(Obraz Matki Boskiej w Starej Wsi, fot. Paweł Krzan)

(Obraz Matki Boskiej w Starej Wsi, fot. Paweł Krzan)

Obraz Matki Boskiej w Starej Wsi na Podkarpaciu czczony jest jako cudowny. Przez stulecia pielgrzymowali do niego nie tylko Polacy, ale i Słowacy.

Ze Słowacji na Podkarpacie

Nie znamy twórcy tego pięknego dzieła przedstawiającego w dolnej części scenę Zaśnięcia, w górnej zaś scenę Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Powstał prawdopodobnie w Krakowie przed rokiem 1525. Nie wiadomo też dokładnie, kiedy obraz znalazł się w Starej Wsi. Wśród miejscowej ludności utrwaliło się przekonanie, że w cudowny sposób został przeniesiony z Homonny (obecnie Humenné) na Słowacji do Starej Wsi.

Pierwszą pewną informację o obrazie mamy z 1625 r., gdy biskup przemyski Achacy Grochowski ofiarował „wielkie srebrne wotum” na ten właśnie obraz do kościoła w Starej Wsi. Jezuici przybyli tam w 1821 r. wypędzeni z Białej Rusi przez cara Aleksandra I i z niewielką przerwą sprawują nadal opiekę nad piękną późnobarokową bazyliką z cudownym obrazem.

Szczytowym punktem w dziejach rozwoju kultu maryjnego były koronacje cudownego obrazu. Wizerunek Matki Bożej w części dolnej ukoronował koronami papieskimi 8 IX 1877 r. nuncjusz apostolski w Wiedniu Ludwik Jakobini, legat papieża Piusa IX. Była to pierwsza koronacja na ziemiach polskich w XIX wieku. Podczas drugiej koronacji 8 IX 1899 r. bp Józef Sebastian Pelczar z Przemyśla nałożył złote korony na głowę Pana Jezusa i Jego Matki. Papież Pius XI podniósł świątynię starowiejską do godności bazyliki mniejszej 7 IX 1927 r.

Po II wojnie światowej w okresie wzmożonego komunizmu w diecezji przemyskiej nierzadko zdarzały się podpalenia kościołów, kaplic, prowokacyjne napady na plebanie, szantażowanie kapłanów. Władza komunistyczna przygotowywała także brutalny atak na kult Matki Bożej w starowiejskim sanktuarium.

Pożar

Dzień 6 XII 1968 r. stał się dniem wielkiej żałoby. Gdy zauważono o godzinie 5 rano pożar, dopalały się już resztki słynącego łaskami obrazu.

Ks. Karol Miziniak SJ, rektor kolegium, idąc o godz. 5 korytarzem do kaplicy klasztornej, zauważył w oknie kościoła czerwień ognia. Natychmiastową akcję ratowniczą podjęli zakonnicy. Wkrótce zjawiła się Zawodowa Straż Pożarna z Brzozowa oraz Ochotnicza Straż Pożarna ze Starej Wsi. Czarny, gęsty, gryzący w oczy dym utrudniał akcję. Od obrazu dochodził syk i trzask ognia. Gdy z wielkim trudem udało się odsunąć rozgrzaną blachę, zabezpieczającą obraz od tyłu, okazało się najgorsze. Zamiast cudownego obrazu – czarna czeluść.

Obraz był namalowany na płótnie przymocowanym do desek zasłony i zabezpieczony od strony tylnej stalową blachą. Wokół obrazu nie było żadnego oświetlenia – ani elektrycznego, ani świec. Oświetlały go reflektory umieszczone na bocznych ścianach prezbiterium. Pożar obrazu był poprzedzony pewnymi zdarzeniami, do których wówczas nie przywiązywano większej wagi (m.in. w sierpniu 1968 r. włamywacz dostał się do wnętrza świątyni, pozostawiając widoczne ślady. Obcy mężczyźni wypytywali również o sposób zasłaniania obrazu).

