Abraham jako koczownik rozłożył się ponownie obozem na ziemi swego przyjaciela Mamrego w pobliżu Hebronu. Przed laty zbudował w tym miejscu ołtarz dla Pana (por. Rdz 13,18). W pobliżu rosły rozłożyste dęby. „Mamre koło Hebronu mogło być tradycyjnym miejscem spotkań spokrewnionych ze sobą grup etnicznych, a może nawet jakimś lokalnym sanktuarium, gdyż specyficzne drzewa często stanowią miejsca kultu” (J. Lemański). Do dziś w pobliżu monasteru Trójcy Świętej i Świętych Praojców pokazuje się drzewo, przy którym, według tradycji, Abraham gościł Boga; nazwane zostało „dębem Abrahama”. W rzeczywistości ma około sześćset lat. „Dąb Abrahama” zaczął obumierać już w XIX wieku, a ostatnie zielone liście oglądano na nim pod koniec ubiegłego wieku. Jednak obok niego rośnie już nowy pęd, który przejmie rolę swojego przodka.

W specyficzny dla siebie sposób interpretują ów dąb legendy żydowskie: „Koło namiotu rosło drzewo, które rozpościerało swoje konary nad bogobojnymi ludźmi i obdarowywało ich cieniem. A gdy pod drzewem zasiadali bałwochwalcy, konary unosiły się ku górze i nie rzucały na ziemię cienia. (…) Abraham poprosił więc trzech przybyszów, aby spoczęli pod drzewem. W ten sposób chciał się dowiedzieć, czy ma do czynienia z ludźmi prawymi, czy też nie” (L. Ginzberg).

Abraham według zwyczaju w samo południe, „w najgorętszej porze dnia” (Rdz 18,1) wypoczywał przed namiotem. „Namioty pasterskich nomadów wykonane z koźlej skóry miały zatrzymywać ciepło w nocy i zapewniać ożywczy powiew wiatru za dnia, gdy jego poły uniesione były w górę. Siedzenie u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia dostarczało cienia, ponadto można było poczuć orzeźwiający powiew wiatru i uważać na znajdujący się w środku dobytek” (J. Walton).

Być może patriarcha odpoczywał, osłabiony po niedawnym zabiegu obrzezania. W jego trakcie „dostrzegł trzech ludzi naprzeciw siebie. Ujrzawszy ich podążył od wejścia do namiotu na ich spotkanie” (Rdz 18,2). „Abraham nie zna tożsamości przybyszów. Ich zaskakujące pojawienie się «znikąd» jest pierwszym sygnałem, że nie ma do czynienia ze zwykłymi ludźmi” (J. Lemański). Objawienie się Boga w sposób antropomorficzny należy do bardzo rzadkich w Biblii. Bóg jednak jest wolny w wyborze sposobu i czasu objawiania się. Nawiedzając Abrahama w ludzkiej postaci podkreśla bliskość, zażyłość łączącą go z patriarchą.

Trzech ludzi, których dostrzegł Abraham, stanowi nie lada zagadkę dla egzegetów. „Opowiadanie przechodzi wciąż od liczby mnogiej do pojedynczej. Gości jest trzech i są jednym. Są to trzej nieznani wędrowcy, ale w rzeczywistości to sam Pan” (B. Maggioni). Już starożytna tradycja dostrzegła w postaciach trzech tajemniczych gości Trójcę Świętą. Święty Ambroży napisał: „to wielka tajemnica wiary. Pan Bóg ukazuje się Abrahamowi, który dostrzega trzy osoby. Pan Bóg jaśnieje przed nim, a on widzi Trójcę. Nie przyjmuje Ojca bez Syna, ani nie wyznaje Syna bez Ducha Świętego” (G. Ravasi). Starożytną intuicję podejmie późniejsza ikonografia. Do najbardziej znanych należy ikona Andrieja Rublowa Trójca Święta. Z kolei tradycja rabiniczna widzi w trzech tajemniczych postaciach archaniołów. „Są to: anioł Michael, który miał powiadomić Sarę o tym, że urodzi syna, anioł Gabriel, który miał zniszczyć Sodomę, oraz anioł Rafael, który miał uratować Lota” (S. Krajewski).

