Ośmioro młodych ludzi i niekonwencjonalny jezuita zapraszają wierzących i niewierzących na rekolekcje. Filmy będą publikowane na naszej stronie od poniedziałku.
Na ekranie pojawia się uśmiechnięta, energiczna, jasnowłosa Magda. Opowiada o ostatnich trzech, najlepiej przez nią wykorzystanych, latach życia.
– To był najbardziej szalony czas – mówi.
Magda Westa, na co dzień pracująca w dziale administracyjnym gdańskiego szpitala, działa w Duszpasterstwie Akademickim Jezuitów Winnica w Gdańsku-Wrzeszczu. W sierpniu, razem z grupą 14 wolontariuszy, w ramach projektu „Dobro.
Podaj dalej!” wyruszy do Kairu. Będą tam pomagać potrzebującym, głównie muzułmanom. Jak? Ucząc dzieci języka angielskiego, odnawiając kuchnię w świetlicy, z której korzystają podopieczni Jezuickiego Centrum Edukacyjnego z dzielnicy El-Matariya, wspomagając siostry ze zgromadzenia Matki Teresy w opiece nad niepełnosprawnymi pacjentami szpitala.
W styczniu tego roku, podczas wolontariatu misyjnego, zginęła w Boliwii 25-letnia Polka, Helena Kmieć. Teraz Magda spędzi trzy tygodnie w kraju, w którym nie wszyscy są chrześcijanom życzliwi.
– Czy się nie boję? – powtarza pytanie. – Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie. Jedziemy jednak w sprawdzone miejsce, ponadto intensywnie się przygotowujemy, spotykając się z osobami, które już tam na wolontariacie były. Tłumaczą nam, jakie zachowania są bezpieczne, a jakie nie. I na końcu, co najważniejsze, wierzę, że Pan Bóg, posyłając nas do Kairu, zadba o nasze bezpieczeństwo.
To już drugi wyjazd Magdaleny na wolontariat misyjny. Przed dwoma laty urlop spędziła na Syberii. Tam zetknęła się z dziećmi zaniedbanymi przez rodziców, często alkoholików. Potrzebowały one nie tylko pomocy w codziennych sprawach, ale także emocjonalnego wsparcia.
– Urlop to był zawsze ten planowany od dawna czas dla siebie – opowiada Magda. – I nagle stanęłam przed niełatwym wyborem, czy jechać na wolontariat misyjny, gdzie będę uczyła angielskiego i pracowała z niepełnosprawnymi, czy też skorzystać z szansy wypoczynku, naładowania energią na cały rok. Wybrałam wolontariat, podejmując najlepszą decyzję w swoim życiu.
Projekt „Dobro. Podaj dalej!” nie skończy się dla Magdy po powrocie z Kairu. Kolejnym etapem ma być działalność na rzecz społeczności lokalnej. Tu, na miejscu, w Trójmieście. Będą pomagać dzieciom i ludziom starszym. Nie tylko w odrabianiu lekcji czy robieniu zakupów, ale także słuchając, rozmawiając, towarzysząc.
Cierpienie i przebaczenie
Opowieść Magdaleny Westy kończy się krótkim przesłaniem jezuity, o. Pawła Kowalskiego, który pyta: – Gdzie w swoim środowisku widzisz ludzi potrzebujących? I co możesz zrobić już dzisiaj, teraz, żeby im pomóc?
„Być dla innych” to pierwszy z serii ośmiu filmów umieszczanych od najbliższego poniedziałku aż do drugiego dnia świąt wielkanocnych na naszej stronie internetowej dziennikbaltycki.pl. Każde z kolejnych świadectw będzie prezentowane przez młodą osobę w ramach Winnicy Wiary – rekolekcji wielkopostnych z Duszpasterstwem Akademickim gdańskich jezuitów.
