„Piotr zaś jeszcze przez dłuższy czas przebywał w Jafie u niejakiego Szymona, garbarza” (Dz 9, 43).

Jafa (Jaffa, Yafo), w czasach biblijnych znana jako Joppa, stanowi dziś jedną z dzielnic stolicy Izraela Tel Awiw-Jaffa. Otoczona zielenią sadów, jest skupiona wokół wznoszącego się nad Morzem Śródziemnym wzgórza, zwieńczonego kościołem świętego Piotra.

Jafa była początkowo bardzo znanym starożytnym portem i stacją na szlaku Via Maris. Legenda semicka wiąże jej powstanie z Jafetem, synem Noego. „Po opadnięciu wód arka Noego – jedynego człowieka, który się uratował – osiadła na górze Ararat, a jego najmłodszy syn Jafet znalazł ładne wzgórze nad zatoką i postanowił się tam osiedlić, nazywając miejsce Jaffa (po hebrajsku piękne)” (B. Brian). Legenda grecka z kolei łączy powstanie miasta z Jopą, córką Eola, boga wiatru. Pierwsze osady na terenie Jafy pochodzą z epoki kamienia (około 5000 lat p.n.e.). Badania archeologiczne wydobyły na światło dzienne wieże i bramy miejskie pochodzące ze środkowej epoki brązu oraz świątynię przypisywaną Ludom Morza z epoki żelaza. Odkryto również pozostałości budowli z czasów egipskich, perskich i hellenistycznych. Pierwsze wzmianki o mieście występują w listach Tutmosisa III z 1468 roku p.n.e. Około 1200 roku osiedlili się w niej Filistyni. Później przechodziła kolejno w ręce Egiptu, Babilonii, Persji, Sydonu, Grecji. Biblia kilkakrotnie wspomina o Jafie. W tutejszym porcie przeładowywano drzewo cedrowe, które Salomon sprowadzał z Libanu do budowy świątyni (2 Krn 2, 15), a później Zorobabel do jej odbudowy (Ezd 3, 7). Z Jafy wypłynął w morze Jonasz, udając się w kierunku Tarszisz, by uciec przed misją jaką zlecił mu Bóg (Jon 1). W czasach machabejskich zdobyli ją dla Izraelitów Jonatan i Szymon Machabeusze (1 Mch 12, 33), jednak w roku 66 została utracona na rzecz Rzymian. Gdy Herod zbudował „konkurencyjny” port w Cezarei, straciła poważnie na znaczeniu. Odzyskała je ponownie w czasach krzyżowców. Jako hrabstwo podlegała Królestwu Jerozolimskiemu. W 1268 roku sułtan Bajbars zdobył miasto i zniszczył jego mury obronne oraz port. W późniejszych kolejach losu miasto przechodziło przez ręce tureckie i napoleońskie. Kolejny rozkwit miasta przypada na wiek XIX. Miasto wzbogaciło się wówczas na handlu jedwabiem i pomarańczami z Europą. Ponadto zaczęli do niego napływać żydowscy emigranci z Europy. Wielu z nich osiedlało się na nadmorskich wydmach na północ od Jafy. Powstałe osiedla nazwano w 1910 roku Tel Awiw („Wzgórze Wiosny”). W 1949 roku nastąpiło połączenie Tel Awiwu z Jafą w jedną aglomerację, do której włączono także pobliskie arabskie wioski. Dzisiaj Tel Awiw-Jaffa to nowoczesne, kosmopolityczne miasto, które jest finansową stolicą państwa, centrum biznesu, kultury i rozrywki.

Zwiedzanie Jafy rozpoczynam od położnego nad brzegiem morza kościoła poświęconego pierwszemu z Apostołów. Został on wzniesiony w stylu klasycystycznym pod koniec XIX wieku na miejscu wcześniej twierdzy krzyżackiej. Przyległy doń klasztor świętego Ludwika nazwano imieniem króla francuskiego, który przybył tu na czele wyprawy krzyżowej w 1147 roku. W późniejszym czasie klasztor przyjmował pielgrzymów zdążających do Jerozolimy, stąd nazwano go „Domem Europejczyków”. W klasztorze zamieszkał również Napoleon, po zdobyciu Jafy. Dzisiaj ten wielki wódz uwieczniony w formie kiczowatej figury wskazuje turystom kierunek do zabytkowej części miasta.