Abraham nie reaguje opieszale, obojętnie, a może agresywnie powodu wizyty intruzów zakłócających poobiedni odpoczynek. Mimo podeszłego wieku biegnie na spotkanie nieznajomych i oddaje im pokłon, aż do ziemi, podobnie jak czyniono to wobec najwybitniejszych osób. Następnie zwraca się do jednego z nich, wyróżnionego przez siebie i zaprasza uniżenie i z wielką szczerością w gościnę: „O , Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać Twego sługi! Przyniosę trochę wody, wy zaś raczcie obmyć sobie nogi, a potem odpocznijcie pod drzewami. Ja zaś pójdę wziąć nieco chleba, abyście się pokrzepili, zanim pójdziecie dalej, skoro przechodzicie koło sługi waszego” (Rdz 18,3-5).

Gdy goście aprobują zaproszenie Abrahama, ten przynosi najpierw wodę do obmycia rąk i stóp. „Obmycie nóg podróżnych było tradycyjnym uczynkiem gościnności w suchym, pełnym kurzu i pyłu klimacie, panującym na znacznej części ówczesnego Bliskiego Wschodu” (J. Walton). Następnie biegnie przygotować posiłek. Wschodni zwyczaj nakazywał ofiarowanie miejsca odpoczynku i posiłku wszystkim nieznanym przybyszom. „W ten sposób można było przekształcić potencjalnych wrogów w co najmniej tymczasowych przyjaciół” (J. Walton). Ponadto gości częstowano specjalnymi świątecznymi potrawami.

Abraham zatrudnia cały swój dom, aby jak najokazalej uczcić gości. Nakazuje żonie i służbie przygotowanie królewskiego posiłku. Sara ma upiec pieczywo. Były to okrągłe płaskie placki, rodzaj podpłomyków, które pieczono na popiele lub rozżarzonym węglu. W rozporządzeniu Abrahama uderza ogromna ilość. Trzy miary mąki (według szacunków egzegetów mogło zawierać od dwudziestu dwóch do trzydziestu sześciu litrów), to „dość, by wykarmić cały oddział wojska lub by dobrze zaopatrzyć na drogę tajemniczych gości” (C. Swindoll). Miała to być mąka najczystsza, przeznaczona do celów kultowych. Ponadto każe sługom przygotować delikatne, dorodne cielę. „Szczególnie hojne było ofiarowanie gościom pieczonego cielaka, bowiem mięso nie było wówczas składnikiem codziennego jadłospisu” (J. Walton). Dla trzech gości wystarczyłby zapewne baranek lub koźlę. Do tego bogatego jadłospisu Abraham dołączył jeszcze tradycyjne menu – mleko i ser, twaróg (rodzaj dzisiejszego jogurtu). „Mleko i jego pochodne to produkty szczególnie cenione w tym regionie jako pokarmy wysokoenergetyczne i lekkostrawne” (J. Lemański).

 Abraham nie tylko sam angażuje się w serdeczne przyjęcie nieznanych gości, ale wciąga również żonę Sarę i służącego. Kiedy goście usiedli do stołu pod jednym z dębów, pozostaje w pozycji stojącej, która wyraża oddanie i gotowość służenia. Milczy. „Osoby dojrzałe duchowo wiedzą, kiedy przestać mówić i zacząć słuchać” (C. Swindoll). Sara natomiast pozostaje w namiocie. Zgodnie ze wschodnim zwyczajem, nie uczestniczy w posiłkach z mężczyznami.

 Abraham przyjmuje nieznanych mu gości jak przyjaciół. Niczego im nie szczędzi. Służy wszystkim, co posiada. Jego gościnność wypływa z beduińskiej tradycji ochrony wędrowców i przybyszów, ale także z szerokiego, otwartego serca. W starożytnym Wschodzie gościnność była nie tyle obowiązkiem, co raczej wielkim zaszczytem. W późniejszym czasie została usankcjonowana prawem: „Przybysza, osiadłego wśród was, będziecie uważać za obywatela. Będziesz go miłował jak siebie samego, bo i wy byliście przybyszami w ziemi egipskiej” (Kpł 19,34). Według Talmudu „«gościnność (przyjmowanie gości) jest czymś większym niż przyjmowanie oblicza Szechiny (Boskiej obecności)». Czyli dosłownie «gość w dom to więcej niż Bóg w dom!»” (S. Krajewski). Z kolei autor listu do Hebrajczyków napomina: „Nie zapominajcie też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę” (Hbr 13,2). Tradycja żydowska nakazuje, by w dzień Paschy trzymać drzwi jedynie przymknięte, aby w razie pojawienia się Mesjasza, mógł On wejść do domu i zasiąść do wspólnej uczty paschalnej. Gościnność i hojność serca jest realizacją przykazania miłości bliźniego. „Nie bez powodu św. Paweł, powielając przykazanie o wzajemnej miłości, pisał do Rzymian: «przygarniajcie siebie nawzajem» (15,7). Przyjmowanie pielgrzymów, cudzoziemców, koczowników, należy do podstawowych zadań chrześcijanina, a jednocześnie jest również darem wzajemności («jedni drugich»), jest to życiodajna osmoza, wymiana darów i obopólne ubogacenie (G. Ravasi).

