Kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich (Mk 10, 45).
Santiago de Compostela to miasto w północno-zachodniej Hiszpanii i stolica regionu Galicja. Położone na zachodnim pogórzu Gór Kantabryjskich około trzydzieści pięć kilometrów od wybrzeża Oceanu Atlantyckiego. Od średniowiecza jeden z najbardziej znanych ośrodków kultu i celu pielgrzymek (obok Jerozolimy i Rzymu).
Moją pielgrzymkę do grobu Apostoła rozpoczynam od Wzgórza Radości. Wprawdzie nie jest mi dane przejść całym szlakiem jakubowym, niemniej ostatni pięciokilometrowy odcinek przebyty w upale stanowi pewną jego namiastkę. Moim głównym celem jest katedra. Zbudowana w latach 1075-1128 w stylu romańskim i stopniowo modyfikowana należy do najwspanialszych świątyń na świecie. Bogato zdobione wieże, barokowa fasada, misternie wykonane odrzwia stanowią swoistą symfonię stylów architektonicznych. Dwupoziomowa świątynia jest trójnawową bazyliką z szerokim transeptem oraz prezbiterium z półkolistą apsydą. Prezbiterium obiega ambit z wieńcem kaplic. Wnętrze charakteryzuje się oszczędnością, monumentalizmem, przestrzennością i wielkością. Długość nawy głównej wynosi dziewięćdziesiąt siedem metrów, zaś wysokość dwadzieścia dwa metry.
Do tej monumentalnej i czcigodnej świątyni wstępuję od strony zachodniej. Zewnętrzna fasada w stylu barokowym jest dziełem osiemnastowiecznego artysty. O wiele wspanialsza jest fasada wewnętrzna zbudowana w stylu romańskim w latach 1168-1188, znana jako Portyk Chwały. Składa się ona z dwóch rzędów potrójnych arkad połączonych skrzyżowanymi łukami. Wewnętrzną środkową arkadę dzieli na pół filar z figurą świętego Jakuba w stroju pielgrzyma. Patron świątyni w prawej ręce trzyma rozwinięty zwój z łacińską inskrypcją „Misit me Dominus” („Pan mnie tu posłał”), a podpiera się laską pielgrzyma, którą trzyma w lewej ręce. Jednym z wyrazów dziękczynienia średniowiecznych pielgrzymów było położenie dłoni na jego lewej stopie. Ich palce pozostawiły liczne ślady. Włączam się w ten nurt tradycji i czynię podobnie. A następnie podziwiam tympanon, który mieści się nad trójłukowymi drzwiami. Rzeźby (jest ich ponad dwieście) przedstawiają między innymi Chrystusa w majestacie otoczonego czterema ewangelistami i dwudziestu czterema starcami Apokalipsy, apostołów i proroków. Równie wspaniały jest portal południowy. Nad wejściem można podziwiać fascynujące rzeźby. Jest ich ponad tysiąc sto i przestawiają sceny biblijne począwszy od Adama i Ewy.
Mimo ogromnego napływu turystów wnętrze świątyni zachowuje religijny wyciszony nastrój. Zresztą przez mikrofony dochodzi w różnych językach nieustanna prośba o jego uszanowanie. W ciszy i w długiej kolejce przybliżam się do centralnego punktu pielgrzymki. Jest nim przywitanie Apostoła. Jego figura ozdobiona srebrem z brylantami znajduje się w głównym ołtarzu katedry. Zgodnie z tradycją obejmuję figurę świętego w powitalnym geście. Następnie udaję się do krypty pod ołtarzem głównym, gdzie znajduje się grób z relikwiami Jakuba, aby pomodlić się do patrona tego miejsca.
