Kolejne spotkanie otwarte z cyklu „Żyć wiarą”, organizowane przez Trójmiejską Wspólnotę Życia Chrześcijańskiego, odbyło się 22 marca 2015 r. w Małym Kościele parafii Św. Krzyża w Gdańsku. Dotyczyło ono problemu bezdomności.
Spotkanie otworzył o. Marek Stelmaszczyk modlitwą za tych wszystkich, którym potrzebna jest pomoc. Przybliżył nam również sylwetkę św. Brata Alberta, założyciela schronisk dla bezdomnych. Święty, żeby lepiej poznać sytuację późniejszych podopiecznych i móc im pomagać, stał się tak ubogim, jak oni.
Na temat problemu bezdomności mówił zaproszony gość, terapeuta Mariusz Wilk, od wielu lat pracujący w Towarzystwie Pomocy św. Brata Alberta, Koło Gdańskie.
– Co to znaczy być bezdomnym?
– Czy dawać pieniądze bezdomnym na ulicy?
– W jaki sposób można im pomóc?
Poniżej kilka refleksji, które najbardziej utkwiły mi w pamięci po tym spotkaniu.
Bezdomni nie przybyli do nas z Kosmosu, oni wywodzą się z naszego sąsiedztwa. Panuje taka stereotypowa opinia, że to pijacy, brudasy i ćpający. Że oni tak chcieli, taki los sobie wybrali, że to ich sprawa, jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz… Te wszystkie opinie w większości nie są prawdziwe. Tak naprawdę bezdomność jest splotem różnych okoliczności: utrata pracy, eksmisje, skomplikowane życie rodzinne, problemy wiekowe i zdrowotne. Ludzie bezdomni nie mają kontaktu ze swoją sprawczością rozumianą jako umiejętność i wiara w to, że „ja coś mogę, że ode mnie zależy, postaram się, dam sobie radę”.
Obecnie szacuje się, że w Polsce jest około 25 tysięcy bezdomnych, w tym w Gdańsku około 600 osób.
Trochę historii – w 1989 r. grupa wolontariuszy działających przy Towarzystwie Pomocy św. Brata Alberta stworzyła Koło Gdańskie, które w 2005 r. uzyskało status organizacji pożytku publicznego. Obecnie Towarzystwo prowadzi na terenie Trójmiasta 13 placówek pomocy osobom wykluczonym społecznie (bezdomnym, ubogim, starszym, chorym, niepełnosprawnym i innym potrzebującym pomocy). Do tych placówek należą: schroniska, punkty charytatywne, ogrzewalnia, noclegownia, dom dla osób niepełnosprawnych i w podeszłym wieku, domy wspólnotowe. Dla osób eksmitowanych stworzone zostało Centrum Treningu Umiejętności Społecznych oraz centra integracji społecznej oferujące działania zmierzające do przywrócenia tych osób do społeczeństwa i na rynek pracy.
Na terenie Trójmiasta pomocą objętych jest około 450 bezdomnych. Na dzień dzisiejszy około 30 osób próbuje żyć samodzielnie. Każda z nich ma swojego asystenta, z którym omawia swoje decyzje i zachowania mające doprowadzić do samodzielności. W Przegalinie w domu wspólnotowym mieszka 17 mężczyzn, którzy już pracują, dbają o siebie, o wspólny dom.
Specjalne ekipy wolontariuszy penetrują trudniej dostępne zakamarki w mieście i zachęcają napotkanych tam bezdomnych do zgłoszenia się po pomoc. Często się zdarza, że w krytycznych przypadkach wzywają pomoc medyczną. Okazuje się, że w ostatnich 3 latach nie zanotowano wśród bezdomnych na terenie Trójmiasta żadnego wypadku śmierci z wychłodzenia. Są też inne miejsca, gdzie osoby wykluczone mogą otrzymać pomoc, np. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie, Towarzystwo Wspierania Potrzebujących „Przystań”.
Jak my możemy pomóc tym ludziom w ich sytuacji? Usłyszeliśmy od prelegenta radę: nie należy dawać bezdomnym żadnych datków pieniężnych ani jedzenia! Na pierwszy rzut oka jest to sprzeczne z przykazaniem miłości bliźniego. Dalej jednak następuje bardzo logiczne wytłumaczenie: dając im do ręki pieniądze lub jedzenie utwierdzamy ich w sensowności tego, co robią. „Radzę sobie → mam jedzenie, mam parę groszy → po co mi jakaś zmiana, to mi wystarczy”.
Co więc powinniśmy robić? Zamiast jałmużny można z nimi porozmawiać, zachęcić do korzystania z placówek dla nich przeznaczonych, gdzie znajdą dach nad głową, ciepłe jedzenie, gdzie będą mogli zastanowić się, jak zmienić swoje życie, usamodzielnić się.
Postanowiłam, że będę nosić w torebce skserowane adresy tych placówek i w razie spotkania z bezdomnym wręczę mu taką kartkę zamiast jedzenia czy pieniędzy.
Myślę, że praca z bezdomnymi wymaga wrażliwości serca, zapału, ale też stanowczości i wiary w to, co się robi. Kiedy dowiedziałam się, że w kościele będzie spotkanie z Mariuszem Wilkiem, przypomniałam sobie tego świeżo upieczonego przed 30 laty absolwenta pedagogiki, który rozpoczynał swoją pracę w przedszkolu. Teraz zobaczyłam te same iskierki w jego oczach: radości, zapału i pewności, że to, co robi, to jest to.
Ojciec Marek zakończył to spotkanie modlitwą i słowami Jezusa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40).
Trójmiejska WŻCh zamierza niedługo zorganizować zbiórkę rzeczy potrzebnych w noclegowniach i schroniskach (ręczniki, pościel, koce, pralki…). Dodatkowo podajemy też numer KRS-0000106330 dla tych, którzy chcieliby przekazać 1% podatku Towarzystwu Pomocy im. św. Brata Alberta Koło Gdańskie.
Wanda Walter – Trójmiejska Wspólnota Życia Chrześcijańskiego