Miecz, który zapowiedział prorok Natan, szybko zawisnął nad domem Dawida. Uderzył niczym miecz Damoklesa w jego najbliższą rodzinę. „Dom króla Dawida, dom wielu żon i dzieci, miejsce życia rodzinnego i sprawowania władzy, był nie tylko miejscem harmonii, lecz także konfliktów, zerwanych więzi, walki o władzę, przemocy” (E. Adamiak). Thomas Craughwell nazwał go dosadnie „wielkim żmijowiskiem”: „Oprócz zwykłych napięć na tle pierworództwa i wyższości braci nad siostrami, wszystkie dzieci nieustannie konkurowały ze sobą o uwagę ojca, króla Dawida. Jeśli Dawid nagle szczególnie upodobał sobie którąś z żon lub nałożnic, automatycznie umacniała się też pozycja dzieci tej kobiety. Pałac Dawida nie był jedną wielką rodziną, lecz jednym wielkim żmijowiskiem”.
Na tle tak pogmatwanych i dysfunkcyjnych relacji rodzinnych, dramatyczne cierpienie dotknęło dzieci Dawida. Dawid nie był świadom konsekwencji swego grzechu. Sądził, że pozostanie on w ukryciu, nie będzie miał skutków ubocznych, pozostanie grzechem jednostki. Tymczasem grzech obraca się nie tylko przeciwko sprawcy, ale również przeciw innemu człowiekowi. Dawid wyznaje: „grzech mój jest zawsze przede mną” (Ps 51, 5). Święty Hieronim tłumaczy te słowa jeszcze bardziej dobitnie: „grzech mój zawsze jest przeciwko mnie”. Każdy grzech poniża i okrada człowieka.
Kolejnymi „ofiarami” grzechu Dawida były jego dzieci: córka Tamar i synowie Amnon i Absalom. Tamar była młodą, piękną i inteligentną kobietą, księżniczką i uprzywilejowaną córką. Wiodła spokojne życie w królewskim pałacu i przygotowywała się do wejścia w dorosłość. Zapewne marzyła o dobrym i rodzinnym szczęściu. Jednak jej marzenia zostały brutalnie przerwane przez przyrodniego brata Amnona, który zakochał się w niej, a raczej pożądał jej seksualnie: „Absalom, syn Dawida, miał piękną siostrę, której było na imię Tamar. W niej zakochał się Amnon, [również] syn Dawida. Dręczył się tym Amnon, tak że zachorował z powodu swej siostry Tamar. Ponieważ była dziewicą, Amnon nie widział możliwości uczynienia jej czegokolwiek” (2 Sm 13, 1-2). Amnon był następcą tronu, był więc atrakcyjną partią dla każdej izraelskiej kobiety, jednak zachorował z powodu miłości i miał obsesję na punkcie swojej przyrodniej siostry. Przeżywał z tego powodu udręki, pragnął ją zdobyć, chociaż z drugiej strony odzywały się w nim wyrzuty sumienia, miał świadomość, że pożądając siostrę, popełnia ciężki grzech. Amnon zwierzył się ze swej udręki swemu kuzynowi i przyjacielowi Jonadabowi, który był człowiekiem podstępnym i kłamliwym. „Słysząc takie wyznanie, Jonadab powinien był wyrazić zaskoczenie i zaniepokojenie i dać przyjacielowi rozsądną radę, jak pozbyć się takich niemoralnych myśli. Jednak podobnie jak Jago, bohater tragedii Szekspira Otello, Jonadab znajdował przyjemność w rujnowaniu życia innych ludzi, nawet członków własnej rodziny. Dlatego też zamiast pomóc Amnonowi w pokonaniu tej grzesznej pokusy, Jonadab podsunął mu pomysł, jak zdobyć Tamar” (T. Craughwell). Amnon, zaślepiony w swoim uczuciu, zaakceptował propozycję przyjaciela, byle tylko zaspokoić pożądanie i zdobyć Tamar.
