Człowiek zazdrosny (zawistny) nie akceptuje siebie, swoich możliwości rozwojowych, powołania i miejsca w świecie. Potrzebuje wciąż tła innych, by się z nimi porównywać, jak faryzeusz (por. Łk 18, 9-14). Porównując się, potęguje jeszcze bardziej zazdrość i koło się zamyka. By je przerwać trzeba najpierw uznać, że nie jesteśmy efektem przypadku, kaprysu losu. Nie jesteśmy również „dziećmi gorszego boga”. Sobór Watykański II stwierdził, że człowiek jest jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego. Nikt z nas nie jest zatem środkiem, który zostaje przyporządkowany innemu celowi. Każdy człowiek jest dziełem miłości Stwórcy; każdy jest jedyny i niepowtarzalny; ma swoją „boską” wartość i godność. Gdy człowiek wybija monety, używając jednej matrycy, są one identyczne, natomiast Pan „wybił” wszystkich ludzi przy pomocy matrycy pierwszego człowieka, i nikt nie jest taki sam jak jego towarzysz (D. Lifschitz).
Wdzięczność pozwala koncentrować uwagę na dobru i miłości drogich osób, cenić siebie i własną wartość, być zadowolonym z życia i jego wszystkich przejawów, również trudnych, pozwala wreszcie odnosić wszystko do Największego Darczyńcy.
Wdzięczność wiąże się z miłością i współczuciem. Tylko człowiek, który ma świadomość, że jest kochany i potrafi bezinteresownie okazywać miłość jest człowiekiem wdzięcznym i współczującym. Potrafi on dostrzegać w innych dobro, piękno, miłość, ma w sobie ducha empatii, umie cieszyć się z sukcesów innych oraz współczuć w sytuacjach cierpienia i porażek. Człowiek wdzięczny potrafi również życzliwie i ze zrozumieniem patrzeć na osoby zazdrosne i zawistne. Stara się zrozumieć ich motywacje i sytuacje, które doprowadziły je do takiego stanu. Poprzez sympatię prowadzi ich stopniowo do „oswojenia” i polubienia siebie.
Antoine de Saint-Exupery w książce Mały Książę opisuje sposób oswojenia księcia przez lisa. Na pytanie: co znaczy oswoić?, lis odpowiada: „Oswoić” znaczy „stworzyć więzy”. […] Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie. […] Życie jest jednostajne. […] To mnie trochę nudzi. Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki – tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu… […] Poznaje się tylko to, co się oswoi. – Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
„Oswojenie” prowadzi do wspólnoty, współuczestnictwa, współudziału i przyjaźni. Pozwala obalić przewrotny mechanizm konfrontacji, porównywania i zawiść znika, ponieważ zapominamy o naszym „ja” i jego znaczeniu (G. Cucci). Św. Paweł napomina wspólnotę w Kolosach: Jako więc wybrańcy Boży – święci i umiłowani – obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy! Na to zaś wszystko /przyobleczcie/ miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni! Słowo Chrystusa niech w was przebywa z /całym swym/ bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie (Kol 3, 12-16). W pierwotnych wspólnotach chrześcijańskich nie ma niezdrowej rywalizacji, zazdrości ani zawiści; ich spojrzenie kieruje się z miłością na dobro drugiego, a nie na domniemane braki. Miłość „agape” wypala każde niezdrowe zazdrosne spojrzenie.
Wdzięczności i miłości uczymy się na Eucharystii. Słowo „Eucharystia” wywodzi się z języka greckiego i znaczy dziękczynienie; dosłownie: „eu” – „dobrze” i „charidzomai” – „sprawić komuś przyjemność, okazywać życzliwość” (X. Leon-Dufor). W czasie Eucharystii sprawiamy Bogu przyjemność, okazujemy Mu życzliwość. Wysławiamy Go za Jego dobroć i miłość, ale również tworzymy wspólnotę ludzi wdzięcznych. Eucharystia przemienia; daje moc, by wnosić dobro, życzliwość, radość, miłosierdzie i miłość w życie świata, także w życie ludzi najbardziej zagubionych, sfrustrowanych i zawistnych.
fot. Pixabay