Artykuł pani Magdaleny Kielnar, nadesłany w ramach akcji Czekamy na Wasze artykuły.
W liturgiczne wspomnienie patrona dzieci i młodzieży – św. Stanisława Kostki w bytomskiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa odbyła się uroczysta Msza Św., a po niej dalszy ciąg wspólnego świętowania w parafialnym ogrodzie.
Za młodych, młodszych i tych najmłodszych!
Reprezentanci wszystkich grup oraz rodzice z dziećmi przyszli do kościoła, by za wstawiennictwem Staszka prosić o potrzebne łaski. Marianki, Ministranci, schola Latorośle i wspólnota młodzieżowa Magis – to grupy, które szczególnie tego dnia chciały wspólnie się modlić do… swojego rówieśnika, bo przecież Staszek był niewiele starszy i niewiele młodszy od nich. Modlili się śpiewem – zapewniając oprawę muzyczną Mszy, służąc przy sztandarze i ołtarzu.
Byli tez rodzicie z najmłodszymi pociechami na rękach, w wózkach i tymi trochę starszymi, których czubki głów i oczy widać nieco ponad wysokość oparcia ławek.
Na kazaniu o. Krzysztof Homa SJ, proboszcz parafii przypomniał w kilku słowach historię patrona młodzieży. Podkreślając, że świętość nie potrzebuje dojrzałego wieku, może spotkać kogoś, mimo jego młodego życia – tak jak Staszka. Świętość może zastać kogoś przy sprzątaniu kuchni, nauce… w codziennych obowiązkach. Ale świętość potrzebuje też odwagi i konsekwencji w dążeniu do celu, jak było w przypadku tego młodego chłopca, który chciał wstąpić do zakonu jezuitów i mimo trudności spełnił swoje pragnienie kroczenia za Chrystusem.
Na koniec ojciec proboszcz złożył wszystkim młodym zgromadzonym na tej Mszy Św., życzenia, a właściwie jedno – życzenie świętości dla każdego. Skierował również prośbę do rodziców obecnych w kościele by pomagali swoim dzieciom do tej świętości dążyć. Bo jak mówił św. Jan Paweł II „Wszyscy jesteśmy wezwani do świętości i tylko święci mogą odnowić ludzkość.”.
Gdy „duch” został nakarmiony, nadeszła pora na coś dla ciała. Wspólne przebywanie i kontynuacja cieszenia się sobą nawzajem miało ciąg dalszy w parafialnym ogrodzie. Przy słodkościach i grillu z którego kiełbaska ze względu na dyspensę smakowała szczególnie – radość trwała.