Polacy w odróżnieniu od innych mają możliwość wspominania świętego Stanisława Kostki dwa razy. Po raz pierwszy 18 września zgodnie z kalendarzem liturgicznym Kościoła w Polsce, a drugi raz 13 listopada zgodnie z kalendarzem liturgicznym całego Kościoła.

Chciałbym skorzystać z bliskości tego drugiego wspomnienia i przypomnieć pewna jezuicką praktykę o
intrygującej nazwie: „Pacta Stanislai”. Natrafiłem na nią przypadkiem, czytając kiedyś wypowiedź jednego z Naszych (tzn. jezuitów) o św. Stanisławie Kostce. Zrozumiałem z niej, że istniał kiedyś w jezuickim nowicjacie zwyczaj zawierania tzw. „paktu ze Stanisławem”, jako prywatny przejaw pobożności (słowo „pacta” –w jezuickiej gwarze oznaczało także konferencje głoszone w nowicjacie przez nowicjuszy). Istotę „paktu” (albo przymierza) można streścić w następujący sposób: nowicjusz/ lub inna osoba? zobowiązywał się propagować nabożeństwo do Niego, prosząc jednocześnie o pomoc na drodze do świętości.

Obraz świętości, za czasów św. Stanisława, nowicjusze czerpali z rozważania i kontemplacji słów oraz
czynów Jezusa Chrystusa, z lektury życiorysów świętych i ze świadectwa współbraci wśród których, jak czas pokazał, aż roiło się od przyszłych świętych. Święty Stanisław był pierwszym z nich, który został
beatyfikowany.

Kopuła w Kościele św. Andrzeja na Kwirynale, gdzie znajdują się doczesne szczątki św. Stanisława.

Ojciec Stanisław Warszewicki SJ, współnowicjusz i pierwszy biograf Świętego, zachwycony jego duchową postawą napisał, że św. Stanisław wniósł w życie nowicjuszy „wiele pociechy oraz wielką podnietę do służby Chrystusowi Panu i czci Błogosławionej Dziewicy, Bożej Rodzicielki” (Żywot Stanisława Kostki, rozdz. I). Z podobnym uniesieniem, kontemplując działanie miłości Bożej w życiu Stanisława, dodał w jednym z ostatnich akapitów: „Któż z nas, nie będzie już pobudzony, by służyć tak dobremu, tak szczodremu Panu z całą pokorą, staraniem i troską, aby światem i tym, co jest na świecie – dla Jego chwały i służby – wzgardzić, a zapomniawszy o wszystkim, co znajduje się wstecz, dążyć do tego, co przed nami: do ostatniej nagrody powołania, która jest w Chrystusie Panu?” (tamże, XXIV). Ojciec Warszewicki był znawcą ludzi. Według niego Stanisław: „Tak wielkie zaś osiągnął dzięki łasce Bożej zrozumienie rzeczy duchowych, że miał o nich nie tylko bardzo roztropny sąd i wypowiedzi, lecz również ich smak czuł dogłębnie” (tamże, X). Nic dziwnego, że współnowicjusze, a potem następne pokolenia jezuitów propagowały jego kult i także ku niemu spoglądały szukając inspiracji do tego, aby doskonałej „kochać i służyć we wszystkim” na drodze zakonnego powołania. W „paktach ze Stanisławem” nie było nic zabobonnego; nie był to „handel” wymienny; praktyka ta nie była wyrazem młodzieńczej naiwności, chodziło przecież o…życie.

W naszych rozważaniach dochodzimy do ważnego momentu. „Pakt” zawierał jeden bardzo istotny element. Ważny także dla nas, dzisiaj. Aby głosić chwałę świętego trzeba się z nim zaprzyjaźnić. – Obaj Stanisławowie, Kostka i Warszewicki, głęboko się przyjaźnili.

O „przyjaźni ze świętymi” napisał wnikliwie w jednym ze swoich rozważań ks. Edward Staniek: „W naszym wyznaniu wiary od chrztu powtarzamy: „Wierzę w świętych obcowanie — tzn. wierzę w istnienie łączności między świętymi a mną, wierzę w to, że mogę obcować ze świętymi, a dzieje się to tylko wtedy, kiedy znam konkretnego świętego i mogę z nim zawrzeć przyjaźń. To mnie wprowadzi w wielką wspólnotę ludzi, którzy potrafili wygrać życie”. Spotkanie ze świętymi „pozwala uwierzyć, że droga Ewangelii jest drogą możliwą do przebycia dla mnie”. Co więcej: „Wejście w grono świętych jest wejściem we wspólnotę żyjącą miłością, która ma to do siebie, że zawsze promieniuje. Jeżeli ktoś otwiera swoje serce na spotkanie z człowiekiem wielkiego formatu, to pozostaje pod działaniem doskonałej miłości wspólnoty ludzi świętych i w atmosferze ich miłości o wiele łatwiej mu wędrować ewangeliczną drogą”. Innym ważnym elementem, ”który decyduje o tym, byśmy sięgali w swoim życiu religijnym po spotkanie z konkretnym świętym, to ułatwienie odkrycia świętych ludzi, którzy dziś żyją na ziemi…”.

Wybierzmy więc sobie świętego i się z nim zaprzyjaźnijmy. Nie będziemy żałować. To wierni przyjaciele. Dali tego liczne dowody. Może zacznijmy od św. Stanislaw Kostki. Ubiegły rok, zwany „Rokiem św. Stanisława Kostki” zaowocował wielką ilością dzieł, publikacji, wnikliwych analiz i cudów. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy wykorzystali nadarzająca się okazję (13 listopada) do ponownego spotkania z Patronem Polski (nie tylko młodzieży) i może zawarcia z nim „paktu”. Pamiętajmy jednak, że pacta sunt servanda.

Na zdjęciu głównym: Kościół św. Andrzeja na Kwirynale (fasada) – foto: Henryk Droździel SJ.

Widok ołtarza i urny w której spoczywają relikwie św. Stanisława Kostki.