„Miłość” jest słowem najczęściej używanym i odmienianym w relacjach międzyludzkich, kulturze, show-biznesie, czy w… Kościele. W języku polskim używa się tylko jednego słowa na określenie miłości. Jest ono stosunkowo ubogie, gdyż zawiera całą gamę doświadczeń, począwszy od relacji seksualnych, poprzez miłość przyjaciół, narzeczeńską, małżeńską, rodzicielską aż po najgłębsze przeżycia mistyczne.
Najpiękniejsza księga Starego Testamentu o miłości Pieśń nad pieśniami, która jest zbiorem pieśni weselnych Wschodu, używa dwóch określeń na oznaczenie miłości. Pierwsze z nich „dodim” wyraża miłość niepewną, nieokreśloną, poszukującą, natomiast drugie „ahaba” oznacza miłość głęboką, dającą się całkowicie, gotową do poświęceń i wyrzeczeń (Benedykt XVI).
Przenosząc te terminy na język grecki, pierwszy można utożsamić „erosem” a drugi z „agape”. „Eros” oznacza miłość pożądania, miłość zmysłową, często egoistyczną. W świecie starożytnym „eros” jako boska siła związany był z sakralnym kultem płodności. Towarzyszyła mu prostytucja świątynna. Stary Testament zwalczał go jako perwersję religijności.
Drugie pojęcie „agape” oznacza miłość ofiarną, miłość jako dar, miłość, która czyni drugą osobę zdolną do miłości (zob. 1 Kor 13). W pełni źródłem takiej miłości jest tylko Bóg. Miłość „agape” jest pojęciem najczęściej występującym w Piśmie świętym. Szwedzki teolog Anders Nygren proponuje następujące rozróżnienie między „erosem” a „agape”: „Eros” jest pragnieniem, dążeniem i napięciem skierowanym ku drugiemu. „Agape” jest ofiarą, uniżeniem i oddaniem się dla drugiego. „Eros” jest drogą człowieka do Boga. „Agape” jest drogą Boga do człowieka. „Eros” jest zdobyczą człowieka. „Agape” jest łaską. „Eros” jest egocentryczną, chwalebną, szlachetną autoafirmacją. „Agape” jest miłością bezinteresowną i darem z siebie. „Eros” jest warunkowany pięknem umiłowanego przedmiotu. „Agape” kocha i stwarza wartość umiłowanego przedmiotu (cyt. za G. Ravasi).
Św. Jan używa najczęściej słowa „filia”, które określa miłość przyjaźni, głęboki związkiem między osobami, opartym na wzajemnym zrozumieniu; w ten sposób chce wyrazić relacje, jakie łączyły Jezusa ze swoimi uczniami.
We współczesnym święcie pojęć tych nie należy izolować, ani nadmiernie eksponować jednego z nich. Wszystkie bowiem tworzą różne aspekty jednej miłości. Miłość wymaga osoby, dotyku, zmysłowości, uczucia, a więc zawiera w sobie „erosa”; gdyby ją jednak ograniczyć do tego wymiaru, czyniłaby z człowieka istotę zmysłową, cielesną, materialną, którą jak towar można wykorzystać i pozostawić. Miłość wymaga poświęcenia, dawania, wyrzeczenia, bezinteresowności, zawiera wiec w sobie element „agape”, ale gdyby została ograniczona do tego poziomu, wcześniej czy później „wypaliłaby się”. Nie można tylko dawać, trzeba również brać. Miłość jest wzajemną wymianą. Miłość jest również przyjaźnią, głębokim związkiem łączącym osoby, ale z drugiej strony nie może zamykać się na jedną osobę, czy małą grupę; powinna otwierać się na szeroki krąg, na każdego człowieka.
Według teologii muzułmańskiej istnieją cztery tysiące imion Boga. Tysiąc z nich zna jedynie Bóg, drugi tysiąc – Bóg i aniołowie, kolejny – Bóg, aniołowie i prorocy a ostatni z nich – Bóg, aniołowie, prorocy i wierni. Spośród ostatniego tysiąca trzysta imion wymienia Księga Psalmów, trzysta Ewangelie, trzysta pozostałe księgi Biblii i sto Koran. Ze stu imion, które wymienia Koran dziewięćdziesiąt dziewięć jest powszechnie znanych wszystkim wiernym (wypowiada się je, przesuwając paciorki różańca „sabha”) jedno zaś ukryte, tajemne, dostępne jedynie mistykom. Wprawdzie islam nie precyzuje głośno tego imienia, ale odwołując się do największego z mistyków Nowego Testamentu, św. Jana, można z całą pewnością przyjąć, że Bóg jest miłością (1 J 4, 8). Można więc powtórzyć za Benedyktem XVI, że miłość jest „Boska”: Miłość jest „Boska”, ponieważ pochodzi od Boga i łączy nas z Bogiem, a ten jednoczący proces przekształca nas w „My”, które przezwycięża nasze podziały i sprawia, że stajemy się jednym tak, że ostatecznie Bóg jest „wszystkim we wszystkich” (por. 1 Kor 15, 28).
„Boska” miłość włącza nas w „krwioobieg” ludzkiej miłości. Może ona mieć różne barwy i natężenia. Inaczej kochamy małżonka, dzieci, przyjaciół, ludzi, z którymi wiążą nas więzy emocjonalne, inaczej człowieka z ulicy, który prosi o pomoc, a jeszcze inaczej wrogów, osoby niesympatyczne i nieprzyjazne, czy siebie samych. Niemniej mamy jedno serce i nim kochamy siebie, innych i Boga. Czerpiąc z Bożego źródła miłości, sami stajemy się źródłami dla innych.
fot. Pixabay