(fot. Anna Dziemska)

(fot. Anna Dziemska)

Światowy Dzień Chorych na Trąd, obchodzony w ostatnią niedzielę stycznia przypomina nam o potrzebie pomocy „najbiedniejszym z biednych” – trędowatym.

W parafii katedralnej św. Michała Archanioła i św. w. Floriana Męczennika na warszawskiej Pradze, w niedzielę miała miejsce Eucharystia w intencji chorych na trąd (inaczej leprę) oraz duchownych i świeckich, niosących pomoc cierpiącym na tą chorobę. W koncelebrze wziął udział i homilię wygłosił sekretarz Komisji Episkopatu Polski ds. Misji, werbista, o. Kazimierz Szymczycha.

Pomogli tysiącom chorych

W homilii przybliżył on rolę i wielkie poświęcenie misjonarzy zakonnych i świeckich w niesieniu pomocy chorym na trąd. Pierwszym misjonarzem, który wydatnie pomógł trędowatym był Belg, o. Damian, Joseph de Veuster, (zmarł 15 kwietnia 1889, dziś święty Kościoła), ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi w Leuven. Żył wśród trędowatych 16 lat, z czego przez 6, był zarażony leprą. Podejmował heroiczne wysiłki dla poprawy warunków bytowania i leczenia chorych w Molokai na Hawająch. Tuż przed śmiercią Damiana na wyspę przybyły franciszkańskie zakonnice.

Olbrzymi wkład w pomoc trędowatym mają polscy misjonarze, jak bł. o. Jan Beyzym, jezuita, który na Madagaskarze żył z trędowatymi, zakładając szpital i kościół. Prócz pracy z chorymi, o. Beyzym SJ stworzył także słownik polsko-malgaski i pisywał artykuły do prasy misyjnej. Zmarł, wyczerpany ciężką pracą 2 października roku 1912 na Madagaskarze.

O. Adam Wiśniewski SAC, kapłan i lekarz, założył 1969 roku w Indiach, wraz z pielęgniarką Barbarą Birczynską, Ośrodek Jeevodaya – Świt Życia, dla trędowatych i dzieci z ich rodzin. Zmarł tam 31 lipca 1987 gdzie został także pochowany. Od 25 lat pracuje tam także dr Helena Pyz. Dla mieszkańców Ośrodka Jeevodaya, szczególnie dzieci, jest wychowawcą, przyjacielem i lekarzem. Szacuje się, że w tym czasie uratowała życie ok. 20 000 chorym.

O. Szymczycha w homilii wspomniał także szeroko znanego o. Mariana Żelazka SVD (zm. 2006 r.). Był on opiekunem kolonii trędowatych w Puri oraz kandydatem do Pokojowej Nagrody Nobla. Wymienił także 102 letnią doktor Wandę Błońską, nazywaną „Matką trędowatych”, która 42 lata przepracowała wśród chorych na leprę w Ugandzie.

Wśród wspomnianych, a zarazem mniej znanych misjonarzy znaleźli się: franciszkanka szpitalna s. Stefania Gembalczyk, która założyła małą przychodnię dla w Indiach, czy józefitka s. Noemi Swoboda, która założyła szpitalik w Kongo.

Z miłością chrystusową wśród ludzi

Poświęcenie się tych wszystkich ludzi dla „najbiedniejszych z biednych”, dotkniętych chorobą, rozkładającą ciało człowieka za życia, świadczy o ofiarowaniu przez nich wielkiej miłości dla drugiego człowieka, powiedział o. Szymczycha, dodając że winniśmy mieć na względzie drugiego człowieka i ofiarować mu taką miłość, która jest miłością Chrystusową. „Mamy wychodzić do potrzebującego człowieka, jeśli wierzymy w Chrystusa”, podkreślił sekretarz KEP ds. Misji.

„Chrystus uczy nas, że prawdziwa miłość jest pokorna. Musimy zatem zejść z wysokich miejsc, które zajmujemy. Musimy odejść od swoich racji, które zajmujemy. Nie możemy dystansu traktować jako dobra. Miłością bowiem się nie rozporządza, ale się ją ofiarowuje” – podkreślił o. Kazimierz Szymczycha SVD, przypominając treść Hymnu o Miłości św. Pawła (1 List Św. Pawła do Koryntian, 13, 1-13).

„Świt Życia”

Po Mszy świętej w podziemiach katedry warszawsko-praskiej odbyło się spotkanie, przygotowane przez Sekretariat Misyjny Jeevodaya i Fundacja Heleny Pyz „Świt Życia”. Wyświetlono film o pracy dr. Heleny Pyz w środowisku trędowatych. Urodzona w 1948 r. w Warszawie Helena Pyz, w wieku 10 lat przeszła chorobę Heinego – Medina, na skutek czego przez wiele lat posługiwała się w chodzeniu kulami łokciowymi, a od 2011 roku porusza się na wózku inwalidzkim.

Chorobę Hansena (trąd) wywołuje bakteria podobna do gruźliczej, która atakuje zakończenia nerwów. Pierwsze objawy to brak czucia w miejscach, w których na skórze pojawiają się plamy, a przy dużej ilości bakterii – grudki i wrzody. W tym stadium choroba jest całkowicie wyleczalna, jednak nie leczona prowadzi do trwałych uszkodzeń ciała i utraty dłoni, stóp, wzroku. Choroba jest mało zakaźna i w związku z tym dla osób o normalnej odporności kontakt z chorym niesie tylko minimalne ryzyko zarażenia.

Trąd jest chorobą uleczalną, jednak nie leczony prowadzi do trwałych powikłań i kalectwa. Stygmatyzacja społeczna i odrzucenie to przyczyny ukrywania przez chorych pierwszych objawów choroby, co pogarsza ich sytuację i utrudnia leczenie.

Dane Światowej Organizacji Zdrowia z roku 2012 podają liczbę 232 tys. 857 nowo wykrytych przypadków trądu na całym świecie. W Indiach notuje się 58 proc. globalnych zachorowań na trąd.

Anna Dziemska