(fot. theodevil/ Flickr.com)

(fot. theodevil/ Flickr.com)

Nawrócenie. Wokół Domu Rekolekcyjnego w Czechowicach-Dziedzicach znajduje się park. Park składa się z dwóch części.

Pierwsza prawie stuletnia, w stylu angielskim zawiera również miejsca niemal dzikie, przypominające las pierwotny. Druga część parku, bardziej współczesna swoim stylem przypomina park francuski. Dla wielu rekolektantów przejście z jednej części parku do drugiej stanowi lekki szok. Ale z drugiej strony pobudza do refleksji nad własnym życiem i sensem nawrócenia. Dorota, jedna z uczestniczek pięciodniowych rekolekcji ignacjańskich, opisała je w swoim świadectwie:

„Jest w Czechowicach-Dziedzicach nieduży park w stylu angielskim, nieuporządkowany, jakby pozostawiony sobie samemu, pełen zarośli i wysokich drzew. Ciemny i nieprzyjemny, gdy nie świeci słońce. Gdy przechadzałam się po nim, uświadomiłam sobie, że moje życie tak wygląda. Nieuporządkowane, pozostawione samo sobie, zafałszowane, nielubiane. Nagle nie wiedząc czemu, skierowałam swój wzrok ku górze, ku koronom wysokich drzew. Zobaczyłam nagle słońce. Uświadomiłam sobie, że postrzeganie rzeczywistości tej zniekształconej przez nasz subiektywizm, naprawdę zależy od tego, gdzie kierujemy swój wzrok. Można patrzeć na całe swoje życie przez pryzmat niepowodzeń, krzywd, ale to nie oznacza, że nie ma w nim słońca. Ono rzeczywiście jest! Trzeba tylko w końcu spojrzeć w górę, nie kierować swego spojrzenia jedynie w dół.

Tak rozmyślając, znalazłam się nieoczekiwanie na skraju parku. Mym oczom ukazał się przepiękny ogród okraszony promieniami słońca. Widok jakże odmienny od tego widzianego w parku. Trawa, kwiaty, drzewka – cudowny widok dla oczu. Wszystko było na swoim miejscu, nawet altanka, ławki, studnia, krany z wodą miały swoje przeznaczenie, czemuś służyły. I to wieczne doglądanie ogrodu przez ogrodnika, by wiedzieć, która roślina potrzebuje wody, która nawozu, która wymaga przycięcia. Ogród pełen barw dzięki zasianemu ziarnu i nieustannemu troszczeniu się o niego. Nawet skalniak, który dopiero budził się do życia, stanowił przedsmak palety barw, która będzie cieszyła i radowała miłujących piękno. Ten ogród nie był martwy, on żył życiem stworzeń korzystających z jego darów, z jego owoców. Cisza, harmonia, piękno. I nagle zapragnęłam mieć w swoim sercu taki ogród.

Zdałam sobie sprawę jak ważna jest świadomość ogromu pracy i trudu przemieniania swego nieuporządkowanego życia. Ile trzeba wyrwać wcześniej chwastów, by zasadzić kwiaty, by nadawać kształt i wydobywać piękno w nas ukryte. Wiara, cierpliwość jest naszą siostrą, nie niecierpliwość, która zniszczy każde pragnienie. Ogrodnik musiał nawieźć bardzo dużo ziemi, by dać możliwość wzrostu roślinom, wcześniej zaś koniecznym było zapragnąć przemienić pole chwastów w urodzajne poletko. Podobnie jest z naszym życiem, trzeba się uzbroić w cierpliwość, by w trudzie codzienności konsekwentnie podejmować próby przemieniania swego życia. Dzień za dniem, nie pragnąc oszałamiających efektów, w cichości serca pracować nad swoim „ogrodem życia”. Jedne owoce może pojawią się całkiem szybko, jak trawa, kwiaty, inne podobnie jak skalniak będą wymagały trudu wielu miesięcy, lat zanim wydadzą obfity plon. Trzeba też często przechadzać się po ogrodzie, potrzeba codziennej uwagi, by wiedzieć, jaki jest jego stan, czy aby nie zamiera. By nie ulec fałszywej ocenie, chcę mu się przyglądać w obecności Boga, zaprosiłam więc Go, by razem ze mną spacerował po nim, wszak On jest największym ogrodnikiem świata.”

