Jezus idzie do kraju Gerazeńczyków, skąd musiał odejść po wyrzuceniu złego ducha i utopieniu się stada świń. Wraca do tego miejsca, aby mieszkańcom objawić Ewangelię, której wtedy nie zrozumieli i którą odrzucili. Jak zawsze w takich sytuacjach, słowa Dobrej Nowiny Nauczyciel potwierdza znakami.
Cud jednak nie dokonuje się spektakularnie, ale na boku, poza zasięgiem wzroku tłumu. Ewangelia opisuje, jak Jezus uzdrawia głuchoniemego: czyni kilka gestów, spogląda w niebo i wzdycha, gdyż współczuje mu. Postawa Nauczyciela wyraża głęboką empatię z cierpiącym człowiekiem i zapewne jest „komentarzem” do wcześniejszych wydarzeń, które spowodowały zamknięcie się na obecność Pana i usunięcie Go ze swego życia (Gerazeńczycy prosili Go, aby odszedł z ich miasta).
W obliczu tego wydarzenia odkrywamy, że jesteśmy zaproszeni do wychodzenia poza swój świat, poza własne ego. Zaproszeni, aby nie zamykać się w sobie, w swoim nieszczęściu, samotności, słabości… Ta otwartość uwrażliwia na bliźniego i umożliwia doświadczenie wspólnoty i pełni życia.
Niemiecki poeta Maria Rilke opisał taką sytuację: Na rogu ulicy każdego dnia mijali żebraczkę, proszącą przechodniów o jałmużnę. Zawsze siedziała w tym samym miejscu, nieruchomo jak posąg, z wyciągniętą ręką i oczami wbitymi w ziemię. Rilke nigdy nic jej nie dawał, podczas gdy jego przyjaciółka czasem rzucała jakąś monetę. Pewnego dnia zdziwiona zapytała poetę: Dlaczego nigdy nic nie dajesz tej biedaczce? – Powinniśmy podarować coś jej sercu, a nie jej dłoniom – odparł. Następnego dnia Rilke przyniósł przepiękną, zaledwie rozkwitłą różę, włożył ją w ręce żebraczki i chciał pospiesznie odejść. Wtedy zdarzyło się coś nieoczekiwanego: żebraczka podniosła oczy, popatrzyła na poetę, podniosła się z ziemi, ujęła jego dłoń i ucałowała ją. Potem odeszła, przyciskając do piersi różę. Przez cały tydzień nikt jej nie widział. Po ośmiu dniach znowu powróciła na swoje miejsce. Cicha i nieruchoma jak zwykle. – Ciekawa jestem, z czego żyła przez te wszystkie dni? – spytała młoda przyjaciółka poety. – Żyła różą – odparł Rilke.