Jezus nie tylko prosi o wodę, ale sam jest Ofiarodawcą; proponuje Samarytance dar wody żywej: O, gdybyś znała dar Boży i /wiedziała/, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej (J 4, 10). W języku tamtej kultury, jeśli On poda jej wodę, wykona pracę typowo kobiecą. Zarazem proponuje wodę źródlaną, najlepszą (E. Adamiak).
Samarytanka z początku pozostaje na poziomie dosłownym propozycji Jezusa: Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? (J 4, 11). Wydaje się górować nad Jezusem; ma czerpak i może czerpać wodę. Jednak za chwilę, zaintrygowana obietnicą Jezusa, pyta: Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło? (J 4, 12).
Jezus „wykorzystuje” ciekawość kobiety i obiecuje jej wodę wytryskującą ku życiu wiecznemu. Woda, którą czerpie ze studni Jakuba jest niewystarczająca. Ludzkie serce jest tak „szerokie”, że wciąż pragnie więcej. Jest tylko jeden dar, który może zaspokoić człowieka. Jest nim Boża miłość, którą wlewa w serca Duch Święty. Wszystkie inne dary są tylko jego nikłymi przejawami. Tak więc wodą, która wytryska i łączy nas z Boskim życiem, przemieniając nas wewnętrznie, jest Duch Boży, energia miłości przechodzącej od Ojca do Syna i w Duchu Świętym powracającej do Ojca. Dar Ducha, dar wody jest to zdolność kochania tak, jak kocha Bóg (I. Gargano). Człowiek, który rozpozna dar miłości Boga, odczuwa nieustanne pragnienie. Pisze św. Augustyn: Stworzyłeś nas Boże dla siebie i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie (Wyznania). Kobieta z Samarii wyczuwa niezwykłość wody ofiarowanej przez Jezusa i prosi: Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła (J 4, 15). Pragnie w ten sposób przeskoczyć etap ziemski, osiągnąć nieśmiertelność. Jednak dopóki jesteśmy na ziemi, musimy codziennie czerpać naszą wodę, z uwagą i cierpliwością przystępując do księgi Pisma świętego. Kiedy Pan pozwoli nam wreszcie spotkać źródło wody żywej i czerpać miłość bezpośrednio od Niego, wówczas nie będziemy już potrzebować ani ascezy, ani dyscypliny, ani lektury Pisma świętego (I. Gargano).
Gdy Samarytanka prosi Jezusa o wodę życia, On odkrywa jej sekret, jej ranę serca, „wrzód”: pięciu mężczyzn i konkubinat. Florencio Segura zauważa, ze do tej pory Samarytanka unikała konfrontacji z Jezusem, unikała również konfrontacji ze swoimi osobistymi problemami, ranami. Za każdym razem, gdy Jezus starał się pokazać jej główny problem, odpowiadała w sposób wymijający, kierując rozmowę na niezbyt angażujące zagadnienia.
Gdy Jezus zwraca się do niej z prostą prośbą: daj mi pić, kobieta nie przyjmuje, ani też nie odrzuca prośby, ale przedstawia problem polityczny – podział między Żydami i Samarytanami. Gdy proponuje jej wodę życia, przedstawia problem praktyczny – Jezus nie ma czerpaka. Gdy przedstawia siebie jako Mesjasza, kobieta wysuwa trudność natury religijnej, liturgicznej – gdzie należy czcić Boga? Stawiane trudności i pytania są formą „ucieczki”. Jest to próba stwarzania pseudoproblemów, które maskują i zaciemniają istotę rzeczy.
Odpowiedź Jezusa na „wielkie problemy” Samarytanki jest piorunująca. Dotyka bezpośrednio jej życia: Idź, zawołaj swego męża (J 4, 16). Gdy kobieta przedstawia swoją sytuację rodzinną, odpowiada jej: To powiedziałaś zgodnie z prawdą (J 4, 18). Ta kobieta została odkryta przez Jezusa w najbardziej skrytych zakamarkach. Egzegeci interpretują tę scenę typologicznie. Kobieta jest obrazem gminy samarytańskiej, która zdradziła Boga jedynego, oddała się nierządowi z bożkami („mężami”), szukała własnej drogi szczęścia i miłości. Sześciu mężczyzn to również współczesne bożki, jakim oddaje się człowiek: pieniądze, władza, seks i inne formy zmysłowości, sława…
Sześciu mężczyzn i konkubent symbolizują również niedoskonałość związku kobiety i mężczyzny. Samarytanka – jak my wszyscy – tęskni za bezwarunkową miłością. Lecz za każdym razem przychodzi jej doświadczyć, że małżonek nie zaspokaja tej tęsknoty. Miłość do ludzkiej istoty może sprawić, że czujemy się oczarowani. Ale wkrótce zaczynamy dostrzegać, ze nasza miłość jest ograniczona, przemieszana z roszczeniami majątkowymi, z zazdrością, rozczarowaniami i goryczą. I tęsknimy za kimś, kto rzeczywiście zaspokoi naszą tęsknotę za miłością. Sześciu mężów byłoby więc symbolem nieukojonego pragnienia życia, a także symbolem iluzji, w którą wszyscy popadamy, iluzji, że naszą nieskończoną tęsknotę może zaspokoić jakaś skończona istota (A. Grün).
Samarytanka tak naprawdę nigdy nie kochała bezwarunkowo. Mężczyźni w jej życiu byli próbą wypełnienia pustki egzystencjalnej, pustki życia. Pod zewnętrzną pokrywą kryła się w niej głęboka tęsknota i pragnienie miłości. Zwykle tak bywa, że w ludzkich zewnętrznych pozorach pewności, siły, samowystarczalności kryje się głęboka potrzeba akceptacji i miłości innych, a także nieuświadamiane lęki.
„Odpowiedzią” Boga na ranę kobiety jest rana „Siódmego Męża”, Jezusa zadana Mu na krzyżu (J 19, 34). Z przebitego serca wpływa w nas Jego miłość, której nie mącą egoistyczne motywy. Na krzyżu uwidacznia się spełnienie miłości, która w naszych próbach miłowania zawsze ukazuje się jako niedoskonała. A bożki odsyłają nas do prawdziwej adoracji (A. Grün).
Pytania do refleksji:
- Czy znam „dar Boży”?
- Jakiej wody szukam w życiu?
- Czy szukam zaspokojenia moich pragnień w Bogu, w Jezusie i Jego miłości?
- Co stanowi „mój czerpak”?
- W jaki sposób korzystam z „ziemskiej wody”?
- Czy nie próbuję zaciemniać ogólnikami, teorią istotnych problemów mojego życia?
- Czy nie uciekam w aktywność, sprawy zewnętrzne, by nie wchodzić w głębię siebie i prawdy o sobie?
- Jaka jest „moja rana”, „mój wrzód”?
- Jakie są „moje bożki”?
- Czy potrafię kochać?
- Czy nie mylę zmysłowości z miłością?
- Czy nie ma we mnie nadmiernej potrzeby, głodu akceptacji, uczuć?
- Czy nie maskuję moich lęków pozorami pewności siebie i siły?
- Co czuję, patrząc na krzyż Jezusa?
- Czy mam nabożeństwo do Serca Pana Jezusa?
fot. Pixabay