Jezus swoim życiem i nauczaniem objawia miłosierne serce Ojca. Jest to serce przebaczające i zawsze gotowe do pojednania. Również życie Jezusa na ziemi jest znakiem nieustannego pojednania i miłosierdzia.
W czasach Jezusa rabini żydowscy uważali, że wolno przebaczać trzy razy. Piotr proponuje wspaniałomyślnie przesunąć granicę do siedmiu razy: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?” (Mt 18, 21). Jezus jednak nie stawia przebaczeniu żadnych granic: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18, 22).
Liczba siedemdziesiąt siedem (albo według innych tłumaczeń: siedemdziesiąt razy siedem) oznacza liczbę nieskończoną. A więc uczeń Jezusa powinien przebaczać stale na nowo, ponieważ Bóg codziennie mu przebacza. Bóg w Jezusie znosi wszelkie granice miłosierdzia, przebaczenia i pojednania. I oczekuje od nas również przebaczenia bliźnim (na miarę naszych ludzkich możliwości). Jest ono możliwe, gdy doświadczymy Bożego, bezwarunkowego przebaczenia.
Pisze Simon Tugwell OP: Przebaczenie jest lekkomyślne. Udziela się rozrzutnie […] Wszystko, czego pragnie, to, by zostało przyjęte. Jedynym grzechem niewybaczalnym jest grzech przeciw przebaczeniu, który otwarcie i świadomie odpycha przebaczenie (Osiem błogosławieństw).
Bezgraniczne przebaczanie i miłosierdzie Ojca ilustruje Jezus przypowieściami. Najbardziej znane są przypowieści z 15 rozdziału Ewangelii Łukasza. Są to przypowieści o zagubieniu człowieka (owca, drachma, marnotrawny syn), poszukiwaniu Go przez Boga (pasterz, kobieta, miłosierny ojciec) i radości z odnalezienia i pojednania.
Przypowieści te ukazują miłosierne serce Ojca, który pozwala nam w wolności iść własną drogą. Jednak gdy odchodzimy, nie pozostaje w zgorzkniałym, pretensjonalnym oczekiwaniu. Gdy się zagubimy, szuka nas jak pasterz zagubioną owcę, albo kobieta zagubiony pieniądz. Gdy jesteśmy niezdecydowani, towarzyszy nam w drodze, idzie z nami, dręczy i prowokuje do refleksji i powrotu. A gdy widzi, że rodzi się decyzja powrotu, wybiega jak dobry ojciec naprzeciw i przyjmuje z radością, zapomina wszystko, wzrusza się głęboko (Łk 15, 20) i chce nas uszczęśliwić.
Henri Nouwen pisze w komentarzu do przypowieści o synu marnotrawnym: Jestem poruszony faktem, że ojciec nie wymagał żadnej wyższej motywacji. Jego miłość była tak całkowita i bezwarunkowa, że najzwyczajniej przywitał swego syna powracającego do domu. Jest to bardzo pocieszające, że Bóg nie wymaga od nas czystego serca, zanim weźmie nas w swoje ramiona. Nawet, jeśli wrócimy tylko dlatego, że zaspokajanie naszych żądz nie przyniosło nam szczęścia […]. Bóg przyjmie nas. Nawet, jeśli wracamy dlatego, że nasze grzechy nie dają nam takiej satysfakcji, jakiej się spodziewaliśmy, czy dlatego, ze sami nie dajemy sobie rady, Bóg nas przygarnie. Miłość Boża nie wymaga od nas wyjaśnienia, dlaczego wracamy. Bóg cieszy się, gdy widzi nas z powrotem w domu i chce nam ofiarować wszystko, czego zapragniemy, chce, abyśmy tylko wrócili.
