocie przegorzalskiej należą się słowa wdzięczności za przyjęcie i ugoszczenie współbraci. W niektóre lata liczba uczestników dochodziła do siedemdziesięciu, jeżeli w tym czasie w kolegium krakowskim odbywał się kurs angielskiego dla scholastyków.
Przegorzalski jubileusz
Po raz dziesiąty gromadzimy się na Przegorzałach pod koniec dnia, w którym przeżywamy uroczystość Świętego naszego Ojca Ignacego. Odszedł do Pana nad ranem, 457 lat temu. Sam siebie nazwał pielgrzymem. Jego droga życia, nawrócenia i pójścia za Jezusem doprowadziła go do Rzymu, gdzie z pierwszymi towarzyszami oddał się do dyspozycji papieżowi, aby – jak brzmi Formuła Instytutu – „walczyć dla Boga pod sztandarem krzyża i służyć samemu Panu oraz Jego oblubienicy, Kościołowi, pod kierownictwem biskupa Rzymu, namiestnika Chrystusowego na ziemi” (n. 1). My sami odnajdujemy się w tych słowach, w tym programie powołania i służby.
W tym roku przeżyliśmy wydarzenie, którego nie przewidział Pielgrzym Ignacy. Jeden z naszych współbraci został biskupem Rzymu, namiestnikiem Chrystusowym na ziemi. Nagle Towarzystwo Jezusowe stanęło w centrum uwagi Kościoła i świata. W świetle tego wydarzenia zaczęliśmy na nowo patrzeć na naszą historię, nieraz dramatyczną.
Teraz śledzimy poczynania Papieża Franciszka, jego styl papieskiej służby. Trzy dni temu, w czasie powrotnej podróży z Rio de Janeiro, na pytanie francuskiej dziennikarki, czy czuje się jeszcze jezuitą, odkąd został papieżem, odpowiedział: „Czuję się jezuitą w mojej duchowości, w duchowości Ćwiczeń, w duchowości, którą mam w sercu. (…) Nie zmieniłem duchowości, nie. Franciszek, franciszkanin, nie. Czuję się jezuitą i myślę jak jezuita”.
Każdy z nas może sobie odpowiedzieć na pytanie, co to znaczy „czuć się jezuitą i myśleć jak jezuita”. Możemy to uczynić w świetle osobistego doświadczenia. Niektórzy z nas są w Towarzystwie pięćdziesiąt lat, niektórzy dłużej, niektórzy krócej.
„Płomień, który zapala inne płomienie”
Kongregacja Generalna 35, mówiąc o naszym charyzmacie, sięga do poetyckich słów: „Płomień, który zapala inne płomienie”. Czytamy w dekrecie 2: „Towarzystwo Jezusowe przez prawie pięćset lat niosło ogień pośród niezliczonych sytuacji społecznych i kulturowych, które stawiały je wobec poważnych wyzwań, aby ogień ten nie przestawał płonąć. Dzisiaj sytuacja ta nie zmieniła się. W świecie, który zasypuje ludzi różnorodnością sensacji, idei i obrazów, Towarzystwo stara się zachować żywy ogień pierwotnych inspiracji w taki sposób, aby ogrzewał i dawał światło ludziom nam współczesnym. Dokonuje tego, opowiadając historię, która przeszła przez próbę czasu, mimo niedoskonałości swoich członków, a nawet całego ciała, co było możliwe dzięki nieustannej dobroci Boga, który nigdy nie pozwolił, aby ten płomień zgasł” (n. 1).
Bogusław Steczek SJ