Cały podstęp polegał na tym, że zło kryje się pod pozorem dobra. Amnon za radą przyjaciela udawał chorego. „Dawid miał swoje wady, ale w gruncie rzeczy był człowiekiem o miękkim sercu i miał słabość do swoich dzieci. Gdy tylko dostał wiadomość, natychmiast przyszedł do pokoju Amnona, aby sprawdzić, czy jego chory syn ma wszystko, czego mu trzeba” (T. Craughwell). Wówczas Amnon wyjawił swą zachciankę: „Niech przyjdzie, proszę, moja siostra Tamar i przyrządzi mi dwa placki w mojej obecności, abym mógł przyjąć posiłek z jej ręki” (2 Sm 13, 6). Dawid nieświadom podstępu, poprosił córkę, aby zaopiekowała się chorym bratem. Tamar była dobrą i posłuszną córką, kochała również swego brata i współczuła mu, dlatego chętnie zgodziła się mu pomóc.
Amnon w świadomy sposób realizował swoją misternie uknutą zasadzkę. Wyprosił zebranych dostojników i służących i poprosił siostrę, by nakarmiła go plackami w jego pokoju. A potem wprost wyjawił swoje niecne zamiary: „Chodź, połóż się ze mną, siostro moja!” (2 Sm 13, 11). Początkowe zakochanie w siostrze zostało przysłonięte pożądliwością, chęcią dominacji, zaspokojenia swoich zachcianek. Amnon świadomie dopuścił do swego serca zło, zgodził się na nie. Nie trafiają już do niego żadne argumenty, nie przeraża go nawet wizja zostania jednym z większych przestępców w Izraelu. Amnon nie widzi przyszłości. Nie interesuje go, co wydarzy się później, jakie będą konsekwencje grzechu. Przecież ma być w przyszłości królem. Być może jego przyjaciel doniósł mu, że i jego ojciec, Dawid, w taki sam sposób posiadł Batszebę, więc jest to dozwolona praktyka rodzinna. „Amnon zrobił już o krok za daleko – na tym etapie żadne błagania nie odwiodłyby go od popełnienia grzechu, o którym marzył od tak wielu dni. (…) Znienawidził to, co dobre, niewinne i czyste, i robił wszystko, aby to zniszczyć (T. Craughwell).
W tak rozpaczliwej sytuacji zdrowy rozsądek zachowała Tamar. „Odpowiedziała mu: «Nie, mój bracie! Nie gwałć mię, bo tak się w Izraelu nie postępuje. Zaniechaj tego bezeceństwa! Dokąd się udam z moją zniewagą? A ty, ty stałbyś się jednym z największych przestępców w Izraelu! Porozmawiaj raczej z królem, on ci mnie nie odmówi»” (2 Sm 13, 11-14). Tamar zna prawo. Wie, że sama musi walczyć o swoją godność. Przewiduje, że gwałt naznaczy cierpieniem ich dalsze życie i nikt nie stanie po jej stronie, nikt nie weźmie jej w obronę, sama będzie musiała żyć ze swoją hańbą. Wie, że Amnon nie będzie chciał na nią więcej spojrzeć, bo stanie się dla niego wyrzutem sumienia. Dlatego proponuje Amnonowi małżeństwo. Gdyby Dawid zgodził się na nie (pomijając obowiązujące prawo), Amnon „mógłby zaspokajać do woli swoje pożądanie seksualne. W gwałcie nie chodzi jednak o seks, ale o władzę i dominację. (…) Ignorując rozumną argumentację Tamar i jej prośbę o opanowanie, Amnon stosuje przemoc i gwałci ją” (T. Wray).
