Dzięki powstałemu kilka lat temu filmowi Cristiada mogliśmy lepiej poznać kontekst historyczny prześladowań Kościoła w Meksyku w latach 20. XX wieku. Katolicy zaczęli stawiać czynny opór w reakcji na niesprawiedliwe zakazy prezydenta-socjalisty Plutarco Eliasa Callesa, które drastycznie ograniczały działalność Kościoła.
„Meksykański Neron”, jak go nazywano, nakazał w 1924 r. pozamykać katolickie szkoły i szpitale, zakazał też publicznych nabożeństw, księża zaś nie mieli prawa chodzić w sutannach. Minister spraw wewnętrznych tak opisał zaistniałą sytuację: Uchwyciliśmy Kościół za gardło i zrobimy wszystko, by go zadusić. Pogróżki nie zniechęciły jednak wielu zaangażowanych katolików, którzy bohatersko stawiali opór nieprzyjaciołom Boga i Kościoła. W roku 1926 wybuchło powstanie Cristeros, żołnierzy Chrystusa. Ich zawołaniem było: Niech żyje Chrystus Król! oraz Niech żyje Matka Boża z Guadalupe! Walczyli z bronią w ręku w obronie wiary, którą chciały zabić rządowe bagnety. W tym dramatycznym czasie prześladowań wielu meksykańskich kapłanów odważnie kontynuowało swoją duszpasterską działalność, nierzadko płacąc własnym życiem. Pośród nich był Krzysztof Magallanes Jara, którego papież Jan Paweł II kanonizował w Rzymie wraz z 24 innymi męczennikami podczas narodowej pielgrzymki Meksyku w Roku Jubileuszowym 2000.
Krzysztof Magallanes Jara urodził się w 1869 r. w wiosce San Rafael Totatiche w stanie Jalisko niedaleko Gudalajary. W dzieciństwie był pasterzem. Księdzem został w wieku trzydziestu lat. Mianowano go proboszczem w rodzinnej miejscowości Totatiche. Wykazał się wtedy wielkim zmysłem organizacyjnym. Obok działań duszpasterskich próbował wpływać także na kształt życia społecznego powierzonych mu przez Boga Indian. W okolicznych wioskach i osadach zakładał dla nich punkty katechetyczne, szkoły, organizował biblioteki, kółka rolnicze i chłopskie związki zawodowe.
Gdy w 1914 r. meksykański rząd zabronił prowadzenia seminariów dla przyszłych kapłanów, założył nowe seminarium we własnej parafii. Jego bogatą i bardzo owocną działalność przerwał wydany przez prezydenta Callesa w 1924 r. zakaz prowadzenia katolickich szkół i ośrodków wychowania. Cały swój kapłański trud ks. Krzysztof oddawał codziennie Chrystusowi Królowi i Matce Bożej z Guadalupy.
Jego pełną oddania kapłańską służbę zakończyła męczeńska śmierć. Został schwytany przez siepaczy bezbożnego reżimu w 1927 r. razem z księdzem wikariuszem Augustynem Caloca Coftesem. Krzysztof Magallanes tuż przed śmiercią wielkodusznie wybaczył zbrodnię oprawcom, a swego pomocnika w kapłaństwie pocieszał w ostatnich momentach: Bądź spokojny, synu, to tylko chwila, a potem niebo! Jego ostatnie słowa przed egzekucją brzmiały: Umieram niewinny, wybaczam z serca tym, którzy przyczynili się do mojej śmierci, i proszę Boga, by moja krew posłużyła jedności moich meksykańskich braci.
Większość spośród 24 męczenników wyniesionych przez Jana Pawła II do chwały ołtarzy należała do duchowieństwa diecezjalnego, trzech było ludźmi świeckimi, którzy gorliwie wspomagali kapłanów. W heroiczny sposób w czasie prześladowań na ziemi meksykańskiej, przeciwstawili się prowokowanej i zaplanowanej nienawiści do wiary katolickiej. Oni wiedzieli, że oddzielenie od Boga to największa tragedia, jakiej może doświadczyć człowiek. Z wolnością serca przyjęli męczeństwo na świadectwo swej wiary i przebaczyli swoim prześladowcom. Podczas homilii na Mszy św. kanonizacyjnej 22 maja 2000 r. Jan Paweł II powiedział o meksykańskich męczennikach: Byli wierni Bogu i wierze katolickiej, głęboko zakorzenionej w ich kościelnych wspólnotach, którym służyli, zabiegając także o ich dobrobyt materialny. Dzisiaj są wzorem dla całego Kościoła, a zwłaszcza dla społeczeństwa meksykańskiego. (…) Niech świetlany przykład Krzysztofa Magallanesa i jego towarzyszy męczenników pomoże wam odnowić waszą wierność Bogu, zdolną nadal przemieniać meksykańskie społeczeństwo, aby zapanowała w nim sprawiedliwość, braterstwo i powszechna zgoda. Kościół w Meksyku raduje się, że może liczyć na tych nowych orędowników w niebie, którzy idąc śladami Jezusa, stali się wzorami najdoskonalszej miłości. Wszyscy oddali swoje życie Bogu i braciom, ponosząc śmierć męczeńską lub poświęcając się ofiarnie służbie potrzebującym. Moc wiary i nadziei wspomagała ich w wielorakich próbach, jakim zostali poddani. Są oni cennym dziedzictwem, owocem wiary zakorzenionej na ziemi meksykańskiej. U zarania trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa winniście tę wiarę zachowywać i ożywiać, abyście nadal byli wierni Chrystusowi i Kościołowi jak w przeszłości. Meksyk zawsze wierny!