Centralnym punktem pobytu u Jakuba jest uroczysta Msza święta w południe pod przewodnictwem prymasa Hiszpanii. Zapoczątkowuje ją charakterystyczny dla tego miejsca obrzęd okadzania pielgrzymów. Dokonuje się on za pomocą największego na świecie trybularza Botafumeiro (gal. „wydzielający dym”), który niczym wahadło kołysze się przed barokowym ołtarzem. Mierzy on sto sześćdziesiąt centymetrów wysokości, a waży około sześćdziesiąt kilogramów. Do jego rozpalenia potrzeba czterdzieści kilogramów węgla drzewnego i kadzidła. Obecny trybularz pochodzi z 1809 roku, jednak obrzęd okadzania praktykowany był już w XI wieku. Wprowadzany w ruch przez ośmiu silnych mężczyzn, osiąga prędkość sześćdziesięciu kilometrów na godzinę. Zgodnie z tradycją, zapach kadzidła wydzielany z Botafumeiro miał właściwości lecznicze; pielgrzymi wdychali dym w celach profilaktycznych, by uchronić się przed różnymi epidemiami i chorobami. Niemniej miał też cel praktyczny, zabijał różnorodne zapachy ciał tysięcy uczestników liturgii.
Liturgia, w której uczestniczę, celebrowana jest w języku hiszpańskim. Nie znam tego języka, więc w czasie homilii, mogę pomedytować o postaci Apostoła. Jakub Starszy, syn Zebedeusza i Salome, brat Jana Apostoła pochodził z Betsaidy, gdzie wraz z ojcem prowadził spółkę rybacką. Należał do rodziny zamożnej, zatrudniał pracowników. Jakub od samego początku tworzył trzon dwunastu apostołów. Należał wraz z Piotrem i Janem do najbardziej zaufanych i uprzywilejowanych uczniów Jezusa. Ze względu na wierność Prawu zyskał przydomek „Sprawiedliwy”. W kościele starożytnym przewodził młodemu Kościołowi Jerozolimy. Według tradycji, wcześniej udał się do Hiszpanii, którą ewangelizował. Na rozkaz Heroda Agrypy I został ścięty w Jerozolimie około Wielkanocy 60 roku. Tradycja głosi, że przed śmiercią żałował swego kata, który wzruszony taką postawą, nawrócił się na wiarę chrześcijańską. Jego relikwie sprowadzono do Compostela w VII wieku. Odtąd grób męczennika przyciągał ogromne tłumy, a w wiekach średnich należał do trójki najczęściej odwiedzanych miejsc pielgrzymkowych.
W miejscu kultu Jakuba przypominam sobie jego dwie rozmowy z Jezusem, które ukazują jego charakter, nie zawsze krystaliczny. W pierwszej z nich, gdy Samarytanie nie przyjęli Jezusa do swej ojczyzny, chciał ich zniszczyć ogniem: Panie, czy chcesz, a powiemy, aby ogień spadł z nieba i zniszczył ich? (Łk 9, 54). Nic dziwnego, że wraz ze swym bratem zasłużył sobie na przydomek „syn gromu” („Boanerges”). Innym razem, gdy Jezus mówi o krzyżu i zbliżającej się śmierci, prosi wraz z bratem o uprzywilejowane miejsca w Jego królestwie: Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie (Mk 10, 37). Prosząc o przywileje, nie jest jednak świadom, że wiążą się one z postawą służby, cierpieniem i śmiercią: Kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu (Mk 10, 45). Jednak dalsza biografia Jakuba potwierdzi, że zrozumiał lekcje Jezusa. Był pierwszym z apostołów, który poniósł śmierć męczeńską.
Po przeżyciu liturgii w katedrze pozostaje czas na zwiedzanie miasta. Robi ogromne wrażenie. Nic dziwnego, że zespół zabytkowy starego miasta wpisany została na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Spośród licznych kościołów, pałaców, kamienic, pomników i muzeów moją uwagę przyciąga stary romański kościółek z figurą Matki Boskiej Brzemiennej umieszczoną na jego frontonie. Z figurą tą zawiązana jest bardzo sympatyczna legenda. Pewnego razu, po porannej toalecie, gdy Maryja przyjrzała się swojemu zaokrąglonemu brzuchowi, miała wykrzyknąć: „O! Będę miała dziecko!” Na cześć tego wydarzenia figura zwana jest „Matką Bożą O!”.
Fragment książki: „Na ziemi Boga”
fot. autor