Tekst homilii o. Generała Artura Sosy SJ podczas Mszy św. na zakończenie Kongregacji Generalnej 36
Pod koniec głębokiego doświadczenia rozeznania czujemy pewnego rodzaju oszołomienie w obliczu tego, co przyjdzie później. Zauważamy trudność wobec wprowadzenia w życie podjętego wyboru, nawrócenia się do sposobu postępowania, w którym wyraża się dokonany wybór w odpowiedzi na tchnienie Ducha Świętego.
Ćwiczenia duchowne św. Ignacego przedstawiają „kontemplację do uzyskania miłości” jako przejście do codziennego życia. W tej kontemplacji rozbrzmiewa doniośle Pierwszy List św. Jana Apostoła, którego fragment przed chwilą usłyszeliśmy. Bóg chce dać się poznać jako Ten, który jest Miłością. Dlatego czyni się obecnym pośród ludzi, posyłając swego Syna jako gest miłości dający nam życie, jedyne prawdziwe życie, za którym tęsknimy. Bóg Ojciec urzeczywistnia dwie uwagi, jakie św. Ignacy podaje nam na początku kontemplacji: „miłość polega bardziej na uczynkach niż na słowach” oraz „miłość polega na wzajemnej wymianie dwóch stron”, w której każdy daje to wszystko, co posiada i kim jest. Bóg oddał się całkowicie, aż po śmierć na krzyżu, i pozostaje z nami codziennie aż do skończenia świata, ponieważ dał nam swego Ducha. Św. Ignacy zachęca nas do uznania tak wielu otrzymanych darów jako impuls, abyśmy i my dali się całkowicie, by we wszystkim kochać i służyć Boskiemu Majestatowi.
Te słowa kierowały nami podczas naszych sesji w auli Kongregacji. Chrystus na krzyżu był obecny w naszym mozole, aby wznieść rozeznanie ponad nasze racje, nasze upodobania czy niezadowolenie, by doświadczyć pociechy związanej z dostrojeniem się do woli Ojca. Jezus w przeddzień męki udał się na Górę Oliwną i podczas swej modlitwy zmagał się do tego stopnia, że pot Jego był jak krople krwi, aby przyjąć konsekwencje swego posłannictwa, dosyć odległe od tego, co Mu się podobało lub z czym mógł się zgadzać. Również i my zostaliśmy poruszeni świadectwem naszych braci doświadczających wojny i dlatego miłość skłoniła nas, by wspólnie powiedzieć:
„Zabierz, Panie, i przyjmij całą wolność moją, pamięć moją i rozum, i wolę mą całą, cokolwiek mam i posiadam. Ty mi to wszystko dałeś – Tobie to, Panie, oddaję. Twoje jest wszystko. Rozporządzaj tym w pełni wedle swojej woli. Daj mi jedynie miłość Twą i łaskę, albowiem to mi wystarcza”.
Również podczas tej Kongregacji Generalnej przeżyliśmy na nowo doświadczenie miłości Boga, w tak różnoraki sposób obecnego w naszym życiu osobistym i w naszym ciele jako towarzyszy Jezusa. Ponownie zaskoczyła nas obfitość, wielorakość oraz głębia Jego darów. Wszystko, czego doświadczyliśmy, było łaską, darmowym i zdumiewającym darem.
Proces rozeznania Towarzystwa zgromadzonego na Kongregacji Generalnej stawia nas wobec wyzwania, by stać się szafarzami pojednania w świecie, który nie zatrzymał się podczas naszych obrad. Rany zadawane przez wojny dalej się pogłębiają, wzrastają rzesze uciekinierów, coraz bardziej dotykają nas cierpienia migrantów. Morze Śródziemne pochłonęło dziesiątki osób podczas tych dwóch miesięcy, które spędziliśmy razem. Nierówności między ludami i w obrębie narodów to znak świata gardzącego ludzkością. Polityka, owa „sztuka” negocjacji, by dobro wspólne wznieść ponad partykularne interesy, staje się coraz słabsza na naszych oczach. Partykularne interesy bowiem, maskowane pod przykrywką nacjonalizmów, wybierają rządzących i podejmują decyzje blokujące procesy integracji i działania jako obywatele świata. Polityka z trudem staje się ludzkim sposobem podejmowania racjonalnych decyzji, gdy rezygnuje z niepoddawania się narzucającym się możnowładcom. Głębokie pragnienie matek i dzieci w każdym zakątku świata, aby żyć w pokoju, w społeczeństwie wspierającym się na sprawiedliwości – to pragnienie wydaje się oddalać pośród konfliktów i wojen z racji sprzeciwiających się miłości czyniącej życie możliwym.
Nasze rozeznanie prowadzi nas do spojrzenia na ten świat oczami ubogich i do współpracy z nimi, by wzrastało prawdziwe życie. Rozeznanie zachęca nas do pójścia na peryferie i starania się, by zrozumieć, w jaki sposób globalnie stawić czoło całości kryzysu utrudniającego stworzenie minimalnych warunków życia dla większości ludzkości i wystawiającego na ryzyko życia na planecie Ziemia, aby otworzyć przestrzeń dla Dobrej Nowiny. Dlatego nasz apostolat z konieczności jest intelektualnym. Miłosierne oczy, jakie zdobyliśmy utożsamiając się z Chrystusem na krzyżu, pozwalają nam pogłębić poznanie tego wszystkiego, co powoduje ucisk mężczyzn i kobiet w naszym świecie. Znakami towarzyszącymi naszemu głoszeniu Ewangelii są te, które odpowiadają wyrzucaniu demonów fałszywego pojmowania rzeczywistości. Dlatego uczymy się nowych języków, by zrozumieć życie różnych ludów i dzielić się Dobrą Nowiną o zbawieniu dla wszystkich. Jeśli otwieramy nasze serce na działanie Ducha Świętego i nasze umysły na prawdę miłości Bożej, nie będziemy pić trucizny ideologii usprawiedliwiających ucisk, przemoc pośród ludzi oraz nierozumne wykorzystywanie zasobów naturalnych. Nasza wiara w umarłego i zmartwychwstałego Chrystusa pozwoli nam, razem z tak wieloma ludźmi dobrej woli, kłaść ręce na ten chory świat i pomagać w jego uzdrowieniu.
Chodźmy więc, by głosić wszędzie Ewangelię, pocieszeni doświadczeniem miłości Bożej, która złączyła nas razem jako towarzyszy Jezusa. Podobnie jak w wypadku pierwszych Ojców, Pan okazał się nam łaskawym w Rzymie i posyła nas na cały świat i do wszystkich ludzkich kultur. Chodźmy pełni ufności, ponieważ On działa razem z nami i potwierdza nowymi znakami naszego życia i misji.
Rzym, w kościele św. Ignacego, 12 listopada 2016 r.
Tłumaczenie: Bogusław Steczek SJ