Po gwałcie Amnon zobaczył wreszcie zło, którego się dopuścił. Czar miłości prysł w jednej chwili. Zastąpiło go uczucie wielkiej nienawiści. Poznał, że zakazany owoc wcale nie smakuje tak dobrze i nie jest taki piękny, na jaki wyglądał wcześniej. Każe Tamar odejść. Zaskakująca jest odpowiedź zgwałconej kobiety. „Odpowiedziała mu: «Nie czyń mi, wypędzając mnie od siebie, jeszcze większej krzywdy od tej, jaką mi wyrządziłeś»” (2 Sm 13, 16). Tamar prosi swojego brata-oprawcę, by pozwolił jej zostać przy sobie. Godzi się na życie u boku tyrana, byle tylko nie stać się wyrzutkiem społeczeństwa. Odwołuje się przy tym znów do zasad prawa, które nakazywało gwałcicielowi poślubienie ofiary i wynagrodzenie ojcu hańby (por. Pwt 22, 28-29). „Współcześni czytelnicy mogą się przerazić takim prawem; jakaż bowiem kobieta pragnie zostać żoną gwałciciela? I dlaczego to jej ojciec ma być nagrodzony pięćdziesięcioma szeklami? Jednak w tamtych czasach gwałt był traktowany jako nadużycie seksualne, występek pożądliwości, który wskazywał na brak opanowania ze strony gwałciciela. Starożytne prawa nie brały pod uwagę psychologii gwałtu ani psychicznych i fizycznych ran zadanych ofierze. Zarówno Tamar, jak i inne, podobne jej, zgwałcone kobiety były uważane za wyrzutki społeczne. Ojciec ofiary gwałtu miewał więc spore kłopoty, by wydać za mąż swoją pohańbioną córkę: dlatego też otrzymywał on finansową rekompensatę. Niezależnie od tego, jak dziwacznie to brzmi, jedyną nadzieją dla zgwałconej dziewczyny było poślubić gwałciciela, i Tamar wie, że jest to jej ostatnia szansa” (T. Wray).
Niegodziwość Amnona jest porażająca. Jest głuchy na argumenty i cierpienie Tamar. Nie chce jej już widzieć na oczy. Nie dba o jej los. Jest wielkim egoistą, niezdolnym do wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny, do wynagrodzenia wyrządzonej krzywdy. Tamar odchodzi więc podwójnie upokorzona. W jednej chwili jej życie zmieniło się diametralnie. Ze szczęśliwej, pełnej życia dziewczyny staje się zbolałą ofiarą, która nie ma się dokąd udać. Wdzięcznością za jej dobry czyn, za współczucie bratu jest wykorzystanie i odrzucenie, śmierć duchowa i społeczna. Jej kara nie jest zasłużona. Nie dała ani jednego powodu do tego, by spotkał ją taki los.
Zmaganie Tamar z Amnonem świadczy, że jest silną i mężną kobietą. Nawet po doznanej krzywdzie walczy o swoje. Nie chce, by jej hańba pozostała ukrytym „grzeszkiem” syna królewskiego. Domaga się pomocy: „Wtedy Tamar posypała sobie głowę prochem, rozdarła szatę z rękawami, którą miała na sobie, położyła rękę na głowę i odeszła głośno się żaląc” (2 Sm 13, 18-19). W ten sposób okazuje ból i daje do zrozumienia, że została zgwałcona. Nie ma już więcej prawa nosić dziewiczej książęcej szaty. Domaga się jednak sprawiedliwości. Nie chce, by wyrzucono ją poza nawias życia społecznego, by o niej zapomniano.
Tamar różni się od Batszeby. Obie doświadczyły nadużyć natury seksualnej, jednak sposób radzenia sobie z ich konsekwencjami jest zgoła odmienny. Batszeba jest silną kobietą, potrafi się podnieść niczym feniks z popiołów, odzyskać osobistą godność, pokonać swoje słabości. Tamar nigdy nie uwolniła się od roli ofiary, nie przezwyciężyła swego smutku. Jej rana była bardziej bolesna, niż rana Batszeby, gdyż doznała jej w innym momencie swego życia, w innej sytuacji osobistego rozwoju.
Fragment książki: „Dawid. Medytacje biblijne”, WAM 2018
fot. Pixabay