Główny obraz znajdujący się na zewnątrz budynku, przedstawia widzenie świętego Piotra na dachu domu garbarza Szymona. Pozostałe obrazy Zarlana znajdujące się w kościele ukazują najważniejsze momenty z życia tego świętego. Wyjątkowa jest także ambona wykuta na kształt drzewa, przedstawiająca również sceny z życia Piotra. Wnętrze kościoła przypomina europejskie katedry. Posiada wysokie sklepienia, witraże i ściany z marmuru. Witraże zostały wykonane w Monachium przez znanego artystę Franza Xavera Zettlera. Kościół zawiera również polonica. W lewym bocznym ołtarzu znajduje się obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, umieszczony tutaj przez polskich żołnierzy w czasie drugiej wojny światowej. Ponadto przy kościele istnieje polskie duszpasterstwo.

Zatrzymuję się na chwilę refleksji, by przypomnieć sobie pobyt Piotra w tym miejscu. W Jafie Piotr zamieszkał w domu garbarza Szymona (Dz 9, 43). W czasie tego pobytu, gdy Piotr modlił się na tarasie domu, miał widzenie, w którym Bóg dał mu do zrozumienia, że pragnie rozszerzyć misję ewangelizacyjną również na pogan (por. Dz 10). Po tym widzeniu przyjął wysłanników setnika Korneliusza i udał się do jego domu, by w nim głosić Ewangelię.

W Jafie Piotr dokonał jednego z cudów. Wskrzesił Tabitę (zob. Dz 9, 36-43). Tabita należała do uczennic Jezusa. Jej aramejskie imię oznacza „Gazela” (gr. Dorkas). Opiekowała się ona ubogimi wdowami i troszczyła się o nie. Prawdopodobnie sama byłą wdową. Święty Łukasz podkreśla, że czyniła wiele dobrego i dawała jałmużny. Oznacza to czyny miłosierdzia, do których tradycja żydowska zaliczała między innymi praktykę solidarności z ubogimi, chorymi, obcymi, grzebanie umarłych, opiekę na osieroconymi i owdowiałymi. Nic dziwnego, że jej choroba i śmierć spowodowały wielki żal i cierpienie ubogich, którym służyła.

Gdy Piotr przybył do Jafy zaprowadzono go do izby na górze, gdzie spoczywało obmyte ciało Tabity. Prawdopodobnie była to izba na tarasie, która zapewniała większą cyrkulację powietrza. W gorącym klimacie zmarłych grzebano w dniu śmierci przed zachodem słońca. Wokół ciała zmarłej zgromadziły się płaczące kobiety. Przyniosły z sobą wyroby rękodzielnicze wykonane przez Tabitę i ze łzami w oczach pokazywały je Piotrowi. On, zapewne wzruszony dobrocią Tabity i bólem osieroconych wdów, przystąpił do działania. Najpierw usunął z pomieszczenia płaczące kobiety. Gdy został sam, upadł na kolana, pomodlił się. „Potem zwrócił się do ciała i rzekł: «Tabito, wstań!»” (Dz 9, 40). Na te słowa Tabita usiadła, Piotr zaś podał jej rękę. Piotr wykonał podobne gesty i użył podobnych słów, jak Jezus, wskrzeszając córkę Jaira. W ten sposób potwierdził, że cud był możliwy dzięki Chrystusowi. Piotr utożsamił się z Nim całkowicie. Wskrzeszenie Dorkas odbiło się szerokim echem w całej Jafie. Wywołało radość i poruszenie w miejscowej wspólnocie chrześcijan oraz przyczyniło się do wiary w Zmartwychwstałego. Piotr zaś pozostał w mieście, mieszkając u Szymona garbarza. Wprawdzie kontakt z ludźmi tej profesji czynił go nieczystym, jednak w judaizmie ceniono gościnność, a Piotr przypuszczalnie i tak nigdy nie przestrzegał faryzejskich przepisów. Był to również sygnał, że Apostoł stopniowo przechodzi od litery prawa do mentalności ewangelicznej. W otwarciu na Ducha i Kościół pogan pomoże mu w dużym stopniu wschodząca gwiazda chrześcijaństwa, święty Paweł.

