Zazdrość może mieć również pozytywne znaczenie. Wyzwala potencjał i energię. Według Krzysztofa Grzywocza zazdrość należy zaliczyć do „uczuć niekochanych”. Zazdrość sama w sobie jest bardzo pozytywnym uczuciem. Ludzie dojrzali zazdroszczą. Zazdrość jako uczucie (jak każde inne) jest moralnie obojętna i nie podlega wartościowaniu. Z samego uczucia zazdrości nie spowiadamy się, chwalimy się uczuciem zazdrości: „Jestem zdolny do zazdrości”. Jednak zaliczamy ją do kategorii uczuć niekochanych, ponieważ często jest źle przeżywana (K. Grzywocz). Wartościowanie zazdrości wiąże się z reakcją na uczucie i jej dalszymi konsekwencjami.

Grzywocz wyróżnia trzy rodzaje reakcji na uczucie zazdrości. Pierwszy pozytywny, dojrzały sprawia, że zazdrość staje się czynnikiem stymulującym rozwój. Zazdrościmy innym pewnych wartości, cech, zdolności, posiadanych dóbr i zazdrość ta „popycha” nas w kierunku większego zaangażowania, twórczości, rozwoju, wykorzystania talentów… Ma więc charakter twórczy, rozwojowy, kulturowy. Niewymierna ilość wielkich dzieł i osiągnięć (np. społecznych, kulturalnych, sportowych) jest możliwa dzięki rywalizacji, u podłoża której leży zazdrość.

Dojrzały sposób przeżywania zazdrości pozwala wyrażać ją w sposób otwarty wobec innych: zazdroszczę ci, robisz coś wartościowego, cieszę się razem z tobą (K. Grzywocz). Taki komunikat pozwala dowartościować drugiego człowieka i być dla niego bodźcem rozwojowym. Niskie poczucie własnej wartości rodzi większą zazdrość (czasem patologiczną).

Drugi model przeżywania zazdrości ma charakter ambiwalentny. Wprawdzie podkreśla wartość drugiego człowieka, ale z drugiej strony neguje. Nigdy nie potrafi w sposób bezinteresowny ucieszyć się dobrem i pięknem drugiego, zaraz szuka „dziury w całym”. Pochwała staje się preludium do wyrażenia zazdrości, połączonej z cynizmem, zawiścią i innymi negatywnymi uczuciami. Niby chwalę, a z drugiej strony niszczę (K. Grzywocz).

Trzeci sposób wyrażania zazdrości ma charakter negatywny, agresywny, destrukcyjny. W sposób świadomy dąży się do zranienia, pozbawienia wartości i zniszczenia osoby, która jest obiektem zazdrości. Trafnie oddaje to jedno z opowiadań, w którym swoje życzenia wobec „dżinu wyskakującego z butelki” wypowiadają: pyszałek, rozpustnik i zazdrośnik. Pyszałek mówi, że jeden z jego przyjaciół ma willę; on chciałby mieć również, ale większą, wspanialszą, bogatszą. Rozpustnik mówi, że jego przyjaciel ma kochankę; on chciałby mieć bardziej zmysłową, piękniejszą, zgrabniejszą, mądrzejszą. Zazdrośnik opowiada, że jego sąsiad ma krowę, dającą ogromne ilości wspaniałego mleka. On z kolei chciałby, żeby… mu ta krowa zdechła.

Zazdrość prowadząca do niszczenia wprost lub pośrednio innych jest poważnym grzechem i jedną z najbrzydszych wad. Niestety, nie należy do rzadkich. Jedna z anegdot głosi, że Polaków w piekle nie trzeba pilnować. Gdy bowiem któryś próbuje uciec z rozżarzonego pieca, inni „życzliwie” (i skutecznie) ściągają go w dół.

Destrukcyjna zazdrość ujawnia swe oblicze w sytuacjach granicznych. Przykładem może być holokaust. W Jerozolimie znajduje się Yad Vashem, instytut i pomnik poświęcony żydowskim ofiarom Holokaustu. W Alei Sprawiedliwych posadzono drzewa symbolizujące ludzi, którzy w czasie II wojny światowej ratowali Żydów przed śmiercią. Spośród dwudziestu dwóch tysięcy odznaczonych medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” ponad sześć tysięcy stanowią Polacy. Ta piękna karta polskiej historii zawiera niestety drugą ciemną stronę. Byli również tacy, którzy z zazdrości, zawiści czy wręcz chęci wzbogacenia się lub przeżycia zdradzali. Również w okresie Polski Ludowej pojawiła się ciemna karta historii. Tysiące „tajnych współpracowników” podejmowało różne formy kolaboracji z systemem socjalistycznym, a motywacją była również zazdrość, zawiść, pragnienie wyeliminowania i zniszczenia konkurentów.

fot. Pixabay