Roberto de Nobili (1577-1656), jezuita, to pierwszy europejski znawca sanskrytu, prekursor nowej metody ewangelizacyjnej, tzw. akomodacji – dostosowującej się do form obyczajowych w krajach misyjnych, co potwierdził w Aggiornamento św. Jan XXIII.
Kultura indyjska
Kultura indyjska jest jedną z najstarszych kultur świata. Ślady jej istnienia można znaleźć na przestrzeni minionych pięciu tysiącleci. Starożytna cywilizacja, której pozostałości odkryto w Dolinie Indusu, była jedną z najstarszych cywilizacji świata, dorównującą cywilizacji starożytnego Egiptu. Kultura ta opiera się na filozofii hinduizmu, ale zawiera w sobie również mnogość innych systemów filozoficznych (np. buddyzm, szikkizm, dżinizm) oraz różnorodność rdzennych kultur Półwyspu Indyjskiego. Inne elementy kultury indyjskiej są mocno zakorzenione w naukach świętych ksiąg. Hinduizm nie ma spójnych treści wspólnej doktryny, historycznego założyciela ani hierarchii władzy. Ma jednak pewne stereotypowe cechy, np.: przesadne znaczenie religii w życiu codziennym Hindusów, wegetarianizm, niechęć do krzywdzenia żywych stworzeń, oddawanie czci krowie, postrzeganie świata jako iluzji i przekonanie o pokrywaniu się zasięgu hinduizmu i Indii. Filozofia ta cechuje się niezwykłą żarliwością swoich wyznawców. Religia jest wszechprzenikająca dla Hindusa, ale nie jest on nią obsesyjnie pochłonięty. Nie traktuje on religii jako czegoś zewnętrznego dla swojego życia ani jako narzuconej z zewnątrz powinności. Życie Hindusa jest niepodzielną całością z wzajemnie przenikającymi się różnymi aspektami; dlatego religii nie można rozważać jako oddzielnego problemu.
Jezuita wśród Hindusów
Roberto pochodził z arystokratycznej, włoskiej rodziny markizów de Nobili. Jako najstarszemu z siedmiorga rodzeństwa najprawdopodobniej przypadłyby kariera i wszelkie zaszczyty w rodzinie i Kościele. Wielkie było zdziwienie najbliższych, kiedy im oświadczył, że chce być księdzem; ojciec stanowczo się sprzeciwił.
Z pewnością studia w jezuickiej uczelni Collegium Romanum, najsłynniejszym wówczas uniwersytecie katolickim, miały niemały wpływ na podjęcie przez Roberta decyzji wstąpienia do jezuitów. Był jednym z najlepszych studentów. Przed końcem 1596 r. został przyjęty do nowicjatu jezuitów w Neapolu, gdzie prowincjałem był Robert Bellarmin SJ (obecnie święty i doktor Kościoła), który później został jego przyjacielem.
De Nobili często rozmyślał o słowach Ignacego Loyoli: Wykonywać niesumiennie obowiązki ziemskie – nie na wiele się przyda, ale niedbale podchodzić do spraw Bożych – jest nie do zniesienia. Poznał wszystkie dostępne listy swoich współbraci: Franciszka Ksawerego z Indii i Matteo Ricciego z Chin. Zastanawiał się, czy na swoją misję wybrać Indie czy Japonię. Gdyby to od niego zależało, wybrałby Indie… ale jeszcze musiał dojrzeć, spokornieć i wiele studiować. Po ukończeniu teologii i wyświęceniu na kapłana otrzymał pozwolenie na wyjazd do Indii. Najpierw udał się do Portugalii na naukę języka portugalskiego niezbędnego w Indiach. 8 kwietnia 1604 r. opuścił Lizbonę i popłynął statkiem Sao Jacinto do Goa, gdzie przybył 29 maja 1605 r. Pierwsze odniesione przez niego wrażenie, to wielkie podobieństwo Goa i Lizbony: szerokie ulice, duża liczba pięknych kościołów… Jednak nie miał pozostać w Goa, lecz udać się do Kerala. Tymczasem jego zdrowie się pogorszyło, ale nie wpłynęło to na załamanie się Roberta, który przyjmował wszystko jako wolę Bożą.
