Sercem Ewangelii jest miłość, o której pięknie pisze św. Paweł w swym hymnie z Listu do Koryntian (1 Kor 13). Ale czym jest ta miłość? Czy to uczucie, czy rozumowa decyzja? Boży dar czy ludzkie zadanie? Radosne ofiarowanie się, czy ciężar obowiązku? Ewangelia tej niedzieli udziela nam odpowiedzi. Jezus w Wieczerniku ukazuje tajemnicę miłości, wychodząc od obrazu winnego krzewu i latorośli. Latorośl nie może sama egzystować, o ile nie trwa w winnym krzewie. Chrześcijanin może żyć miłością tylko o tyle, o ile trwa w miłości, to znaczy w Bogu. Miłość jest najpierw darem, który wypływa od Ojca, ogarnia Syna i przez Niego dociera do człowieka. Ale na tym nie koniec. Miłość udziela się dalej bliźnim, a ogarniając ciągle nowe osoby, zwraca je do Ojca. Miłości nie można zatrzymać. Trwać w miłości to włączyć się w nurt miłości Boga, która udziela się stworzeniu.
Trwanie w miłości Boga polega na zachowywaniu przykazań. Jakie są to przykazania? To przede wszystkim przykazanie miłości Boga i bliźniego. W nim się streszczają wszystkie inne. A więc jeszcze raz chodzi o to, aby żyć miłością, aby tak jak Jezus dawać swoje życie za przyjaciół. By nie żyć już dla siebie, ale dla Jezusa i dla naszych bliźnich. Taki rodzaj życia przynosi obfite owoce, jak latorośl zakorzeniona w winnym krzewie. Nie znaczy to, że życie miłością jest czymś łatwym i spontanicznym; miłość może nas zaprowadzić na krzyż tak jak Jezusa. Ale takie życie jest źródłem najgłębszej radości i szczęścia. Czy otwieram się na taką miłość? W jaki sposób kocham Boga, innych ludzi? W czym wyraża się moja miłość? Gdzie są jej największe niedostatki?