Anthony de Mello pisze w Śpiewie ptaka: „Kiedy mistrz zen osiągnął oświecenie, by to uczcić, napisał takie słowa: Och, co za wspaniały cud: rąbię drzewo! Wyciągam wodę ze studni! Dla większości ludzi nie ma nic cudownego w zajęciach tak banalnych, jak wyciąganie wody czy rąbanie drewna. Gdy się osiągnie oświecenie, w rzeczywistości nic się nie zmienia. Wszystko jest po staremu. Tyle że teraz serce napełnia się zdumieniem. Drzewo pozostaje drzewem, ludzie są tacy jak przedtem i ty także. Życie nie zaczyna biec inaczej. Możesz być tak samo zmienny czy stały, tak rozważny czy szalony jak dawniej. Ale jest jednak poważna różnica: teraz widzisz wszystkie te rzeczy w inny sposób”.
Prawda o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, jeśli zostanie przez chrześcijanina przyjęta z wiarą wywołuje efekt podobny do opisanego przez de Mello w zacytowanej opowiastce. Fakt, że Jezus Chrystus zmartwychwstał nie zmienił pozornie świata, w którym żyjemy: Wszystko jest po staremu, ludzie są tacy jak przedtem i ty także. Życie nie zaczyna biec inaczej. Dalej chorujemy i umieramy oraz popełniamy mniejsze lub większe podłości. Jednak ktoś, kto uwierzył, że Chrystus zmartwychwstał, postrzega świat w inny sposób. Śmierć przestaje być końcem wszystkiego i lęk przed śmiercią nie jest więcej głównym motywem jego działania. Wiadomość o śmiertelnej chorobie nie musi być powodem do rozpaczy, ale okazją do tego, żeby zająć się najważniejszymi sprawami, które w codziennej bieganinie naszego świata schodzą niestety na dalszy plan: naszym życiem duchowym i relacjami z najbliższymi. Perspektywa śmierci pozwala nam odkryć niezwykle ważną prawdę: życie ludzkie samo w sobie jest wielkim darem.
Każdy z nas żyje w perspektywie śmierci. Jednak chrześcijanin żyje w perspektywie zmartwychwstania, które śmierć przezwycięża. Dzięki temu lęk przed śmiercią nie jest motorem jego działań. Nie próbuje on przed śmiercią uciekać. Ani w postawę wszechogarniającego carpe diem (chwytaj dzień), polegającą na korzystaniu z życia ile się da póki można. Człowiek hołdujący zasadzie carpe diem konsumuje swoje życie jak najintensywniej, żeby zapomnieć o tym, że prędzej czy później ono się skończy. Człowiek żyjący wiarą w zmartwychwstanie nie ma takiej potrzeby. Owszem, cieszy się swoim życiem jako wielkim darem, ale nie poddaje się przynagleniu, żeby skorzystać z możliwie największej ilości przyjemności w krótkim czasie swojego życia na ziemi. Wie, że na przeżycie swojego życia w pełni będzie miał całą wieczność i nie musi się jak najszybciej i jak najwięcej „nachapać”.
Człowiek, który żyje prawdą o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa – człowiek paschalny – jest wolny w obliczu zagrożenia życia. Jest on w stanie ponieść śmierć w imię wyznawanej przez siebie wiary, o czym dało świadectwo tak wielu męczenników na przestrzeni wieków. Jest on też zdolny do największej miłości, o której mówi Ewangelia, do oddania życia za drugiego. Takich ludzi obawiali się dyktatorzy i systemy totalitarne wszystkich czasów. Człowiekiem paschalnym w pełnym sensie jest św. Maksymilian Kolbe. W samym środku piekła obozu zagłady, w którym jedni z rozpaczy poddawali się niszczycielskiej sile i szybko umierali, a inni trzymali się za wszelką cenę życia wydzierając sobie głodowe racje pożywienia, zgłosił się on na ochotnika na śmierć głodową, aby ocalić życie współwięźnia – ojca rodziny. W takich momentach naszej ludzkiej historii Światło Chrystusa Zmartwychwstałego błyszczy na ludzkim obliczu pełnym blaskiem.