Od początku swego pobytu w Indiach zachowywał się inaczej niż jego współbracia: siadał na podłodze ze skrzyżowanymi nogami, modląc się lub przygotowując się do rozmowy z braminem. Jadał tylko jedną miskę ryżu dziennie, nie przywiązując żadnej wagi do jedzenia i picia. Miał wielki zapał, by nawracać Hindusów. Władał znakomicie językiem tamilskim, ale jeszcze prawdziwa wiedza o Indiach była przed nim zakryta; chodziło o myślenie Hindusa. Musiał więc poznać dobrze hinduizm, aby móc prowadzić dyskursy z braminami. Chcąc uczyć innych, sam się kształcił. Posiadł znajomość Ved (najstarsza część „świętego pisma” literatury indyjskiej), a nawet przewyższył indyjskich guru w znajomości hinduskich pism filozoficznych. Pozostało jeszcze zrzucić europejską, jezuicką suknię zakonną, która czyniła z niego cudzoziemca, a przyodziać ubiór guru.
Roberto wierzył, że można zbudować pomost między hinduizmem a chrześcijaństwem. O swoim odkryciu napisał list do prowincjała, o. Laerziego: Wyjaśniłem im, że rzeczywiście byłoby błędem szukać zbawienia jedynie w świętych księgach; poparłem to stwierdzenie odpowiednimi cytatami z poprzednich trzech ksiąg, a następnie powiedziałem, że przybyłem z dalekiego kraju w tym celu, aby im przynieść to, co uważali za zagubione. Dopasuję do ich wyobrażeń w takim sensie, w jakim św. Paweł dostosował się do mitów greckich, gdy mówił o nieznanym Bogu. Prowincjał w pełni zaakceptował ten indyjski wariant.
Podczas wizytacji prowincji Goa i Malabar przez o. Nikołaja Pimenta o. de Nobili został fałszywie oskarżony przez swojego współbrata zakonnego, że uczynił z siebie hinduskiego guru, nosi znaki kastowe, kąpie się przed każdą Mszą św., w soboty zaś błogosławi i przekazuje wiernym proch z sandałów… Został jednak uniewinniony.
Roberto marzył o założeniu akademii dla braminów, z wykładami chrześcijaństwa dla wykształconej ludności miasta. Czekało go jednak jeszcze wiele prób cierpliwości. Jedną z nich była zmiana prowincjała, którym został Pero Francisco, uznający metody misjonarza za fałszywe. Sprawa oparła się o generała jezuitów o. Aquavivę, który w liście z sierpnia 1613 r. zalecał o. de Nobili odejście od dotychczasowych metod, a jeśli będzie nadal uparty, to zostanie oskarżony o nieposłuszeństwo. W 1615 r. Roberto pojechał do jezuickiego kolegium w Cochinie, jednak drzwi zastał zamknięte, ponieważ był w stroju kavi. Poprosił zatem swojego przyjaciela, arcybiskupa Rosa z Craganore o pomoc w wejściu do domu zakonnego. Wpuszczono go, ale doszło do poważnego zatargu pomiędzy prowincjałem a arcybiskupem.
W końcu, w grudniu 1617 r., z Rzymu nadeszła bulla papieska potwierdzająca jednogłośnie uznanie nowych metod misyjnych o. de Nobili. Również 31 stycznia 1623 r. kolejny papież, Grzegorz XI, w konstytucji Romanae sedis anistes przyznał słuszność pracy ewangelizacyjnej Roberta de Nobili. Po tak ciężkich próbach misja jezuicka mogła posunąć się dalej, wychodząc poza kasty i wchodząc do serc Hindusów.