Do Jezusa garnęły się różne osoby. Niektórzy przychodzili, prosząc o uzdrowienie swoje lub swoich bliskich. Inni szukali rozwiązania różnych dylematów moralnych. Jeszcze innych wiodła zwyczajna ciekawość tego owianego sławą Nauczyciela z Nazaretu.
Byli także tacy, którzy nie szukali odpowiedzi na swoje pytania, ale usiłowali Go podchwycić w mowie. Wśród tych rozmaitych osób jest także pewien człowiek, który przybywa do Pana, aby zweryfikować swoje życie, upewnić się, czy ma ono wartość w oczach Bożych. Przybiega i pada na kolana. Widać pośpiech i uznanie autorytetu Jezusa. Nie zadowala się on dotychczasowym życiem, można sądzić, że prawdziwie szuka woli Bożej. Rozmowa z Jezusem odsłania przed nami człowieka dobrego, sprawiedliwego, wiernego Bogu, który zachowuje w swoim życiu przykazania, czyli zależy mu na posłuszeństwie Bogu. A jakim ja jestem człowiekiem? Czy staram się żyć zgodnie z Bożymi przykazaniami?
Gorliwość tego człowieka, solidność, wrażliwość duchowa pozwalają sądzić, że może on pójść dalej, że może radykalnie odpowiedzieć na zaproszenie Pana. Dlatego Jezus wzywa go do doskonalszego życia. Jednak zaproszenie nie zostaje przyjęte. Człowiek ten nie decyduje się na ostateczny krok zostawienia wszystkiego, bo nie chce zrezygnować ze swoich bogactw. Bóg na różnych etapach naszego życia zaprasza nas do większej bliskości, do życia bardziej oddanego Jemu, do duchowego wzrostu.
Jednak prawdziwą przeszkodą, która nas krępuje i nie pozwala nam wzrastać, są nieuporządkowane przywiązania, „skarby”, od których uzależniamy swoje szczęście, bezpieczeństwo, życie. Niekoniecznie trzeba pozbyć się wszystkiego. Jezus często chce, abyśmy przestali się kurczowo trzymać naszych bogactw, a bardziej zaufali Jemu i potrafili dzielić się wzajemnie naszymi dobrami. Tylko wtedy, kiedy otworzymy szeroko ręce, Pan może je napełnić swoimi darami. Jakie są moje bogactwa, od których jestem uzależniony? Czego nie chcę za wszelką cenę zostawić, bo się boję i nie umiem zaufać Bogu?
Photo credit: Werner Kunz / Foter / CC BY-NC-SA