Niektóre z niedługich, trwających 3-4 minuty nagrań są bardzo poruszające. W „Cierpieniu”, które będzie można zobaczyć w Wielki Piątek, Małgorzata Szopińska mówi o towarzyszeniu ojcu w śmiertelnej chorobie. O bezradności człowieka, braku sił i pomocy od Boga, który pomagał jej wstać i iść dalej, by towarzyszyła tacie w szpitalu. Przekonuje, że Bóg z każdego cierpienia potrafi wyprowadzić dobro. Jej relacja z ojcem przed chorobą, głównie z powodu jego uzależnień, była bardzo trudna. Gosia miała żal, że nie było go w domu wtedy, kiedy najbardziej go potrzebowała. I dopiero, paradoksalnie, choroba pozwoliła te relacje ojca z córką uzdrowić. A jej przebaczyć.
– Opowiadałam już kilka razy o moich wspomnieniach związanych z tatą i jest to za każdym razem bardzo trudne – twierdzi Małgorzata. – Przeżywam to wszystko jeszcze raz.
Małgorzata trafiła do wspólnoty na trzecim roku studiów. Podczas spotkań młodzi nie tylko się modlą, ale też rozmawiają o radości, marzeniach, rodzinie, przyjaźni. I o boskiej obecności w tym wszystkim. – Spotykam się z szacunkiem, gdy mówię, że działam we wspólnocie – uśmiecha się Małgosia. – Czasem ktoś komentuje: że też osoba w twoim wieku nie wstydzi się wiary.
– Nieważne, czy czujesz się w pełni sił, czy nie – mówi pod koniec nagrania o. Kowalski. – Zadaj sobie jedno pytanie: czy umiesz towarzyszyć ludziom cierpiącym?
Znaleźć odwagę
Damian ma 22 lata, przyjechał z Suwałk, by studiować na Uniwersytecie Gdańskim.
– Znalazłem się w obcym, trochę przytłaczającym mieście – wspomina. – Pochodzę z rodziny wierzącej, przez lata byłem ministrantem. Kolega z Politechniki Gdańskiej opowiedział o odprawianej w jednym z kościołów we Wrzeszczu mszy świętej z modlitwą w intencji o dobrą żonę i dobrego męża. Żony jeszcze nie znalazłem, ale wierzę, że Bóg nie działa od razu i znajdzie odpowiedni moment, bym ją spotkał. Za to trafiłem do Katolickiej Studenckiej Wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym Efraim.
Damian opowiada o niedawnej akcji, przeprowadzonej w akademikach. Młodzi ludzie wchodzili do środka i modlili się za studentów.
– Nie chciałem być na pierwszej linii – mówi. – Jestem osobą nieśmiałą. Ale idąc na akcję, powiedziałem: Boże, zrób, co uważasz. I wtedy się odważyłem.
To była dla niego bardzo ważna lekcja. Zaświadczenie, że jest osobą wierzącą, wlało w niego odwagę i zabrało lęk. – Modlitwa działa stopniowo – twierdzi. – Trzeba zauważać to nawet w takiej małej akcji, w wychodzeniu do drugiego człowieka. I w dzieleniu się z nim miłością, którą daje Bóg.
– Gdybyś dzisiaj stanął twarzą w twarz z Bogiem i nie miałbyś wątpliwości, że to On, to co byś mu powiedział? – pyta na koniec filmu o. Paweł Kowalski.
Z kolei Paulina Bigus, młody naukowiec z Wydziału Chemii Politechniki Gdańskiej, szczerze mówi o swoich problemach z wiarą. O toksycznym pracoholizmie, perfekcjonizmie i potrzebie kontrolowania wszystkiego. Nawet jeśli praca przynosi dobre owoce, sprawia, że człowiek nie ma czasu dla bliskich. I dla Boga. Te trudności mają jednak dobrą stroną. Pozwalając poznać samą siebie. I Boga. A ojciec Kowalski przypomina, iż Jezus mówił o sobie, że jest drogą, prawdą i życiem. Jezus jest drogą, bo i wiara jest drogą. Ma momenty, kiedy wydaje się, że jest wielka i mocna i wspaniała, ale za chwilę wydaje się, że już prawie umarła. A potem znów jest mocna. – Na jakim etapie swojej niewiary jesteś? – pyta. – Umiesz o tym porozmawiać z Bogiem?
