Jezus mówi: Moje owce słuchają mego głosu. Co to znaczy słuchać głosu Jezusa?
Kiedy dosłyszałem Jego głos? On przecież jest już „po prawicy Ojca”. Brzmienie głosu Jezusa z Nazaretu już dawno ucichło w czasie i przestrzeni. Tego historycznego głosu już nigdy nie usłyszymy. Oczywiście, pozostał zapis tego, co Jezus mówił i czynił. Nie jest to jednak Jego głos, lecz Jego słowa. Co niedzielę słuchamy tych słów Jezusa i o Jezusie odczytywanych podczas liturgii. Docierają do nas dźwięki znajomych słów w języku polskim. Słyszymy je. Ale to nie jest głos Jezusa. To głos lektora. Jak mam więc usłyszeć głos Jezusa? Kiedy mogę powiedzieć, że dosłyszałem Jego głos?
Słowo i Objawienie
Słowa Jezusa i o Jezusie – a o Nim jest cała Biblia, jak twierdzili Ojcowie Kościoła – są tylko pretekstem, przestrzenią, w której może najpewniej dojść do usłyszenia głosu Jezusa Chrystusa. To może się wydarzyć wszędzie i zawsze, ale w przestrzeni słowa biblijnego jest to łatwiejsze. Jak mogę stwierdzić, że to wydarzenie właśnie następuje? W moim przekonaniu, usłyszenie głosu Jezusa następuje wtedy, gdy w tym słowie dosłyszę wezwanie Boga skierowane właśnie do mnie – nie do wszystkich, do kogokolwiek, do nas jako wspólnoty, ale właśnie do mnie osobiście. To znaczy, kiedy wypowiedziane przez kogoś i usłyszane przeze mnie słowo staje się dla mnie znaczące, porusza jakieś we mnie jakieś struny, dotyka mnie. Wtedy mogę powiedzieć, że podchwyciłem Jego głos. Jego głos zabrzmiał. Mówiąc językiem teologii: biorę udział w wydarzeniu Objawienia.
Warunek: słuchanie
Żeby dosłyszeć głos, trzeba słuchać różnych dźwięków, znaków, słów. Poeta Zbigniew Jankowski pisze:
Słucham.
Pełne oczy, uszy, nozdrza,
pełne ręce
słuchania, które
ogarnia mnie, zabiera
(Odwrotna fala)
A w innym wierszu modli się on:
Mów, Panie, bo sługa Twój
już nie słucha
tych głosów z ciała.
Już prawie go nie ma, cały
zamienił się w słuch – w bezkresny korytarz
dla Twojego słowa.
(Oczekiwanie)
Są to wielkie pragnienia wrażliwego na Boga człowieka. Warto je w sercu rozbudzać. Jest to ważne. Istotne jest też, by te pragnienia stopniowo wcielać. A konkretnie dziś i jutro: przyjść na Mszę z nastawieniem, że chcę słuchać, że Bóg chce do mnie mówić, że chce mi, właśnie mi, coś ważnego powiedzieć: coś, co mnie pocieszy, umocni, wskaże drogę, napomni, wstrząśnie.
Cel – życie
Poetka Krystyna Miłobędzka powiedziała kiedyś: Słowa chcą żyć nie mówić. Miała na myśli słowo poetyckie i cel pracy poety nad słowem. O ile bardziej to jej stwierdzenie odnosi się do słowa biblijnego! Jezus chce, byśmy uchwycili Jego głos w tym słowie. Głos to coś żywego, w przeciwieństwie do martwych słów. W głosie Jezusa brzmi właśnie Jego troska o nasze życie. Więc jeśli rzeczywiście dosłyszałem Jego głos, to jest to na pewno wezwanie mnie do życia. Każdy z nas jest wzywany przez ten głos, by coś ważnego zrobić ze swoim życiem. O tym Jezus Chrystus mówi wciąż w każdej przestrzeni i każdym czasie: w słowie żywym, słowie życia, życiem słowa. Jego głos przenika wszystko. Dlatego wydarzenie Objawienia jest zawsze możliwe.
Wezwanie do wyjścia i służby
Jak mogę być pewnym, że rzeczywiście dosłyszałem głos Jezusa, że to wezwanie, które we mnie zabrzmiało, jest Jego głosem? Najważniejszym elementem wezwania jest zaproszenie do wyjścia z egoizmu, ze skoncentrowania na sobie. To jest powołanie każdego chrześcijanina, dlatego w każdej formie Objawienia Bóg do tego pobudza i motywuje. Boża troska o nasze życie to właśnie staranie, by nasze życie nie zadusiło się w kręceniu się wokół siebie. On chce nas wyprowadzić na „zielone pastwiska”, na nieoczekiwane przez nas „więcej” życia. Wezwanie do tego wyjścia z siebie nie pochodzi od nas, lecz z zewnątrz. Dokonuje się w Objawieniu, dosłyszeniu głosu Jezusa, wydarzeniu, które jest poza naszą kontrolą.
Głos Jezusa, który dochodzi do nas w wydarzeniu Objawienia, Jego ożywione słowo, jest nakierowane na spotkanie z życiem człowieka. Dlatego brzmiące w nim wezwanie do wyjścia jest jednocześnie oczekiwaniem na odpowiedź ze strony człowieka, w której dopełnia się wydarzenie Objawienia. Rzeczywiście usłyszał głos Jezusa ten, kto podejmuje zaproszenie do wyjścia. Podjęcie tego zaproszenia jest otwarciem się na bezinteresowną służbę innym. Kiedy ktoś decyduje się, by poświęcić się służbie jakiejś sprawie ważniejszej niż jego osobiste preferencje, wtedy mówimy, że ta osoba realizuje powołanie: do małżeństwa, do życia konsekrowanego, do pomocy biednym, chorym, zagubionym, cierpiącym, do służby wspólnocie, ojczyźnie itd. Powołanie w chrześcijaństwie jest sposobem przeżywania swojego życia, które wyrzeka się egoizmu. Powołanie jest sposobem rozumienia życia i porządkowania go jako służby. Dla każdego z nas oznacza to coś innego. W inny sposób się realizuje. Wspólne jest to, że kiedy coraz bardziej zaczynamy przeżywać życie, rezygnując z egoizmu w duchu służby, możemy być pewni, że idziemy za głosem Chrystusa, że słyszymy i słuchamy Jego żywego głosu.
ks. Jacek Poznański SJ (PSJ wrzesień 2013)