Współcześnie nie można zrezygnować z Internetu, ale jest on jak Ferrari, by nim kierować potrzebne są umiejętności i prawo jazdy – powiedział w Bydgoszczy o. Lech Rynkiewicz SJ. Jezuita z Radia Watykańskiego zaprezentował podczas VII międzynarodowej konferencji o etyce w mediach temat „Wpływ Internetu na dzieci i młodzież”.
O. Rynkiewicz SJ przypomniał na wstępie, że minęło już 30 lat od pojawienia się narzędzia komunikacji, jakim jest właśnie Internet. Dodał, że to już drugie, jeśli nie trzecie pokolenie młodych współżyje z nim na co dzień, przynajmniej w tych częściach świata, gdzie Internet jest dostępny masowo, a sytuacja materialna pozwala na posiadanie urządzeń dających dostęp do sieci. – W ciągu ostatnich lat zrobiono już wiele badań socjologicznych i psychologicznych nad wpływem internetu m.in. na młode pokolenie – powiedział.
Wnioski płynące z tych danych – jak zauważył prelegent – pod pewnym względem są analogiczne do tych, które wiele już lat temu wyciągano na temat telewizji, gdy wtargnęła i zrewolucjonizowała życie odbiorców. Trzeba również przy tym zaznaczyć, że Internet to na razie sprawa mniejszej części ludności świata. Na przeszło 7 miliardów ludzi do internetu ma dostęp trochę ponad 3 miliardy. – Dostęp do Internetu ograniczany jest nie tylko przez brak zasobów ekonomicznych czy słabą strukturę techniczną. Przyczynia się do niego polityka niektórych państw ograniczających wolność dostępu do sieci – podkreślił.
Kapłan zaprezentował doroczny raport Freedom House, międzynarodowej niepaństwowej organizacji monitorującej wolność i prawa cywilne w mediach. Donosi ona, że na 195 krajów na świecie tylko 89 (46%) gwarantuje wolny dostęp do Internetu, 55 (28%) tylko częściowo wolny, a 51 (26%) ogranicza lub blokuje dostęp do sieci. Najgorsze pod tym względem są Iran, Syria i Chiny. Próbując odpowiedzieć na pytanie, kto i jak nawiguje po stronach internetowych, duchowny oparł swoje rozważania na badaniach przeprowadzonych we Włoszech oraz w Stanach Zjednoczonych.
Podkreślił, że jest to wąski wycinek światowego Internetu. Rzuca on jednak światło na tzw. Zachód, z którego pewne procesy nieuchronnie wychodzą poza granice określonych stref kulturowych. We Włoszech z danych głównego urzędu statystycznego za rok 2014 wynika, że dostęp do Internetu ma 63,5% ludności. Większość użytkowników sieci stanowią młodzi poniżej 30 roku życia (około 60%). – Własny telefon komórkowy ma 62% dzieci, które dodatkowo korzystają z komputera starszego rodzeństwa lub rodziców. Komórka służy im przede wszystkim do gier, rozmów, wysyłania sms-ów i mms-ów. Jedna trzecia łączy się z YouTube, 25% z iTunes lub innymi aplikacjami, by słuchać muzyki, 20% procent chodzi po stronach internetowych i używa Instagramu, 10% łączy się z portalami społecznościowymi – powiedział.
Według o. Lecha Rynkiewicza SJ dzieci uważają, że ich rówieśnicy mimo młodego wieku potrafią lepiej używać Internetu niż ich rodzice i nauczyciele. Dziadkowie natomiast uważani są za zupełnie niezdolnych do tego dzieła. Szkoły włoskie mają w 90% laboratoria informatyczne, ale tylko 70% z nich ma dostęp do sieci. Gość konferencji wskazał także na różnice między północą i południem Włoch, na korzyść północy. – Młodzi żyją zanurzeni w technologii, każdy zgodnie ze swoimi potrzebami, technicznymi umiejętnościami, no i z portfelem rodziców, ale w symbiozie z narzędziami komunikacji i awangardową technologią. Można określić to hasłem: „Nigdy bez komórki, komputera, Internetu i telewizji” – zauważył.
Jezuita podkreślił, że im wyższy stopień wykształcenia i zamożności, tym większy dostęp do technologii. Ale i tu są wyjątki podyktowane osobistymi wyborami. Zdarzają się osoby o wyższej kulturze i bogatsze, które nie zamierzają mieć dostępu do Internetu czy do używania urządzeń cyfrowych. – Mniejsze zainteresowanie nowymi technologiami wyrażają dziewczęta w odróżnieniu od chłopców. Ograniczony dostęp do nowych technologii mają nieraz osoby niepełnosprawne albo są z nich całkowicie wykluczone – stwierdził.
O. Rynkiewicz SJ odniósł się także do zagrożeń związanych z korzystaniem z sms, komunikatorów, chatów, Facebooka czy selfie. Badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych wśród studentów uniwersyteckich poniżej 20 roku życia pokazują, że nie rezygnują oni z pisania sms-ów nawet w sytuacjach określanych często jako niewłaściwe. – Aż 33% z nich przyznaje, że wysyła i otrzymuje do 100 sms-ów dziennie, kontroluje własną komórkę kilkanaście razy na godzinę, 90% ma kontakty tekstowe w czasie posiłków, 80% procent w łazience czy toalecie, 75% w czasie pracy czy wykładów. Znacznie mniejszy odsetek jest w innych, ale również niewskazanych sytuacjach: 20% w czasie nabożeństw w kościele, 10% podczas pogrzebu, a nawet 7% w czasie stosunków seksualnych – zaznaczył.
Na zakończenie jezuita porównał Internet do szybkiego samochodu Ferrari. – Jeśli pozwolimy, by wsiadł do niego ktoś, kto nie ma prawa jazdy, to wyleci na pierwszym zakręcie. A prawem jazdy jest odpowiedzialność. Dwa lata temu mówiłem, że Internet jest dla wszystkich, ale nie wszyscy są dla Internetu. To odnosi się przede wszystkim do dzieci i młodzieży i nie chodzi o zabranianie, ale o wychowanie do dojrzałości. I w tym miejscu otwiera się bolesna i niepokojąca strona, bo powołani do tego przede wszystkim rodzice poddali się albo nie czują się w stanie zadziałać – powiedział.
O. Rynkiewicz, opierając się na włoskich badaniach, dodał, że tylko 18% rodziców nie tylko zna się na nowych mediach, ale jest w stanie towarzyszyć swym dzieciom, dozując jasne i proste reguły postępowania w dialogu z nimi. Pozostałe 78% oscyluje między niepokojem, zadowoleniem z technicznej brawury dzieci lub całkowitym permisywizmem. – Niebezpieczeństwo, na jakie narażone są dzieci i młodzież, to nie tylko zawartość treściowa: przemoc, pornografia, chamstwo, rasistowskie hasła. Ryzyko powszechniejsze to uzależnienie się od sieci i świata wirtualnego, wytworzenie tożsamości chwiejnej, opierającej się na przesłankach pozoru i powierzchowności. Sieć może być źródłem ubogacenia, ale jedynie pod warunkiem, że będzie konfrontować się z realnym życiem i jego trudnościami, niełatwymi, ale i rozwijającymi – zakończył.
Zobacz także: Cała prawda o życiu na Facebooku
Źródło: KAI/DEON.pl