Po Eucharystii w kaplicy celebrowanej obok kościoła rozpoczynam zwiedzanie Jafy. Starożytna część miasta znajduje się na wysokim klifowym wybrzeżu, gdzie archeolodzy odsłonili warstwy z różnych okresów historii miasta. Dzisiaj teren ten stanowi urokliwy pełen zieleni park z tarasem widokowym. Roztacza się stąd niezapomniany widok na morze i współczesne dzielnice Tel Awiwu. Jedną z atrakcji tego wzgórza jest most życzeń. Jak głosi spisana nieopodal legenda, należy wejść na most, dotknąć swój znak zodiaku i patrząc w stronę Tel-Awiwu wypowiedzieć w myślach życzenie. Nie pamiętam już, jakie wypowiedziałem, ale mam nadzieję, że się spełni…

Moim kolejnym celem są uliczki starego miasta. Brukowane uliczki, kręte zaułki, liczne schody, pięknie utrzymane domy, kolorowa roślinność, liczne kawiarenki i restauracje tworzą specyficzny klimat starej Jafy. Nic więc dziwnego, że upatrzyli ją sobie artyści, którzy proponują swoje prace w licznych galeriach sztuki i w małych sklepikach z wyrobami rzemieślniczymi. Na rogach uliczek wiszą turkusowe tabliczki z rysunkami i nazwami znaków zodiaków. Kolor niebieski w judaizmie i islamie stanowi ochronę przed złymi urokami. Tu również istnieje szansa na spełnienie życzenia poprzez dotyk wybranego znaku zodiaku. Na jednym z placyków dostrzegam wiszące w powietrzu drzewko pomarańczowe, symbol miasta. Życie w starej Jafie toczy się w sposób leniwy, senny, jakby czas zatrzymał się dawno, dawno temu.

Na koniec mojego pobytu w Jafie udaję się do portu. Kiedyś był to najstarszy port świata. Dzisiaj korzystają z niego jedynie miejscowi rybacy, którzy codziennie o świcie oferują świeże ryby z nocnych połowów. Do portu schodzę krętymi uliczkami. Mijam liczne galerie i kafejki. Sam widok jest fascynujący. Przede mną lazurowe morze i kołyszące się na nim kutry rybackie. Za mną zabudowania starego miasta, liczne restauracje, a powyżej widoczne dwie wieże. Jedna z nich to wieża latarni morskiej z 1862 roku, obecnie już nieczynnej. Z kolei druga to minaret XII-wiecznego meczetu.

Wolnym tempem przesuwam się w kierunku grupy poczerniałych skał. Największa z nich została nazwana „Skałą Andromedy”. Andromeda w mitologii greckiej była etiopską królewną, córką Kefeusa i Kasjopei. Jej matka chełpiła się, że jest piękniejszą od nimf morskich Nereid. Posejdon, chcąc ukarać jej pychę, zesłał morskiego potwora, który niszczył Etiopię. Ojciec Andromedy radził się wyroczni; ta nakazała złożyć Andromedę w ofierze bogom. Córka Kasjopei została przykuta do skały w Jafie i pozostawiona na pożarcie potworowi. Uratował ją jednak Perseusz, który wracał z wyprawy przeciw gorgonie. Zabił on potwora i poślubił Andromedę. Po śmierci została umieszczona w gwiazdozbiorze nieba północnego w pobliżu męża i rodziców. Imię mitycznej egipskiej królewny uwiecznia dziś Galaktyka Andromedy.

Wsłuchując się w fale uderzające w „Skałę Artemidy” wzruszam się tą piękną historią o cierpieniu i miłości; miłości, której nie pokona nawet śmierć. Przypominam sobie historie innych zakochanych, których śmierć nie była w stanie rozłączyć: Tristana i Izoldę, Romeo i Julię, Piotra I i Inês de Castro… Przychodzą mi również na myśl przepiękne wersety Pieśni na Pieśniami. Autor, który opiewa miłość, jest przekonany, że ma ona znamię nieśmiertelności: „Jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański. Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki” (Pnp 8, 6-7).

fot. autor