Słowo nawrócenie jest dzisiaj wśród chrześcijan modne. W czasie rozmów rekolekcyjnych wiele osób stawia wręcz cezurę między życiem przed i po nawróceniu. Szczególnie nadużywa się go w niektórych wspólnotach i grupach modlitewnych. Osoby nowo nawrócone albo cudownie uzdrowione pragną dzielić się doświadczeniem Boga z innymi; jedni czynią to w cichości, a inni ekspresyjnie. Zdarza się jednak, że wpadają w subtelną pułapkę duchową. Całą swoją energię wkładają w wiarę. Mają ambicję nawrócić wszystkich. Bywa również, że uzależniają się od religii. Jeden nałóg zastępują innym.

Prawdziwe, głębokie nawrócenie dokonuje się zwykle w ciszy, milczeniu, samotności i mówi się o nim z pewnym onieśmieleniem. Przynosi natomiast trwałe owoce duchowe; przede wszystkim umocnienie wiary, nadziei i miłości, a w konsekwencji radykalne życie Ewangelią. O pewności wiary, jaka rodzi się z nawrócenia, napisał w swoim credo Fiodor Dostojewski, jeden z najwybitniejszych pisarzy rosyjskich:

„O sobie samym mówię, że jestem synem mej epoki, synem braku wiary, wątpliwości i pozostanę nim aż do godziny śmierci. Jak wiele okrutnych mąk kosztowało mnie i do tej pory mnie kosztuje pragnienie wiary, które rośnie proporcjonalnie do listy argumentów przeciwnych. A mimo to Bóg daje mi chwile, w których wszystko jest jasne i święte. W tych właśnie momentach ułożyłem moje credo: wierzyć, że nie ma nikogo piękniejszego, głębszego, bardziej miłowanego, bardziej mądrego i bardziej doskonałego od Chrystusa; że nie tylko nie istnieje nic Mu równego, ale, mówię to, pałając zazdrosną miłością, nie może istnieć. A nawet więcej: jeśli ktoś udowodniłby mi, że Chrystus jest poza prawdą, wolałbym bez namysłu pozostać przy Chrystusie, niż przy prawdzie.”

Papież Benedykt XVI w encyklice o nadziei Spe sal-vi przypomniał przepiękną postać Józefiny Bakhity. Ta młoda Sudanka, która żyła w XIX wieku przeżyła piekło na ziemi. Kilkakrotnie sprzedawana na targu niewolników, była bita, maltretowana i poniżana przez swoich panów. Do końca życia nosiła trwały ślad cierpienia – sto czterdzieści cztery blizny. Gdy znalazła się we Włoszech poznała prawdziwego Pana – Jezusa Chrystusa. Doświadczyła wielkiej miłości Boga i odtąd jej życie stało się służbą płynącą z głębokiego pragnienia dzielenia się miłością. W czasie licznych podróży po Włoszech dawała świadectwo miłości. Prawdziwe głębokie nawrócenie jest przede wszystkim zmianą mentalności, zmianą myślenia. Jego konsekwencją jest zmiana wizji Boga, a także siebie, człowieka i świata. Człowiek nawrócony patrzy na życie inaczej. Nie w perspektywie egoizmu, lecz altruizmu. Jego skala wartości zostaje przepracowana. Własne ja schodzi z piedestału, by zrobić miejsce Bogu, a w Nim bliźnim.

CZYTAJ:

Z Bogiem w zagubionym świecie, cz.1
Z Bogiem w zagubionym świecie, cz.2
Z Bogiem w zagubionym świecie, cz.3

O. Stanisław Biel SJ/ RED./ (Tekst pochodzi z książki Stanisława Biela SJ pt: Gdzie jest Bóg w zagubionym świecie?)