Podczas gdy Abraham trwał w pozycji przypominającej kelnera, goście posilali się. Stwierdzenie to rodzi wiele pytań, na które egzegeci nie znajdują odpowiedzi. Czyżby Bóg spożywał posiłek jak człowiek? W mitach ugaryckich jest to możliwe. Egzegeza rabiniczna rozwiązuje ten problem w inny sposób: „Aniołowie nie jedzą w ludzkim rozumieniu tego wrażenia, sprawiają tylko wrażenie, że jedzą” (J. Lemański).  W każdym bądź razie jest to bardzo antropomorficzne wyobrażenie Pana Boga, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych.

W trakcie posiłku ze strony gości pada pytanie o żonę Abrahama. Patriarcha, być może zdziwiony znajomością imienia Sary i nieznajomością wschodniego savoir-vivre’u, odpowiada – „W tym oto namiocie” (Rdz 18,9). Wówczas „rzekł mu [jeden z nich]: O tej porze za rok znów wrócę do ciebie, twoja zaś żona Sara będzie miała wtedy syna” (Rdz 18,10. „Ta wielka obietnica to nie projekt naprawy świata przez człowieka, lecz Boży plan dania początku całemu narodowi za przyczyną jednej osoby i wykonanie powierzonego przez Boga zadania, aby stać się błogosławieństwem dla całego świata” (A. Buckenmaier). Obietnica Boża, chociaż w makroskali dotyczy planu zbawczego całego świata, w mikroskali odpowiada tęsknotom i pragnieniom pojedynczego człowieka. Bóg widzi jego cierpienie i niespełnione marzenia. W swojej hojności nie tylko odpowiada na nie, ale przewyższa je w niewyobrażalny sposób.

Ponadto obietnica dotyczy ludzi starych, bezpłodnych, bez przyszłości, skazanych na wymarcie rodu. W ten sposób Bóg daje do zrozumienia, że jest to Jego czysty dar, bez żadnej zasługi człowieka. Żydowski rabin i pisarz Samson Hirsch tak komentuje „humor” Pana Boga: „Cały początek narodu żydowskiego, jego historia, oczekiwania, nadzieje są śmieszne… Dlatego Bóg czekał z założeniem tego narodu aż do «śmiesznego» wieku jego praojców. Rozpoczął On realizację swojej obietnicy wtedy, kiedy zawiodły wszystkie ludzkie rachuby” (A. Buckenmaier).

Bóg powołując człowieka i zlecając mu misję, zawsze daje obietnicę. Zwykle odpowiada ona na zasadnicze pragnienia ludzkie. A częstokroć je przewyższa. Boża hojność jest bowiem nieporównywalna z hojnością ludzką: „każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci, siostry, ojca, matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne posiądzie na własność” (Mt 19,29). Obietnica Boga dotyczy zarówno życia ziemskiego jak i wiecznego. Nie każdy jednak dostrzega jej spełnienie w ziemskim życiu. Być może dlatego, że jest bardziej zaabsorbowany własnym wyrzeczeniem i „poświęceniem”, niż Bożymi darami. Aby dostrzec Jezusowe „stokroć więcej”, trzeba żyć dniem dzisiejszym i patrzeć przed siebie: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego” (Łk 9,62).

Pytania do refleksji:

  • Czy znasz jakieś sagi i historie dotyczące twojej rodziny?
  • Co sądzisz o wyborach Boga?
  • Która pora jest dla ciebie „najgorętsza”, niewygodna?
  • Jakie miejsce w twoim życiu duchowym zajmuje Trójca Święta?
  • Z którą osobą Trójcy Świętej masz bliskie relacje? A którą „zaniedbujesz”?
  • Czy jesteś człowiekiem gościnnym?
  • Jaki jest twój stosunek do migrantów, uchodźców, bezdomnych?
  • Czy jesteś hojny wobec Pana Boga? Czy byłbyś gotów oddać Mu wszystko, jak Abraham?
  • Jak wygląda twoja hojność wobec bliźnich, wobec najbliższych, wobec tych, wśród których żyjesz i którym służysz?
  • Czy jesteś hojny wobec siebie?

 

Więcej w książce: Wędrująca modlitwa. Droga Abrahama, WAM 2019

fot. autor