Ktoś z tłumu rzekł do Jezusa: «Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem». Lecz On mu odpowiedział: «Człowieku, któż Mnie ustanowił nad wami sędzią albo rozjemcą?» Powiedział też do nich: «Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś ma wszystkiego w nadmiarze, to życie jego nie zależy od jego mienia». I opowiedział im przypowieść: «Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał w sobie: „Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów”. I rzekł: „Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe moje zboże i dobra. I powiem sobie: Masz wielkie dobra, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj!” Lecz Bóg rzekł do niego: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, co przygotowałeś?” Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty u Boga» (Łk 12, 13-21).
Jezus kreśli dziś postać bogatego człowieka, którego pragnienia prowadzą do zagubienia człowieczeństwa i osobistego dramatu.
Co uderza w postawie tego człowieka? Przede wszystkim samotność i smutek. Wydaje się, że jest niemal przyduszony swoimi dobrami. Jest bez imienia, bez twarzy. Jego jedyną prawdziwą więzią jest więź z pieniędzmi. Całe swoje serce wkłada w rzeczy. Rzeczy materialne izolują go, zamykają w sobie. Otaczają murem więziennym. Ograniczają jego serce.
Człowiek bogaty jest samotny. Bogactwa nie wypełniają pustki jego życia, nie przynoszą poczucia bezpieczeństwa. Nie dają radości, wolności, ani nie pozwalają na głębokie relacje i przyjaźnie. Alessandro Pronzato określa go jako człowieka ekonomicznego, kapitalistę. Ewangelia z kolei nazywa głupcem. A psalmista mówi:
Nie obawiaj się, jeśli ktoś się wzbogaci,
Jeżeli wzrośnie zamożność jego domu:
Bo kiedy umrze, nic z sobą nie weźmie,
A jego zamożność nie pójdzie za nim.
I chociaż w życiu sobie pochlebia:
Będą cię sławić, że dobrześ się urządził,
Musi iść do pokolenia swoich przodków,
Do tych, co na wieki nie zobaczą światła.
Człowiek, co w dostatku żyje, ale się nie zastanawia,
Przyrównany jest do bydląt, które giną (Ps 49, 17 – 21).
Człowiek bogaty z dzisiejszej Ewangelii jest przeciwieństwem człowieka liturgicznego (A. Pronzato). Taki człowiek wie, że wszystkie rzeczy są darem, a nie celem. Dlatego otwiera się, dzieli, rozszerza swoje serce, staje się wolny. Jest panem siebie, a nie niewolnikiem. Dary, dobra stają się wtedy źródłem radości, pokoju i prowadzą do Stwórcy.
Jaki jest mój stosunek do dóbr ziemskich? Jestem człowiekiem „ekonomicznym” czy „liturgicznym”?
fot. Pixabay