Dolna część obrazu spłonęła całkowicie. Pozostały mocno zwęglone deski części środkowej z koroną Matki Bożej i fragment części górnej. Na szczęście oryginalna korona była przechowywana w sejfie. Blacha zabezpieczająca zasłonę była rozpalona do białości, zwłaszcza w części dolnej, czyli najpierw palił się cudowny obraz, a dopiero później zasłona. Całkowicie spalony został dolny element ramy nośnej i boczne elementy w części dolnej. Kompletnemu stopieniu uległy blacha miedziana w górnej części osłaniająca tabernakulum i drobne monety wrzucane przez pielgrzymów do skarbonki pod cudownym obrazem. Podobnie stało się z podstawą dużego lichtarza. W wyniku pożaru ściany kościoła i sklepienie pokryły się czarnym nalotem, na posadzce zaś utworzyła się warstwa czarnej mazi.

Analiza przebiegu pożaru oraz wydarzeń poprzedzających i towarzyszących jednoznacznie wskazuje, że cudowny obraz został celowo podpalony, a ogień powstał z podłożenia środków zapalnych w postaci napalmu. Ekspertyza stopionych części metalowych wykazała, że temperatura ognia sięgała 1200 stopni C.

(fot. Paweł Krzan)

(fot. Paweł Krzan)

Istnieją dwie hipotezy co do podłożenia źródła ognia: że środki zapalne umieszczono przy śrubie odsuwającej i zasuwającej cudowny obraz (wskazuje na to jej wysoka temperatura; po niej mógł się płomień przedostać w miejsce pomiędzy obrazem Matki Bożej a zasłoną) lub że źródło ognia podłożono w skarbonce pod obrazem.

Dopiero w 2004 r. jezuici wnieśli prośbę do IPN w Rzeszowie o zbadanie przyczyn spalenia cudownego obrazu. Po prowadzonym śledztwie trwającym ponad dwa lata przyjęto wersję, że była to zbrodnia komunistyczna: Czyn ten, tj. podpalenie obrazu Zaśnięcia i Wniebowzięcia Matki Bożej w Starej Wsi, a w konsekwencji znieważenie przedmiotu czci religijnej i obrazę uczuć religijnych jako stanowiące formę naruszenia praw człowieka stanowi zbrodnię komunistyczną. Zgodnie z zasadą wyrażoną w art. 4.1a ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu czyn ten nie podlega przedawnieniu. Niestety przeprowadzone śledztwo nie pozwoliło na jednoznaczną identyfikację sprawców.

Obecność Maryi

Wbrew zamierzeniom autorów zamachu kult Matki Bożej Starowiejskiej, zamiast wygasać, zaczął się odradzać i umacniać. Najpierw została odtworzona (1970-1972) kopia cudownego obrazu przez doc. dr Marię Niedzielską, konserwatora z Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Dnia 10 IX 1972 r. nowy obraz został ukoronowany na mocy dokumentu papieskiego z 2 VII 1972 r.: postanawiamy i polecamy, aby wspomniany święty Wizerunek Bożej Rodzicielki mógł być ukoronowany drogocenną koroną ze złota w naszym imieniu i wśród uroczystych obrzędów…

Aktu powtórnej koronacji złotymi koronami z 1877 r. dokonali: Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński wizerunku Matki Bożej w dolnej scenie Zaśnięcia, a ordynariusz przemyski bp Ignacy Tokarczuk w górnej części sceny Wniebowzięcia. W uroczystości uczestniczyły dziesiątki tysięcy świeckich wiernych.

We wrześniu 1978 r. w setną rocznicę koronacji, uroczystą Mszę św. przed cudownym obrazem odprawił kard. Karol Wojtyła. Była to jego ostatnia oficjalna podróż jako metropolity przed wyborem na papieża 16 X 1978 r.

W ostatnich latach bazylika starowiejska została gruntownie odrestaurowana. Na nowo pełnym blaskiem rozbłysło jej wnętrze. Po 44 latach od tragicznego pożaru niemal proroczo brzmią słowa ks. bpa Jerzego Ablewicza z 1968 r.: Obecność Maryi przekracza granice miejsca 18 i czasu. Ona zawsze była i jest obecna, by nieść ludziom pomoc, wypraszać im łaski. Może ta klęska straszliwa jest zapowiedzią szczególnych łask, którymi Najświętsza Maryja Panna będzie nas obdarzać… Chociaż ze starego Wizerunku została tylko zwęglona deska z koroną, to jednak Maryja jest w Starej Wsi, i niech to będzie źródłem waszej nadziei.

Poslaniec_LOGOO. Kazimierz Leń SJ/ (PSJ, sierpień 2012)