Modlitwa jest spotkaniem dwóch pragnień: Bożego i ludzkiego. Bóg wyrył w  naszych sercach nieustanne pragnienie: miłości, nieskończoności, Absolutu. Jednak  Bóg pierwszy pragnie spotkać się z nami; pragnie, byśmy odpowiedzieli, byśmy otwarli się na Niego, jak gleba na wiosnę otwiera się na przyjęcie nowego ziarna.

Autentyczna modlitwa jest świadomym i realnym przeżywaniem obecności Boga żywego, jest doświadczeniem osobowym. Nie jest monologiem, ani nawet dialogiem, lecz spotkaniem. Inicjatywa spotkania wychodzi od Boga; od Jego słowa, działania, obecności, miłości…

Zasadniczym błędem, jaki popełniamy na modlitwie i w ogóle w życiu duchowym jest przekonanie (zwykle nieświadome, ukryte), że najwięcej zależy od nas, od naszego trudu, zaangażowania, wysiłku, czasu. Mówimy więc o samorealizacji, doskonaleniu siebie, kształtowaniu. W takim postępowaniu istnieje pewne niebezpieczeństwo woluntaryzmu, duchowego perfekcjonizmu, narcyzmu i pobożnego egoizmu (F. Jalics SJ). Celem życia duchowego nie jest doskonałość osobista, moralna czy duchowa ani nawet duchowy perfekcjonizm. Ale Bóg, miłość do Niego.

Przekonanie o istocie życia duchowego polegającego przede wszystkim na własnym zaangażowaniu przenosimy na modlitwę. Zamiast wsłuchiwać się w Boga i żyć Jego słowem, chcemy dużo i pięknie mówić. Zapominamy, ze ważniejsze jest poczucie pokory i świadomość, że modlitwa jest łaską. Gdy nie potrafimy się modlić, Duch Święty modli się za nas i w nas: Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami (Rz 8, 26).

Modlitwa, niezależnie od języka, słów, gestów, jakie stosujemy, jest zawsze doświadczeniem, przeżyciem przenikającym wszystkie wymiary; nie tylko ducha, ale też psychikę i ciało. Nie oznacza to oczywiście w pierwszym rzędzie przeżyć emocjonalnych. Czasami sądzimy, że im więcej wzruszeń, tym lepsza modlitwa. W rzeczywistości najważniejszy jest wzrost wiary, nadziei i miłości, większe otwarcie i zawierzenie Bogu; i w konsekwencji otwarcie na drugiego człowieka. Wzruszenia, emocje mogą towarzyszyć modlitwie, ale nie muszą.

Codzienna modlitwa jest jak chleb powszedni. Karmi nas duchowo. Pozwala właściwie patrzeć na świat i jego problemy oraz rozwiązywać je w duchu miłości i wiary. Pozwala kształtować właściwe relacje do siebie, innych ludzi i natury. A przede wszystkim pozwala odkrywać Boga w optyce codziennego daru. Prowadzi do wewnętrznej harmonii, pokoju, uwalnia od lęków, daje nadzieję i siłę do podejmowania codziennego trudu życia…

Modlitwa nie jest jednak sztuką, którą nabywamy w określonym czasie.  Modlitwa zakłada rozwój nieustanny. Można go porównać do rozwoju człowieka. Każdy rozwija się integralnie: biologicznie, emocjonalnie, osobowościowo, duchowo, społecznie… Gdybyśmy rozwijali się tylko w jednym wymiarze, a pozostałe zaniedbali, posiadalibyśmy braki i defekty, np. fizyczne, psychiczne czy inne. Podobnie jest z modlitwą. Powinna rozwijać się wszechstronnie przez całe życie. Nie można pozostać na etapie Pierwszej Komunii Świętej, czy szkoły średniej. Najczęstszą przyczyną niewiary jest brak rozwoju duchowego i głębszej, przedłużonej modlitwy. Odrzucenie Boga jest zwykle odrzuceniem fałszywego obrazu Boga, który pozostał niezmienny, być może od czasów dzieciństwa.

Byłoby dobrze, gdyby modlitwa stawała się częścią codziennego rytmu dnia, aby jej miejsce nie było kwestionowane. Czasami spotykam się ze stwierdzeniem, że modlitwa powinna być wynikiem wewnętrznej potrzeby. Gdy tak nie jest, lepiej z niej zrezygnować. Jest to założenie absolutnie błędne. Gdybyśmy się nim kierowali, być może musielibyśmy czekać na potrzebę modlitwy miesiącami, a może nawet latami. Modlitwa nie może być uzależniona od dobrego samopoczucia, potrzeby czy humoru. Powinna  bazować na wierze i wierności Bogu.

Długość modlitwy codziennej zależy w znacznej mierze od indywidualnych możliwości. Nie należy jednak ograniczać jej do minimum, np. znaku krzyża czy kilku pobożnych westchnień w ciągu dnia. Dać Bogu chwilę dziennie, oznacza nie mieć dla Niego czasu. Chwilę dajemy natrętowi. Zawsze jednak modlitwa krótka, ale praktykowana systematycznie jest owocniejsza, niż długa, ale stosowana nieregularnie.

fot. Unsplash