Czwarte przykazanie bywa często spłycane. Świadczy o tym choćby wyznawanie tego grzechu w sakramencie pojednania. Wiele osób powtarza bezmyślnie przez całe życie: Nie słuchałem (słuchałam) rodziców. Gdy pewnego razu zapytałem osiemdziesięciolatkę, czy jeszcze żyją, odpowiedziała: Ależ skąd! Od dwudziestu lat jestem sierotą. Ale nadal nie słucha (nieżyjących) rodziców!
W rzeczywistości przykazanie to dotyczy szacunku, czci wypływającej z miłości (por. Mk 12, 31). Nie ogranicza się jedynie do obowiązków dzieci wobec rodziców, ale ma wymiar dwustronny, wzajemny; podkreśla zadania rodziców w stosunku do dzieci. A nawet więcej, obejmuje obszar społeczny. Dotyczy rodzeństwa i krewnych, relacji uczniów z nauczycielami, pracowników i prawodawców, podwładnych i przełożonych, urzędników państwowych, rządzących, wszystkich tych, którzy sprawują władzę nad drugim człowiekiem lub nad wspólnotą osób (KKK, 2199).
Interesującym jest fakt, że jest to jedyne przykazanie związane z obietnicą Bożego błogosławieństwa i owoców duchowych i materialnych: Czcij swego ojca i swoją matkę, jak ci nakazał Pan, Bóg twój, abyś długo żył i aby ci się dobrze powodziło na ziemi, którą ci daje Pan, Bóg twój (Pwt 5, 16). Związek między szacunkiem i miłością do rodziców a Bogiem i Jego błogosławieństwem trafnie oddaje tradycja żydowska, w której przykazanie to należy do pierwszej tablicy. Zamyka ją, stanowi rodzaj końcowej pieczęci określającej stosunki z Bogiem… W gruncie rzeczy czcić rodziców oznacza czcić Boga. Lekceważenie ich, zaniedbywanie stanowi obrazę życia i bluźnierstwo przeciw Bogu (A. Pronzato).
Biblia jasno precyzuje i określa obowiązki dzieci wobec rodziców. O ile szacunek wobec nich związany jest z błogosławieństwem, o tyle jego brak sprowadza przekleństwo: Przeklęty, kto gardzi swoim ojcem lub matką (Pwt 27, 16); Oko, co ojca wyśmiewa, gardzi posłuchem dla matki – niech kruki nad rzeką wydziobią lub niech je zjedzą orlęta! (Prz 30, 17). A nawet więcej, śmierć: Kto by złorzeczył ojcu albo matce, winien być ukarany śmiercią (Wj 21, 17).
Najpiękniejsze rady daje Syrach: Mnie, ojca, posłuchajcie, dzieci, i tak postępujcie, abyście były zbawione. Albowiem Pan uczcił ojca przez dzieci, a prawa matki nad synami utwierdził. Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził. Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany. Kto szanuje ojca, długo żyć będzie, a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce: jak panom służy tym, co go zrodzili. Czynem i słowem czcij ojca swego, aby spoczęło na tobie jego błogosławieństwo. Albowiem błogosławieństwo ojca podpiera domy dzieci, a przekleństwo matki wywraca fundamenty. Nie przechwalaj się niesławą ojca, albowiem hańba ojca nie jest dla ciebie chwałą. Chwała dla każdego człowieka płynie ze czci ojca, a matka w niesławie jest ujmą dla dzieci. Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił. Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie. W dzień utrapienia wspomni się o tobie, jak szron w piękną pogodę, tak rozpłyną się twoje grzechy. Kto porzuca ojca swego, jest jak bluźnierca, a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę (Syr 3, 1-16).
Nauczanie Jezusa na pierwszy rzut oka wnosi nieco zamieszania w życie rodzinne. Ale czy rzeczywiście? Gdy Syn Boży miał dwanaście lat uczestniczył w pierwszej pielgrzymce do Jerozolimy. W tym czasie miał miejsce pierwszy „akt nieposłuszeństwa” wobec ziemskich rodziców. Jezus zamiast powrócić do domu, pozostał w świątyni, będąc przyczyną trzydniowego niepokoju i bólu Maryi i Józefa. Na pytanie dlaczego to uczynił, odpowiedział również pytaniem: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? (Łk 2, 49). „Nieposłuszeństwo” Jezusa wynika z potrzeby bycia z Ojcem, który stanowi absolutny punkt szacunku, czci, miłości i posłuszeństwa.
