Jako argument w historii o nieudanej próbie założenia żeńskiej gałęzi Towarzystwa Jezusowego warto podać krótką informację o jedynej kobiecie, której św. Ignacy nie odmówił ślubów zakonnych i przynależności przez osiemnaście lat do Towarzystwa.
Przeczytaj także historię nieudanej próby założenia gałęzi żeńskiej SJ.
Wieść o przyjęciu Izabeli Roser i jej dwóch towarzyszek do Towarzystwa Jezusowego dotarła rychło do Hiszpanii i wzbudziła istną lawę „powołań” żeńskich do zakonu Jezuitów. Dostojne damy z Barcelony, Gandii, Ewory i Walencji, popierane w swych zamiarach przez niezbyt roztropnych ojców, słały do Ignacego listy z prośbami o przyjęcie ich pod posłuszeństwo Towarzystwa. Należały do ich grona osobistości naprawdę wybitne: Pani Eleonora Mascarenhas, wychowawczyni dzieci cesarza Karola V, dobra znajoma św. Ignacego; Juana de Mendosa, szwagierka św. Franciszka Borgiasza; księżniczka Juana de Cardona i inne.
Także i zakonnice, np. s. Teresa Rejadell i s. Jeronima Oluja z towarzyszkami czy benedyktynki z barcelońskiego klasztoru św. Klary, które usilnie błagały widząc w tym jedyny skuteczny środek reformy ich klasztoru. Ignacy, pouczony przykrym doświadczeniem, był nieustępliwy i wszystkie te prośby i nalegania kwitował odpowiedzią odmowną. Wiemy, że w 1547 r. uzyskał od Stolicy Świętej zwolnienie od opieki nad kobietami żyjącymi wspólnie i chcącymi oddać się pod posłuszeństwo Towarzystwa. Od raz powziętej i przez papieża Pawła III zatwierdzonej decyzji nie mógł i nie chciał odstępować. Ale na ogół nie ma reguł bez wyjątków. Ignacy też musiał w jednym jedynym wypadku uczynić wyjątek. Działały tu względy, które wolno nazwać vis maior i którym nie można było się przeciwstawić. Na półtora roku przed swą śmiercią zgodził się Ignacy na przyjęcie do Towarzystwa Jezusowego infantki hiszpańskiej, księżniczki Juany, córki Karola V. Wyjątek ten otoczono największą tajemnicą, by uniknąć plotek, żalów i pretensji innych pań, którym dano odpowiedź odmowną.
Juana urodziła się w roku 1535. Była dzieckiem niezwykle uzdolnionym i rychło zdobyła świetne wykształcenie humanistyczne. Mając lat siedemnaście poślubiła w 1552 r. chorowitego, młodszego o rok od siebie królewicza portugalskiego Jana Emmanuela. W małżeństwie tym żyła Juana zaledwie dwa lata, bo już w styczniu 1554 r. zmarł jej młodociany małżonek. Pobyt na dworze lizbońskim musiał być dla Juany po śmierci męża niemiły, bo zdawszy wychowanie dziecka królowej Katarzynie, babce Sebastiana, wróciła na dwór ojca do Hiszpanii. Karol V wysoko cenił rozum i talent polityczny swej córki. Podczas pobytu syna Filipa (późniejszego Filipa II) w Anglii mianował Juanę regentką Hiszpanii.
Juana od dawna znała jezuitów, a teraz była pod szczególnym wpływem i urokiem św. Franciszka Borgiasza, przyjaciela rodziny cesarskiej, ongiś wicekróla Katalonii, obecnie zaś komisarza zakonu Towarzystwa Jezusowego w Hiszpanii. Młoda wdowa, zrażona do świata, trochę też pewnie egzaltowana, poprosiła przez wstawiennictwo Borgiasza o przyjęcie do Towarzystwa. Sprawa ta była otoczona tajemnicą i księżniczka występowała pod fikcyjnym nazwiskiem Mateusza Sancheza. Było to w roku 1554. Ignacy wobec takiej prośby znalazł się w nielada kłopocie. Czy wypadało, czy można było odmówić infantce? Po naradzie z ojcami — z Nadałem, Olave, Polanco, Gonsalvesem da Camara i Krzysztofem Madridem — opracował memoriał w dniu 26.10.1554 r., na mocy którego zgodzono się na przyjęcie „Mateusza Sancheza” do Towarzystwa jako scholastyka. Miał on, a raczej ona — Juana — złożyć śluby wieczyste ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, ale Towarzystwo było wolne i mogło dla słusznych racji zerwać więzy zakonnej łączności z cesarskim jezuitą w spódnicy (…)
Listem z dnia 3.1.1555 r. Ignacy zawiadomił Juanę o swej zgodzie w sposób zresztą tak dyskretny, że niewtajemniczony nie domyśliłby się o kogo chodzi. Infantka już wcześniej złożyła ślub wstąpienia do franciszkanek, więc wystarano się u Stolicy Świętej o zamianę tego ślubu na ślub wstąpienia do jezuitów (listopad 1554). W ciągu roku 1555 Juana złożyła śluby scholastyków Towarzystwa. Jak bardzo zachowano całą tę sprawę w tajemnicy, najlepiej świadczy fakt, że nie wiemy dokładnie, kiedy się to stało. Przez osiemnaście lat, od 1555 do 1573, Juana wytrwała wiernie w swych ślubach, co zresztą nie przyszło jej łatwo. W roku 1555 miała dopiero 20 lat. Była młoda, piękna, wszechstronnie wykształcona i uzdolniona. Juana umiała jednak oprzeć się wszystkim pokusom i propozycjom małżeństwa. Oddawszy Towarzystwu Jezusowemu w Hiszpanii niemałe przysługi, sprawiwszy mu także trochę i kłopotów, zmarła dnia 7. 9.1573 r. mając lat zaledwie 38, na pięć lat przed tragiczną śmiercią swego jedynaka Sebastiana, króla Portugalii, który w 1578 r. zginął w bitwie z Maurami w Afryce pod Alcazar Quivir. W całej historii zakonu Jezuitów Juana była jedynym prawdziwym jezuitą płci żeńskiej.
Art. pochodzi z: Ignacy Loyola, Pisma Wybrane, Tom I, Kraków 1969, ss.467-479. Pod redakcją Mieczysława Bednarza SJ.