Właściwie nie istnieje już coś takiego jak „naród wybrany”. Jest tylko jeden lud Boży. W tym duchu Kościół modli się w czasie liturgii: Ty nieustannie prowadzisz lud swój, aby na całej ziemi składał Tobie ofiarę czystą (III Modlitwa Eucharystyczna). Bóg tworzy ten lud z wielu narodów w różnych momentach ich historii.
Sytuacja Polaków i historia tego narodu przeniknięta była przez wiele wieków łaską oddania się, poświęcenia Chrystusowi. Po obozach koncentracyjnych, po latach komunizmu przyszła radość z rozkwitu królestwa solidarności, czas zaufania, nadziei i czynienia dobra pod sztandarem krzyża. Jednak owa radosna więź solidarności w Polsce nie przetrwała. Polska nie stała się królestwem Bożym na ziemi. Cnoty Polaków często ustępowały na rzecz ich wad. Oczywiście Polacy, (…) zmanipulowani przez cynicznych kreatorów opinii poczuli się zagubieni. (…) Najważniejsza jest jednak moc bijąca z wiary, nadziei i miłości (…) zakotwiczona w rzeczywistości krzyża – znaku, pod którym toczyła się i toczy historia Polski.
Myślę, że wielkim zakorzenionym w tradycji atutem polskich katolików jest umiejętność trafnego odróżniania dobra i zła oraz wiara w zwycięstwo dobra, mimo że wszystko na tej ziemi jakby się sprzysięgło przeciw niemu. Gdy wstępowałem w Ameryce do jezuitów, matka powiedziała mi: Żyłam na Kresach Wschodnich za Stalina, siedziałam w niemieckim obozie koncentracyjnym, uważam jednak, że życie w Stanach Zjednoczonych w latach sześćdziesiątych było trudniejsze, bo w obozach odróżnialiśmy słuszne od niesłusznego, a wasze pokolenie lat sześćdziesiątych zapomniało o różnicy między dobrem i złem; a to coś dużo gorszego.
Istotą najwspanialszych uczuć dawnych Słowian i sercem polskiej rzeczywistości jest umiejętność uświadamiania sobie, że coś jest niesłuszne, że ktoś postępuje źle, a przy tym mocne trzymanie się dobra, nieustępowanie przed złem, co więcej zdolność do przebaczania, czego przykład dali polscy biskupi pod przewodnictwem kard. Stefana Wyszyńskiego i kard. KarolaWojtyły, przebaczając w imieniu narodu Niemcom i prosząc o przebaczenie. (…) Także okazanie serca ludziom przegranym, (…) ludziom pracującym w pocie czoła i tym, co nie mają szansy na wyjście z biedy. Tego doświadczyli Polacy przez długie wieki historii, to też część opisu tej rzeczywistości. Również umiłowanie wolności i gotowość do oddania za nią życia, i to nie tylko za własną wolność, ale też za wolność innych.
A najtrudniejsze jest chyba poszukiwanie prawdy, szacunek dla prawdy, mówienie o niej i życie według niej, nawet gdyby dla niej trzeba było stracić wszystko wraz z życiem. Jakże wielu dało temu świadectwo przez wieki! A Bóg temu błogosławił.
W świecie wysoko stechnicyzowanym, w świecie ludzi żyjących chwilą obecną, nieinteresujących się ani historią, ani – tym bardziej – wiecznością, pojawia się być może idealistyczne pytanie: Czy Polska, kraj ludzi przyjaznych i życzliwych, kraj Chopina i róż, kraj Najświętszego Serca, potrafi zachować odrębną kulturę? Jest to bowiem kraj, gdzie serce miłujące ma przewagę nad rozumem, i chociaż trzeba się liczyć z wysoką ceną, jaką trzeba za to zapłacić – taka postawa będzie uznana przez narody omotane ideologiami za głupią i zapewne naiwną – przeszłość ma dość przykładów na to, jakie niebezpieczeństwo niesie z sobą bezduszne panowanie rozumu. Polska to kraj serca, w którym krew wsiąkła w ziemię ubarwioną kwitnącymi makami, kraj z jasnowłosymi dziećmi biegającymi boso po błotnistych drogach i serdeczności prostych ludzi dzielących się z przybyszem nawet ze swojego niedostatku, kraj cichych bohaterów zmagających się z krzyżem dnia codziennego i odważnie broniących życia w każdej jego chwili i postaci, kraj romantycznych idealistów wierzących w zwycięstwo mimo przegranej… Szczytne hasło „Bóg – Honor – Ojczyzna” wydaje się dziś równie widmowe jak cienie zwycięskich szarż husarii czy ułani i szwoleżerowie II dywizji jazdy płk. Juliusza Rómmla – główni aktorzy ostatniej wielkiej bitwy kawalerii w historii polskiej wojskowości pod Komarowem, gdzie pokonali dwie dywizje słynnej z dzielności oraz okrucieństw I Armii Konnej Siemiona Budionnego 31 sierpnia 1920 roku. Teraz – jak widać – deweloperzy, lobbyści i giełdowi gracze czerpią już z innych źródeł niż niebo gwiaździste nad równinami.
Maryja pozostaje nadal Królową Polski, a zastęp świętych, unosząc się nad tym krajem zroszonym ich krwią, na pewno wstawia się za nim. (…)
Dziś do Polaków należy podjęcie posłannictwa i misji miłosierdzia, które wzorem św. Faustyny w całym swoim życiu realizował św. Jan Paweł II. Święci i ci, którzy biorą z nich przykład, kładą nacisk na prawdę w miłości, bo prawda bez miłości jest złem. Święci wznoszą się wysoko, tak by wszyscy mogli dojrzeć ich światło. Jest to światło miłosierdzia, zapalone na tej ziemi, gdzie żyje naród, którego Królowa nosi tytuł Matki Miłosierdzia.
/ Ks. Raymond Gawroński SJ (tłum.: ks. Stanisław Ziemiański SJ)/ RED./ (PSJ, sierpień 2014)