(fot. Ewa Truszkowska, Andrzej Klimowicz)

(fot. Ewa Truszkowska, Andrzej Klimowicz)

Nocne czuwanie przy ikonach, ale nie takie jak można by sobie wyobrażać – że ciche, że zadumane i rozmodlone. Bo to nie była zwykła noc, tylko Noc Muzeów.

Noc Muzeów to ciekawe zjawisko socjologiczne, kulturowe i społeczne ostatnich lat. Doczekało się nawet monografii naukowej oraz konferencji. Masowe zwiedzanie muzeów najbardziej odpowiada ludziom młodym, w stanie wolnym i z niezbyt zasobnymi portfelami – wynika z badań przeprowadzonych przez socjologów z UKSW. Impreza ta cieszy się coraz większą popularnością, co oznacza, że jest zapotrzebowanie na udział w tzw. kulturze wyższej, na obecność w galeriach i muzeach.

Goście naszej Nocy Muzeów. (fot. Ewa Truszkowska, Andrzej Klimowicz)

Goście naszej Nocy Muzeów. (fot. Ewa Truszkowska, Andrzej Klimowicz)

I my, twórcy z Drogi Ikony doświadczyliśmy tego fenomenu w sobotnią noc z 17 na 18 maja, czyniąc własne obserwacje w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Warszawie. Przez jego podziemia przepłynęła rzeka ludzi w liczbie ponad 3000! Niesamowita burza, która przeszła nad Warszawą tuż po godz. 19 nie odstraszyła zwiedzających. Natychmiast po otwarciu drzwi przez kustosza Sanktuarium o. dr Aleksandra Jacyniaka owa „ludzka rzeka” wlała się do pomieszczeń i wartkim nurtem nieprzerwanie płynęła do godz. 1 w nocy! Nie było mowy, by zawrócić i płynąć pod prąd. Przyszli głównie ludzie młodzi, ale nie tylko. Przyszły całe rodziny z małymi dziećmi oraz sporo turystów w różnym wieku, z różnych stron świata. Na najbardziej zachwyconych wyglądali Japończycy, prawdziwie zaskoczeni i zauroczeni.

Okazało się w trakcie wizyt, że na niektóre sytuacje nie byliśmy przygotowani, m.in. na przekazywanie informacji w języku angielskim. Brakowało nam fachowego słownictwa, więc trudno było wejść w bardziej zaawansowany dialog. Na szczęście zrobiły to za nas same ikony – przemówiły do obcokrajowców swoim własnym językiem. Po twarzach zwiedzających widać było, że powiedziały coś bardzo głębokiego i ważnego, że były to całkiem inne słowa od tych, które słyszy się na co dzień.

Wszyscy nasi goście z ciekawością przyglądali się warsztatowi ikonopisa, który specjalnie demonstrowaliśmy na tę okazję. Najbardziej intrygowało żółtko, wino i złoto płatkowe. Szalenie dociekliwe były dzieci, zadając trudne pytania: skąd w Bizancjum mieli tyle złota? W jaki sposób wtedy robili z niego płatki? Niektórzy dorośli nie mogli sobie poradzić z tematem: co u Jezuitów robią ikony? Nigdy wcześniej nie zastanawiali się nad kościołem niepodzielonym, nie wnikali, nie mieli okazji ani powodu… Byli i tacy, którzy zapamiętali gdzieś, kiedyś, że Bóg zabronił Narodowi Wybranemu przedstawiania Go w jakikolwiek sposób. I dopiero w tę niezwykłą noc dowiedzieli się, że Bóg stał się Człowiekiem, przyszedł na ziemię i pozostawił swój obraz „nie ludzką ręką uczyniony”. Ikona niesie ten przekaz przez wieki i komunikuje go także dziś.

Droga Ikony/ Ewa Truszkowska/ RED.