Podczas filmowych rekolekcji pada wiele takich ważnych pytań.
Brzytwą po schematach
– Oryginalny człowiek z głową pełną pomysłów – tak o jezuicie Pawle Kowalskim mówi Tomasz Kubik, twórca naszych filmów rekolekcyjnych. – Kiedy zadzwoniłem do niego, prosząc o nagranie rekolekcji dla czytelników „Dziennika Bałtyckiego”, odparł: „A po co wam nudne gadanie przed kamerą w studiu? Dam wam prawdziwe świadectwa!”. Od razu wiedziałem, że dobrze trafiłem. Poprosił ósemkę młodych ludzi, by opowiedzieli na przykładzie swojego życia i swoich doświadczeń o wspólnocie, cierpieniu, nawróceniu i Bogu.
Ksiądz Paweł Kowalski znany jest ze swojej niekonwencjonalnej posługi. – Jeśli mam trafić z opowieścią o Panu Bogu do jakiejś osoby, to muszę mówić do niej jej językiem i wejść w jej środowisko – tłumaczy. – Nie mogę stać na zewnątrz.
W styczniu tego roku trójmiejscy dziennikarze pisali o przeprowadzonej przez jezuitę nietypowej akcji. W akademikach pojawiły się plakaty, na których z daleka można było zobaczyć duże litery układające się w słowo „SEX”. Dopiero osoba, która podeszła bliżej, zauważała, że była to zaledwie część komunikatu: „Kościół to nie tylko pytania o… SEX (chyba udało się przykuć Twoją uwagę;))”.
A poniżej pojawiała się informacja, że przyjęcie księdza po kolędzie daje studentowi błogosławieństwo na zbliżającą się sesję.
Przed siedmioma laty, jeszcze podczas studiów w Rzymie, Paweł Kowalski (wraz z czterema innymi klerykami) stworzył prawdopodobnie pierwsze w historii internetu rekolekcje na Facebooku, nazwane „Brzytwą po schematach”. – Wielu ludziom otworzyło to oczy, że można wykorzystać internet do głoszenia rekolekcji – wspomina o. Kowalski.
Innym pomysłem jezuity było zorganizowanie pierwszych rekolekcji dla… niewierzących. – Nazwaliśmy to rekolekcjami, choć bardziej zależało nam na spotkaniu – wspomina ksiądz. – Patronami tego wydarzenia były dwa portale: jezuicki Deon.pl i ateistyczny Racjonalista.pl. Idea polegała na wybraniu, tak jak robimy teraz w przypadku filmów dla „Dziennika Bałtyckiego”, jednego konkretnego tematu (np. seksualność, cierpienie, moralność) na każdy z ośmiu dni. I na każdy z tych tematów publikowane były teksty studentów uczęszczających na te same wykłady – katolika i agnostyka, pokazujące, jak podchodzą oni chociażby do kwestii moralności. Zaskoczyło nas, że obaj autorzy mówili podobnym językiem. Jeden o doświadczeniu wiary, drugi o doświadczeniu niewiary. To pokazało, że „exempla trahunt”, czyli – przykłady pociągają. Nie trzeba o Bogu mówić, trzeba nim żyć.
***
Filmy z cyklu „Winnica wiary” także nie są skierowane tylko do osób wierzących. Każdy z nas może w nadchodzącym tygodniu zatrzymać się w biegu. Pomyśleć. Posłuchać. Zadać sobie ważne pytania i spróbować znaleźć odpowiedź.