Ojcostwo Boga wyraża się w dyskrecji, w akceptacji ryzyka wolności. Bóg nie jest ojcem, który rygluje drzwi, aby dzieci nie wychodziły na zewnątrz. Jest raczej światłem, tajemniczą busolą, która, pomaga w ludzkich wyborach i towarzyszy człowiekowi w jego ryzyku wolności (A. Paoli).
Trafnie oddaje to parafraza przypowieści o zagubionej owcy: Jedna owca znalazła dziurę w płocie i przecisnęła się przez nią. Ucieczka napełnił ją szczęściem. Błądziła długo i wreszcie zagubiła się. Wtem spostrzegła, że idzie za nią wilk. Zaczęła uciekać, ale wilk ciągle był za nią. Aż przyszedł pasterz, ocalił ją i przyprowadził na powrót, z wielką czułością, do stada. Pasterz, choć wszyscy nakłaniali go do czegoś przeciwnego, nie chciał naprawić dziury w płocie.
O Bożym przebaczeniu mówi również przypowieść o dwóch dłużnikach (Mt 18, 23-35). Królewski zarządca winien jest swemu panu dziesięć tysięcy talentów. Jest to suma niewyobrażalna, absolutnie niemożliwa do spłacenia. Wystarczy wspomnieć, że król Herod miał w tym czasie roczny dochód dziewięćset talentów. Na prośbę dłużnika pan daruje mu dług.
Królewski sługa, któremu darowano dziesięć tysięcy talentów (dzisiejsza wartość ok. czterdziestu milionów euro) powinien również darować swojemu dłużnikowi śmieszną sumę – stu denarów (sześćdziesiąt sześć euro). Tymczasem reaguje agresją, zatwardziałością serca, jest głuchy wobec próśb o cierpliwość i miłosierdzie.
„Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” (Mt 18, 32n). Pan zarzuca swemu rządcy brak litości, miłosierdzia wobec innych, małostkowość, ale także niegodziwość – zepsucie moralne. Oskarża go również o niewdzięczność i niedocenianie wielkiej łaski, jakiej doświadczył. Przypowieść kończy się ostrzeżeniem skierowanym do nas wszystkich: „Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu” (Mt 18, 35).
Niewypłacalnym dłużnikiem z przypowieści jest każdy z nas. Dług wobec Boga zaciągamy każdego dnia. Buntujemy się przeciw Niemu, zapominamy o Nim, zwracamy się ku innym bogom, jak np. pieniądze, kariera, prestiż, nasz wizerunek w oczach innych, inny człowiek, seks…
Sami nie jesteśmy jednak w stanie spłacić długu, jaki zaciągamy u Boga. Nie można sobie zasłużyć na przebaczenie u Boga. Nasz grzech nie jest możliwy do naprawienia przez nas samych. Nie jesteśmy zdolni prawdziwie, autentycznie kochać, gdy trwamy w grzechu. Jednak Bóg w swoim miłosierdziu daruje nam dług, jedna się z nami, przebacza i wzbudza w nas miłość.
Katarzyna Sieneńska, mając 18 lat, zapytała Boga w modlitwie: Kim jestem Panie? I usłyszała odpowiedź: Jesteś tą, która nie jest. Jestem Tym, który jest. Sami z siebie jesteśmy nikim, jesteśmy grzesznikami; dopiero wobec Bożego miłosierdzia i miłości odzyskujemy wartość, godność i zdolność do prawdziwej miłości.
Pytania do refleksji i modlitwy:
Czy mam świadomość głębi moich grzechów i czy ta świadomość prowadzi mnie do większej miłości?
Czy czuję się jak zagubiona owca (drachma, syn), która jest dla Boga bardzo ważna, jedyna, niepowtarzalna?
Czy mam świadomość, że jestem wielkim, niewypłacalnym dłużnikiem Boga?
Czy doświadczenie miłosierdzia i przebaczenia Bożego pozwala mi przebaczać z serca moim bliźnim?
Czy sakrament pojednania jest dla mnie radosnym powrotem do Ojca?
fot. Pixabay