Ziemskie życie Jezusa było ukierunkowane na Boga Ojca. Był On nie tylko na początku i na końcu Jego drogi, ale wypełniał ją całkowicie, chwila po chwili. Dlatego Jezus mógł oświadczyć: Ja żyję dla Ojca (J 6, 57). Pełnienie woli Ojca nie było dla Jezusa koniecznością ani biernym poddaniem się Syna prawu Ojca. Jezus utożsamiał wolę Ojca ze swoją. Gdy mówił o niej, w Jego słowach wyczuwało się wewnętrzny żar, pasję, gorliwość i synowską gotowość, dyspozycyjność. Z drugiej strony Jezus, mimo pierwszego „młodzieńczego wybryku”, był zawsze posłuszny i „poddany” swoim ziemskim rodzicom. Poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany (Łk 2, 51) – w taki sposób kończy historię Jego dzieciństwa św. Łukasz.
Nieporozumienia dotyczące czci rodziców wynikają z niezrozumienia nauczania Jezusa, który przede wszystkim wskazywał właściwą hierarchię wartości. W porządku miłości Bóg jest zawsze na pierwszym miejscu. Człowiek, a więc również rodzice na drugim. W tym punkcie Jezus jest bardzo radykalny i używa mocnych słów: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem (Łk 14, 26). Użyte przez Jezusa słowo nienawiść oznacza „mniej kochać”. Miłość ma różne odcienie, adaptacje, barwy i nasilenie. Inaczej człowiek kocha Boga, inaczej siebie, inaczej rodziców, dzieci, przyjaciół, ludzi przypadkowo spotkanych czy wrogów. Jednak „pierwszą miłością” powinien być Bóg. Dopiero w Nim miłość może być głęboka, dojrzała, prawdziwa.
Jezus jest równie radykalny w wyborze powołania. Uczniom, którzy pragną Go naśladować każe pozostawić rodzinę, bliskich, prace, zabezpieczenia, a także cały dotychczasowy styl życia, a więc przyzwyczajenia, wartości, mentalność, by w wolności żyć Jego stylem, Jego hierarchią wartości, Ewangelią (por. Mk 2, 16-20). Rezygnacja z rodziny i z ziemskich przywiązań wiąże się jednak z błogosławieństwem na ziemi i szczęściem wiecznym: I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy (Mt 19, 29). Opuszczenie ziemskich rodziców jest wprost warunkiem koniecznym w naśladowaniu Jezusa. Gdy dwaj powołani przez Jezusa chcą załatwić najpierw sprawy formalne, uczestniczyć w pogrzebie ojca, bądź pożegnać się z rodziną, słyszą szorstkie słowa: Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże! (Łk 9, 60); Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego (Łk 9, 62).
W jednym ze spotkań z Maryją Jezus pozornie wydaje się dewaluować rolę rodziców. Gdy pewnego dnia poinformowano Go o przybyciu Matki, wypowiedział słowa dość cierpkie i niezrozumiałe: Któż jest moją matką, i którzy są moimi braćmi? I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką (Mt 12, 48-50). Jezusa jakby nie obchodzi macierzyństwo cielesne. Ważniejsze jest macierzyństwo duchowe. Pełnienie woli Ojca jest ponad węzami krwi. Pierwszeństwo ma życie w łasce Boga.
Powyższe teksty, pozornie sprzeczne z czwartym przykazaniem, w rzeczywistości są jego dopełnieniem. Sytuują je w linii wertykalnej, w relacji do Boga. Podkreślają, że rodzice, choć są pierwsi w porządku ziemskim, nie mogą zajmować miejsca Boga. W takim przypadku staliby się bożkami.
Jest również druga strona medalu, przed którą przestrzegał Jezus. Był nią brak szacunku wobec rodziców motywowany troską o chwałę Bożą. Opierał się na fałszywej interpretacji Prawa. Podstawą do jego stosowania było słowo „Korban”, czyli „dar”. Słowo to stanowiło rodzaj przyrzeczenia; za jego pomocą ofiarowano Bogu pewne dobra materialne, wyłączając je z użycia świeckiego. Perfidia polegała na tym, że w ten sposób pozbawiano opieki i pomocy rodziców, zachowując (pod pozorem religijności) wszystko dla siebie. Faryzeusze bowiem uważali, że złożenie „Korban” Bogu zwalnia z obowiązku troski o rodziców, która obejmowała między innymi jedzenie, picie, ubranie, ochronę i towarzyszenie w spacerach (J. Gnilka). Jezus ostro gani taki sposób postępowania, zarzucając faryzeuszom stawianie własnej, ludzkiej tradycji w miejsce słowa Bożego (por. Mk 7, 10-13).
Warto jeszcze zauważyć, że Jezus pozostawił przykład czci rodziców, troszcząc się o swoją Matkę. Tuż przed śmiercią Syna była starzejącą się samotną wdową. Odchodząc do Ojca, nie zapomniał o Niej. Przekazał Ją opiece i miłości Jana. Ten wziął Ją do siebie (J 19, 27). Maryja cieszyła się szacunkiem i poważaniem; została również otoczona miłością wszystkich Apostołów.
fot. Pixabay