18 sierpnia wspominamy św. Alberta Hurtado SJ – chilijskiego jezuity nazywanego Apostołem Chile, działacza społecznego, założyciela fundacji Hogar de Cristo, świętego Kościoła katolickiego.
Albert urodził się 22 stycznia 1901 roku w Viña del Mar, w Chile. Gdy miał cztery lata zmarł mu ojciec. Odtąd wychowaniem jego i brata zajmowała się mama wspomagana przez rodzinę. Musiała sprzedać niewielką posiadłość, by spłacić długi po mężu. Ich niepełna rodzina zaznała wielkiej biedy i tułaczki, często byli zmuszeni zmieniać mieszkanie. Ogromna miłość matki i wrażliwość na los ubogich kształtowały serce Alberta.
Uczyła go jak składać ręce do pacierza i jak je otwierać w darze dla innych. Dzięki stypendium dla uboższej młodzieży Albert mógł ukończyć średnią szkołę w kolegium jezuitów. Tam też wstąpił do Sodalicji Mariańskiej, w której w oparciu o mądrość i wrażliwość Maryi, uczył się jak organizować pomoc charytatywną. W każdą niedzielę sodalisi odwiedzali ubogich w domach i chorych w szpitalach.
Od najmłodszych lat pociągało go życie modlitwy, stopniowo rosło w nim przekonanie o powołaniu do życia zakonnego. Jego najlepszym Przyjacielem był Pan Jezus. Chciał wstąpić do jezuitów w wieku 17 lat ale mu odradzono zachęcając, by studiował prawo i pracował wspomagając materialnie mamę z bratem. W tym czasie kontynuował niedzielne odwiedziny ubogich w domach i chorych w szpitalach. W wieku 22 lat rozpoczął nowicjat Towarzystwa Jezusowego w Chillán. Po studiach filozofii i teologii w Lowanium, 24 sierpnia 1933 roku, przyjął święcenia kapłańskie.
Po powrocie do Santiago od razu rozpoczął swoją apostolską i wychowawczą działalność w duchu nieprzeciętnej gorliwości i miłości do Jezusa. Jego główną troską nadal byli ubodzy, których zaczął wspierać troszcząc się o formowanie ich sumień w duchu Ewangelii. Jednocześnie starał się budować odpowiednie struktury broniące ich przed niesprawiedliwością ze strony tak pracodawców jak również zwolenników ideologii marksistowskiej. W ten sposób rozwijał w praktyce naukę społeczną Kościoła,propagowaną w założonym przez siebie piśmie „Przesłanie” (Mensaje).
Ojciec Albert Hurtado na pierwszym miejscu swojej pracy kapłańskiej stawiał Boga, dlatego wybudował dom Rekolekcyjny, miejsce formacji duchowej, w którym organizował spotkania i skupienia dla młodzieży, robotników i związkowców. Dzięki jego kierownictwu duchowemu wielu młodych odkryło powołanie do kapłaństwa. Od 1941 roku kierował całą organizacja Akcji Katolickiej w Chile. Z jego inicjatywy zrodził się pomysł organizowania Chrystusowych ognisk domowych (El Hogar de Cristo) dla zaniedbanych dzieci i młodzieży. Dla swoich pomysłów O. Albert umiał zdobywać serca także ludzi zamożnych, którzy go chętnie wspierali. Nasz były generał Peter Hans Kolvenbach tak opisał inicjatywę świętego: „Dzięki pomocy finansowej dobroczyńców i przy aktywnej współpracy osób świeckich o. Hurtado otworzył najpierw dom dla młodzieży, następnie dla kobiet, a potem dla dzieci: ubodzy znajdowali wreszcie domowe ognisko, ognisko Chrystusowe. Domy takie, tworzone i zarządzane w tym duchu, szybko się mnożyły, a równocześnie różnicowały swoje funkcje: w niektórych przypadkach stawały się ośrodkami resocjalizacji, w innych kształciły rzemieślników. Działalność wszystkich tych placówek, niezależnie od ich przeznaczenia, inspirowały zawsze wartości chrześcijańskie: o. Hurtado mówił, że Chrystusowe ogniska domowe istnieją po to, żeby przyjmowane tam osoby pogłębiały stopniowo świadomość godności, jaką obdarzony jest człowiek jako obywatel, a przede wszystkim jako dziecko Boże”.
O rozlicznych zajęciach O. Hurtado świadczy fragment z jego listu: „Pytasz mnie, jakim cudem żyję w takim pokoju ducha? Ja sam zresztą nie przestaje siebie o to pytać, bo przecież niemal tonę dnia każdego we wszelkiego rodzaju działalności: korespondencja, telefony, pisanie artykułów, wizyty (…). Trzeba określić to, co trzeba czynić najpierw w tak pilnym i trudnym apostolstwie, tym bardziej, że materializm nie odniósł jeszcze ostatecznego zwycięstwa. Jestem często jak skała, w którą uderzają fale ze wszystkich stron. Można tylko uciec wznosząc się ku górze. Szczęśliwe życie czynne, całe poświęcone Bogu i ofiarowane ludziom, i którego nadmiar prowadzi mnie i kieruje do Boga! On jest jedynym ratunkiem. On jest moja jedyną ucieczka pośród wszystkich zajęć i trosk”.
Dalej Ojciec Hurtado wspomina, że w życiu kapłana przychodzą także okresy pełne prób i duchowej ciemności. „Nie pozostaje wtedy nic innego, jak zgodzić się i zatrzymać na kilka dni, miesięcy czy lat. Nie pomoże być upartym; trzeba poddać się. I wówczas, jak w każdej trudnej chwili, uciekam się do Boga, powierzam Mu samego siebie i swoją wolę powierzam Jego ojcowskiej opatrzności, nawet jeżeli już nie mam sił, by do Niego mówić. Jakżesz pojąłem Jego dobroć nawet w takich momentach”.
Ojciec Albert Hurtado zachorował nagle na nowotwór trzustki i po kilku miesiącach odszedł do Pana 18 sierpnia 1952 roku. W 2005 roku został kanonizowany przez Benedykta XVI. Jest chlubą Towarzystwa Jezusowego i całego Kościoła.
Źródło: DEON.pl / Marek Wójtowicz SJ