fot. Mr.Connor/ Foter.com/ (CC BY)

fot. Mr.Connor/ Foter.com/ (CC BY)

Minął miesiąc, który w głównym nurcie mediów przyniósł prawdziwą powódź nieustającej krytyki Kościoła. Skoro jednak listopad zaczął się od świąt skłaniających ku refleksji o wieczności, nie od rzeczy popłynąć pod prąd czasu i zauważyć głos, którego echo biegnie także pod prąd utartych opinii.

Oto dominikański miesięcznik „W Drodze” na okładce październikowego wydania umieścił hasło „Polubić Kościół”. Pismo zamieściło wywiad Anny Sosnowskiej z prowincjałem krakowskich jezuitów O. Wojciechem Ziółkiem SJ, p.t. „Bo w nim jest Jezus”. O. Ziółek nie jest moim przełożonym dlatego nie ryzykuję tu ani podejrzenia o chęć schlebiania, ani o inne zamiary poza streszczeniem istotnych w moim mniemaniu myśli.

„Czuje się Ojciec w kościele jak w domu?” – pyta dziennikarka. „Zawsze się tak czułem” pada odpowiedź. Indagowany dalej przyznaje jednak, że miał w życiu momenty, w których rodziły się zastrzeżenia. Na przykład, gdy zachęcony na oazie do szukania stałego spowiednika trafił na zakonnika, który wkurzony – najwyraźniej przerwaniem mu odpoczynku – strasznie go zbeształ. To poskutkowało urazem do konkretnego miejsca, gdzie nie zajrzał przez następne 22 lata, a kiedy podejmował decyzję o wstąpieniu do zakonu wiedział jedno: nie to będzie wspólnota, do której należał tamten ksiądz. „Ale żebym miał za to obwiniać cały Kościół?” – pyta retorycznie. „Niejeden po takiej akcji odszedłby z Kościoła – może i na wiele lat” – komentuje zdarzenie A. Sosnowska. O. Ziółek w odpowiedzi: „Przy wszystkich grzechach mojego Kościoła (o których wiem i nad którymi bardzo ubolewam), przy jego kłótniach i jego borykaniu się z własnymi słabościami – jest on dla mnie czymś najpiękniejszym, co mnie i nam się przytrafiło.” Ale gdzie w nim to piękno? – pada kolejne pytanie. Odpowiedź brzmi m.in.: „W tym, że w Kościele rzymskokatolickim jest Pan Jezus… Pan Jezus to niezawodny punkt odniesienia. Człowiek może w nie wiadomo jakie maliny zajść, zrobić nie wiadomo jak straszne rzeczy, ale wie, dokąd wrócić. Głupota, grzeszność i słabość ludzka zostały w świecie równomiernie rozdzielone między wszystkie wspólnoty i Kościół nie został z tego wyłączony. Ale jest w nim Pan Jezus i to czyni go najpiękniejszym na świecie.”

Na pytanie, w jaki sposób aby przyciągnąć do Kościoła ludzi, którzy są poza nim, lub stoją z boku, jest krótka odpowiedź: „najbardziej potrzeba zwykłego, ludzkiego odejścia”. Żeby przekonać o boskości Kościoła? – dziwi się dziennikarka. „Tak. Pan Jezus pokazał nam, jakim jest Bogiem, stając się człowiekiem.”

O mediach, które utrudniają odkrycie sensu Kościoła, a z lubością wywlekają wszystkie jego grzechy, O. Ziółek nie waha się powiedzieć: „Od początków chrześcijaństwa, kiedy była potrzeba wewnętrznego oczyszczenia, Pan Bóg nieraz dopuszczał na Kościół jakiś bicz Boży. Był Neron, było paru innych cesarzy i mnóstwo najprzeróżniejszych tyranów, a potem był komunizm, Hitler itp. A dzisiaj są media.” Widzi je ojciec w tym mało zacnym gronie? – dopytuje dziennikarka. „Ale czemu mało zacnym? Być biczem, czyli narzędziem w ręku Pana Boga, to przecież nobilitacja, prawda? Ale mówiąc już zupełnie poważnie, to jestem przekonany, że Pan Bóg dopuszcza taką sytuację po coś” – twierdzi rozmówca. I dodaje: „Nieraz narzekamy, że musimy się zajmować kolejnymi skandalami, a nie opracowywaniem nowych strategii działania i rozwoju Kościoła. Takie myślenie jest bardzo fałszywe. Kolejne ujawniane i nagłaśniane skandale oraz konieczność zajmowania się nimi są dla nas czymś bardzo pożytecznym. Dzięki temu przypominamy sobie, że misją Kościoła nie jest strategia rozwoju, ale – na wzór Syna Człowieczego – opatrywanie ran serc złamanych. Zapomnieliśmy o tym.”

„Bo jest w nim Pan Jezus” >> przeczytaj rozmowę Anny Sosnowskiej z prowincjałem o. Wojciechem Ziółkiem SJ

Ma ojciec swoją własną pieśń pochwalną na cześć Kościoła? – kończy wywiad A. Sosnowska. O. W. Ziółek: „Gotowej nie mam, ale jeśli miałbym ją zaśpiewać, to refren mógłby być tylko jeden: Bo jest w nim Pan Jezus!

Ufam, że ta obfitość cytatów nie będzie mi uznana za jezuicką autoreklamę lecz za zachętę do lektury dominikańskiego miesięcznika. Bo warto!

O. Grzegorz Dobroczyński SJ (za DEON.pl)